Poprzednie częściAnabella prolog

Anabella cz 16

Z odrętwienia wyrwały ją ręce poznaczone odciskami, naciskające na jej krtań. Ktoś zabrał jej z ramion

ciało przyjaciela, a jego brat, patrząc na nią z nienawiścią, pozbawiał ją oddechu. Zbyt zaskoczona by

się bronić, wpatrywała się w napastnika, wielkimi, szarymi oczami.

-Chłopie, uspokój się- próbował powstrzymać Terego, Are- To nie jej wina, dziewczyna nic nie zrobiła.

- Pojawiła się- wysyczał wściekle wilk- Gdyby jej nie było Tristan nigdy by się tak nie zachował, chciał

zaimponować tej dziewczynie, a teraz już go nie ma. Mówiłeś że ten demon ją przyzywał, jest im do

czegoś potrzebna, a to najprostszy sposób żeby jej nie dostali.

Nacisk na szyi Anabelli wzmógł się, przed oczami zaczęły tańczyć ciemne plamy. Zdesperowany człowiek

feniks, przyłożył rozżarzone ręce do ramion przyjaciela, licząc że to go powstrzyma przed zrobieniem

krzywdy bezbronnej dziewczynie. Na próżno. Wilk wydawał się być nieczuły na wysoką temperaturę.

To już koniec, pomyślała Anabella, kiedy niespodziewanie ręce Terego opadły. On sam z niemym

niedowierzaniem wpatrywał się w tkwiący w jego ramieniu sztylet. Rubiny w rękojeści lśniły, i migotały,

jak gdyby rzucając wyzwanie. " Dotknij mej Pani a zginiesz" , przesłanie było oczywiste dla wszystkich

obecnych. Mężczyzna wyciągnął ostrze z rany, powodując szybszy upływ krwi, i przyciskając do niej

wyciągniętą z kieszeni chusteczkę wysyczał.

- Z jakichś względu hrabina wybrała Ciebie. To jedyny powód dla którego jeszcze żyjesz. Jeśli kiedyś

odwróci się od Ciebie, pamiętaj, ja będę o tym wiedział, a wtedy ...

Po tych złowróżbnych słowach, porwał na ręce ciało brata, i nie oglądając się na towarzyszy opuścił

halę fabryczną. Anabella pochyliła się by podnieść rzuconą pod jej stopy broń, ale wtedy zabrała ją

błogosławiona ciemność. Aremu ledwie udało się podtrzymać opadające bezwładnie ciało.

 

Obudziła się, czując pod policzkiem chłodną miękkość bawełnianej poszewki na poduszkę. W pokoju

było ciemno, mrok w niewielkim stopniu rozpraszała jedynie mała lampka nocna. Obok łóżka, z wysoką

szklanką w dłoni, zapatrzony gdzieś w przestrzeń siedział Feniks.

- Tristan?- wyszeptała przez obolałe gardło, na co tamten tylko przecząco pokręcił głową.

W oczach dziewczyny zalśniły nie przelane dotychczas łzy. Miała nadzieję że był to tylko zły sen.

- A Tery?- padło kolejne pytanie, mimo gróżb z jego strony nie potrafiła nienawidzić wilka.

- Na polowaniu- westchnął Are, po czym jak gdyby do siebie dodał- On nie jest już sobą. Jest żywym

trupem, i chce jedynie zabrać z sobą jak najwięcej demonów na tamtą stronę.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • wolfie 02.04.2015
    Jestem ogromnie zaskoczona zachowaniem Terego. Rozdział przyjemny, aczkolwiek odrobinkę za krótki. Czekam na więcej :)
  • KarolaKorman 02.04.2015
    Wiedziałam, że w końcu zrezygnuje z duszenia, bo to byłby koniec opowiadania. Dam 5 :)
  • Angela 02.04.2015
    Oj tam, mogła by go przecież nawiedzać z za grobu, i doprowadzić do obłędu : D
  • KarolaKorman 02.04.2015
    To byłby świetny pomysł :)
  • Angela 02.04.2015
    No ale w duchu nie mógłby się tak na serio zakochać.
  • KarolaKorman 02.04.2015
    No tak:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania