Anioł czy Diabeł? cz 1
To właśnie dziś miał zacząć się pierwszy dzień mojego nowego, lepszego życia, a ja byłam już bardzo spóźniona. Droga do szkolnego internatu wiodła stromo pod górę, nowe buty boleśnie obcierały stopy, natomiast walizka ważyła chyba tonę.
Brnąc do przodu, spoglądałam na gmaszysko, gdzie w oknach powoli gasły światła.
A niech to szlag, warczałam w myślach. Miałam nikłą nadzieję, że choć na portierni ktoś będzie na mnie czekać, wskaże mi pokój, da klucze.
To naprawdę nie była moja wina, tylko tata jak zwykle zapomniał, że oprócz ukochanych, sześcioletnich bliźniaków, ma jeszcze jedną, o dziesięć lat starszą córkę, którą jeśli nie na samo miejsce, należałoby przynajmniej odstawić na dworzec. Pociąg uciekł i przyszło mi czekać na następny.
Nadludzkim wysiłkiem woli udało mi się wtaszczyć bagaże na przestronną werandę i przeciągnąć ją do drzwi. Klamka ustąpiła bez problemu, więc wsunęłam się do środka. Hol internatu był olbrzymi i mroczny, oświetlała go jedynie jedna lampa stojąca na kontuarze recepcji.
– Spóźniłaś się. – Prawie wyskoczyłam ze skóry, słysząc nieznany męski głos.
W kącie, oparty o ścianę i niemal zespolony z panującym wewnątrz mrokiem stał chłopak. Choć jego włosy były niechlujnie potargane, biała koszula i granatowa marynarka z emblematem szkoły wyszytym na kieszonce z przodu świadczyły, że był jednym z tutejszych uczniów.
– Wiem, ale... – Chciałam się wytłumaczyć, jednak obcy nie wydawał się zainteresowany tym, co mogłabym mieć do powiedzenia.
W moją stronę poleciał jakiś niewielki przedmiot i ze zdumieniem odnotowałam, że chłopak, zamiast zwyczajnie podać mi klucze do pokoju, rzucił nimi we mnie. Minęły mnie zaledwie o kilka centymetrów, po czym pacnęły o drzwi wejściowe.
– Nie mam czasu, żeby czekać na maruderów. Pokoje dziewcząt są na drugim piętrze, twój ma numer osiemdziesiąt trzy. – Powiedziawszy to, odwrócił się na pięcie i zniknął na schodach wewnątrz korytarza.
Rozumiałam oczywiście, że mógł mieć inne plany, niż czekanie tutaj na mnie, ale czy musiał od razu zachowywać się tak wrogo?
Odnalazłam i podniosłam klucze, po czym bezradnie spojrzałam na ciężką walizkę.
Drugie piętro.
Pokoik był niewielki i raczej skromnie umeblowany, wewnątrz znajdowało się jedynie łóżko, biurko wraz z krzesłem i szafa z lustrem, ale dla mnie stanowił spełnienie marzeń. Miał stać się azylem, miejscem, gdzie nikt nie wtargnie bez mojej zgody, gdzie wszystkie ważne dla mnie rzeczy będą chronione przed niszczycielskim dotykiem, małych klejących się łapek.
Wyjęłam z walizki złożoną na czworo różową kartkę i z szerokim uśmiechem przykleiłam ją do ściany nad biurkiem. Granatowy ozdobny napis głosił:
PIĘĆ PROSTYCH ZASAD DO STANIA SIĘ LEPSZĄ MNĄ.
Pod spodem zaś widniały owe punkty.
1) Nie będziesz się garbić ani kulić.
2) Będziesz patrzeć ludziom w twarz.
3) Będziesz się uśmiechać.
4) Znajdziesz przynajmniej jedną prawdziwą przyjaciółkę.
5) Znajdziesz chłopaka i będziesz chodzić na randki.
Taki właśnie miałam plan.
Komentarze (14)
A niech to szlak, - szlak to droga turystyczna albo wodna. Ludzi zwykle trafia szlag ( chyba z niemieckiego schlagen).
Dziękuję : )
(...) wiodła stromo pod górę... = wiadomo jak pod gorę to stromo, można to opuścić.
(...) patrzyć... = patrzeć
Czytało się fajnie, zapowiada sie na takie gawędziarskie opowiadanie, ale zobaczymy...
Pod górę może też prowadzić łagodne podejście, nie zawsze jest stromo : )
Patrzyć - zaraz poprawię : )
Dziękuję za odwiedziny i komentarz : )
miał mi tego za złe. Motyw takiego trójkąta jest przecież ponadczasowy : )
Dziękuję : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania