Anatomia łzy
Znów to czuję. Jestem tak bardzo szczęśliwa, poznałam kogoś, na kogo tak długo czekałam... Banał. Kolejna nastoletnia tandetna namiętność zauroczenia. Żenuje mnie samą to, że postanawiam dzielić się swoimi uczuciami z obcymi użytkownikami... Ale to moja terapia. Chcę właśnie Tobie powiedzieć dziś co czuję. A czuję smutek. Przez to, że szczęście tak bardzo mi dopisało, boję się że wszystko stracę. Pewnie znasz to uczucie, nie jestem wyjątkowa. W czym problem? Dzielą nas nasze plany, nasze wymarzone studia nie kooperują, mieszkamy wiele kilometrów od siebie. Dzięki niemu nie czuję się samotna, jestem tak bardzo szczęśliwa, że rozrywa mnie ból. Chciałabym go przytulić gdy ma gorszy dzień, uśmiechnąć się do niego i powiedzieć że będzie dobrze. Wiesz co robię? Patrzę w sufit. Myślę jakie Bóg ma wobec mnie plany. Łzy skupiają się pod powieką... Zamykam oczy, czuję ciepło, palący strumień łez. Czuję jak spływa po policzku, szyi i zatrzymuje się na karku. Te łzy stają się coraz zimniejsze, lodowate zastygają żeby wyrzeźbić mi pamiątkę ciężaru, z którym nie umiem się uporać. Myślę o tym, dlaczego urodziłam się tak wrażliwa. Mogłam być plującą na wszystko blacharą przywdziewającą panterkę, zachlewającą każdy problem. Być głupim to szczęście, które mnie ominęło. Łza zastyga, kumuluje napięcia i ból. Poczucie resztki mojego szczęścia zawsze tam będzie, aż to ja będę zimna, a po nadgarstku spłynie łza..
Komentarze (4)
Na tęsknotę nie ma leku, tak samo. Ważne, co Ty z tym zrobisz... w tym momencie, w którym to czujesz.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania