Anabella cz 27
Chłopak uklęknął, przy leżącym bez życia na ziemi wilku. Jego dłonie, smukłe i blade znalazły się o
kilka centymetrów od klatki piersiowej Terego. Z koniuszków palców posypały się srebrne iskry, i
przeniknęły bezwładne ciało. Are przyglądał się zabiegowi w milczeniu, spięty, gotowy w razie czego
oderwać napastnika od przyjaciela.
- Spokojnie Feniksie, twojemu kumplowi nic nie będzie.
Feniksie!? Po raz nie wiadomo który tego wieczoru, na twarzy mężczyzny odmalowało się zdumienie.
Milan tym czasem uśmiechnął się radośnie, jak chłopiec, którym przecież mimo wszystko nie przestał być.
- Nie panujesz nad sobą- rozbawienie sprawiło że wyglądał w tej chwili na jakieś trzynaście lat, a ołówek
w jego dłoni nadal wirował spokojnie- Za prawym uchem masz piórka.
Ręka Arego powędrowała we wskazane miejsce, i rzeczywiście, o szlak, natknęła się na miękki puch.
Ostatnio coraz częściej tracił nad sobą kontrolę. Jeśli nie chciał zostać zdemaskowany, musiał wziąć się w
garść, i coś z tym zrobić. Pierś Terego zaczął unosić spokojny, równomierny oddech. Na surową twarz
wróciły kolory, lada chwila mógł odzyskać przytomność. Feniks odetchnął z ulgą. Teraz mógł zadać
pytanie, które nurtowało go od momentu pojawienia się gościa, i było przyczyną nieoczekiwanego ataku na wilka. O ołówek.
- Czy mógłbyś mi wyjaśnić- zaczął grzecznie, ostrożnie, nie chcąc spłoszyć chłopca- Z kąt taka ostra
Reakcja? Czy w tym ołówku jest coś niezwykłego?
Milan zrobił zawstydzoną minę, dłoń dzierżąca ołówek powędrowała za plecy by ukryć ją przed wzrokiem
ciekawskich. Zdawał sobie sprawę iż jego reakcja, mogła wydać się dziwna, przesadzona.
- Pomaga mi nad sobą panować. Kiedy ktoś mi go zabiera, czuję jakbym tracił zdolność logicznego
myślenia. Tracę wtedy panowanie nad sobą- starał się wyjaśnić, jednak wcale nie był pewny czy zrozumieją.
- Zauważyłem- spokojnie odpowiedział Are. Widywał już w życiu większe dziwactwa.
Zajęci rozgrywającymi się właśnie wydarzeniami mężczyżni, całkowicie zapomnieli o leżącej w pościeli Anabelli,
a ona właśnie ten moment wybrała by się ocknąć. Przesunęła spojrzenie po znajomych twarzach, już kiedyś
znalazła się w tym pokoju w podobnych okolicznościach, zaraz po przybyciu do tego wymiaru. Nagle jej
żrenice rozszerzyły się w przerażeniu, a pomieszczeniem wstrząsnął krzyk.
- Zabierzcie to światło!!!- usiłowała ukryć twarz w poduszce.
Are i Zine w mgnieniu oka znależli się przy łóżku, niemalże nie tratując leżącego nadal bez przytomności
Terego, i tylko Milan nadal stał pośrodku pokoju.
Komentarze (5)
Super było znów przez moment pośledzić historię Anabeli. Sprawa ołówka wyjaśniona, ale dalej chłopiec zza okna jest wśród całej reszty jakiś obcy, choć lubię Milana 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania