[04] Nie jestem twoja

Emma dobrze wiedziała, że nie należy zostawiać mnie samej – nie po tej wiadomości od Chrisa – dlatego została u mnie na noc. Pożyczyłam jej jakąś moją koszulkę i wpakowałyśmy się razem pod kołdrę. Emma jednak szybko zasnęła po całym wypitym winie, a ja, choć chciałam – nie mogłam. Serce kołatało mi się niespokojnie, a w głowie miałam stado myśli.

Pozostawiłam wiadomość Chrisa bez odpowiedzi. Minuty mijały, a ja wciąż rozmyślałam, czy powinnam mu na to odpisać. Zignorowanie tej wiadomości wydawało mi się okrutne – z drugiej strony, gdybym odpisała, tylko bym go zraniła. Nie mogłam mu powiedzieć nic dobrego. Nie kochałam go. Nie chciałam do niego wracać. Poruszył moje serce dawno temu, a potem je złamał. Teraz jedynie drżało lekko na myśl o nim, ale to była już przedawniona sprawa, do której nie chciałam wracać, choćby nie wiem co. Nie chciałam mu odpowiadać – otworzyłabym tym samym drzwi do przeszłości – ale też nie chciałam wychodzić na całkiem pozbawioną uczuć. Nie wiedziałam, co mam zrobić.

Przysnęłam może na godzinę czy dwie, a gdy to zrobiłam, przyśnił mi się Chris i od razu się obudziłam, czując, jakbym miała zamiast głowy bardzo ciężki globus. Wiedziałam, że i tak już nie zasnę, więc tylko ostrożnie podniosłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Po drodze niechcący kopnęłam pozostawioną na podłodze butelkę po winie. Syknęłam cicho, a butelka potoczyła się parę metrów dalej, robiąc ogromny hałas. Zerknęłam za siebie, ale Emma się nie obudziła.

Dotarłam do łazienki i zapaliłam światło, które natychmiast spowodowało ból oczu i głowy, ale po kilkunastu sekundach zaczęłam się do niego przyzwyczajać. Odkręciłam kran i chlusnęłam sobie zimną wodą w twarz, by się obudzić. Nie pomogło tak, jak chciałam, dlatego zrobiłam to jeszcze dwa razy, po czym umyłam dokładnie zęby. Sięgnęłam po gumkę do włosów i związałam sobie je w koczek, by mi nie właziły do oczu. Malowanie się nie miało najmniejszego sensu, bo niewyspanie i alkohol zrobiły swoje, ale chciałam choć minimalnie poprawić sobie nastrój, dlatego wzięłam do ręki tusz do rzęs oraz korektor, by zamaskować worki pod oczami. Gdy skończyłam, wyglądałam i czułam się odrobinę lepiej. Nie miałam siły brać prysznica, więc jedynie zmieniłam koszulkę i psiknęłam się dezodorantem. Nie czułam się jeszcze w pełni jak istota ludzka, ale wiedziałam, że na to nie mam już co dzisiaj liczyć.

Wróciłam do pokoju, w którym Emma nadal spała. Nie chciałam jej budzić, ale nie wiedziałam też, co ze sobą zrobić, więc zaczęłam sprzątać, starając się zrobić to po cichu. Wyrzuciłam puste butelki, kieliszki zniosłam na dół, do kuchni, po czym wróciłam z wilgotnymi chusteczkami i wytarłam plamy po winie, które się gdzieniegdzie znalazły. Skończyłam zbyt szybko. Gdy tylko usiadłam, myśli o Chrisie dopadły mnie na nowo. Telefon przyciągał mój wzrok niczym magnes i kusiło mnie, by jednak wejść w sekcję wiadomości i coś mu odpisać. Tylko co? Czy naprawdę chciałam, żeby to wszystko zaczynało się od nowa? Czy chciałam złamać mu serce, tak jak on mnie? Czy… czy w ogóle mu wierzyłam? Chris był, jaki był – raz mówił prawdę, a raz kłamał tak dobrze, że nie sposób było się na tym poznać. Znałam go zbyt dobrze, by od razu uwierzyć w jego słowa. Z drugiej strony, co, jeśli jednak tym razem nie żartował? Lepiej było coś odpisać, nawet coś niezbyt pochlebnego, czy zostawić bez odpowiedzi? Nie wiedziałam. Byłam pewna tylko jednej rzeczy: nie chciałam żadnych powrotów. Byłam świadoma tego, że nigdy o nim nie zapomnę, choćbym chciała, ale powrót byłby błędem. Tylko jak miałam z tego wybrnąć, by nikt nie został zraniony?

Usłyszałam za sobą ruch i przeciągły jęk, co oznaczało, że Emma się obudziła. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem. Jej wzrok był półprzytomny i wyglądała, jakby potrzebowała wody.

- Jak się spało? – rzuciłam lekko i rzuciłam jej butelkę wody niegazowanej, którą miałam pod ręką. Nie zdążyła jej złapać i butelka uderzyła ją lekko w czoło. Emma odgięła się do tyłu i znowu jęknęła. Choć humor miałam kiepski, wybuchłam śmiechem, co natychmiast zaowocowało pulsowaniem głowy.

- Musimy ograniczyć wino – mruknęła Emma, odkręcając butelkę i łapczywie wypijając połowę zawartości. Gdy skończyła, mruknęła: - Jeść.

- Ogarnij się, a ja zrobię nam śniadanie – powiedziałam, ucieszona, że mam kolejne zajęcie. Zostawiłam Emmę dalej narzekającą na swoją głowę i powlokłam się na dół, do kuchni. Rodziców nie było. Na początku nie wiedziałam, gdzie mogą być, ale zorientowałam się, że tylko ja mam wakacje, a niektórzy muszą pracować. To przypomniało mi o mojej nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej i żołądek mi się zacisnął. Gromadziło się coraz więcej rzeczy, o których nie chciałam myśleć.

Włączyłam radio, by coś grało mi w tle i otworzyłam lodówkę. Nie wiedziałam, co by tu przyrządzić, żeby przywrócić nas do życia, ale nie miałam ochoty na bawienie się w kucharkę. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam na blat jajka i masło. W koszyku na blacie dostrzegłam pomidory. Zabrałam się do robienia jajecznicy, nucąc pod nosem i próbując przekonać sama siebie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Smażone na patelni jajka wkrótce zaczęły pachnieć tak smakowicie, że ledwo powstrzymałam się przed złapaniem patelni gołymi rękoma i zjedzenia wszystkiego prosto z teflonu. Opanowałam się jednak i zrzuciłam jajecznicę na dwa talerze i zaczęłam cierpliwie kroić pomidory. Ukroiłam dwa grube kawałki chleba i posmarowałam masłem. Gdy postawiłam wszystko na stole, z góry zwlekła się Emma. Wyglądała nieco lepiej.

- Herbaty? – spytałam, wczuwając się w rolę pani domu.

- Poproszę. – Opadła ciężko na krzesło, a ja sprawdziłam poziom wody w czajniku. Było jej dość dużo, więc wcisnęłam przycisk, by woda zaczęła się gotować. Usłyszałam, że Emma zaczęła już jeść, więc również usiadłam i zabrałam się za swoją porcję. Byłam głodna jak wilk, choć żołądek miałam zaciśnięty na wszelkie sposoby.

Gdy Emma przełknęła znaczną część jajecznicy, spojrzała na mnie z powagą.

- Co zrobisz z Chrisem? – od razu przeszła do rzeczy.

Wstałam i odwróciłam się od niej, by zrobić herbatę. Nie chciałam, by widziała mój wyraz twarzy.

- Nie wiem – odparłam cicho.

- Wiesz, że nie możesz się znowu w to wpakować. Wiesz to, prawda? – usłyszałam troskę w jej głosie. – Nie po tym wszystkim.

- Wiem o tym. – Zalałam herbaty wrzątkiem i wróciłam do stołu. Nadal unikałam wzroku Emmy. – Po prostu nie wiem, czy mam mu coś odpisać… cokolwiek…

- Nie – powiedziała Emma, tak stanowczo, że aż na nią spojrzałam. – To trochę okrutne, ale moim zdaniem nie powinnaś tego robić. Pomyśl, ile razy on cię olewał, a potem znowu pojawiał się w twoim życiu, gdy tylko próbowałaś być szczęśliwa z kimś innym. Tylko wprowadzał zamęt.

Piłam herbatę, parząc sobie wargi, ale musiałam się czymś zająć. Emma miała rację i wiedziałam to. Musiałam się jej posłuchać – za dobrze wiedziałam, jak się kończyło, gdy słuchałam się siebie.

***

Obejrzałyśmy razem film, po czym Emma poszła do siebie do domu. Ja powlokłam się z powrotem na górę i opadłam na łóżko. Miałam ochotę spać. Bardzo długo. Byłam nadal zmęczona po nocy i otumaniona winem. Posłuchałam się przyjaciółki i nie zamierzałam odpisywać Chrisowi. Czasem milczenie jest lepsze od kłamstwa. Moje myśli z powrotem poleciały do chłopaka z wczoraj. Na chwilę o nim zapomniałam – wiadomość od Chrisa skutecznie mnie rozproszyła – ale teraz zrobiło mi się gorąco na samą myśl o nim. To była czysta głupota – nawet chłopaka nie znałam. Czemu więc, nawet po takiej ilości wina, jaką wczoraj w siebie wlałam, nadal o nim myślałam?

- Bo jesteś głupia, Vanessa – odpowiedziałam sama sobie i przykryłam twarz poduszką.

***

Przez większość dnia zabijałam czas, oglądając filmy. Położyłam się spać wczesnym wieczorem, bo już nie mogłam utrzymać otwartych oczu. Spałam jak zabita, nic mi się nie śniło. Gdy rano się obudziłam, przez chwilę nie byłam pewna, gdzie się znajduję ani który mamy rok. Okazało się, że spałam aż do południa. Przeciągnęłam się jak kot i ponownie opadłam na poduszki, ale zaraz się poderwałam, bo zadzwonił mój telefon. Pospiesznie odebrałam.

- Halo? – wycharczałam. Mój głos brzmiał tak, jakbym właśnie przebiegła maraton, więc czym prędzej odkaszlnęłam.

- Pani Vanessa Johnson? – zapytał jakiś głos, którego nie rozpoznałam.

- Tak – potwierdziłam, zastanawiając się jednocześnie, kto mógłby coś ode mnie chcieć, zwłaszcza o nieludzko wczesnej porze.

Tak, południe nadal było zbyt wcześnie.

- Dzwonię z hotelu Stewart – odpowiedział uprzejmy głos. – Była u nas pani na rozmowie kwalifikacyjnej.

- Tak – przytaknęłam znowu, czując szybsze bicie serca. Otworzyłam szeroko oczy. Byłam jeszcze zbyt zaspana, by zrozumieć, co oznaczał ten telefon.

- Czy mogłaby pani przyjechać do nas na kolejną rozmowę?

Byłam tak zaskoczona, że przez chwilę nic nie mówiłam.

- Panno Johnson?

- Tak – odzyskałam głos i po raz trzeci wypowiedziałam to durne potwierdzenie. – Tak, oczywiście! Kiedy?

- Jutro o dwunastej.

- Będę tam – odparłam. – Dziękuję za telefon.

Siedziałam przez chwilę nieruchomo, po czym zmusiłam mój ociężały mózg do myślenia. Dlaczego wzywali mnie na drugą rozmowę? Wypadłam tak tragicznie, że chcieli się jeszcze pośmiać? A może… stanie się cud i jednak coś mi wyjdzie? Naładowana energią, wyskoczyłam z łóżka. Musiałam w takim razie ponownie wpakować się w samochód i tam wrócić. Miałam tylko nadzieję, że tym razem nic złego mi się nie przydarzy. Podniecona, zaczęłam w głowie wszystko planować. Lepiej było pojechać już dzisiaj, kto wie, co by się mogło stać, gdybym wyruszyła jutro rano. Pobiegłam do łazienki i szybko umyłam twarz i zęby. Wrzuciłam coś na siebie i wróciłam do pokoju. Zaczęłam pakować do torby potrzebne rzeczy. Poszłam do sypialni mamy i pożyczyłam z jej szafy białą bluzkę – na szczęście nosiłyśmy podobny rozmiar. Po cichu kalkulowałam, czego mogłam zapomnieć, ale raczej wszystko ze sobą wzięłam. Biała bluzka, spódnica, rajstopy, obcasy, perfumy… i oczywiście rozum. W tym podnieceniu dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brakowało. I to czegoś bardzo ważnego.

Szybko zaczęłam analizować przedwczorajszy dzień. Nie przypominałam sobie jednak tego właściwego momentu. Cholera. Przeszukałam biurko, torbę, kieszenie. Nic. Wszystko wskazywało na to, że ten chłopak nie oddał mi kluczyków od mojego samochodu. Bomba.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Kociara 16.05.2017
    Hahahahaha xDD brawo przystojny chłopaku xD może zrobił to specjalnie żeby jeszcze się spotkać ? hmm? xD
    robotę już pewnie ma w kieszeni, może tamten chłopak ma coś wspólnego z tym hotelem.... albo... pracuje tam jego dziewczyna haha
    teraz tylko czekać na następny rodzialik :D
    Pozdrówka ♥♥♥♥♥
  • candy 17.05.2017
    Nie zdradzam, jak zawsze :D pozdrówka <3
  • Julsia 16.05.2017
    No to ciekawie się zapowiada, super jak zawsze i czekamy na kolejny :D
  • candy 17.05.2017
    Dziękuję <3
  • small crime 20.05.2017
    Pochłonęłam opowiadanie w kilka minut :)
    Świetne. Miło się czyta myśli bohaterki. Aż chce się więcej :D
    5
  • candy 21.05.2017
    Ogromnie mi miło. Dziękuję! :) (aż chce się pisać następne rozdziały :D )
  • Alicja 23.05.2017
    Ciekawy zwrot akcji. Mam nadzieję, że znajomość z tym chłopakiem jakoś się rozwinie. 5 :)
  • candy 23.05.2017
    Dziękuję bardzo ;)
  • Tina12 23.06.2017
    Widze, że bohaterka raz ma pech a raz nadmiar szczęścia.
  • candy 23.06.2017
    jak to w życiu bywa:))
  • Paradise 05.10.2017
    haha a jednak wiedział co robi :D sprytny lisek z tego Pana Przystojniaka :D 5 i czytam dalej :)
  • Billie 16.12.2017
    A tak się zastanawiałam, co wymyślisz, żeby znów się spotkali :) oczywiście nic banalnego i fajnie wyszedł element zaskoczenia, bo już zapomniałam o tych kluczykach :)

    "Gdy rano się obudziłam, przez chwilę nie byłam pewna, gdzie się znajduję ani który mamy rok. Okazało się, że spałam aż do południa." - tutaj chyba to 'rano' jest niepotrzebne, bo trochę zamieszania wprowadza ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania