Anioł czy Diabeł? cz 2
Ubrana w nowy mundurek, zamierzałam dotrzeć do sali lekcyjnej jeszcze przed przybyciem nauczyciela i w ten sposób, być może uniknąć oficjalnego przedstawienia się. Niestety sale były tu ponumerowane w odwrotnej kolejności niż w mojej starej szkole i tą w której miałam mieć pierwsze zajęcia znalazłam chwilę po dzwonku. Na korytarzu było już całkowicie pusto, jedynie zza jego załomu dobiegały głosy, najpewniej nauczycieli. Nadal miałam szansę zdążyć.
Drzwi otwierały się do wewnątrz więc pchnęłam je pospiesznie. Nim jednak otworzyły się do końca, napotkały nieoczekiwany opór, a z drugiej strony dało się słyszeć stłumiony jęk, a później przekleństwo.
Wsunęłam się do środka, ciekawa jakich szkód narobiłam i stanęłam twarzą w twarz z najprawdziwszym diabłem, a ściślej mówiąc, tym samym chłopakiem, którego spotkałam już wczoraj. Trzymał się za krwawiący nos i spoglądał na mnie wściekle.
Cała krew spłynęła mi do nóg, by po chwili wrócić, barwiąc policzki, a nawet uszy na czerwono.
By zwiększyć odległość między nami zasłoniłam się torbą na książki, używając jej jako tarczy.
– Ty głupia – wysyczał, nim jednak zdążył powiedzieć coś więcej, jakiś starszy pan o poczciwej, sympatycznej twarzy położył mu rękę na ramieniu.
– Sebastianie, to przecież był zwykły wypadek. Idź proszę szybko do pielęgniarki i przyłóż lód, nos raczej nie jest złamany.
Wyjęłam z kieszeni chusteczkę z zamiarem podania jej chłopakowi, ponieważ strużka krwi przepływała mu już między palcami. Nie przyjął jej i posyłając mi ostatnie wrogie spojrzenie opuścił sale.
– Przepraszam! – Zdołałam jeszcze zawołać, zanim trzasnął drzwiami.
– No, już po przedstawieniu, zajmij proszę przedostatnią ławkę i zacznijmy nareszcie lekcje. – nauczyciel wskazał mi miejsce.
Na moje szczęście obyło się bez formalnej prezentacji. Nie pozostało mi nic innego jak tylko usiąść. Ławka za mną, pomimo pozostawionych tam zeszytów pozostawała pusta, ale nie trudno było się domyślić, kto wcześniej ją zajmował. Na samą myśl o tym zadrżałam z niepokojem.
– Spektakularne osiągnięcie. – Chłopak przede mną odwrócił się dyskretnie i obdarzył mnie szerokim uśmiechem. – Jesteś pierwszą dziewczyną, która rozwaliła Sebastianowi nos. Gratuluje. A tak w ogóle, jestem Nataniel i witam cię serdecznie w imieniu naszej klasy.
– Naomi – przedstawiłam się grzecznie.
Coś w wyglądzie chłopaka sprawiało, że pomimo całej głupiej sytuacji miałam ochotę się uśmiechać. Miał po dziecinnemu jeszcze lekko zaokrągloną twarz, odrobinę krzywe przednie zęby i szopę jasnych, niesfornych włosów. Słodki cherubinek, było pierwszym określeniem, które na jego widok przychodziło mi do głowy.
– Głupio wyszło – westchnęłam, starając się zanadto nie przyglądać aniołkowi, ani nie dać się przyłapać nauczycielowi na gadaniu w czasie lekcji.
– Nic mu nie będzie, jeśli o to się martwisz. Ma twardą głowę. – Z jeszcze szerszym uśmiechem rzucił w ramach pocieszenia, najwyraźniej rozbawiony całą sytuacją, po czym odwrócił się w stronę tablicy.
Jemu może i nic nie będzie, pomyślałam, ale czy to samo mogłam powiedzieć o sobie?
Komentarze (24)
Takie, całuj dzieci na dobranoc nawet jeżeli już śpią.
Tak.
A u Ciebie punkt 2. Będziesz patrzeć ludziom w twarz.
Ludziom zdecydowanie patrzy się w oczy, jeżeli chce się zachować dumę, godność, hardość i klasę.
W twarz się śmieje lub leje.
Tak to bywa. I jest.
Bez oceny jak zwykle, ale i bez bólu głowy na stracony czas.
Pisuj. Poczytam.
Serdecznie dziękuję za odwiedziny : )
Co tu się dzieje, Czarodzieje?????
Nikt nie jest tu z musu. Chcę to czytam i inni tak chyba mają.
Dziękowanie powinno pozostać jedynie dla piszących stukaczy. To tak.
Nosek do góry Angelucha więc!!!!
Chociaż i tak Cię lubię, hi hi.
Na prawdziwe wiedźmy to nie działa, a podziękować wypada, choćby za sam trud napisania komentarza XD
Rzuciłem okami na inne Twoje pisanki i coś mi się wydumało.
Chyba też Masz leciutkie problemy z tym trudnym językiem.
A jak nie to w błędzie bywam.
Bojać się powinnaś. No co Ty?! On wyłazi ze skór, a tu nic?
Nawet be lub me???
Świat jest do bani. Wr.
I kto, gdzie ze skóry wyłazi, bo nie zajarzyłam? Lekko mało kumata jestem : )
I kto, gdzie ze skóry wyłazi, bo nie zajarzyłam? Lekko mało kumata jestem : )
Ale i Tobie niczego nie można odmówić - dwa razy pyknęłaś to samiutkie, Gapkoooo!
Problemy dostrzegłem.
Walczysz jednak z klasą. Nie czaruję. Źle nie ma.
Źle, to może nie, ale idealnie to już wcale. Liczy się przyjemność z pisania.
Pozdrawiam i zmykam : )
Uwaga, komentarze mi się dublują : )
Proszę o dłuższe rozdziały. ;)
więcej życia. Przykro mi, ale na pisanie ostatnio mam mało czaasu. Zobaczę co da się zrobić : )
Dziękuję
i tu coś nie gra ,,zza jego załomu '' - nie ma takiego słowa jak ,,załom''
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania