8: Porwanie księżniczki, rozdział 1: "Dotyk proroka", część trzecia

- Przyjacielu? - zagaił nieznajomy długowłosy.

Jedno zwykłe słowo, a płomienie świec w całym pomieszczeniu niebezpiecznie się zachwiały. Czyżby to wiatr dostał się do środka przez szparę w uchylonych drzwiach? Dziwne, bo kobieta nie poczuła na sobie żadnego chłodnego powiewu powietrza. Mimo to, brzmienie pytania rozeszło się w jej głowie bolesnym echem. Serce Evelin zaczęło bić coraz szybciej. Nie wiedziała nawet z jakiego powodu. Nikt tutaj, zdawałoby się, nie miał pojęcia, jaką rolę właściwie odgrywa w tym nagłym przedstawieniu, dlatego też nikt nie spodziewał się, że młody strażnik w tym właśnie momencie, cicho jak myszka i z kamienną twarzą, skoczy do ataku. Natchnione nienaturalnym gniewem cięcie leciało pod ukosem, a zaskakująco dobra technika angażująca w czyn całe młode ciało, a także odległość i szybkość ruchu, dążąc do spotkania z nieuzbrojonym człowiekiem, zwiastowały mu nieuniknioną śmierć. Żadne umysły nie zdołały pojąć, co się wydarzyło w następnych krótkich chwilach. Wzrok każdego zaakceptował jedynie rozmytą smugę znikającą dokładnie pod torem natarcia zabójczej klingi. Pomiędzy atakującym a jego zdezorientowanymi kolegami ustawił się długowłosy, wpatrzony przed siebie, ponad głowy nieruchomej dwójki.

Kipiąca gniewem twarz zakuta w hełm obróciła się w stronę szczęściarza, który cudem uszedł z łapsk śmierci. Nie tracąc czasu na zdziwienie, kierowany widokiem odsłoniętych pleców swojego celu, młodzieniec władający spragnionym krwi mieczem, wymierzył znad głowy drugie uderzenie, pragnąc wbić się błyszczącym żelazem w lewy bark wroga. Tym razem gorąca chęć uśmiercenia niewinnego człowieka również roztrzaskała się o mur niezrozumienia. Tajemniczy klient karczmy bez patrzenia za siebie odsunął się w bok przed padającym orężem, nawet nie tracąc przy tym żadnego kosmyka włosów. Strażnik prędko zebrał się do kolejnego potężnego ciosu, kreśląc klingą poziomą linię, ale w sekundę przed nieszczęściem długowłosy schylił się. Kiedy młodzieniec próbował odzyskać równowagę po wykonaniu niezbyt finezyjnego ataku, ocalały mężczyzna na klęczkach sięgnął po stojący przy najbliższym stole zydel i bez zawahania, ani bez rzucenia okiem, cisnął mebel za siebie, trafiając nadchodzącego agresora prosto w głowę. Tamten, pomimo noszonego hełmu, runął bez słowa na ziemię i tylko jego miecz odezwał się brzękiem przy spotkaniu z kamienną podłogą.

Długowłosy musiał szybko stanąć na nogi, bowiem wolnym chodem nadciągał już ku niemu trzeci strażnik, postać największa spośród czteroosobowego oddziału. Trzymał on solidną pałkę w ciasnym zacisku rękawicy, wzdłuż barku. Zważywszy na posiadaną posturę, pewnie nawet i taką bronią zdołałby porządnie kogoś urządzić. Evelin skupiła na nim wzrok. Z zarośniętej szczęki siłacza spływał potok śliny, a jego niewyraźne oczy przyćmiewał czerwony płomień. Barwa tych małych ognisk weszła w kontakt z żółcią wypełniającą ślepia długowłosego, który dzięki spotkaniu się wzroków, wyciągnął nowe wnioski. Obu mężczyzn zbliżało się do siebie w niepokojącym milczeniu. Ta pojedyncza scena trwała w umyśle Evelin niewyobrażalnie długo, pewnie dlatego że kobieta coraz bardziej słabła. Wreszcie nastąpił atak. Ludzie wystarczająco trzeźwi aby myśleć, spodziewali się kolejnego magicznego uniku, lecz przeciwko ich oczekiwaniom wystąpiła dłoń, która zatrzymała rozpędzoną pałkę... Dłoń, która złapała ją i unieruchomiła w miejscu. Nie odezwał się żaden odgłos, ani broni, ani ręki. Strażnik wybałuszył oczy, spoglądając głupio na niewzruszonego chudzielca. Kark za nic w świecie nie wyobrażał sobie tego, że tamten potrafiłby sprzeciwić się jego sile w jakikolwiek sposób. „Twoje kości powinny się skruszyć”, krzyknąłby, gdyby tylko starczyło czasu. Strażnik posłał do ataku drugą, wolną pięść, aczkolwiek z tym także nie zdążył. Dłoń długowłosego przykryła mu twarz, a wielka postać zatrzymała się w miejscu. Wielkolud poczuł, jak opuszczają go wszystkie siły. W szybkim tempie zaczął tracić kontakt z rzeczywistością.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania