Antarktyka
Płomień tli się,
w powietrzu ktoś spala się,
wypalasz się i
znów, powtórka, gdy zjadasz mnie,
mimo to życie dalej się toczy,
popędźmy na biegun, lodowiec, na księżyc,
na razie w 80 lat dookoła głowy,
a tego nie chcemy,
nie wiem kto i kiedy się stoczy,
jakie działa zły los wytoczy,
kiedy kto się pozbędzie roztoczy,
wiem że musimy się wyrwać,
najlepiej przetrwać
i coś tam odnaleźć,
na końcu coś znaleźć,
u kresu rozwiązanie wynaleźć...
Nie wiem co jest najgorsze,
i nie wiem co jest najlepsze.
Nie znam rzeczy okropnych,
i nie znam rzeczy radosnych.
Z bólu umieram... ale jakiego?
Bo gdy usychasz,
chyba, warto wiedzieć dlaczego?
Wybierasz opium nie opierając się demonowi,
więc to logiczne, że głowę, siup w cementowni,
skoro samotność się miesza ze złością,
a złość z samotnością.
I nie wiesz nawet czy brak ci przyjaźni, miłości,
miłości, przyjaźni?
Skorzystaj z młodości jak cztery licealistki,
do miejsca dalszego niż wszechświat.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania