#18 - cz.31
Leżała w moim łóżku, kompletnie naga i taka piękna. Miała idealne kształty, cała była idealna. Drobna blondynka z długimi włosami układającymi się delikatne fale, pełne usta i te zielone oczy w, których gdybym był inny, z pewnością mógłbym utonąć.
Mój przyjaciel z radości prężył się przed nią.
Tylko moje wewnętrzne ego za każdym razem, gdy zbliżałem usta, do jej delikatnej skóry dawało mi porządnego kuksańca w bok – Co ty odpierdalasz? Zastanów się, póki nie jest za późno.
- Będziesz tak patrzył na mnie? - usłyszałem ciche pytanie – chodź do mnie.
Nie musiała mnie dwa razy prosić. Żadna kobieta z wyjątkiem mojej chorej matki i jej równie chorej córuni nie musiała.
-Za chwilę będziesz błagać – wymruczałem, dotykając ręką jej intymnego miejsca – żebym przestał.
Obsypywałem pocałunkami całe jej ciało i już miałem przejść do konkretów, gdy spojrzałem na nią i zobaczyłem Julkę. Boże, to było tak cholernie dziwne – widziałem kobietę, której fizycznie nie było przy mnie.
- Coś się stało? -usłyszałem gdzieś z daleka – nie każ mi dłużej czekać.
Nie chciałem, kurwa nie chciałem. Jednak nie mogłem się zmusić. To było okropnie popieprzone. Mój przyjaciel, który do tej pory nigdy mnie nie zawiódł i był gotów, w każdej sekundzie nagle oklapł. Kurwa mać! Tylko nie to.
- Wyobraź sobie – wymamrotałem, chcąc ukryć moje zażenowanie – stwierdził, że nie jesteś go godna i poszedł na spoczynek.
W odpowiedzi dostałem w ryj. Tak, zasłużyłem sobie i byłem wkurwiony na siebie, na Julkę i tę dziewuchę, bo nie była nawet w połowie podobna do mojej dziewczyny.
- Jesteś skończonym hujem – doleciało do moich uszu, zanim drzwi się zatrzasnęły.
Byłem ciekawy, ile jeszcze takich komplementów usłyszę, na swój temat od płci przeciwnej. Szczerze? Miałem to w dupie, ale nie mogłem pozwolić sobie na to, by stracić opinię ostrego ruchacza wśród kobiet. Tylko nie to.
Moje wewnętrzne ego, biło brawo i szczerzyło zęby w olbrzymim uśmiechu – i co teraz zrobisz pajacu?
Drugi raz w życiu, poczułem, jak tracę grunt pod nogami. Pierwszy raz był wtedy, gdy Elwira chciała mnie zaciągnąć siłą do ołtarza z piekielną Marleną, teraz był drugi raz. Trzeciego razu nie będzie. Z nerwów cisnąłem pustą szklanką, stojącą na stoliku nocnym o ścianę. Widziałem szkła rozpryskujące się po całej sypialni. Jedna szklanka mniej, nie robiła mi różnicy. Wyjąłem z szuflady moją paczkę papierosów na kryzysowe dni, gdy usłyszałem kroki na schodach. Kto wszedł do mojego domu nieproszony i to jeszcze, teraz kiedy jestem w takim stanie?
- Ksawery – przez moment miałem wrażenie, że się przesłyszałem – gdzie jesteś?
Julka? Nie, to nie było możliwe i już w myślach zacząłem dziękować wszystkim Aniołom i Świętym za to, że wpadłem na pomysł połączenia sypialni z łazienką. Szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem pod prysznic. Odkręciłem wodę i stanąłem pod strumieniem kurewsko lodowatej wody. Wszystko zaczynało się pierdolić na łeb na szyję. Tak dłużej być nie mogło.
-Tu jestem – odkrzyknąłem po chwili, gdy usłyszałem, że jest coraz bliżej – co ty tu robisz?
No właśnie, co ona tu robiła? Miała być ze swoją rodziną. Właściwie dobrze się stało, że nic nie wyszło z uprawiania miłości z piękną Anią. Zaoszczędziłem Julce widoku, mnie posuwającego inną.
- Przyjechałam – odpowiedziała całkiem poważnie.
Wiadomo, że nie przyleciała, tylko przyjechała.
- Domyślam się – odburknąłem – tylko wyjaśnij mi w jakim celu.
W odpowiedzi wzruszyła ramionami. O nie, jeżeli zacznie znów pierdolić do mnie o miłości, to może od razu wracać. Nie miałem zamiaru znów, powtarzać jej tego samego. Nie kocham jej.
Moje wewnętrzne ego poklepało mnie po plecach – wmawiaj sobie, co chcesz.
- Stęskniłam się – szczera i rozbrajająca odpowiedź.
Na znak, że rozumiem, kiwnąłem głową. Co miałem powiedzieć? Ja też tęskniłem? Nie wiem, co znaczy tęsknić za kimś. I raczej nigdy się tego nie dowiem. Lubiłem siebie takiego, jakim byłem.
- Chodź – odparłem zamiast tego – przytul się.
Nie zdążyłem wyciągnąć ramion w jej kierunku, kiedy już w nich była. Mój przyjaciel od razu się obudził. Czy on też był przeciwko mnie? To niewiarygodne.
- Ktoś się chyba poruszył – stłumiony chichot i jej delikatny dotyk – może chociaż on się stęsknił?
On zawsze tęskni – pomyślałem, ale nie powiedziałem tego na głos. Postanowiłem docenić jej dobre chęci i pięknie jej podziękować za to, że wróciła.
- Dość gadania – wymruczałem pomiędzy pocałunkami – więcej czynów.
Zanim zdążyła się zorientować stała przede mną w samej bieliźnie z czarno-czerwonej koronki. Skąd wiedziała, że kocham koronkę na kobiecym ciele? Swoją drogą była dużo piękniejsza od mojej niedoszłej ofiary, czarującej i kuszącej Anny.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania