Analiza porównawcza pełna chujów i fucków: Magdalena i Szymon

Wszystkim szukającym chuja do dupy, wypisującym błędy i przecinki, polecam zajęcie się czymś pożytecznym. Poniższy tekst stanowi jedynie wyraz tego, jak myślę - nie, jak piszę, właśnie jak myślę - o wierszach dwóch osób tutaj z opowi, które uważam za najwyższą półkę. Potrzebowałem zrobić tą analizę, tę, i zupełnie nie jestem ciekaw moich literówek, powtórzeń i oczywistych potwierdzeń tak ciężkiego do zauważenia faktu, że nadużywam słowa "chuj".

Innymi słowy: zrobiłem to z jakiegoś powodu, więc wszelkie oceny są mi zupełnie obojętne, zresztą jak zawsze.

 

 

Teza:

Jest sobie dwoje pisarzy - rówieśników. Oboje piszą tak samo dobrze, tylko każdy inaczej. Jak? Spróbuję sam dla siebie, do kurwy nędzy.

 

Lecimy.

 

http://www.opowi.pl/dzisiaj-cie-utopilam-a15644/

Autorka: Magdalena

Tytuł: Dzisiaj Cię utopiłam

 

Luźna, jak stolec, interpretacja:

Podmiot liryczny, kobieta, walczy sama ze sobą, ze wspomnieniem, być może z uczuciem do jakiejś osoby, która, jeśli tak, była jej ukochanym.

Podmiot liryczny usiłuje pozbyć się, na przeróżne makabryczne sposoby, tejże osoby, wspomnień o niej, usiłuje wymazać obraz z głowy. I oczywiście wychodzi jej, jak wychodzi, bo gdyby to bylo takie proste, to prawdopodobnie nie byloby poezji wcale. Nigdy.

Wiersz ma układ rymów abcab, środkowy wers się nie rymuje z żadnym innym. Ostatnia zwrotka się wcale nie rymuje, a jej podział na pięć wersów został tak skonstruowany, by zachować konsekwencję pięciowersowych zwrotek. Jest to bardzo mocne, potężne emocjonalnie zdanie podsumowujące całość.

W każdym pierwszym wersie, poza ostatnią zwrotką, podmiot liryczny mówi, co dziś zrobiła. Zwraca się do adresata wiersza, owego rzeczonego domniemanego ukochanego (?). W każdym pierwszym wersie dowiadujemy się o nowych makabrach.

W kolejnych wersach, analogicznie w każdej zwrotce, dowiadujemy się jak, czym ta osoba została "zabita" - podmiot liryczny właściwie nie zabija tej osoby, tylko rani siebie. Pewnie z miłości, bo ludzie tylko z miłości robią takie głupie rzeczy ;)

Każde dwa ostatnie wersy zamykają klamrą każdą zwrotkę (logiczne), pokazując odbiorcy, jak i adresatowi, że całe to zabijanie, zastrzeliwywowawuwoanie, miażdżenie itd to właściwie autoagresja, zamach na siebie samego. Podmiot liryczny od pierwszego wersu pierwszej zwrotki wie, że to walka z wiatrakami, że krzywdzi tylko siebie, ale to nie przeszkadza jej w kontynuacji dzieła zniszczenia.

Zgodnie z prastarą chińską zasadą, "jak coś rozpierdalasz, rób to do końca". ;]

Wiersz jest bardzo emocjonalny, ale nie żałosny. Nie jest nazbyt wyniosły, powiem więcej, wg mnie wcale nie jest wyniosły. Są wszakże odniesienia do transcendetalizmu, tu życie-nieżycie, strach, wieczność i wódka, natomiast nie jest to koktajl Mołotowa młodego Wertera, tylko spokojne oznajmianie rzeczy dla podmiotu lirycznego oczywistych.

Wiersz kojarzy mi się z murowaniem. Autorka dodaje kolejne cegiełki po dwa wersy, jako zaprawy używając środkowego wersu. Bardzo rozsądnie skonstruowany, wg mnie, wiersz. Czuć smutek, ale nie jest to przytłaczające cierpienie, ból, weltszmerc i narodowa hekatomba. Nie krzyk. Raczej objaśnienie. Ani nie suche, ani nie mięsiste. Ani mgliste. Raczej czuć w tym posmak rozsądku, o ile można tak mówić o wierszu, w którym podmiot liryczny sam siebie krzywdzi, usiłując wydobyć z siebie, zepchnięte do rogu "zmasakrowane zwłoki" osoby, którą usiłowała zniszczyć.

To poprzednie zdanie mi się nie podoba, ale jebać.

 

http://www.opowi.pl/czapla-a15453/

Autor: Szymon

Tytuł: Czapla

 

(Zaznaczam, że będę prowadził analizę porównawczą do wiersza Magdaleny, albowiem tak będzie mi wygodniej, a jak się komuś nie podoba, to może brać dupę w troki i wypierdalać. Zaznaczam jeszcze, że wiersze i autorzy nie pisali tego jakoś jeden pod drugiego, wierszy nic nie łączy, a wszelkie podobieństwa, jakie być może wynikną w mojej interpretacji, to moje do tematu podejście)

Drugi wiersz o miłości. Drugi wiersz o niespełnionej miłości. Gdyby nie ona, bylibyśmy super/nad/rasą, ubermenschem, który podbiłby świat. Albo nie.

Podmiot liryczny, analogicznie jak w wierszu M., tak tu, jest mężczyzną. Zwraca się do niej, tej tajemniczej osoby, z którą był kiedyś blisko. Ten wiersz jest nierymowany, więc nie ma się co nad rymami rozwodzić.

P.l. zwraca się w każdej zwrotce do niej, dziewczyny, którą nazywa(ł) czaplą. To znaczy, porównuje ją (ale ją z wczoraj, czyli ją w czasie przeszłym) do czapli, gdyż wczoraj miała świat wraz z jego brudem u stóp, jak ptak brodzący. A dziś - albo ptak odleciał, albo spierdolił się centralnie dziobem w muł i rozpoczął ewolucję. Albo umarł. Wszystko jedno.

P.l. jest rozczarowany. Jego miłość, adresatka, zmieniła się, a on w poetycki sposób usiłuje się z tym pogodzić. Jak wiadomo, godzenie się z niespełnioną i/lub zniszczoną miłością jest tym trudniejsze, jeśli nie można przerzucić głębi uczuć na następną osobę.

Podmiot liryczny daje wskazówki, co do powodu degradacji swej ukochanej (zupełnie odwrotnie, niż u M, która nie mówi dlaczego) - przestała się szanować, przez co on już jej nie poznaje. A być może nigdy nie znał. Oto, również, jak u M., spokojny, opanowany wiersz, niekrzyk, choć moim zdaniem silniej nacechowany emocjami. Może wynika to z faktu, że mogę się z nim identyfikować, a może nie.

Podmiot liryczny cieszy się, że dym kłamstw i złudzeń rozwiał się prędzej niż później, i uczucie - jeszcze się przecież rozwijające, młode - zostało ukrócone, ułamane, ucięte, pozostawiając bolesny - ale wciąż jeszcze młody, rozwijający się kikut, który wciąż jeszcze może puścić pęd.

Podmiot liryczny świadomie przechodzi przez kolejne zwrotki, zwracając się do niej, opowiadając jej o tym, że o niej pomyślał. Snuje refleksję o tym, że jej właściwie nie znał, pociesza się sam myślą, że trudne rozstanie to normalna kolej rzeczy. Zachowuje zdrowy rozsądek, usiłuje racjonalizować, opowiada o przemianie, którą przeszedł przez nią, przez rozstanie. Wiersz kończy się konkluzją - Ty teraz nie jesteś tą ty kiedyś, i ja teraz smucę się, bo ty w całokształcie zawiodłaś ja wtedy. To poprzednie zdanie jest bardzo matematyczne i nieodmienialne, żebym się nie pogubił, pisząc je.

Wiersz jest nacechowany bardzo smutno: czuć emocje podmiotu lirycznego. Podmiot liryczny może się tylko smucić, bo nic innego mu już nie pozostało w związku z tą konkretnie jedną osobą. Może jedynie bez końca (co zresztą mówi w pierwszej zwrotce) snuć bezowocne rozważania, a i tak nic się nie zmieni. Mleko się wylało, nadzieje i autorytety upadły, rozbiły się, kurz opadł, był budujący się pałac - są gruzy. Podmiot liryczny był, jest i będzie smutny.

 

 

Teraz porównanie właściwe:

Oba wiersze są o miłości (sic)(qed), oba podmioty liryczne zwracają się do osób, do których żywią lub żywili uczucia. Dla ułatwienia interpretacji, podmioty liryczne oznaczę pierwszymi literami imion ich autorów, żeby było jasne i się nic nikomu nie popierdoliło.

M. wie, że nie da się zabić uczucia, nie da się zniszczyć, rozszarpać uczuć - a nienawiść i w ogóle wszelka myśl tylko utrwala w neuronach, synapsach, mózgu i świadomości obraz tej osoby. I choć ten obraz chciałoby się szarpać, bić, truć i dziurawić, to się nie da. Chcąc sprawić ból obrazowi osoby w sobie, sprawia się ból sobie.

S. z kolei wie, że wszelkie myśli są płonne. Wie, że nie ma po co myśleć na ten temat - ale gdy myśli powracają, stara się je jak najlepiej zracjonalizować. Racjonalizuje, zdroworozsądkuje, ocenia, mierzy i mędrkuje - wszystko, tylko by w miarę możliwości jak najchłodniej przejść nad tym do porządku dziennego. S. oddzielił ramą czasową siebie teraz od siebie wtedy, i ją wtedy od niej teraz, tworząc na swoje potrzeby razem cztery osoby, z czego tylko dwie są realne. Każda jedna jest na raz dwiema, dla nas, fizycznie. Ale przez to, że byt określa świadomość a zwycięzcy piszą historię - S. pozwala sobie na odcięcie się od siebie wtedy. Odcina przez to też siebie teraz od niej wtedy, pozostawiając ją teraz jako byt zupełnie obcy, całkowicie niezależny, a przez to (przez całą tą otoczkę, tę, tą racjonalizację, tę) zupełnie nieemocjonalny dla niego. Co, jak wiadomo, jest oczywistą bzdurą, ale czego się nie robi dla siebie, żeby poczuć się lepiej samemu ze sobą?

 

Podsumowując:

M. jest nieco bardziej metaforyczna, a przez to - choć uczucia są głębokie - nie są rozpaczliwe, może złe słowo... Pokazują świadomą, skazaną na przegraną walkę z osobą, do której żywi(ła) emocje. Pogodzenie z beznadziejnością to jest. Wiem, że cię nie zabiję. Wiem, że strzelając w ciebie - strzelam w siebie. Wiem. I chuj z tego. Dalej będę próbować. I cierpieć? trudno. Dziś już pocierpiałam, jutro rzucę cię psom na pożarcie. A potem będę przyklejać na siebie plastry. Ale chuj, warto było. Któregoś dnia może zapomnę.

S. jest dosłowny i racjonalizatorski. Tworzy alternatywne wersje historii, żeby móc samemu sobie, jak już wspomniałem, objaśnić: co się stało, co dalej należy robić, i o czym nie wspominać. S. wyciągnął nożyce i obciął gałąź, pilnując się jak tylko potrafi, żeby przejść metaforyczną mitozę, to jest rozdwoić się. Swoje "dawne" ja wysłał, by siedziało na końcu, a sam przywiązał się do drzewa, żeby się nie potłuc, jak już gałąź spadnie. S. odcina się od całego tematu, od całej tej historii, od niej, od związku. S. cierpi, ale nie pozwala sobie na to. S. walczy.

Oboje utrwalają w sobie obraz miłości: M. świadomie, wiedząc, być może, że kiedyś skończą jej się pomysły i sposoby, że kiedyś przestanie mieć chęć. S. natomiast na siłę stworzył nową rzeczywistość i na siłę każdego wieczora pilnuje tego konstruktu.

Mnie bardziej podoba się M., bo* tak zrobiłbym teraz - ale kiedyś sam byłem jak S.

 

*(gdybym jednak nie brał udziału w konkursie "kto dłużej wytrzyma spojrzenie" z otchłanią szaleństwa)

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Jared 20.04.2016
    Lincz nie działa, a chciałem rzucić okiem na to dzieło :I
  • Jared 20.04.2016
    jednak działa sorry ;__;
  • Łowczyni 20.04.2016
    Ano, ciekawe porównanie. Muszę przyznać, że czasem warto przeczytać tekst, który opisuje własne odczucia co do niektórych wierszy. Bywa, że sam komentarz nie wystarcza. :) 5!
  • Odezwę się później priv :) Tymczasem 5.
  • Ritha 13.07.2016
    O wow, potrafisz nawijać jednak, nie tylko qed, irl, imho itd. :P
    Szacun za rozbudowaną interpretację, myślę, ze trafną, chociaż co ja tam wiem o liryce. Mam słabość do wierszy Ren i nie ma to nic wspólnego z tym czy się lubimy prywatnie czy nie i tak dalej, tylko lubię w tych wierszach te emocje cięęężżżkie, takie, że zdziera "skórę", szybkie i bolesne uzewnętrznianie, masochizm artystyczny, nie wiem ku..wa jak to określić, takie wiersze do mnie docierają najbardziej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania