ADOLF HITLER Część IV Demon pokonał geniusza

Adolf Hitler

Część IV

Demon pokonał geniusza

 

Adolf Hitler był człowiekiem, który budził skrajne uczucia: od uwielbienia aż po nienawiść. Był niewątpliwie wyjątkową postacią w swoich czasach. Jako człowiek zaczynający od zera zrobił niewyobrażalny skok. Od nikomu nieznanego kaprala z I wojny światowej do dyktatora, który opanował prawie całą Europę i dopiero bezkresne stepy Rosji rozwiały jego marzenia o podbiciu całego świata.

Hitler od początku swojej drogi na szczyt miał swoich wielbicieli, ale także zawziętych wrogów. Uczucia, jakie w stosunku do niego odczuwali, były totalnie skrajne. Jedni uważali go za proroka czy mesjasza postawionego przez Opatrzność jako wodza Niemiec, a inni jako fanatycznego zbrodniarza, który rozpętał największą w historii świata wojnę. Byli też tacy, co uznawali go za wielkiego wodza i wręcz zbawiciela, a zmienili krańcowo zdanie po klęskach pod Moskwą, w Afryce, a szczególnie po katastrofie, jaką była bitwa Stalingradzka, gdzie została zniszczona cała armia niemiecka i prysnął mit o niezwyciężonej armii.

Wśród ludzi darzących dyktatora wręcz uwielbieniem byli zarówno oficerowie, jak i osoby cywilne. Tak mówił o nim jeden z jego najbliższych współpracowników generał Alfred Jodl:

„Führer potrafi być naprawdę uroczy. Ile jest w nim naturalnego ciepła, ile rozsiewa wokół siebie szczerej, przyjacielskiej serdeczności. Nic dziwnego, że jest tak kochany”

W podobnym tonie wypowiadał się feldmarszałek Wilhelm Keitel:

„Hitler jest największym dowódcą wszech czasów”

Bardzo słusznie podsumował Hitlera jego kolega partyjny Otto Strasser:

„Mówi to, co serce jego słuchaczy chce usłyszeć”

To był jeden z filarów jego propagandy, zawsze mówić każdemu to, co chce usłyszeć. Taka strategia zawsze była skuteczna. A do tego jego przesłanie oparte było o wiarę, a nie rozum. Tak ujął to w przemówieniu do elity NSDAP w 1927 roku:

„Na pierwszym miejscu stawiamy wiarę, nie rozum. Bo co skłaniało, ludzi by szli, walczyli i ginęli za prawdy religijne? Rozum? Nie, ślepa wiara!!!!”

Hitler potrafił przekonać do siebie nie tylko masy, ale także swoich najbliższych ludzi wpajając im swoje boskie posłannictwo. Zaraził tym swoich paladynów, a oni niczym apostołowie zanieśli to przesłanie dalej do milionów Niemców.

Hermann Goering przemawiając w 1934 roku, powiedział:

„Kochamy Adolfa Hitlera, ponieważ wierzymy głęboko, trwale i mocno, że został przysłany przez Boga. Dla nas Führer jest nieomylny”

Podobnie na jego widok reagowały niemieckie kobiety, które wysłały mu ponad 10 tys. listów wyznających miłość i fanatyczne oddanie;

„Mój drogi cudowny Adolfie, ciągle przeglądam twoje zdjęcia i kładę je przed sobą, nim je ucałuje. Tak, mój kochany i najdroższy wodzu. Moja miłość jest szczera jak złoto”

„Mój kochany wodzu, bardzo pragnę mieć z panem dziecko……

„Codziennie wspominam spotkanie z panem w naszej kawiarni, gdzie tak wspaniale pan przemawiał do nas wszystkich. Kochamy pana, my niemieckie kobiety”

Natomiast najbliższy w latach trzydziestych współpracownik dyktatora Rudolf Hess tak opisywał działania swojego wodza:

„Wielki przywódca polityczny jest podobny do wielkiego twórcy religii. Głoszoną przez siebie wiarę musi przekazywać w sposób, który słuchaczom nie pozwala na kontestację. Tylko wtedy masy zwolenników dadzą się poprowadzić tam, dokąd pójść powinny. Nie musi jak naukowiec rozważać wszystkich za i przeciw, bo nie wolno pozostawiać miejsca na rozważania, że może istnieć jakaś inna prawda”

Można powiedzieć, że zastępca Hitlera w bardzo prosty sposób przekazał kredo ideologii nazistowskiej. A cały aparat policyjno-propagandowy czuwał nad tym, żeby takiego miejsca do rozważania nie było. Miał istnieć tylko:

„Jeden naród, jedna Rzesza, jeden wódz i jedna prawda przyjęta jako dogmat”

Nie tylko Niemcy podziwiali swojego wodza, także poza granicami znalazł ludzi, którzy go wychwalali. Jednym z nich był były brytyjski premier David Lloyd George goszczący we wrześniu 1936 roku w Berchtesgaden, gdzie publicznie wyrażał wielki entuzjazm do osoby Hitlera, oraz niemieckiego programu gospodarczego. Po powrocie w dzienniku „Daily Express” nazwał Hitlera największym z żyjących Niemców oraz George’em Washingtonem Niemiec. Tak o nim powiedział:

„Nie spotkałem wcześniej szczęśliwszych ludzi niż Niemcy, a Hitler jest jednym z największych ludzi. Starsi ufają mu, młodzi ubóstwiają. To jest właśnie uwielbienie narodowego bohatera, który uratował ich kraj”

Każdy Niemiec miał w to uwierzyć, a jak nie uwierzył, to zajmował się nim perfekcyjny aparat policyjny i kończyło się to zazwyczaj wysyłką do więzienia, albo obozu koncentracyjnego.

Jednak mimo wielkiej ideologicznej propagandy byli tacy, którzy nie dali się przekonać do nazistowskiej krucjaty przeciw światu. Wśród nich był jeden z największych niemieckich pisarzy, laureat literackiej Nagrody Nobla Tomasz Mann, który musiał wyemigrować z kraju, opanowanego przez hitlerowców i zamieszkał w USA. Ten znakomity twórca bardzo ostro wypowiadał się o nowym wodzu III Rzeszy:

"Ten człowiek to katastrofa; ale to jeszcze nie powód, żeby go nie uważać za interesujący charakter i los ludzki. To, że tak się dzieje, iż jakaś niezgłębiona uraza, gdzieś głęboko ropiejąca żądza zemsty tego niewydarzonego, wielokrotnie zawiedzionego beztalencia, niesłychanie leniwego, niezdatnego do żadnej pracy, wiecznie poszukującego azylu włóczęgi i nieuznawanego ćwierć artysty, człowieka, któremu nic się nie udawało, zbiega się z (o wiele mniej uzasadnionym) kompleksem niższości pobitego narodu, który nie wie, co właściwie począć ze swoją klęską, i ciągle tylko coś knuje, żeby odzyskać „honor”

To bardzo ostre słowa, z których wyraźnie widać, że Mann szczerze nienawidził Hitlera, dość dobrze oddają nastroje tych, którzy nie dali się nabrać na jego hasła i do końca byli jego zawziętymi przeciwnikami.

Jakże inaczej wspominał spotkanie z przyszłym dyktatorem późniejszy ulubiony architekt wodza i minister uzbrojenia Albert Speer:

"W tym okresie Hitler wygłaszał w berlińskiej „Hasenheide” przemówienie do studentów Uniwersytetu Berlińskiego i politechniki. Moi studenci namawiali mnie, abym z nimi poszedł. Nie przekonany wprawdzie, ale już niepewny swego stanowiska, zgodziłem się.(…) Sala była zapełniona. Wydawało się, że niemal cała studenteria Berlina chce słuchać i oglądać tego człowieka, któremu zwolennicy okazywali tyle podziwu i o którym przeciwnicy mówili tyle złego. Pojawił się Hitler, witany burzliwie przez swych licznych zwolenników spośród studentów. Już sam entuzjazm zrobił na mnie duże wrażenie. Ale zaskoczył mnie także wygląd tego człowieka. Na plakatach i karykaturach widziałem go w koszuli mundurowej z „koalicyjką”, z opaską ze swastyką na rękawie, z dziką grzywą włosów na czole. Tu jednak występował w dobrze skrojonym niebieskim garniturze, wyraźnie demonstrując mieszczańską poprawność, co razem stwarzało wrażenia rozsądnego umiarkowania. Przekonałem się później, że potrafił on świadomie lub intuicyjnie, doskonale dostosowywać się do otoczenia. Następnie cichym głosem, z ociąganiem i trochę nieśmiało, rozpoczął nie tyle przemówienie, ile pewnego rodzaju wykład historyczny. Dla mnie było w tym coś ujmującego, zwłaszcza że przeczyło wszystkiemu, czego oczekiwałem pod wpływem propagandy jego przeciwników; spodziewałem się zobaczyć histerycznego demagoga, wrzeszczącego i gestykulującego fanatyka w mundurze. Pod koniec wydawało się, że Hitler nie mówi po to, by przekonywać, lecz raczej z przekonaniem wyraża to, czego oczekiwała od niego publiczność zmieniona w jednolitą masę – jak gdyby prowadzenie za sobą studentów i części grona profesorskiego dwóch największych uczelni w Niemczech było najoczywistszą rzeczą na świecie”.

Bardzo ciekawie swoje obserwacje dotyczące fuhrera opisał w swoich wspomnieniach generał Heinz Guderian, który miał częsty kontakt z fuhrerem praktycznie przez całą wojnę, a szczególnie od września 1944 roku do marca 1945 roku, kiedy był szefem sztabu generalnego.

Guderian wymienia cechy, które zapewniły Hitlerowi sukces. Dodaje też cechy, które przyniosły mu klęskę. Są to:

- kompleks wobec intelektualistów, elit, urzędników, arystokracji,

- mądrość samouka,

- niezwykły talent oratorski,

- siła woli, bezwzględność, okrucieństwo, poczucie własnej siły,

- instynkt polityczny,

- pycha,

- rozumowanie kategoriami Europy, kontynentalnymi,

- pogarda dla innych ras i narodów,

Opisuje także bardzo trafnie politykę zagraniczną i wewnętrzną wodza III Rzeszy;

„W dziedzinie polityki zagranicznej Hitler obiecywał Niemcom uwolnienie od niesprawiedliwości traktatu wersalskiego, w dziedzinie polityki wewnętrznej- likwidację bezrobocia i waśni międzypartyjnych. Wiedział, że wysuwając te cele, gorąco upragnione przez cały naród, ma za sobą wszystkich uczciwych Niemców. Któryż Niemiec do nich nie dążył. Hitler wybrał dyktaturę. Jako dyktator osiągnął poważne sukcesy: zlikwidował bezrobocie, podniósł moralny stosunek do pracy, umocnił ducha narodowego, skończył z chaosem partyjnym. Byłoby błędem nie uznawać tych osiągnięć. Odzyskanie Zagłębia Saary, przywrócenie suwerenności militarnej, wprowadzenie wojsk do Nadrenii, Anschluss Austrii- wszystko to zostało dokonane przy pewnym poparciu narodu niemieckiego, a zarazem z pobłażaniem, co więcej- uznaniem ze strony zagranicy, gdzie słuszne żądania Niemiec znajdowały wiele zrozumienia, gdyż narody zachodnie, kierując się prawdziwym poczuciem sprawiedliwości, uświadomiły sobie tragiczne błędy traktatu wersalskiego. Hitler chciał zjednoczyć Europę. Jego lekceważenie odmienności charakterów różnych narodów i jego centralistyczne metody z góry skazywały ten plan na niepowodzenie.”

Czytając wspomnienia tego znakomitego generała nazywanego czasami „Ojcem Niemieckiej Broni Pancernej” można prześledzić już od lat dwudziestych i trzydziestych nastawienie oficerów armii niemieckiej do Hitlera i jego polityki. Na początku, kiedy przejął władze, powiedział wprost, że odbuduje potęgę armii, co oczywiście zostało przyjęte przez oficerów w ogromną radością. A kiedy powstały: Wehrmacht, czyli wojska lądowe Heer, Luftwaffe, Kriegsmarine i ruszyła masowa produkcja samolotów, czołgów, okrętów i innego sprzętu chyba nie było w niemieckiej armii nikogo, kto by się z tego nie cieszył, a udane kampanie w Polsce i na zachodzie Europy pokazały, że udało się dyktatorowi stworzyć potężną i zdolną do walki machinę wojenną.

W tym czasie jak pisał Guderian, wielu oficerów uważało Hitlera za geniusza, co nie dziwi biorąc pod uwagę jego sukcesy polityczne (Aneksja Austrii i Czechosłowacji ) a później bardzo szybkie kampanie na wschodzie i zachodzie. Jak to oceniają historycy po pokonaniu Francji, poparcie dla Hitlera w Niemczech było ogromne i wynosiło ponad 80%. To był szczyt potęgi III Rzeszy.

Niestety, kiedy w czerwcu 1941 roku armia niemiecka uderzyła na ZSRR, spora część niemieckich oficerów uważała to za wielki błąd, choć pierwsze miesiące wskazywały na to, że zwycięstwo jest tylko kwestią czasu. Jednak Armia Czerwona mimo ogromnych strat idących w miliony żołnierzy nie dawała się całkowicie zniszczyć. Wojska niemieckie mimo zwycięstw w wielu bitwach ponosiło poważne straty i widać było, że tej wojny nie da się wygrać w kilka miesięcy. Później udana kontrofensywa pod Moskwą i katastrofa stalingradzka zmieniła podejście oficerów i żołnierzy do „geniuszu” swojego wodza. A do tego Alianci zaczęli nalotami niszczyć miasta niemieckie ,co miało duży wpływ na morale, szczególnie cywilów.

Kiedy po klęsce ostatniej wielkiej ofensywy pod Kurskiem niemieckie wojska już tylko mogły się cofać spychane przez „rosyjski walec”, wielu co bardziej inteligentnych ludzi w Niemczech wiedziało, że to już przegrana wojna i nawet rzekomy geniusz wodza nic tu nie poradzi. Niestety to Hitler w kampanii rosyjskiej praktycznie kierował wojskami, popełniając wiele strategicznych błędów, nie licząc się z opiniami swoich dowódców. Wódz nie znosił wokół siebie generałów czy feldmarszałków będących dużo lepszymi od niego strategami. Jemu się wydawało, że jest genialnym wodzem takim jak Napoleon. Kiedy ktoś mu się naraził, był zwalniany ze stanowiska. To był chyba największy błąd Hitlera: niesłuchanie i dymisjonowanie takich genialnych dowódców jak choćby feldmarszałek Erich von Manstein. Gdyby Führer pozostawił dowodzenie w takich rękach, kto wie, czy nie pokonałby Armii Czerwonej.

Adolf Hitler był na pewno znakomitym politykiem, który potrafił wodzić za nos wszystkie rządy europejskie i osiągnąć wszystkie polityczne cele. Jednak kiedy politykę zastąpiła wojna, a jego wojska pokonały Polskę i Francję fuhrer III Rzeszy uwierzył, że jest równie dobrym dowódcą co politykiem. To się zemściło w Rosji.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Agnieszka Gu 16.01.2018
    Więc tak,

    "To był jeden z filarów jego propagandy, zawsze mówić każdemu to, co chce usłyszeć. " - tutaj, w tym kontekście lepiej i poprawniej brzmiał by zapis: "StrategiaZasada ta była jednym z filarów... itd". Ta korekta by się przydała ponieważ, poprzez zapis tego zdania - "To był jeden z filarów..." można by pomyśleć, iż mowa o człowieku (Otto Strasser'ze) a nie o jego zasadzie. A tu o ta zasadę/myśl właśnie chodzi.

    „Mój kochany wodzu, bardzo pragnę mieć z panem dziecko…… - nie zamknąłeś cudzysłowu

    "Hitler chciał zjednoczyć Europę." - jakkolwiek strasznie by to nie brzmiało, to w sumie jego zamysł się udał, choć na szczęście, nie drogą terroru ale pokojowych porozumień miedzy poszczególnymi państwami.

    "Alianci zaczęli nalotami niszczyć miasta niemieckie ,co miało duży" - spacja przy przecinku po złej stronie

    Brak trochę przecinków, przez to, niektóre zdania czyta się nieco topornie.

    Hitler, choć trudno w to uwierzyć, bo mało kto o tym mówi, poczynił też wiele dobrych/pozytywnych kroków. Ciekawym byłby artykuł na ten temat (Trochę cię podpuszczam ;). Np. jego wkład w budowę szlaków komunikacyjnych (dróg i autostrad). Dziś uważa się, iż to była jedna z głównych przyczyn szybkiego rozwoju i późniejszej potęgi gospodarczej Niemiec. Wprowadzenie obowiązkowego nauczania - to też on. Pomijając wszystko co złe, było kilka plusów związanych z jego "panowaniem", o których warto by może wspomnieć. Sama chętnie poszerzyłabym swoją wiedzę w tym zakresie. Oczywiście, nie odbieraj tego, jako próbę gloryfikowania postaci Hitlera. Jednak zachowując obiektywizm, należało by może o tym coś rzec.

    Co do tego tekstu, merytorycznie coś tam napisałam powyżej. technicznie jest trochę potknięć. Generalnie ok.
    Kawał dobre roboty
    Pozdrawiam
  • Ozar 16.01.2018
    Agnieszka Gu. Dziękuje za komentarz, błędy zaraz poprawie.
    Ale !!!! Wielkie dzięki za to co napisałaś o tym co dobrego zrobił Hitler. Otóż cały czas czekałem na dwa pytania dotyczące tekstów o Adolfie.
    1. Czy aby nie gloryfikuje Hitlera pisząc aż tyle na jego temat?
    2. Czy nie powinienem napisać tez o dobrych rzeczach, które uczynił dla Niemiec?

    Co do punku pierwszego, to muszę napisać dlaczego tak mnie intryguje postać wodza III Rzeszy.
    W latach 30-tych mieliśmy w zasadzie trzech dyktatorów, pomijam Franco, bo się nie liczył.
    Pierwszym był Benito Mussolini. Ten gość to bufon przekonany o swoim geniuszu, uważający się za kolejnego cesarza Rzymu. Niestety był miernotą i wszystko za co się brał przynosiło Włochom tylko klęski i kończyło się na tym, że Adolf musiał mu dupę ratować (Grecja, Afrika).
    Drugim był Stalin. Ten jednak zdobył władze za pomocą przewrotu pałacowego – jak by to nazwał nie jeden historyk. Stalin nie musiał się martwic o wyborców, ani o sondaże, ani o głosy do parlamentu, on to wszystko miał w dupie. Przejął władzę, innych usunął i stał się komunistycznym Bogiem.
    Adolf, to co innego, on zaczynał od zera, musiał walczyć o głosy, poparcie itd. Był politycznym kopciuszkiem, a doszedł na sam szczyt. Zajęło mu to prawie 10 lat, ale tego dokonał.
    To właśnie mnie ciekawi od lat, jednak zawsze boję się podejrzeń o jakiś podziw dla nazistów, czy coś podobnego. Dla mnie po prostu Hitler to taki trybun ludowy, który potrafił przekonać do siebie ludzi. Taki fenomen pokazujący, że charyzma i propaganda mogą zapewnić sukces.
    Co do punku drugiego, to można wymienić mnóstwo rzeczy, które dzięki niemu osiągnęły sukces. Poza drogami cały przemysł. Czołgi, samoloty czy okręty wyprzedzały swoja epokę o dziesiątki lat. Dzięki Hitlerowi technika ruszyła wręcz ekspresowo do przodu. Może rzeczywiście dopisze jeszcze jeden odcinek o tym jak dzięki Hitlerowi ruszyło wile rzeczy do przodu tak szybko, jak jeszcze nigdy w historii.
  • Agnieszka Gu 17.01.2018
    Ozar Odnośnie twoich obaw - "To właśnie mnie ciekawi od lat, jednak zawsze boję się podejrzeń o jakiś podziw dla nazistów, czy coś podobnego. " - zawsze jakieś krytyczne uwagi mogą wyniknąć, tyle że to jest ryzyko wkalkulowane w bycie obiektywnym. Trudno. Osób skrajnie usposobionych i tak nie przekonasz. A ja chętnie poznam szczegóły dotyczące pozytywnych aspektów związanych z okresem, w którym panował Hitler. Pisz :)
  • Ozar 18.01.2018
    Agnieszka Gu OK. Poszukam, co mam o ogólnie mówiąc o pozytywnych aspektach, czyli głównie ogromnemu postępowi w technice, niestety głównie wojskowej i innych takich rzeczach i tu wrzucę.
  • Anonim 17.01.2018
    Kolejny, bardzo ciekawy tekst Ozar w temacie Adolfa ;-) Choć poruszasz wiele wątków i odwołań, to zawsze znajdę coś dla siebie. Tym razem zainteresował mnie ten fragment:
    "Guderian wymienia cechy, które zapewniły Hitlerowi sukces. Dodaje też cechy, które przyniosły mu klęskę. Są to:
    - kompleks wobec intelektualistów, elit, urzędników, arystokracji,
    - mądrość samouka,
    - niezwykły talent oratorski,
    - siła woli, bezwzględność, okrucieństwo, poczucie własnej siły,
    - instynkt polityczny,
    - pycha,
    - rozumowanie kategoriami Europy, kontynentalnymi,
    - pogarda dla innych ras i narodów," ---> dużo mówi o nim jako człowieku i jego osobowości.

    Psychiatrzy mają dzisiaj pewne określenia na tego typu zachowania i odnoszę wrażenie, że u odpowiedniego lekarza byłby szybko zdiagnozowany...ale mamy rok 2018 i przeskok cywilizacyjny nie miał wtedy miejsca. Chociaż nie chcę wszystkiego zrzucać na psychologiczne rozeznanie, bo Adolf Hitler to bardzo złożona jednostka i pełna nowych i złożonych odkryć nawet dla współczesnego świata...

    Abstrahując, a jednocześnie bacznie się przyglądając się dyktaturze: Kim Dzong Una, odnoszę wrażenie, że nadal mamy do czynienia z reżimami, które robią to samo co w latach trzydziestych i czterdziestych Adolf Hitler .

    Pozdrawiam :-)
  • Ozar 17.01.2018
    Artbook. Dziękuje za komentarz. Dokładnie tak, już nawet w tamtych czasach diagnozowano u Adolfa kilka chorób psychicznych. Jednak jeśli był chory, to choroba rozwijała się szybko dopiero w latach 1941-45. Co do dyktatora Korei to on poszedł dużo dalej w swoim zamordyzmie w stosunku do swojego narodu.
  • MarBe 21.01.2018
    Z jednej strony geniusz Hitlera pokonała choroba i środki, którymi był leczony, a z drugiej powszechny bunt na okrucieństwo nazistów.
  • Ozar 21.01.2018
    Tak, to prawda zażywał pod koniec wojny mnóstwo dziwnych leków fundowanym mu przez dr. Morela. Powszechny bunt to chyba trochę zaz duże słowa. Po prostu zaczął walczyć z wszystkimi: Rosja, WB, Francja, USA itd. Tej wojny z tyloma przeciwnikami wygrać nie mógł.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania