Poprzednie częściAnonimowi Heretycy 1

Anonimowi Heretycy 3

Gdy Adrian przyszedł pod kościół, Lilith już tam była. W swoim przydługim płaszczu i kapturze zasłaniającym większość twarzy wyglądała nie tyle dziwnie, ile niepokojąco. Chłopak nie wiedział, czy bardziej nie lubi specyficznej aury roztaczanej przez nią kiedy nie było widać jej oczu, czy morderczych spojrzeń ciskanych, gdy były widoczne. Wiedział za to, że nienawidzi ludzi przychodzących za wcześnie.

- Hej. - burknął.

- To spotkanie nie cieszy mnie ani trochę bardziej niż ciebie, więc przynajmniej udawaj uprzejmość. Idziemy do mnie, czy do ciebie?

Adrian pomyślał o swojej nadgorliwej mamusi, ojcu, który nie da im w spokoju nawet włączyć komputera, i siostrze, zapewne właśnie słuchającej głośno jakiegoś popowego szamba.

- Do ciebie. - stwierdził

Idąc całkiem zwyczajną ulicą, skręcili w całkiem zwyczajną bramę, przeszli przez całkiem zwyczajny ogród, by całkiem zwyczajnymi drzwiami wejść do... Adrian określał to później jako "najbardziej nienormalny przedpokój w tej części świata". Na ścianach wisiały zdjęcia i obrazy ułożone w drzewo genealogiczne, przedstawiające ludzi z różnych epok, jednak na prawie każdym było coś nie tak - jeden facet obejmował ramieniem coś wyglądającego jak wyprostowany wilk w damskiej marynarce, inna kobieta uśmiechała się do unoszącej się przed nią w powietrzu filiżanki herbaty... portrety ciągnęły się przez cały korytarz, a między nimi doklejono kartki wyjaśniające relacje między przedstawionymi na nich osobami. Pod przeciwległą ścianą stał kredens z ciemnego drewna, z którego wydostawał się kolorowy dym. Zanim z lekka oszołomiony chłopak zdołał się odezwać, w ich stronę zaczęła biec przedziwna mutacja psa, kota i jaszczurki, wymachująca w równym stopniu ogonem, co błoniastymi skrzydłami. Od głowy przez całą długość kręgosłupa biegł rząd małych kolców, a czerwone oczy miały zeza.

- Chupacabra! - wykrzyknęła Lilith i przyklęknęła na podłodze, pozwalając, by stwór zaczął ją lizać po twarzy

- E... To... - Adrian nie wiedział na co będzie najbezpieczniej zwrócić uwagę - To twoja rodzina, tak?

- Tak. To ciotka Sognare, pradziadek Kabus - Lilith wstała i zaprezentowała mu kolejno kobietę trzymającą jakiś promieniujący metal i staruszka w otoczeniu trójgłowych psów różnych ras - a to wujek Terrus. Tuż przed zrobieniem tego zdjęcia ugryzł go wampir i widać tylko unoszące się ubranie, ale może to i lepiej, bo ma strasznie krzywy nos. A to...

- Cześć Lilith, to ten twój nowy kolega? - w korytarzu stanęła kobieta ubrana w długą suknię ściągniętą w pasie białym paskiem, z niebieskimi pasemkami w czarnych włosach

- Cześć, mamo. Tak, to Adrian. Słuchaj, mamy może coś na temat demonicznych symboli? Wiesz, to na tę prezentację.

- Sprawdź w biblioteczce. Zrobić wam kanapki?

- Tak, dzięki. Będziemy w pokoju.

Adrian przez chwilę myślał jak rozkosznie łatwo byłoby wymknąć się teraz i zwiać do domu jakiegoś kolegi. Westchnął jednak tylko i dość niepewnie ruszył za Lilith, po drodze odpychając nogą łaszącą się do niego Chupacabrę. Weszli do średnich rozmiarów pokoju, którego ściany były pokryte staroświecką tapetą i zastawione półkami na książki. Jedynymi meblami poza nimi było zabytkowe biurko, taboret stojący pod ścianą i fotel, z którego uśmiechnął się do nich mężczyzna, zapewne ojciec Lilith. Miał takie same oczy jak ona, ale wyglądały jakby służyły do czego innego. Nie przerażały ośmielających się w nie spojrzeć śmiertelników, tylko, wytrzeszczone i wciśnięte za grube okulary, przyswajały i przechowywały informacje, na które w głowie brakowało już miejsca.

- Cześć. Szukacie czegoś konkretnego, czy dopadł was nagły głód wiedzy?

- Tylko projekt na dodatkowe zajęcia, tato. Mamy coś o złych symbolach?

- Druga szafka od lewej, najwyższa półka. - odparł mężczyzna i wrócił do przerwanej lektury. Lilith podsunęła sobie taboret i sięgnęła we wskazane miejsce.

- Adrian, bierzemy "Runy Lucyfera", czy "Symbole tysiąca i jeden demonów"?

- E... Możesz wziąć oba. Dla mnie bez różnicy.

- "Runy Lucyfera" to stek bzdur, w dodatku napisane jak wypracowanie czwartoklasisty. - wtrącił się ojciec Lilith, nie podnosząc wzroku znad książki

- Dzięki, tato. Dobra, możemy zaczynać prezentację.

 

_______________________________________________________________________________________________________

Sorry, że takie krótkie, wiem, że to fatalny moment do przerwania, ale mama każe mi iść do łóżka :/

Następne częściAnonimowi Heretycy 4

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • K.OPOWIE 26.12.2015
    pewnie chcesz kom.
  • Akwus 26.12.2015
    "Idąc całkiem zwyczajną ulicą, skręcili w całkiem zwyczajną bramę, przeszli przez całkiem zwyczajny ogród, by całkiem zwyczajnymi drzwiami wejść do... Adrian określał to później jako "najbardziej nienormalny przedpokój w tej części świata"...

    nie leży mi to zdanie, na szybko przerabiając wymyśliłbym coś takiego:

    "Szli jedną z pobocznych ulic otoczeni szarą jesienną aurą. Przez chwilę zastanawiał się jak bardzo otoczenie kontrastuje z jej kolorowymi włosami, szybko jednak opanował się odpychając te myśli. Nie odzywali się do siebie, towarzysząca im cisza pasowała obojgu. Gdy nagle skręciła w jedną z szeregu bram nawet tego nie zauważył. Cofnął się szybko zaglądając na wąskie podwórko. Ususzone drzewo nadawało mu nieco dołującego charakteru. To wszystko było tak szare i nijakie, że bez trudu zauważył, połę kolorowego płaszcza znikającą za drzwiami jednego z mieszkań. Podbiegł, by nie zgubić dziewczyny i nawet nie zastanawiając się, wszedł za nią do... najbardziej nienormalnego przedpokoju w tej części świata."

    Święta są, nie mam specjalnie weny pomiędzy kolejnymi rodzinnymi wizytami, więc możesz olać zupełnie powyższe, bo mistrzostwo Świata to to nie jest :)

    Pozostałe ok, ale nadal brakuje mi umiejscowienia, historii w realiach. Wprowadzamy coś fantasy, co nijak nie miało wcześniej miejsca, jako czytelnik zaczynam się czuć zagubiony, jeśli w kolejnym rozdziale nie powiesz o czym jest historia, to się zniechęcę :)
  • Nazareth 26.12.2015
    Ja z kolei uwarzam, że idzie nieźle i historia wreszcie zaczyna nabierać jakiegoś tępa, chociaż mógłbyś popracować nad szczegółami, które bardziej wprowadzą czytelnika w przedstawiany przez ciebie świat. Przydałyby się rownież bardziej rozbudowane, obrazowe opisy. Jak narazie solidne 4. Czekam na dalszy ciąg :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania