Poprzednie częściAgata meble, cz.1- w sklepie

Agata meble, cz.2- Kocham te rogówkę

Agata meble, cz.2- Kocham te rogówkę

 

Nie mogę w to uwierzyć. To naprawdę on, mój sprzedawca. Tyle o nim myślałam przez ostatnie dni, a tu nagle on we własnej cudnej osobie stoi w drzwiach mojego domu i uśmiecha sie do mnie tym zabójczym uśmiechem. Uśmiecha sie do mnie i tylko do mnie. Mam wrażenie, że cała puchnę z radości. Odwzajemniam uśmiech.

- Cześć czy coś się stało?- Zapytał z nie spokojnym wyrazem twarzy. O co mu może chodzić zastanawiam sie głupio. Nagle w momencie mnie olśniło, ty debilko, ty skończona idiotko. Zrozumiałam, że wpatrywałam sie w niego bez ruchu przez jakieś parę ładnych minut. Czerwona jak burak dukam. Usiłując pozbierać rozbiegane myśli.

- Cześć, nie nic sie nie stało, przepraszam.- Japierdzielę co ja gadam za co ja go przepraszam. Za to, że sie tak na niego gapie czy za to, że przez ostatnie dni był cały czas w centrum mojego mózgu..

- Przywieźliśmy z kumplem rogówkę. Gdzie mamy ją postawić?

- Tu.

- Tu w sensie, że na placu przed domem?- Odpowiedział rozbawiony.

- Nie tu w domu do salonu.- Powiedziałam czerwieniąc sie jak młody buraczek.

Mężczyzna odwrócił sie i machnął w stronę samochodu. Dopiero teraz zauważyłam, że znowu po mimo upału on ma na sobie bluzę. O co może chodzić. Mężczyźni wnieśli dwa duże kartony i zgodnie z moimi wskazówkami postawili je w salonie.

- Uf, to już ostatni dom.- Powiedział znajomy mojego przystojniaka.

- Tak na szczęście. To ciepło mnie dobija.

Zastanowiłam sie skoro go kurwa dobija to czemu nie zdejmie tej cholernej bluzy. Denerwowało mnie to, że nie wiem co sie za tym kryje. Przyznaje, że jestem ciekawska i z tego powodu często miewałam nie przyjemności. Na moją korzyść zaczęłam nad tym odruchem pracować i udaje mi sie poskromić moje popędy do wściubiania nosa gdzie nie trzeba. Ale jeśli chodzi o niego nie umiałam. Język to zgryzłam do krwi żeby nie zasypać nie znajomego chłopaka lawiną pytań.

- Może coś do picia?- Zapytałam nie śmiało. Dobrze, że te rumieńce chociaż znikły.

- Ja chętnie.- Odpowiedział on właśnie on. Znowu sie do mnie uśmiechając.

- Ja dziękuje muszę spadać. Jak wrócisz do domu?- Pytanie było oczywiście skierowane do mojego przystojniaka.

- No mieszkam nie daleko przecież to wrócę z buta.

- Dobra to ja spadam, Nara.- Przybił z moim sprzedawcą piątkę, a mi kiwnął głową na pożegnanie.

- Cześć, odprowadzę cie.

- Nie spoko trafie.

Wyszedł, a ja zostałam sama z tajemniczą bluzą.

- Czego się napijesz?

- Wody, zimnej jeśli mogę?

- Jasne spoko.

Wyszłam z kuchni pobrzękując szklankami z lodem. W mojej głowie była totalna gonitwa myśli. Nie umiałam uwierzyć w to co się dzieje.

- To może chodźmy sobie usiąść do mojego pokoju?

- No rogówki jeszcze nie macie.- Zaśmiał się, a ja o mało co nie wylałam zawartości szklanek, słysząc jego śmiech.

- Idziemy do mnie.- Skierowałam się na schody. On podążył za mną.

- Usiedliśmy. Tak na zdrowy rozsądek to co ja robie. Nie znam faceta, on siedzi na moim łóżku, pije wodę z mojej kuchni i obserwuje mnie takim dziwnym spojrzeniem. Przez jakieś trzy godziny rodzice nie wrócą jeszcze z pracy i będę sama.

- No co?- Zapytałam znów się rumieniąc.

- Nic, nic właśnie się zastanawiam czy te kolory odzwierciedlają ciebie.

- Co?- Zapytałam autentycznie zdumiona.

- No wiesz wszystko jest czarno białe. To może znaczyć, że lubisz jasne sytuacje, wszystko chcesz mieć dogadane i zaplanowane, nie lubisz zmieniać zdania i chcesz być sobą taką jaka jesteś.- On to wszystko wyczytał przez kolor ścian i mebli.

- Tak, co, jak, dlaczego?- Dukałam bez sensu, zaszokowana. Jego spostrzegawczością.

- Zgadłem.- Roześmiał się.

- Taa te tak. W sensie. Poczekaj chwileczkę.

Wybiegłam z pokoju szukając schronienia w łazience. Ty idiotko, ty skończona ofermo co ty robisz. W twoim pokoju siedzi zabójczy facet, o którym myślałaś po kilka godzin na dobę, a teraz on siedzi tam sam, a ty siedzisz na wannie i świrujesz. Wiadomo można sobie pomarzyć, że przyszedł do ciebie, że mu się podobasz, że będzie twój. Chociaż tyle masz z życia, marzenia i fantazje. Wróciłam do pokoju już spokojna. Usiadłam na fotelu i śmiało spojrzałam mu w oczy.

- Sory za moje zachowanie. Już wszystko ok.- Uśmiechnęłam się do niego filuternie.

- Nie ma sprawy, a tak po za tym Bartek.- Wyciągnął rękę w moją stronę.

- Ada, miło mi.- Uścisnęłam jego wyciągniętą dłoń. Jakie to było cudowne dotknąć jego skóry. Jest taka ciepła i miła w dotyku. A gdyby tak pogłaskał mnie po twarzy. Zejć na ziemie, skarciłam się w duchu, bo moje myśli zaczęły mknąć w nie bezpieczne rejony. Za uwarzyłam, że chłopak mi się przygląda.- No co?

- Nic, nic po prostu ciekawi mnie o czym teraz myślałaś.

- Czemu?- Co mu chodzi po głowie?

- Zaczerwieniłaś się, dlaczego?- Pochylił się i przejechał palcem wskazującym po moim rozpalonym policzku. Wciągnęłam głośno powietrze czując jego delikatną pieszczotę na mojej skórze. Wyszeptałam cicho.

- Co ty robisz?

- Chce mieć jasną sytuacje.

- Nie rozumiem.- Wyszeptałam bez radnie. Jego bliskość mnie dekoncentrowała, nie umiałam pozbierać myśli.

Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Pod wpływem jego spojrzenia w moich żyłach krew zaczęła krążyć szybciej. Czułam jej dudnienie w uszach, a serce chciało mi eksplodować. Nie wytrzymam tego dłużej. Miałam wrażenie, że temperatura w pokoju rośnie z każdą sekundą. Wstałam żeby uciec od tego ciepła. Już byłam w połowie drogi do drzwi, gdy poczułam ręce na moich ramionach. Chłopak bez wysiłku obrócił mnie w swoją stronę, jak gdybym była szmacianą lalką. Podniósł moją głowę i spojrzał mi prosto w oczy.

- Chce jasnej sytuacji i sądzę, że ty też.- Powiedział to stanowczo. Na pewno zaraz mi powie, że zauważył, że nie jest dla mnie obojętny ale że mam nawet sobie nie marzyć, że kiedy kolwiek między nami coś będzie.

- Tak?- Zapytałam z nie chęcią. Nie chce usłyszeć, że się do niego nie umywam i że mam spadać. Wole żyć marzeniami. Nabrał w płuca powietrza posyłając mi nie pewny uśmiech. Wypuścił ze świstem powietrze zdejmując ręce z moich ramion.

- Od kiedy zobaczyłem cie w sklepie nie umiałem o tobie przestać myśleć. Masz coś takiego w sobie co nie pozwala mi zapomnieć o tobie. Chce wiedzieć czy jest szansa żeby miedzy nami było coś więcej niż tylko znajomość na lubię cie?- Jego oczy były dwoma wielkimi znakami zapytania.

Nie umiałam się połapać w tym co usłyszałam. Ja sobie to wyobraziłam czy to się dzieje naprawdę? Stałam jak słup soli nie potrafiąc wydobyć dźwięku. Zamiast słów podniosłam rękę i delikatnie pogłaskałam go po policzku. Bartek złapał moją dłoń i przycisnął ją do ust. Przysunął się do mnie bliżej i przytulił mnie mocno. Usłyszałam bicie jego serca. Poczułam, że się nachyla do mojego ucha, wyszeptał z niedowierzaniem.

- Naprawdę jesteś moja?

- Twoja i tylko twoja.

Staliśmy tak objęci, a ja uznałam, że jednak lubię remonty i sklepy meblowe.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Holly2004 28.08.2015
    Fajne, 5 :)
  • Angela 28.08.2015
    Biedna Ada, taki stres przez faceta : ) Popełniłaś kilka literówek, ale się nie czepiam bo też je robię.
    Nie mogę przestać się uśmiechać po przeczytaniu, dlatego leci 5 : )
  • levi 28.08.2015
    dzienki
  • Luna 10.09.2015
    Kiedy dalej
  • levi 10.09.2015
    zapomniałam sobie o tym :)
  • Anonim 14.09.2015
    Już? Już? Już? tak po prostu? Szybko idziesz do przodu, nie owijasz w bawełnę widzę ^^ No cóż idziemy dalej!
  • Neli 23.12.2015
    Jak dla mnie za szybko, ale rozdział ciekawszy niż poprzedni;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania