Anabella cz 24
- Dlaczego miałbym nie zrzucić Cię na dół?- spokojny głos Terego przeciął powietrze jak brzytwa.
Wilk stał w otwartym oknie, swoją masywną posturą zasłaniając je niemal w całości, i uniemożliwiając
obcemu choćby zajrzenie do środka.
- Bo jest wysoko- z rozbrajającą szczerością odpowiedział chłopak- Mogło by zaboleć.
Ktoś z tyłu, pewnie Are, parsknął cichym, tłumionym śmiechem. Trzeba przyznać że dzieciakowi nie
brakowało tupetu, i odwagi. Spokojnie siedział na parapecie drugiego piętra, machając w powietrzu stopami.
Tery pchnął go lekko, by przestraszyć, jednocześnie drugą ręką łapiąc za ramie, i ratując przed upadkiem.
Człowiek-feniks podszedł bliżej by lepiej przyjrzeć się młodemu intruzowi. Obcy miał bardzo jasną
karnacje, charakterystyczną dla dzieci nocy, ale na pewno nie był wampirem. W drobnej twarzy uwagę
zwracały na siebie wielkie oczy, o inteligentnym wyrazie.
- Jak się tu dostałeś?- zapytał, starając się przybrać grożną minę, ale już podświadomie czuł że zaczyna
lubić chłopaka- I na Boga, po co?
- Po rynnie.- padła odpowiedz- Przyszedłem do dziewczyny.
Zaglądając pod ramieniem Wilka, w głębi pokoju dojrzał drobną postać w pościeli, i zajmującego się raną Zina.
- Przyszedłeś po nią, jesteś z jej wymiaru?
A więc inny wymiar, pomyślał Milan. To wyjaśniało by dlaczego była taka niezwykła, i cenna dla jego opiekuna.
- Nie, jestem z tond, ale myślę że mogę jej pomóc. Chyba. Tylko musicie mnie wpuścić, bo tyłek prawie
zupełnie mi zdrętwiał, od siedzenia na tym parapecie.
Tery pytająco spojrzał na Arego, a kiedy tamten przyzwalająco skinął głową odsunął się od okna. Buty Milana
zastukały o drewnianą podłogę, kiedy skierował się w stronę łóżka, bardzo uważając by nie dotknąć nawet
palcem nikogo z obecnych.
- Jeden niewłaściwy ruch, i odgryzę Ci rękę- rzucił Tery demonstracyjnie odsłaniając ostre zęby.
Twarz chłopaka była spokojna, i tylko śmigający między palcami z niesamowitą prędkością ołówek
świadczył o tym że jest poirytowany. Ostrożnie pochylił się nad Anabellą. Wiedział jakie stworzenie mogło
wywołać takie obrażenia. Ostrożnie, jakby na próbę przejechał palcem po krawędzi rany, ale nic się nie
stało. Niesamowite, żadnej przepływającej energii.
- Ten stwór który ją zaatakował, to pieszczoch. Dziewczyna dojdzie do siebie.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania