8 CZESCI PRAWDY..HISTORIA PRAWDZIWA..rozdzial 2 SUTANNA

W wieku 10 lat byłem ładnym chlopcem , do tego grzecznym i nieśmiałym,dla rodziców taki ideał.Cała rodzina ,znajomi ,sąsiedzi sie mną zachwycali..jaki to ten Romuald nie jest kochany i rzeczywiście wtedy jeszcze taki bylem.Ale był ktoś kto sie mną jeszcze bardziej zachwycał ..najbardziej. To był ksiądz Edward z naszej parafii. Do kościoła chodzilem najcześciej z babcią i dziadkiem . Babcie uwielbiałem .Jak ja nienawidzilem swojego imienia, babcia chyba o tym wiedziala i zawsze mówila do mnie Romuś tak ładnie zdrabniała to paskudne imie Romuald ale tylko ona tak sie do mnie zwracala z czego sie bardzo cieszyłem, to babcia namówila mnie żebym został ministrantem...a co ciekawe babcie namówił do tego nasz ksiądz .Starsze panie go uwielbialy mial dobrą gadane więc lubily go słuchac niemalże byly w nim zakochane ale on nie kochał sie w tych babciach tylko w nowym ministrancie . Lubily go zapraszać na obiady, nigdy nie odmawiał .Wtedy w wieku 10 lat czułem sie wyróżniony ,że ksiądz mnie bardzo lubi ,bardziej od innych chłopców. Przytulał mnie ,calował w policzek albo w czoło,krępowalo mnie to ale wtedy myślałem że to coś wyjątkowego.Te przytulania trwaly okolo roku bo tyle slużylem jako ministrant...co przerwalo taką piekną historie ministranta?

Samobójstwo mojego o 2 lata starszego kolegi Patryka...też ministranta z dluższym stażem odemnie. I to nie tylko dluższym jako ministrant ale przedewszystkim jako maskotka ksiedza Edwarda.Jak sie mialo okazac mialem dużo szczęscia , bo mnie książe tylko calował i przytulał...Natomiast z Patrykiem posuwal sie o wiele dalej,po tym co zrobił Patryk okazalo sie ze zbyt daleko ,o wiele za daleko.Ksiedzu Edwardowi niczego nie udowodniono ,chociaż wielu sie domyślało co robił ze swoimi aniołkami bo tak nas nazywał.W tydzień po tych wydarzeniach ksiaże zmienił parafie .Przyszedl nowy ksiadz ale rodzice zabronili mi slużyc do mszy . Dopiero tak naprawde po 10 latach od tamtych wydarzeń zrozumialem czym byly te mile uściski i calusy. A jaki ten świat mały okazalo sie po wielu latach ,gdy spotkałem ks.Edwarda , udzielał ślubu moim znajomym. Dużo sie nie zmienił , zesiwiał tylko, poznalem go odrazu i odżyly wspomnienia i wcale nie były takie miłe...Po ślubie poszedlem do zachrystii porozmawiać..ale nie miał czasu spieszył sie , nie poznał mnie ale to i dobrze, zresztą niemógl mnie poznać zmieniłem sie bardzo.Poprosiłem go o spotkanie w innym terminie - zgodził sie, z czego bardzo sie ucieszyłem. Bo przez tą godzine ślubu gdy tak na niego patrzyłem to w mojej głowie rodził sie pewien plan z ktorego ks. Edward bylby mało zadowolony....CDN..

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania