Poprzednie częściAnabella prolog

Anabella cz 14

- Ja kto uciekł?- jednocześnie zapytali Anabella i Are.

Tery nerwowym gestem przeczesał włosy, ręce lekko mu drżały, i widać było że nie jest w stanie

ustać w miejscu.

- Nie było Go w kuchni kiedy tam poszedłem, a ze sypialni zniknął cały ekwipunek bojowy. Wszystko,

począwszy od gwiazdek, aż po miecz.- wyjaśnił.

- To musiało się kiedyś stać, przyjacielu, ale znajdziemy go. Masz jakiś pomysł, gdzie mógł pojechać?

Wilk myślał przez chwilę po czym skinął głowom.

-Słyszał wczoraj , jak w czacie narady wspominałem o nieczynnej fabryce, gdzie znaleziono rozszarpane

ludzkie szczątki. Jest też zaułek, w pobliżu którego ludzie znikają bez śladu. Pokłóciliśmy się puzniej, bo

chciał być w ekipie zwiadowczej, a ja rzecz jasna odmówiłem.

Anabella wiedziała jak bardzo jej przyjaciel marzył o misi, jakiejkolwiek, choćby najmniejszej. Zupełnie

nie była w stanie zrozumieć dlaczego odmawiano mu do tego prawa, trzymając z daleka od wszystkiego

co interesujące. Był przecież doskonałym szermierzem. Czy gdyby było inaczej, wyznaczono by go na

jej trenera? Właśnie otwierała usta by wtrącić się do rozmowy, gdy jedno spojrzenie Arego kazało jej

zachować milczenie.

- Znajdziemy Go- powtórzył przyjacielowi, a potem zwrócił się do Anabelli- Sprawdzimy Twoje umiejętności

widzenia w terenie.

Dziewczyna poczuła lekki dreszczyk podniecenia, Szukanie demonów wśród ludzi, to nie to samo co nudne

ćwiczenia w twierdzy polegające na rozpoznawaniu zmiennokształtnych.

- Bierzemy fabrykę- rzucił człowiek feniks, i pociągnął Anabelle w stronę garaży.

Dopiero siedząc na fotelu obok kierowcy, zauważyła że nadal trzyma w ręku sztylet hrabiny.

- Tery chroni Tristana- odpowiedział Are na niewypowiedziane pytanie, jak gdyby tam, w zbrojowni

odczytał je wprost z myśli dziewczyny.

-Ale dlaczego, przecież jest chyba w pełni wyszkolony?

Mężczyzna westchnął, i sprawnie manewrując autem w ruchu ulicznym, zaczął tłumaczyć jak dziecku.

-Ojciec chłopców był dziennikarzem śledczym, mającym nosa, i bardzo upartym. a przy tym, nie dającym

się nastraszyć. Jakieś dziesięć lat temu zajmował się sprawą śmierci pewnej nastolatki. Śledztwo

zamknięto, uznając że było to samobójstwo, on jednak nadal grzebał. Musiał trafić na coś naprawdę

ważnego bo postanowiono go uciszyć. Pewnego wieczoru Tery wrócił z kina, i znalazł, szczątki ojca,

konającą matkę. Tristana nigdzie nie było, znalazł go dopiero po chwili. Zamkniętego w skrzyni, w okół

której rodzice zdołali usypać jeszcze ochronny krąg. Od tego czasu Tery chroni brata, tylko on mu został.

W oczach Anabelli zalśniły łzy na myśl o tych dwóch samotnych chłopcach. Teraz rozumiała postępowanie

starszego brata. Tymczasem na horyzoncie przed nimi zamajaczyły kominy opuszczonej fabryki.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Katerina 26.03.2015
    Uwielbiam twoje opowiadanie
  • wolfie 26.03.2015
    Rozdział krótki, ale ciekawy. Jedyna uwaga - do tekstu wkradły Ci się błędy. Czekam na dalsze części :)
  • BreezyLove 26.03.2015
    Zgadzam się z powyższymi opiniami ;)
  • Angela 26.03.2015
    Bardzo Wam wszystkim dziękuje, za oceny i komentarze : )
  • taka tam ja 27.03.2015
    bardzo mi się podoba i jestem ciekawa co będzie dalej
    tylko masz błędy, np. pisze się misji, później
    zwracaj na to uwagę ;)
  • Angela 27.03.2015
    Przepraszam, jestem dysortografikiem, i nie wrzucam tekstów, tylko piszę na bieżąco.
  • 'Pokłóciliśmy się puzniej, bo' później ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania