Agonia
Różowa skóra staje się biała,
pusty wzrok odpływa w nieznaną przestrzeń, której nikt nie może pojąć.
Usta cierpną jak kwiaty zmrożone pierwszym przymrozkiem.
Ręce robią się zimne, jak gdyby nie istniała już żadna nadzieja na pojawienie się chociażby promyka słońca.
Wyszepcz mi swoje imię, żebym mogła cię godnie pochować.
Właściwie to śmierć, czy wyzwolenie?
Gdzie jest światło?
Czuję zapach przegranych szans, czy może straconych żyć?
Wybacz mi przyjacielu, że nie mogłam ci pomóc.
Wybacz, że musiałeś walczyć samotnie.
Wybacz mi dzielny przyjacielu,
wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Teraz zamknę ci oczy, cicho wyszepczę modlitwę i będę z Tobą.
P.s nie długo się spotkamy.
Komentarze (3)
Co to znaczy ''straconych żyć''? To jakaś gra?
Tekst bardzo słaby.
Ze dwa jointy na to poszły.
W zasadzie nie wiadomo, co napisać, bo autentycznie nie ma o czym.
Wczesno - nastolatkowy tekst z pamiętnika po odejściu kogoś bliskiego.
To na pewno jest trauma, ale tu literacki portal, a nie z nekrologami.
I trochę przydużo tego "szeptania".
zgrabne mini.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania