trochę to chaotyczne, jakbyś wyrzucała z siebie dawno nagromadzone emocje. Ale jeśli o to Ci chodziło, to spoko tekst, choć osobiście nie przepadam za takimi w "JA" melodramatami
Chaos leży w mojej naturze, nic na to nie poradzę. Co do emocji, dobrze wyczuwasz moje intencje. Z uwagi na ładunek emocjonalny lepiej się pisze w "JA" niż jako narrator w trzeciej osobie. Dziękuję za uwagi i pozdrawiam!
Hm, dla mnie zbyt skrótowo. Cala historia, jak wyczytalam, rzutowała na kilka ładnych lat i ostro pojechała po uczuciach. A jednak tekst tego bie oddaje. Być może za szybko, byc moze zbyt pobieżnie. Tak czy owak, dam czwóreczkę na zachętę, a takze podobal mi się motyw ze zmaną życia jednak na lepsze, pomimo niemilej historii z lubym. "Andrzej, to dzięki Tobie jestem tutaj" ;)
Pozdrawiam :)
"- OK, pozwól, że już pójdę. Nie mam ochoty słuchać dłużej twoich żalów. " - To mi się wydaje, że piętro wyżej powinno być, bo się chaos wkrade. Poza tym, przemianowałbym OK na Ok.
"- Andrzej, to dzięki Tobie jestem tutaj." - Tobie powinno być z małej. Taka forma jest ok w listach.
Troszkę chaosu w tych dialogach, choć całość napisana lekko i w bardzo miłęj, spokojnej tonacji.
Nie do końca mi podeszło od strony tematycznej, jjak i "przeskokowości" w opisie, jednak nie sposób odmówić Ci ładnie kreślonej, melancholicznie wybrzmiewającej atmosfery.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za odwiedziny i uwagi. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że w życiu jak i opowieściach jestem chaotyczna i wielką bałaganiarą. Może mnie to w pewnym sensie odstresowywuje, bo w pracy byłam niesłychanie dokładna i pedantyczna. Pozdrawiam!
Krótko i na temat. Może zbyt krótko. Historia opowiedziana jakby na jednym wydechu. Choć z drugiej strony, czasami nie ma sensu czegoś na siłę rozwlekać. Podoba mi się klimat i nastrój Twoich opowiadań. Pozdrawiam :)
- Bożena, nie możemy dłużej żyć tak jak teraz. Jest nam ze sobą bardzo dobrze, rozumiemy się, ale to nie może dłużej trwać. Zrozum, jestem żonaty, moja małżonka pracuje w Anglii, ale kiedyś powróci.
- Rozumiem – odezwałam się spokojnie. - Wiem, że stałam się częścią przysłowiowego trójkąta matrymonialnego – ciągnęłam dalej. - Jeśli mam kogoś skrzywdzić, potrafię wykreślić te dość przyjemne pół roku z mego życia – dodałam.
Tutaj mówią tylko dwie osoby: pierwszą kwestię on, drugą ona. Kiedy jest napisane jak wyżej, wygląda, że od słów: Wiem, że stałam się... - mówi on, bo dialog to rozmowa, czyli:
- on
- ona
- on
- ona.
Można pisać:
- on
- on
- ona, ale wtedy między on on musiałabyś wstawić jakieś zdanie nie dotyczące dialogu.
np.
- on
Słońce tymczasem przysłoniła ciemna chmura.
- on
- ona
I dalej:
- OK, pozwól, że już pójdę. Nie mam ochoty słuchać dłużej twoich żalów. ( tu nie mam pewności, kto mówi, jeżeli on, to ,,Muszę ci...'' bez pauzy w jednym ciągu po żalów)
- Muszę ci powiedzieć coś, o czym nigdy nie mówiłem.
Cały ten dialog powinien wyglądać tak:
(on)- OK, pozwól, że już pójdę. Nie mam ochoty słuchać dłużej twoich żalów. Muszę ci powiedzieć coś, o czym nigdy nie mówiłem. Moja pierwsza żona popełniła samobójstwo, gdy spóźniłem się o dwie godziny na kolację.
(ona)- Przykro mi, z mojej strony nie musisz się obawiać żadnych komplikacji. Nasze rozstanie przyjmuję jako fakt dokonany. Żegnaj kotku!
(on)- Stój! – krzyknął Andrzej. - W takim stanie nie możesz pokazać się w domu. Wyglądasz jak pobity szczeniak.
(ona)- Dziękuję za piękną metaforę – powiedziałam złośliwie. - Ale puść mnie, proszę. Pragnę pójść spać. Będę spać tak długo, dopóki nie zapomnę o tym koszmarze. Szczęśliwej drogi, na mnie już czas! Więcej nie będę pętać się po twoim życiorysie. Adios, mi amor! To już koniec.
Ja lubię czytać o życiu, o zwykłych sprawach, przyziemnych i ten tekst taki był :) Dialogi po pewnym czasie same się piszą i nie będziesz sie zastanawiać, co, gdzie i kiedy - cierpliwości :)
I sprawdza się stare powiedzenie ,, nie ma złego, co by na dobre nie wyszło"
Czas płynie i wyzwala w nas pewne zachowania na które nie mamy wpływu. Wystarczy trochę wiary w siebie i można góry przenosić.
Ale tak potrafią tylko kobiety... postawić grubą kreskę.
Fajnie się czytało.
Ukłonik ;) 5
Jakie to wydaje się proste, nie zakochać się w zajętym
facecie. A jednak gdzieś w którymś momencie, nie byliśmy ostrożni
i miłość przejęło inicjatywę.
Taa, Bożena wciąż marzyła ileż kobiet czytając ten akapit musiało
poczuć wstyd, znając to z autopsji.
Na szczęście zawsze jest ten oklepany czas, który zabiera powolutku
milimetr po milimetrze ten nalot zauroczenia i pozwala żyć.
Z każdej takiej nieszczęśliwej miłości wychodzimy ( ponoć ) wzmocnieni
na przyszłość. Ale czy serce można uciszyć, choćby p raz enty zaczęło
z zaobrączkowanym się zadawać?
Pozdrawiam
Masz rację, jest to opowieść o złej miłości, za którą tęskno, ale która wyrządziła sporo zła. Opek zawiera jednak pewną prawdę, że niekiedy ci zajęci faceci stają się strasznie moralizatorscy, a to boli najbardziej. Bohaterka potrzebowała kilku lat aby móc żyć normalnie i wpadła w nałóg pracoholizmu. Pasja podróżowania zastąpiła miłość. Dziękuje za analizę tego opowiadania o dość kontrowersyjnej treści, zwłaszcza dla osób, które nie popełniły nigdy podobnego błędu. Serdecznie pozdrawiam!
Komentarze (18)
Pozdrawiam :)
"- Andrzej, to dzięki Tobie jestem tutaj." - Tobie powinno być z małej. Taka forma jest ok w listach.
Troszkę chaosu w tych dialogach, choć całość napisana lekko i w bardzo miłęj, spokojnej tonacji.
Nie do końca mi podeszło od strony tematycznej, jjak i "przeskokowości" w opisie, jednak nie sposób odmówić Ci ładnie kreślonej, melancholicznie wybrzmiewającej atmosfery.
Pozdrawiam serdecznie.
trza do ksiendza prosić o rozgrzeszenie.
- Bożena, nie możemy dłużej żyć tak jak teraz. Jest nam ze sobą bardzo dobrze, rozumiemy się, ale to nie może dłużej trwać. Zrozum, jestem żonaty, moja małżonka pracuje w Anglii, ale kiedyś powróci.
- Rozumiem – odezwałam się spokojnie. - Wiem, że stałam się częścią przysłowiowego trójkąta matrymonialnego – ciągnęłam dalej. - Jeśli mam kogoś skrzywdzić, potrafię wykreślić te dość przyjemne pół roku z mego życia – dodałam.
Tutaj mówią tylko dwie osoby: pierwszą kwestię on, drugą ona. Kiedy jest napisane jak wyżej, wygląda, że od słów: Wiem, że stałam się... - mówi on, bo dialog to rozmowa, czyli:
- on
- ona
- on
- ona.
Można pisać:
- on
- on
- ona, ale wtedy między on on musiałabyś wstawić jakieś zdanie nie dotyczące dialogu.
np.
- on
Słońce tymczasem przysłoniła ciemna chmura.
- on
- ona
I dalej:
- OK, pozwól, że już pójdę. Nie mam ochoty słuchać dłużej twoich żalów. ( tu nie mam pewności, kto mówi, jeżeli on, to ,,Muszę ci...'' bez pauzy w jednym ciągu po żalów)
- Muszę ci powiedzieć coś, o czym nigdy nie mówiłem.
Cały ten dialog powinien wyglądać tak:
(on)- OK, pozwól, że już pójdę. Nie mam ochoty słuchać dłużej twoich żalów. Muszę ci powiedzieć coś, o czym nigdy nie mówiłem. Moja pierwsza żona popełniła samobójstwo, gdy spóźniłem się o dwie godziny na kolację.
(ona)- Przykro mi, z mojej strony nie musisz się obawiać żadnych komplikacji. Nasze rozstanie przyjmuję jako fakt dokonany. Żegnaj kotku!
(on)- Stój! – krzyknął Andrzej. - W takim stanie nie możesz pokazać się w domu. Wyglądasz jak pobity szczeniak.
(ona)- Dziękuję za piękną metaforę – powiedziałam złośliwie. - Ale puść mnie, proszę. Pragnę pójść spać. Będę spać tak długo, dopóki nie zapomnę o tym koszmarze. Szczęśliwej drogi, na mnie już czas! Więcej nie będę pętać się po twoim życiorysie. Adios, mi amor! To już koniec.
Ja lubię czytać o życiu, o zwykłych sprawach, przyziemnych i ten tekst taki był :) Dialogi po pewnym czasie same się piszą i nie będziesz sie zastanawiać, co, gdzie i kiedy - cierpliwości :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Czas płynie i wyzwala w nas pewne zachowania na które nie mamy wpływu. Wystarczy trochę wiary w siebie i można góry przenosić.
Ale tak potrafią tylko kobiety... postawić grubą kreskę.
Fajnie się czytało.
Ukłonik ;) 5
facecie. A jednak gdzieś w którymś momencie, nie byliśmy ostrożni
i miłość przejęło inicjatywę.
Taa, Bożena wciąż marzyła ileż kobiet czytając ten akapit musiało
poczuć wstyd, znając to z autopsji.
Na szczęście zawsze jest ten oklepany czas, który zabiera powolutku
milimetr po milimetrze ten nalot zauroczenia i pozwala żyć.
Z każdej takiej nieszczęśliwej miłości wychodzimy ( ponoć ) wzmocnieni
na przyszłość. Ale czy serce można uciszyć, choćby p raz enty zaczęło
z zaobrączkowanym się zadawać?
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania