Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

70m2

Czas najwyższy zmienić coś w swoim życiu, postanowiłem więc, że kupię sobie własne cztery kąty. Ileż to można siedzieć na maminym garnuszku, w końcu mam już dwadzieścia siedem lat, dobrze płatną pracę więc z kredytem nie powinno być żadnych problemów.

 

Jestem Daniel, mieszkam w niewielkiej miejscowości a na co dzień pracuję w hucie szkła. Z racji tego iż moje stanowisko wymaga dużego opanowania stresu, wytrzymałości przy wysokich temperaturach oraz sumienności dyrektor zakładu najbardziej upodobał sobie nas jako pracowników nie do zastąpienia. Stąd też moje wynagrodzenie jest wysokie z czego jestem zadowolony, o nic się nie martwię a już na pewno nie o to, że zostanę zwolniony. Wciąż jednak mieszkam z rodzicami. Mam przepiękną narzeczoną z którą planuję ślub w następnym roku. Aneta oczywiście ucieszyła się na wiadomość o kupnie mieszkania.

 

- Super, to weźmiemy razem kredyt, wtedy na pewno nam go dadzą – powiedziała uradowana.

 

- Na pewno chcesz wziąć kredyt ze mną? Wiesz, przy moich zarobkach bank udzieli mi go bez problemu.

 

- Nie, ja też chce mieć udział w tym mieszkaniu. A masz już jakieś konkretne na oku?

 

- Tak, co prawda w starym budownictwie ale ma siedemdziesiąt metrów kwadratowych i właściciele wycenili je na dwieście trzydzieści tysięcy. Wyremontuje je sam. Więc może na razie zamieszkałbym w nim bez ciebie, ten kurz będzie nie do zniesienia.

 

- Ok, a więc na co czekamy? Dzwoń, chcę obejrzeć nasze przyszłe mieszkanie.

 

A więc jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem pod podany numer w ogłoszeniu. Umówiliśmy się na sobotę, każdy dzień dłużył nam się niemiłosiernie.  

 

W końcu nadeszła sobota, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy obejrzeć mieszkanie.

 

Gdy już klatką schodową weszliśmy na górę, nawet mnie nie zdziwiło to w jak okropnym stanie były drzwi wejściowe. Chyba odkąd powstał ten blok, one nie były wymieniane. Ale jest jeden pozytyw sytuacji, mają dzwonek do drzwi.

 

Ding Dong!

 

- Dzień dobry, zapraszam państwa. – w drzwiach z uśmiechem na twarzy przywitała nas miła starsza pani. Weszliśmy do środka, w pokoju stał starszy mężczyzna z dość dziwnym, niepokojącym spojrzeniem, naprzemiennie patrzył raz na nas a raz na kobietę, wyglądał jak by był zaskoczony naszą wizytą. Postanowiłem na początku się przedstawić.

 

- Jestem Daniel a to moja żona Aneta.

 

- Ja również jestem Daniel – odpowiedział starzec.

 

- Ach ten mój mąż, od dnia kiedy kupiliśmy to mieszkanie po każdej drzemce na balkonie strasznie mu się mylą imiona. Ja jestem Elżbieta a to mój mąż Stanisław, nasza godność Długołęccy. Zapraszam do obejrzenia, a ty Stanisławie spójrz w lustro i się już przebudź.

 

To było to, mieszkanie pasowało nam pod każdym względem a na dodatek przynależała do niego duża piwnica. Jako, że całe życie wychowywałem się w blokach to najchętniej właśnie pod nimi, w piwnicach jak szczur spędzałem czas, czy to własna siłownia, czy to piwko z kolegami, piwnica była moją oazą spokoju. Bez większego namysłu podpisaliśmy wstępną umowę.

 

Na drugi dzień załatwiliśmy kredyt a potem już wszystko szło jak po maśle, sporządziliśmy akt notarialny i tak oto staliśmy się właścicielami siedemdziesięciu metrów kwadratowych. Wstawiliśmy w mniejszym pokoju łóżko, komodę i telewizor. My jako młodzi musieliśmy uczcić zakup więc trochę alkoholu i pierwsza spędzona noc razem za nami.

 

Z samego rana tuż po przebudzeniu, pełny nowych pomysłów na remont od razu wziąłem się za robotę. Poprzedni właściciele zabrali wszystkie swoje meble, zostawili jedynie szafki w kuchni, które postanowiłem rozkręcić.

 

- Dobra Aneta to leć do domu, ja tu zacznę już powoli cokolwiek robić, najpierw zdemontuję te okropne szafki kuchenne a potem skuję glazurę.

 

- Ok to uciekam, miłego dnia kochanie – odpowiedziała. Pocałowała mnie na do widzenia po czym wyszła.

 

Skoro Anety nie ma to można spokojnie otworzyć butelkę piwa i zacząć działać.

 

Te okropne meble zajęły mi pół dnia, spojrzałem na parapet, no pięknie, wypiłem już pięć piw ale z racji ciężkiej pracy nawet tego nie odczułem. No ale należy mi się teraz przerwa. Otworzyłem kolejne piwo i udałem się na balkon, widok z trzeciego piętra to nie to samo co z parteru, zawsze chciałem mieszkanie, które znajduje się ponad wszystkim. Przechyliłem butelkę, przełknąłem łyk zimnego piwa i odetchnąłem z ulgą. Może mieszkanie będzie wymagało ode mnie dużo pracy ale koniec końców jest to nasz kwadrat. Zamknąłem oczy i zaczerpnąłem świeżego powietrza.

 

Nagle usłyszałem dziwne szemranie w zamku drzwi wejściowych, czyżby Aneta wróciła do domu? No to ładnie, dostanie mi się za te browary.  Drzwi otworzyły się, ja natomiast wstałem z krzesełka, wszedłem do głównego pokoju i nadczekiwałem kto pojawi się na korytarzu. Jednakże moją uwagę przykuło coś innego, otóż pokój, który wcześniej wyglądał jak ruina nagle stał się ładnym białym o gładkich ścianach pustym salonem.

 

Wtedy do mieszkania wszedł mężczyzna. Nie wierzę własnym oczom. To jakiś facet, ale nie to w tym dziwnego, był ubrany w dość nietypowy sposób, jakby za czasów PRL, miał na głowię beret w kratę, brązową marynarkę i szerokie kanty w stylu piramidy. Otworzył drzwi i powiedział.

 

 - Zapraszam państwa do mieszkania.

 

- Dziękujemy bardzo – odpowiedział kobiecy głos. Weszła młoda para, również ubrana w staroświeckie jak na mój gust stroje. Nic by nie było w tym dziwnego gdyby nie to, że oni z twarzy wyglądali zupełnie… jak ja i Aneta.

 

- Kim państwo są i skąd mają państwo kluczę do mojego mieszkania? – zapytałem przerażony.

 

- A pan to kto? – zapytał gość w berecie.

 

- Ja tu mieszkam, to moje mieszkanie, co państwo tu robią?

 

- Proszę pana, jak pan tu może mieszkać skoro to mieszkanie a właściwie ten blok dopiero co został oddany do użytku i nikt tego mieszkania jeszcze nie kupił – odpowiedział mężczyzna.

 

Tymi słowami ściął mnie kompletnie z nóg, mimo, że byłem pod wpływem alkoholu wyciągnąłem telefon aby zadzwonić do Anety. Chwila, a gdzie zasięg?

 

- A co to pan ma? Co to jest? Ale fajne, i to ma obraz? – zapytało małżeństwo.

 

- Przecież to zwykły telefon – odpowiedziałem. Co tu się dzieję? Może to sen?

 

- Ale telefony mają słuchawkę i pokrętło a to coś jest małe i dziwne, skąd to pan ma? – zapytała kobieta.

 

- Ze sklepu, co pani jakaś nie dzisiejsza, w każdym salonie można kupić lub w sklepie RTV.

 

- Jakim salonie, co pan mówi? W jakim pan świecie żyje? – odpowiedział młody mężczyzna.

 

- W ogóle kim państwo są bo się nie dowiedziałem, proszę się określić bo inaczej zadzwonię na policję.

 

- Policję? Chyba ma pan na myśli milicję, nie musi pan dzwonić, ja jestem z milicji. Stanisław Długołęcki proszę pana. I wraz z żoną postanowiliśmy kupić to mieszkanie – opowiedział mężczyzna.

 

Jak to Stanisław Długołęcki? Przecież ja te mieszkanie kupiłem od Długołęckich. Czy ja się przeniosłem w czasie i czy tak się upiłem, że zasnąłem na balkonie?

 

- Proszę pana o wyjście z tego mieszkania bo w przeciwnym razie będę zmuszony wezwać tu swoich kolegów ze służby – krzyknął na mnie ten niby Stanisław.

 

Wciąż przerażony, nie wiedząc co mam myśleć o tej całej sytuacji postanowiłem, że wyjdę i pobiegnę po Anetę. Więc wyszedłem z mieszkania, oni zaś zatrzasnęli za mną drzwi. Zbiegałem po schodach chwiejnym krokiem niczym struś tańczący na lodowisku, po prostu moje nogi były jak z waty. Ale zaraz, moment, coś mi tu nie gra, klatka schodowa wyglądała zupełnie tak samo jak w dniu kiedy się wprowadzaliśmy, drzwi sąsiadów były nowoczesne a facet wmawia mi, że blok został dopiero oddany do użytku? Ale jestem głupi, to byli jacyś złodzieje. Wracam szybko, nie mogę na to pozwolić. Wbiegłem szybko na górę. Ponownie niespodzianka. Dopadło mnie przerażenie gdy tylko ustałem naprzeciw drzwi wejściowych do swojego mieszkania, kiedy one zostały wymienione? Wariuję, co tu się dzieję? Zapukałem delikatnie i czekałem, usłyszałem czyjeś kroki, zamek przesunął się, w drzwiach zastałem…

 

- Aneta? Co ty tu robisz? – zapytałem kompletnie zaskoczony.

 

- Daniel?! Na litość boską gdzieś ty był?! – krzyknęła na mnie Aneta.

 

- Aneta co tu się dzieje? Gdzie są ci goście co tu przed chwilą byli?

 

- Jakie goście? Daniel do jasnej cholery, wszyscy cię szukaliśmy, gdzieś ty był ponad miesiąc czasu?

 

-Co?! – zdębiałem, jaki miesiąc? Dopiero co wyszedłem i wróciłem. Pomyślałem sobie, że nigdy więcej nie wezmę piwa do ręki. A może ja śnię? Nie wiem co tu się dzieje.

 

- Aneta, tu przyszli jacyś goście, ubrani w stylu PRL, jeden z nich wmawiał mi, że dopiero co blok ten został oddany do użytku a ta młoda para przedstawiła się jako Długołęccy, to ci co od nich kupiliśmy mieszkanie z tym, że byli bardzo młodzi.

 

- Nie pijesz nigdy więcej alkoholu, wchodź do środka – rzuciła oburzona. Wszedłem do mieszkania, tutaj nic się nie zmieniło, mieszkanie było w tym stanie, w którym je zostawiłem.

 

- jestem na ciebie zła jak diabli, idę do pokoju, czekam na wyjaśnienie.

 

Aneta zamknęła za sobą drzwi, ja natomiast wyciągnąłem papierosa i poszedłem na balkon, musiałem się odstresować przed rozmową. Byłem zaskoczony tą całą sytuacją, może jak bym zadzwonił do tych właścicieli zapytać ich czy mieli taką sytuację w dniu kiedy oglądali to mieszkanie? Ale może jednak nie, wyjdę tylko na kretyna. Ech, spalę i pójdę porozmawiać z Anetą.

 

Podszedłem pod drzwi, lekko zapukałem i zapytałem.

 

- Aneta, już mogę wejść?

 

- Ależ oczywiście, wejdź i tłumacz się ze wszystkiego!

 

- Ale nie krzycz, musimy porozmawiać na spokojnie, ja nie wiem co tu się dzieje, zgłupiałem.

 

- Ech, dobra wejdź.

 

Otworzyłem drzwi.

 

- A to drodzy państwo pokój, który ma dwadzi… a co pan tu znowu robi? – zapytał facet w berecie.

 

Znowu to samo, te młode małżeństwo i on a w pokoju gdzie wcześniej stała sofa i telewizor nie było nic, cztery puste ściany, dopiero co pomalowane na biało.

 

- CO TU SIĘ DZIEJE!?! – warknąłem - Wyjazd z mojego mieszkania!

 

- Uspokój się pan bo to nie jest pańskie mieszkanie! Panie Stanisławie, proszę wezwać milicję bo mam tego serdecznie dosyć.

 

- Zaraz ja ci dam milicję – nie wytrzymałem, uderzyłem z pięści gościa a jego beret wylądował na podłodze, odwróciłem się do tych młodych i w tym momencie zauważałem lecącą pięść w moją stronę. Uderzenie ogłuszyło mnie na chwilę, zachwiałem się lekko i usiadłem nawet nie wiem na czym ale było to coś twardego. Po chwili jeszcze dosyć mocno otępiały po uderzeniu otworzyłemoczy, widziałem jak przez mgłę jednakże wzrok powoli wracał do siebie. Ja… byłem znowu na balkonie z butelką piwa w dłoni. Przerażony i zdezorientowany wstałem, wszedłem do salonu. Dziwne, wszystko umeblowane jak wtedy kiedy pierwszy raz oglądałem te mieszkanie. Do pokoju weszła starsza kobieta.

 

- O już chodź chodź, tylko byś spał na tym balkonie a przecież za chwilę mają być ci młodzi co to kupują od nas mieszkanie – odpowiedziała starsza kobieta.

 

- Jacy młodzi? Jakie mieszkanie? – zapytałem.

 

Ding dong.

 

- O już są – kobieta przeszła do przedpokoju i otworzyła drzwi.

 

- Dzień dobry, zapraszam państwa – zaprosiła gości do środka.

 

Było to młode małżeństwo, na wejściu uprzejmie się przedstawili.

 

- Jestem Daniel a to moja żona Aneta – przedstawił się młody mężczyzna.

 

Mieli zupełnie imiona takie jak my.

 

- Ja również jestem Daniel – odpowiedziałem.

 

- Ach ten mój mąż, od dnia kiedy kupiliśmy to mieszkanie po każdej drzemce na balkonie strasznie mu się mylą imiona. Ja jestem Elżbieta a to mój mąż Stanisław, nasza godność Długołęccy. Zapraszam do obejrzenia, a ty Stanisławie spójrz w lustro i się już przebudź.

 

Myślałem, że zasłabnę gdy tylko spojrzałem w lustro.

 

-Stanisław?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bajkopisarz 09.08.2020
    Niestety, wciąż skaczesz po czasach. Po co? Komplikujesz sobie życie, a i czytelnik jest zdezorientowany.
    „Wyremontuje je sam.
    Wyremontuję
    „zapraszam państwa – w drzwiach z”
    Zapisy dialogów!
    zapraszam państwa. – W drzwiach z
    „a Ty Stanisławie spójrz”
    To wypowiedź, więc ty małą literą
    „na blokach to najchętniej właśnie pod nim,”
    W blokach… pod nimi LUB w bloku … pod nim
    „ale koniec końcom jest”
    Koniec końców
    „szerokie kanty w stylu piramidy. Otworzył szeroko”
    2 x szeroko
    „gdy tylko ustałem naprzeciw drzwi”
    Tylko stanąłem LUB zatrzymałem się. Ustać może akcja serca ?
    „uderzeniu otworzyłemoczy, widziałem”
    uderzeniu otworzyłem oczy. Widziałem
    „oglądałem te mieszkanie”
    To
    „Mieli zupełnie imiona takie jak my.”
    Zupełnie

    Niezłe, chociaż wykorzystujesz swoje własne schematy, już raz użyte – podobne opowiadanie było o piwnicach, tu jest o balkonach. No, ale zabawy z czasem i światami równoległymi są zawsze intrygujące, więc można poczytać i drugi i trzeci raz.
    Najmniej logiczne wydaje się zachowanie Anety, która po miesiącu nieobecności narzeczonego po prostu zamyka się w pokoju bo jest zła. O nic nie pyta, niczym się nie martwi, przechodzi nad zniknięciem do porządku dziennego, jakby Daniel zniknął na dwie godziny najwyżej.
  • DEMONul1234 09.08.2020
    Naprawdę ciekawe. Trudno mi wprawdzie zrozumieć, dlaczego się stało to, co się stało na końcu, ale wyszło dobrze

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania