[11] Nie jestem twoja

Wróciłam do mieszkania zmęczona, dzierżąc w dłoni kartkę z podziękowaniem za oddanie włosów na fundację dla chorych dzieci. Czułam się, jakbym przebiegła maraton. Cóż, trochę co prawda pobiegałam – ale chyba wykończyło mnie czekanie na wiadomość od Alexa i przeklęte spotkanie z Laurą. Z miejsca chciałam rzucić moją pracę w hotelu, ale w końcu całą tą sytuację skwitowałam głębokim westchnieniem – jak zwykle – i stwierdziłam, że odpuszczę. Może Laura wcale nie przyjdzie, a nawet jeśli – może powinnam dać jej szansę? Przeanalizowałam jeszcze raz całe nasze „spotkanie” – moja niechęć na pewno była widoczna, a mimo wszystko Laura zachowywała się wobec mnie bardzo uprzejmie – aż nadto – prawie że przyjacielsko. Może też doskwierała jej samotność. Może Sebastian za dużo pracował, a ona nie miała żadnej przyjaciółki od serca. Tak się zamyśliłam, że w końcu zrobiło mi się jej żal – co było idiotyczne, bo przecież nie znałam jej motywów do tak szczodrego zachowania. Ale mimo wszystko – jak zdesperowanym bądź zwyczajnie miłym trzeba być, by kontynuować przyjacielską rozmowę z osobą, która każdym swoim gestem, słowem i mimiką twarzy pokazuje, że nie chce z nami rozmawiać? Poczułam się nagle, jakby Laura była promykiem słońca, jaśniejącym i uroczym, a ja jakąś gburowatą staruchą, warczącą na każdego, z wiecznie wykrzywioną twarzą. Nie chciałam taka być, naprawdę nie. Ale jak miałam się wyzbyć tej zazdrości, która we mnie non stop siedziała? Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że Laura nie przyjdzie do hotelu dalej się ze mną zaprzyjaźniać i że nie będę więcej zmuszona do odgrywania mojej roli gburowatej staruszki. Czułam się trochę jak Penelopa i nie było to przyjemne uczucie.

W łazience przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Przeczesałam włosy palcami. Teraz sięgały mi nieco za obojczyki. Pieczołowicie wyprostowane, okalały moją twarz, która nagle wydawała się być szczuplejsza i młodsza. Uśmiechnęłam się blado. To zdecydowanie była dobra decyzja.

Dopiero, gdy znalazłam się już w swoim łóżku, umyta, sucha i jeszcze bardziej zmęczona, odczytałam wiadomość od Alexa:

ALEX: Pewnie. Nie dajmy zmęczeniu pokonać naszych ambitnych spotkań.

Uśmiechnęłam się lekko i poszłam spać. W końcu.

***

*dwa tygodnie później*

Spotykałam się z Alexem niemal codziennie. W końcu stało się to normalne, a nie niezręczne, choć momentami nadal wydawało mi się, że spotykam się z bratem. Miałam nadzieję, że to minie, bo w końcu nasza znajomość nadal była krótka. W końcu dostałam moją pierwszą wypłatę i cieszyłam się z niej jak głupia. Ile nerwów mnie musiało niekiedy kosztować wytrzymanie w tej pracy!

Codziennie miałam nadzieję, że Laura tylko żartowała ze swoim pomysłem odwiedzenia mnie albo że zapomniała, bądź zwyczajnie uznała, że nie jestem warta takiego zachodu. Po paru dniach nawet w to uwierzyłam – mina mi zrzedła, kiedy po około tygodniu zobaczyłam, jak przechodzi przez drzwi. Przeklęłam wtedy soczyście w myślach i przyznałam rację stwierdzeniu, że nadzieja matką głupich. No tak, widocznie byłam głupia, licząc, że Laura nie przyjdzie. Ale z drugiej strony, głupi miał zawsze szczęście! Jak to w końcu jest?

Gdy ją zobaczyłam, mięśnie mojej twarzy ponownie zaczęły żyć własnym życiem i czułam się tak, jakbym właśnie sobie wstrzyknęła kilogram botoksu. Chciałam się uśmiechnąć, ale nagle moja twarz zesztywniała, gdy widziałam ciepły i pełen radości uśmiech Laury. Chryste, ile można się uśmiechać? Zaczynałam ją podziwiać. Moje wargi już dawno by odpadły, gdybym non stop chodziła z takim bananem na twarzy. Ale co miałam zrobić? Obserwowałam, jak zmierzała w moim kierunku i pytała, o której kończyłam pracę. Poddałam się. Nie miałam pojęcia, dlaczego była dla mnie taka miła i chciała się ze mną spotykać, ale chyba musiałam to zaakceptować. Nawet nie chciało mi się wymyślać wymówki. Zanim się zorientowałam, byłyśmy już umówione na wieczór. Zaproponowała drinka w pobliskim barze, na co z chęcią przystałam. Miałam nadzieję, że alkohol pomoże mi jakoś przebrnąć przez to spotkanie. Koniec końców, za dużo nie pomógł, a wręcz miałam wrażenie, że zaczęłam się uśmiechać z częstotliwością Laury. Nie przejmowałam się rozmową – w końcu to ona mnie zaprosiła – i nie miałam zamiaru się tym przejmować. Miałam nadzieję, że jeśli Laura zobaczy, jaka jestem nierozmowna i nietowarzyska, to zrezygnuje z pomysłu zadawania się ze mną. Po chwili jednak przypomniałam sobie moje wcześniejsze porównanie – gburowata staruszka. Przecież nie chciałam taka być, prawda? Dlatego też zmusiłam się, by choć spróbować zachowywać się jak Laura. Może nie aż tak, ale spróbowałam być milsza. Po prostu.

Po paru kolejnych drinkach musiałam niechętnie przyznać przed samą sobą, że sytuacja nieco się zmieniła. Może zmienił to alkohol albo moje inne nastawienie – ale Laura nie była taka zła. Choć znienawidziłam ją od pierwszego wejrzenia, po dłuższej rozmowie z nią nie byłam w stanie dalej żywić do niej tak negatywnych uczuć. Zdawałam sobie sprawę, że pewnie wszystkie by wróciły w okamgnieniu, gdybym nagle teraz zobaczyła ją z Sebastianem… ale w tamtej chwili zwyczajnie nie potrafiłam. Rozmowa zaczęła się kleić. Opowiadała mi o zmianie swojego kierunku studiów, o życiu codziennym; wyznała mi nawet, że nie powinna tyle pić, bo akurat brała jakieś leki, ale wybrała bar, bo chciała jakoś przełamać lody. Dzięki Bogu, nie wspominała nic o Sebastianie. Dalej nie wiedziałam, dlaczego tak chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ale nie pytałam o to. Pogodziłam się z rozwojem tych dziwnych wypadków.

Jakiś czas później Alex powiedział, że jego mama bardzo chce mnie poznać. Nie powiem, że mnie to nie zaskoczyło. Wręcz prawie udławiłam się frytką, którą właśnie jadłam.

- Jak to? – wysapałam. – Ale… dlaczego? Co jej powiedziałeś? – dukałam, nie chcąc palnąć czegoś głupiego. Relacje mieliśmy luźną – pomijając tamten niedoszły pocałunek – więc dlaczego, na Boga, matka Alexa chciała mnie już poznawać? Momentalnie się przeraziłam. Czy Alex uważał nas za parę?

Alex zobaczył moje przerażenie i znowu się przestraszyłam, że go urażę, ale tylko parsknął śmiechem.

- Tyle wychodzę wieczorami, że w końcu ją to zainteresowało. Jest dość wścibska. Nie chciała uwierzyć, że wychodzę z kolegami, więc powiedziałem, że poznałem dziewczynę. No i potem wszystko potoczyło się samo – tłumaczył Alex, a ja zastanawiałam się, jaką mam teraz minę. – Jeśli nie chcesz, to oczywiście nie musisz tego robić.

Owszem, wydawało mi się dziwne, poznawać jego rodziców na tak wczesnym etapie znajomości, ale w sumie… dlaczego nie? Przecież to nie kolidowało z drogą do ołtarza.

- Czemu nie – powiedziałam, uśmiechając się i dojadając frytki. – To może być ciekawe.

***

Nie miałam pojęcia, jak się ubrać na poznanie mamy Alexa, dlatego godzinę sterczałam przed szafą, zastanawiając się, czy mam być bardziej na luzie, czy może elegancka. Nie chciałam przesadzić, a nie było to żadne formalne spotkanie z kolacją i świecami na stole – miałam tylko wpaść do domu, poznać mamę, porozmawiać chwilę i już. Alex obiecał, że w razie czego zabierze mnie na górę, do swojego pokoju, bym nie musiała dłużej czuć się niezręcznie, gdyby rozmowa się nie kleiła albo zeszła na niewłaściwe tory. Byłam mu wdzięczna, ale miałam nadzieję, że jego mama mnie polubi. Niestety, pierwsze wrażenie robi się tylko raz, dlatego dalej stałam przed szafą i w myślach krytykowałam wszystkie moje ubrania. W końcu westchnęłam. Chrzanić to! Ubiorę się tak, jak będzie mi wygodnie. Zdecydowanym ruchem wyciągnęłam dżinsowe spodnie 7/8, szarą bluzkę, której specjalnie rozcięte boki zawiązałam w małe supełki i czarne sandałki. Włosy pieczołowicie rozczesałam, ciesząc się ich lekkością. W uszy wpięłam srebrne kolczyki o geometrycznych kształtach, usta pomalowałam różową pomadką. Czułam się dobrze – trochę sportowo i trochę elegancko. Gdy wyszłam na zewnątrz, Alex już na mnie czekał.

- Ładnie wyglądasz – powiedział. Podziękowałam, a on się uśmiechnął. – Denerwujesz się?

- Trochę – odparłam, zgodnie z prawdą.

- Nie masz czego. Moja mama na pewno cię polubi.

Pojechaliśmy autobusem. Podróż zajęła nam niecałe pół godziny. Gdy stanęliśmy przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech.

- No dobra – powiedziałam do Alexa. – Wchodzimy.

Pchnął drzwi i zawołał „Jesteśmy!”. Chwilę później usłyszałam szybkie kroki i zobaczyłam sympatyczną panią w średnim wieku, niższą od Alexa, ale z podobnym uśmiechem i oczami. Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam taką twarz, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Wyglądała na miłą. Twarz okalały jej brązowe włosy i patrzyła na mnie z ogromnym uśmiechem.

- Ty musisz być Vanessa – powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłam ją. – Jestem Shirley. Bardzo się cieszę, że przyszłaś. Taty Alexa niestety nie ma w domu, ale poznasz go kiedy indziej. – Kolejny uśmiech. Odwzajemniłam go, choć wargi nadal trochę mi drżały. – Chodźcie, chodźcie do salonu. Przygotowałam kawę i ciasto.

Posłusznie podążyłam za nią. Alex ścisnął mnie lekko za rękę, ale ja już przestawałam się denerwować. Shirley wyglądała na miłą, ciepłą i pozytywną osobę. Bałam się, że zostanę osądzona już w pierwszej sekundzie spotkania, ale to mi chyba nie groziło. Czułam się swobodnie.

W salonie spędziłam z pół godziny. Uraczyłam się przepyszną szarlotką i ciągle rozmawiałam z Shirley. O dziwo, miałyśmy dużo wspólnych tematów. Alex niemal siłą zaciągnął mnie na piętro, argumentując, że „dość już tego plotkowania”. Mi jednak wcale to plotkowanie nie przeszkadzało. Poczułam ulgę, że chociaż to spotkanie poszło dobrze i bez żadnych przykrych niespodzianek.

Pokój Alexa wyglądał jak pokój typowego chłopaka – plakaty z postaciami z gier bądź filmów akcji, samochodami, łóżko w lekkim nieładzie, żadnych ramek ze zdjęciami czy osobistych rzeczy, jakimi są często wypełniane pokoje dziewczyn. Włączył w laptopie muzykę i usiedliśmy na łóżku. Zaczęliśmy gadać i choć zaczynałam się robić trochę zmęczona, musiałam przyznać, że ten dzień mi się podobał. Wszystko wyszło idealnie – czego więcej chcieć? W końcu zaczynałam nowy rozdział w życiu, bez starych znajomych, bez ich wpływu na obecną sytuację.

W końcu kawa zrobiła swoje i mój pęcherz dał o sobie znać. Spytałam Alexa, gdzie jest łazienka.

- Na końcu korytarza i w lewo – odpowiedział. Wstałam i czym prędzej wyszłam z pokoju, kierując się do łazienki, bo miałam wrażenie, że mój pęcherz zaraz wybuchnie. Korytarz był pogrążony w ciemności, a ja nie widziałam, gdzie były jakiekolwiek włączniki światła, więc szłam po omacku, modląc się tylko, żebym na coś nie wpadła i nie narobiła rabanu. Kiedy doszłam do końca, skręciłam w lewo. Nagle pojaśniało – w łazience już ktoś był, bo za szybą w drzwiach paliło się światło. Stanęłam w pewnej odległości i czekałam, aż toaleta się zwolni. Usłyszałam szum wody i nagle zamek zaczął się przekręcać. Uśmiechnęłam się nerwowo, myśląc nad tym, jak dziwne będzie, kiedy Shirley wyjdzie z łazienki i zobaczy mnie za drzwiami. Ta myśl zamarła mi w głowie, gdy drzwi nagle otworzyły się z hukiem i ze środka wyszedł Sebastian.

Wytrzeszczyłam oczy i o mało co się nie przewróciłam. Źle obliczyłam odległość od drzwi, które prawie mnie walnęły przy otwieraniu się, ale to było nic w porównaniu z widokiem Sebastiana. Co, u licha?! Na jego twarzy również pojawiło się chłodne zdziwienie, ale nie wytrzeszczył oczu tak jak ja i dzięki temu nie wyglądał jak pacjent szpitalu psychiatrycznego. Serce biło mi nieznośnie szybko.

- Co ty tu robisz? – wyjąkałam. Nie. To nie tak miało być. Miałam o nim zapomnieć, wyrzucić go z głowy, już nigdy więcej o nim nie myśleć! Tymczasem jego dziewczyna desperacko chciała się ze mną zaprzyjaźnić, a on sam wychodził z łazienki w domu mojego potencjalnego przyszłego chłopaka. To była jakaś paranoja.

- Mieszkam – odparł, przyglądając się mi, jakbym była kosmitą. – A co ty tu robisz?

- Jak to tu mieszkasz? – wydukałam, ignorując jego pytanie. – Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jesteś bratem Alexa?

Sebastian skrzyżował ręce na piersi.

- Nie jestem jego ojcem, synem ani dziadkiem, ale mieszkam z nim w jednym domu, więc tak, można powiedzieć, że jestem bratem Alexa. A teraz ty odpowiedz mi na pytanie, skąd ty go znasz? I co robisz w moim domu?

Zakręciło mi się w głowie od jego odpowiedzi. Ze wszystkich istniejących na ziemi facetów, musiałam wybrać akurat brata Sebastiana? Jak mogłam nie zauważyć podobieństwa? Ten fakt powalił mnie na kolana. To dlatego na widok Shirley miałam wrażenie, że skądś ją kojarzę – dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo Sebastian był do niej podobny. Pieprzone geny.

- Mniejsza z tym – mruknęłam. – Chciałam wejść do łazienki. Mogę?

- Najpierw mi odpowiedz. – Sebastian pchnął nogą drzwi do łazienki tak, że się zamknęły i zagrodził je. Spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Serio? – parsknęłam. – Będziesz mi stał na drodze do łazienki dopóki ci nie odpowiem?

- Tak – odparł spokojnie. Nagle uderzył mnie komizm tej sytuacji. Próbując zapomnieć o Sebastianie, zaczęłam umawiać się z jego bratem – nieświadomie – a sam Sebastian odmawiał mi wstępu do toalety, chociaż mój pęcherz zaczynał już żyć własnym życiem i istniała spora szansa, że jeśli wkrótce mnie do niej nie dopuści, załatwię swoją potrzebę na środku korytarza. Parsknęłam śmiechem, a Sebastian uniósł brwi. Przyjrzałam mu się. Przyzwyczaiłam się, że widziałam go ubranego elegancko, podczas gdy teraz miał na sobie tylko szary dres i białą koszulkę. Uważnie przestudiowałam jego ręce. Nie były już tak pokryte siniakami, jak ostatnio, ale parę z nich jeszcze pozostało, w nieco bledszej odsłonie.

Nagle usłyszałam otwieranie drzwi i zaraz potem głos Alexa.

- Vanessa? – Dostrzegł mnie. – Długo nie wracałaś, więc…

Gdzieś obok otworzyły się drugie drzwi.

- Vanessa? – usłyszałam radosny głos Laury.

- Laura – mruknęłam.

- Laura? – parsknął Sebastian, patrząc to na mnie, to na swoją dziewczynę.

- Sebastian? – Alex dopiero zauważył brata.

- Alex – odparł chłodno Sebastian.

Boże, dobij mnie, zanim oni to zrobią.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Lotta 16.08.2017
    Przepiękna końcówka xDDD ❤ 5
  • candy 16.08.2017
    też tak uważam! ❤
    dzięki bardzo :3
  • Tina12 16.08.2017
    Jak do tej pory najlepszy rodział. Końcówka zdecydowanie najlepsza.
  • candy 16.08.2017
    Dziękuję! :D
  • Lady_Makbet 16.08.2017
    Końcówka jest genialna, tylko zastanawiam się, czy przypadkiem nie strzeliłaś sobie przysłowiowego samobója i jak z tego wybrniesz:)
  • candy 16.08.2017
    Czemu tak sądzisz? ;) myślę że wiele razy strzelałam takie "samobóje" i zawsze jakoś z nich wychodziłam ;D
  • Lady_Makbet 17.08.2017
    Po prostu zastanawiam się, jak z tego wybrniesz:)
    Pisz, pisz bo to jest świetne.
    Ps. Czemu ty jeszcze książki nie wydałaś ja się pytam??
  • candy 17.08.2017
    Jakoś na pewno :) dziękuję Ci bardzo ;)
    Haha :) ostatnio się nad tym zastanawiałam, ale stchórzyłam ;)
  • Paradise 06.10.2017
    ten fakt również powalił mnie na kolana :D wyszło Ci to genialnie! bracia, no i ta końcówka :D meeeega :D 5
  • Joan_ 08.10.2017
    Zawiła sytuacja :p jednak ciągle mam nadzieję, że to z Sebastianem będzie coś wiecej :) czytam dalej!
  • candy 08.10.2017
    Cieszę się bardzo :D
  • Billie 17.12.2017
    Masakra, miałam na tym skończyć i wrócić jutro, ale muszę zobaczyć co będzie dalej :) :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania