Anomalie nad wodą

Zbierałem gazety. Przechowywałem wszystkie egzemplarze dziennika „Głos Północy”, począwszy od wydania z dnia 8 października 2017 roku. Internet upadł i ludzie musieli polegać na upolitycznionej gazecie szerzącej propagandę. Lecz w ten sposób nie dowiedziałbym się o bardzo interesującym zjawisku.

Wszystko zaczęło się na moim miejscu pracy. Byliśmy w rejonie wycinki wiekowych dębów, gdy ujrzałem błysk w gęściej zarośniętych połaciach puszczy. Nikt prócz mnie tego nie zauważył, dlatego nie mam świadków. Przez pierwsze sekundy myślałem, że las się pali i chciałem już krzyczeć na całe gardło, by wszystkich ostrzec, lecz po dłuższym namyśle zrozumiałem, że jest to swego rodzaju światło. Stary jestem; żyje zbyt długo na tym świecie, żeby wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone, czy jak to się kiedyś mówiło na latające nie wiadomo co, UFO. Dziś snuję tylko domysły nad pochodzeniem tajemniczego blasku. Trwał tylko przez minutę. Nie chciałem iść w jego kierunku, bo nie mogłem zrezygnować z pracy, a poza tym owe przedziwne coś powoli znikało, zapadało się w siebie, jak umierająca gwiazda.

Dwa dni później przeczytałem w gazecie to:

„DZIWNE ŚWIATŁO NA DRODZE

Pewien mieszkaniec Kuleszy poinformował o dziwnym świetle tarasującym drogę główną z Pucka do Słupska na wysokości Jeziora Żarnowieckiego. Zapytany o rodzaj światła odpowiada, że były bardzo jasne, jakby LED-owe, jednakże z tyłu za nimi nie było żadnego samochodu, co wydało mu się nadwyraz nieprawdopodobne. Jeszcze bardziej niezwykłe było powolne zapadanie się w sobie tego małego świetlika, aż do całkowitego zniknięcia. Jego wersje podziela dziewięciu świadków. Czy mamy do czynienia z pierwszą czarną dziurą na Ziemi? A może to imaginacja stworzenia pozaziemskiego?”.

Zrozumiałem, że nie jestem szalony, a błysk nie powstał tylko w mojej wyobraźni.

Wydanie datowano na 23 października 2018 roku. Od tego czasu nic się nie wydarzyło. Pracowałem i żyłem zwyczajnym trybem, pamięć o obiekcie latającym powoli bledła. Ale znów została rozpalona moja żądza niesamowitego. 30 listopada 2018 przeczytałem coś, co mi o tym przypomniało, chociaż po nagłówku bym tego nie wnioskował, lecz po małym szczególe na końcu artykułu:

„ZNALEZIONO ROZSZARPANE ZWŁOKI

Werbliny ogarnęła panika. W domu jednorodzinnym mieszkańcy znaleźli zmasakrowane ciało starszej kobiety. Była to osiemdziesięciodwuletnia mieszkanka wioski, bardzo znana i lubiana wśród społeczności. Do zdarzenia doszło nad ranem 29 listopada. Niektórzy akurat wychodzili do pracy i usłyszeli krzyki kobiety; wołała o pomoc. Mieszkała sama. Chwile zajęło, nim grupa mężczyzn wdarła się do budynku. Na podłodze leżało rozczłonkowane ciało. Policja wyjaśnia całą sprawę. Niektórzy zeznają, że widzieli bardzo jasne światło w domu staruszki”.

To coś tam było i rozszarpało kobietę na strzępy. Jeśli jest aż tak niebezpieczne, trzeba zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Musiałem coś zrobić. Pewnej nocy wyglądałem przez okno w kuchni. Wychodziło na las, pusty, bezlistny i nagi, a jednocześnie straszny w swej ciszy i oczekiwaniu na coś niewiadomego, nie z tego świata. Z zarośli wypełzła jak wąż, ciężarna łania. Piękny okaz pozbawiony ingerencji brzydoty. Wybiegła na polane, szarą od jesiennego braku życia. Zatrzymała się i spojrzała w niebo rozświetlone tańcem gwiazd i ukrytych planet, komet, asteroid i gruzu. Księżyc był w nowiu. Nagle, jedna z milionów odległych blasków zaczęła jaśnieć, coraz mocniej i pojawiać się coraz bliżej. Jako niewidzialny obserwator patrzyłem, jak światło wiruje nad zwierzęciem, po czym spada prosto na nie. Łania wyparowała w chaosie promieni mknących we wszystkich kierunkach. Ciekawość coraz bardziej przelewała czarę zdrowego rozsądku i podjąłem plany śledzenia kuli, jeśli tylko się pojawi.

Dnia 6 grudnia 2018 przeczytałem:

„SPŁONĄŁ LAS

Zapalił się nagle pod osłoną nocy, około 02:30. Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Żarach ugasili płomienie dosyć szybko. Lasu spaliło się niewiele, a za prawdopodobną przyczynę podaję się podpalenie. Niestety, jeden ze strażaków zaginął. Trwa akcja poszukiwawcza w rejonie Jeziora Żarnowieckiego”.

Do artykułu dołączono także zdjęcie strażaka. Ta nieszczególna notatka okazała się wielce pomocna później, w toku wydarzeń rozgrywających się 1 stycznia 2019 roku.

Przez resztę grudnia nic ważnego się nie działo. Praca, praca i jeszcze raz robota. Muszę jakoś żyć i utrzymać moje kawalerskie życie w ryzach. Chciałbym tu nie być. Moja żona i córka wyjechały ponad dwa lata temu za granicę. Niefortunnie w tym czasie wkroczyli oni i wszystko wywróciło się do góry nogami. Ostatnia wiadomość od żony to: „Uważaj na siebie. Za jakiś czas powinniśmy wrócić”. Od tego czasu nic. Sieci telefoniczne zostały zniesione i przejęła je okupacyjna władza, wprowadzając jedną uniwersalną, dla wszystkich. Moja rodzina nadal gdzieś tam jest i się o mnie martwi.

31 grudnia 2018 roku postanowiłem pójść na spacer. Nie wziąłem ze sobą broni, bo i co pokona nieziemskie białe światło. Gdybym je spotkał, postaram się ukryć, jeżeli to w ogóle będzie możliwe, a następnie zobaczę, gdzie mnie zaprowadzi. Nie spodziewałem się tego, co zobaczyłem; nikt się nie spodziewał.

Idąc spokojnie leśną ścieżką, prowadzącą daleko w bezkresy puszczy prawego brzegu Jeziora Żarnowieckiego, zauważyłem polankę, świecącą czerwienią, jakby zachodziło tam słońce. Skąd mogłem wiedzieć, czym jest ta czerwień. Z ciekawości podszedłem bliżej. Na jagodówkach umierających z zimna, na kłujących cierniach gęstych krzaków i miękkiej resztce trawy swe władanie zaznaczyła makabra i zgorszenie. Nie znalazłem całej tkanki, chociaż w miernym stanie. Wszystko zdegradowano i rozpłatano na drobne kawałeczki. Nerki, płuca, mięśnie. Jedynie głowa prezentowała się królewsko na samym środku. Nabita na pal, jakby broniła wstępu do jaskini zagłady i występku mroku. Poznałem w niej twarz strażaka.

Uciekłem stamtąd, ile sił miałem w starczych nogach. Niestety za mało. Gdy zatrzymałem się na krótki postój, zobaczyłem między drzewami blade światło, takie, jak dwa miesiące temu. Oszołomiony odorem zwłok, pobiegłem za nim, lecz z każdym krokiem oddalało się coraz bardziej. Zaraz północ.

Biegłem z nienaturalną chyżością. Wreszcie je miałem. W tle grały wybuchy sylwestrowych fajerwerk. Wpadłem w ciernie, ale szybko się z nich wygrzebałem; nieznacznie ucierpiały spodnie. Ruszyłem dalej za małą kropką światła, aż pojawiło się przede mną Jezioro. Nagle. Prawie wleciałem do lodowatej wody. Tafla była spokojna i ani widoku blasku. Jedynie mgławice z petard na niebie. Zgubiłem go.

Spojrzałem w prawo. W ciemności nocy wyłoniła się inna ciemność. Zimny mrok betonowych ścian ukrytego kompleksu, emanującego strachem, a w środku, za zamykającą się metalową bramą zniknęły resztki światła gwiazdy zguby. Kompleks porażał swym ogromem. Wybiła północ i niebo oświetliły miraże odległych i bliskich fajerwerków; na nieszczęście ujawniły całą potworność budynków. Zaraz potem, niespodziewanie, wszystko stało się przezroczyste jak folia i zniknęło, pozostawiając za sobą głuchy las pełen niezbadanych tajemnic.

Data 4 stycznia 2019 roku:

„SZCZĘŚLIWIE ODNALEZIONY

Poszukiwania trwały miesiąc, ale wreszcie odnaleziono strażaka, całego i zdrowego. Nie pamięta, jak przeżył w mrozie, bez jedzenia i pica. Trafił pod opiekę wykwalifikowanego personelu. Pewien starszy mężczyzna wyznał, że widział jego martwe, rozszarpane ciało i zwalił winę na dziwne światła, lecz od tego czasu nie ma z nim kontaktu”.

 

23 lutego 2019 - 26 lutego 2019

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Mia123a 09.03.2019
    Opisałeś to tak realistycznie, że byłabym skłonna w to wszystko uwierzyć. Noo niezłą miałeś przygodę, no może nie dokońca. Pozdrox ;)
  • Mia123a 09.03.2019
    Czy horror, ee no niewiem ja bym to bardziej podciągneła pod jakieś science fiction, ale wiesz to tylko moja subiektywna opinia. Tak czy, siak fajne 5.
  • Oskar Szomburg 14.03.2019
    Dla mnie bardziej horror, ale fakt sci-fi też by pasowało
  • To jak zrozumiałem ma być koszmarny futuryzm? Samo opowiadanie oceniam jako średnie. Taka typowa creepypasta.
  • Oskar Szomburg 14.03.2019
    Dokładnie tym miało być :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania