Apokalipsa pomalowana kredkami
I widziałem miasta
Wielobarwne i wielokolorowe.
I rzędy budynków wcale ładnych.
Wzniosłych, piętrzących.
Jak fale.
To w górę rosły, raz w dół.
I łuki, łuki strzeliste i czarne,
Powykrzywiane jakieś,
Lecz wykrzywione w uśmiech raczej.
Lecz reszta już kolorowa.
Bo i czerwienie, fontanna zielona.
I to krzykliwe, i słoneczne,
Bo pogoda akurat była.
Jak pada deszcz, to też
Podobno wesoło,
Bo wewnątrz też kolorowo.
I deszcz kolorowy.
Różnobarwny.
A jak piorun gdzieś trzaśnie w któregoś,
Piorun sklecony w uśmiech,
To zmienia się ten w plamę, w plamę tęczową.
I wszystko tam było kolorowe
I świeciło im słońce.
Komentarze (3)
''I była plaża pusta
Plaża słońce spoza chmur
Taką piosenkę
Śpiewał kiedyś Aznavour
Po pustej plaży zakochani
Brzegiem morza szli
Lecz po francusku dużo lepiej
Wszystko brzmi...''
A odczucie, hmm; no jak gdyby bardziej tak, niż nie tak, ale zarazem czegoś by brakowało, hmm.
Chyba "ładnie. podoba mi się", jak u przedmówczyni, to najlepszy opis wrażenia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania