11. Plany
Od zawsze było jej dwie.
Jedna - zmyślona, zmienna, niewidzialna dla reszty świata. Wiecznie młoda.
Druga - realna, widoczna, namacalna. Z biegiem czasu coraz starsza.
Złączone chęcią istnienia, skupione na celu, jakim było pozostawienie śladu w sercu przyszłego pokolenia.
- Myślisz, że się uda? - Zawisło pomiędzy pytanie. Nie wiadomo kto je zadał, nie oczekiwano też odpowiedzi.
Wargi samoistnie ułożyły się w niemym ,,musi".
Zdecydowanie młodsza westchnęła ciężko i przymknęła pomalowane na zielono powieki. Istniała krócej od swojej towarzyszki, ale nie brakowało jej życiowego doświadczenia. Wiedziała, że droga, którą wybrały nie będzie usłana różami, a raczej otoczona ciernistymi krzewami zmusi je do przeczołgania się między kolcami.
- Nie myśl o tym. Nie planuj. Leć z prądem - poradziła starsza. - Tak jest zdecydowanie lepiej.
- Łatwo mówić. Coraz więcej problemów, a głowa wciąż jedna.
- One dotyczą tylko życia codziennego, mojego. To nie są sprawy, którymi ty powinnaś się martwić.
- Wiem, ale to wszystko się odbija na naszym świecie. Brak czasu i chęci do tworzenia nie mogę ot tak olać.
Oczy zerknęły w dal na wykreowane góry. Pamięć nie zawodziła mimo lat, bo krzywizna gór pokrywała się z ich realnym pierwowzorem.
- Może się przejdziemy? Spacer pomaga w myśleniu.
- A jaki jest sens spaceru po łące, która tak naprawdę nie istnieje?
- Ja mogę stąd wyjść... Przejść się po lesie... Posłuchać śpiewu ptaków czy odetchnąć świeżym powietrzem. Ty znasz tylko to... Tu postałaś i prawdopodobnie po mojej śmierci będzie to ostatnie miejsce, które zobaczysz. Nie nazywaj nierealnym czegoś co dla ciebie istnieje.
- Zapominasz czasem, że współistniejemy. To co doświadczasz przechodzi na mnie.
- Tak, czasem o tym zapominam. Przepraszam. Znowu potraktowałam cię jak zwykłą projekcję.
- W porządku.
Przeszły w ciszy spory kawałek zanim spoczęły na wydeptanym kawałku ziemi. Niebo nad nimi było błękitne, tylko gdzie nie gdzie płynęła sobie spokojnie nieduża chmurka.
- Myślę, że i tak zrobiłyśmy postępy.
- Tak. Umiemy w końcu pisać całkiem przyzwoite opisy.
- Po tylu latach samych dialogów... Wiesz? Czasami tęsknie za starymi dobrymi czasami. Brakuje mi nie moich postaci... Zmiennej, której nie mogłam kontrolować. I tej niepewności ,,co się zaraz może wydarzyć?".
- Ta, było całkiem fajnie. W swojej poprzedniej wersji miałam całkiem przyzwoitego męża... Córki... Wnuka... I prawnuka w drodze. Dziwnie tak znowu być samą, ze świadomością, że to nie powróci. Bo nie powróci? Prawda?
- Nie. Raczej nie.
Położyły się kładąc głowę przy głowie. Ułożone w różnych kierunkach, patrzyły w ten sam punkt na niebie.
- Oni też za nimi tęsknią. Ryu nie narzeka, ale wiem, że mu Jej brakuje.
- Shadow też... Przyłapałam ją ostatnio, jak masowała palec serdeczny prawej dłoni. Od dawna nie ma tam obrączki.
Wspomnienia, pomimo radości jaką w sobie kryły wywoływały jedynie smutek.
- Mamy zgodę na użycie tamtych postaci.
- Ale z niej nie skorzystamy... To nie będzie już to samo. Nie umiemy stworzyć niewiadomej.
- Można kogoś poprosić.
Opcji było niewiele, a ich szansa powodzenia równa zeru. A chęć podjęcia próby? Minus jeden.
- Nie.
- Wiem.
- To jaki jest plan? Robimy coś czy dalej stoimy w miejscu?
- Robimy. Trzeba powrócić do gry. Wrzucić parę ładniejszych tekstów na stronę. Wykorzystać pomysły z Duszy.
- Ta, zdecydowanie za długo się tam kurzą.
- I... Cyber?
- No?
- Poprawić i przywrócić poprzednie teksty.
- Wiedziałam, że to powiesz.
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania