Poprzednie częściApokaliptycy 1, czyli nic poważnego

Apokaliptycy 2, czyli naprawdę nic poważnego

Na polance stała... Choć właściwie, żeby być ścisłym:

Na osuszonym bagnie rdzewiała stara łódź (którą wieki temu wandale wywrócili i przerobili na wiato-jurtę dla wszelkiej maści dziadów), jej spalone słońcem blaszane poszycie wznosiło się nad ponurym nieużytkiem, porośniętym wszelkiej maści krzaczorstwem.

- Witam państwa na pierwszym podczas apokalipsy biegu kobiet dookoła piramidy - mówiła do obrzyganego kamerzysty bezoka prezenterka, ziejąc zakrwawionymi, pustymi oczodołami w stronę obiektywu. Wskazywała lewą ręką polankę, na którą wysypywały się wybiegające z okolicznych night-clubów skąpo odziane, mocno wymalowane i od stóp do głów zakrwawione dziewczyny. Pośrodku na łódce kucał spocony dziad i zastygły w pełnej skupienia pozie, defekował. - Podczas tegorocznej edycji wyścigu w biegu uczestniczyć będą Bambi, Candy, Alexa, Amelia, Joy, Vera, Cruz, Bambi Dwa, Esther, Camille... - wymieniała odgryzające sobie w biegu palce dziewczyny. Jedna miała spięte kajdankami, wyłamane w barkach ręce, którymi majtała zabawnie, potykając się na nierównościach polanki.

Kamerzysta wycofał się w głąb siebie (gdzie to wszystko się nie działo), przekonany, że świat zwariował, a on jeden został normalny. Co było oczywistą nieprawdą, bo poza nim na świecie ostało się jeszcze kilka nietkniętych szaleństwem osób.

Na przykład...

Betty.

.

Betty stała przy (a właściwie obok) pile taśmowej w rzeźni, gdzie pracowała jako sekretarka od ponad dekady. Obserwowała, jak wizytujący produkcję zarząd zagląda do różnych miejsc w poszukiwaniu wczorajszego dnia.

- Mam! - krzyknął okularnik, wydłubując coś zza kontenera z mielonką.

Bzzyt!, zrobiła piła tuż przy jej uchu, gdy niestrudzony pracownik produkcji przecinał żebra na porcje. Cały dzień, setki świń, tysiące kilogramów, tysiące ton, oceany świń zamieniały się przy tej pile na porcje. Okularnik przy kontenerze znalazł wczorajsze południe i skakał ucieszony, machając ręką, którą zaciskał mocno w pięść.

Jeden z pracowników produkcji sięgnął po tasak i, by zwulgaryzować opis, z rozmachem ujebał okularnikowi rękę. Mięśnie ręki puściły i poprzednie południe znowu poleciało, odbijając się, w stronę spływu w podłodze.

- Masz po premii! - krzyknął na jednorękiego grubas w niemodnym, brązowym żakiecie.

- Po premii! - ryknął idący obok menadżer, który awansował z egzaminatora kursantów na wózki widłowe do członka zarządu w siedemnaście sekund, które zajęło mu zrobienie loda facetowi w brązach.

- Stul mordę, Michał - powiedzieli unisono grubas w brązie i krwawiący okularnik.

Betty obserwowała wszystko z właściwym sobie znudzeniem. Teraz uniosła lekko brew, gdy przez drzwi wpadła spora grupa obszarpańców, łojąca nożami, włóczniami i toporami po wszystkich mijanych ludziach.

- Longobardowie - mruknęła, popijając kawę. - Mhm. - Brew wróciła na swoje miejsce.

Rzeźnik z tasakiem, okularnik, grubas i lachociąg Michał - wszyscy padli pod cepowatymi ciosami skrwawionych obszarpańców. Rozłupywane czaszki wydawały znajome uszom Betty odgłosy. Zwłokom urzynano nosy i uszy, które zawieszano na szyjach. Oczy wydłubywano i zjadano na miejscu.

- Ej, wy tam! - krzyknęła na nich, niewzruszenie dzierżąc kubek w kwiatki. Zrobiła kilka kroków w ich stronę, otworzyła kontener zbiorczy, gdzie ochlastane głowy, pozbawione policzków, nosów, ozorów i uszu patrzyły martwymi oczami w nicość. Barbarzyńcom zaświeciły się ich własne oczy.

Gdy podeszli, nacisnęła przycisk uruchamiający młynek. Łby znikły z metalicznie chlupiąco-chrzęszczącym odgłosem, zaś kontener po drugiej stronie zaczęła wypełniać mięsno-kostna ciapa.

- Nie dla psa kiełbasa. Wypieprzać z fabryki. - Po krótkim namyśle, gdy niektórzy popatrywali na nią skołowani, dodała: - Fakturzystka ma dziś mini. Jej cipę czuć na całe piętro. Drugie - doprecyzowała, widząc w ich oczach napięcie, w postawach zaś wyczekiwanie godne olimpijskich sprinterów przed wystrzałem pistoletu.

Gdy odbiegli w stronę drzwi, kazała pozostałym przy życiu pracownikom produkcyjnym rozebrać trupy i zmielić.

- Te duperele przynieście mi do utylizacji - wskazała paski, kapelusze i telefony. - Kasę i szmaty możecie sobie zostawić.

Umarł król, niech żyje sprawiedliwy podział dóbr, jak to powiedziała dynastia Romanowów, gdy komuniści podrzynali im gardła, pomyślała Betty, wspinając się ostrożnie po schodach. Było ślisko od krwi; Longobardowie czy inni barbarzyńcy raczyli rozwłóczyć ludzkie zwłoki i nie posprzątać.

Cóż, ludzkość.

Za oknem, na parkingu pod fabryką zabawek płonęły w najlepsze pogrzebowe stosy lalek i pluszowych misiów, a dookoła nich, niczym Indianie, tańczyły prostytuujące się dzieci z pobliskich podstawówek.

.

Strychnina klęczała przed samobójcą Spinaczem i błagała go, by jej nie opuszczał. Łkała, by dał jej szansę; by został na ziemskim padole razem z nią i jej kotem Frederickiem. On zaś trzymał nóż przy nadgarstku i coraz bardziej zagłębiał ostrze w skórze. Krew powoli skapywała na jej czoło.

- Zastanów się! Masz po co żyć! Jest miłość! Zemsta! Seks! - próbowała prośbą, groźbą i fortelem, teraz uciekała się do metod pobudzających człowieczeństwo.

Spinacz wzdychał.

- Miłość, głupstwo. Seks, płocha rozrywka. Sperma odpływa, pustka zostaje. - Wzruszył ramionami. - Zemsta... Mogę zemścić się na sobie lub na innych kobietach, mogę odrzeć się z godności, by zapełnić lukę w mym kołaczącym sercu...

Strychnina, co tu kryć, miała majtki mokre i modliła się do boga z nadzieją i prośbą, żeby zesłał Spinaczowi jurność i chuć - aby ten ją zerżnął i może przy okazji dał jej klapsa albo dwa. Strychnina nie robiła tego wcześniej, ale kiedyś musiał być ten pierwszy raz, prawda? Czemu nie teraz? Czemu nie tutaj?

Zresztą, czy jeśli używa się wibratora od kilku lat, to, czy faktycznie rzecz biorąc, wciąż jest się dziewicą? Z rozważań wybił ją huk.

Odwróciła się do drzwi baru, przez które z kopa wszedł facet o wyglądzie kowboja, tyle że zamiast pistoletów miał wiertarko-wkrętarki.

- Co jest, kurwa? - spytał, ale że zrobił to po aramejsku, nikt nie zrozumiał. Zmarniał, usiadł przy stoliku przy samym wyjściu i czekał, aż ktoś go obsłuży.

Strychnina wróciła do błagania, Spinacz do myśli samobójczej, a Edmund do cichej zadumy przy barze.

Ożywili się dopiero, gdy pojawił się ksiądz z głową aligatora i poprosił o piwo i strzelbę, które, ku zdziwieniu wszystkich, dostał od ręki. Położył na stole srebrną dwumarkówkę.

- Uwielbiam zapach cipy, ciot i apokalipsy - rzekł, wskazując najpierw klęczącą Strychninę, a potem na obiekt jej westchnień. - Aach... Czujecie ten zapach? Dzieje się!

Wlał sobie piwo do paszczy, zmiażdżył zębami szklankę i zrobił użytek ze strzelby na swoim ludzkim gardle. Pachnące piwem odpryski krwi, kości i śrucin ochlapały duet S-und-S i byłyby doleciały do kowboja, gdyby ten na widok strzelby w rękach mutanta nie wskoczył pod stół.

- Mam śrut w uchu - powiedział zdezorientowany Spinacz, patrząc na klęczącą. - Nie zabiję się taki ujebany! Chodź do toalety, pomożesz mi się umyć i zaprać te szmaty.

Niesamowite, jak się losy ludzkie toczą, że w odstępie niespełna godziny, w tym samym barze dwóch widzów apokalipsy z innych czasów... Chociaż nie. Inaczej.

Niesamowite, dwa poczęcia, jedno po drugim w tym samym barze, za pięć wpół do końca świata.

Tak czy inaczej, niesamowite.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Okropny 24.05.2018
    Dziękuję, anonimku ;)
  • Canulas 24.05.2018
    Proszę ;)
  • Okropny 24.05.2018
    Nawet chuj nie zostawił komentarza, i jeszcze Canulas...

    I'm out
  • Adam T 24.05.2018
    Mniejsza, czy w kiblu, na kolanie, czy podczas golenia, mniejsza i już. Druga ode mnię.
  • Okropny 24.05.2018
    Spasowało, jak rozumiem?
  • Adam T 24.05.2018
    No, raczej ;)
  • Okropny 24.05.2018
    Adam T takie to malo oczywiste było, Adamie ;)
  • Szudracz 24.05.2018
    Moja była pierwsza.
  • Okropny 24.05.2018
    I tak nic nie rzekłaś, cichacza puściłaś i zwiałaś? ;)
  • Szudracz 24.05.2018
    Okropny Ciesz się, że w ogóle zajrzałam. Odpowiedziałeś na mój ostatni koment.? No więc.
  • Canulas 24.05.2018
    Właśnie, Okropny. Cmokaj w łapkę, miss Szu
  • Okropny 24.05.2018
    Szudracz jaka łacha, ja pierdolę
  • Okropny 24.05.2018
    Szudracz zamiast ucieszyć kaczan, że poszedłem wymownie dosłownie w stronę sugerowanej rzeźni, to jeszcze takie cos
  • Szudracz 24.05.2018
    Okropny Przecież się ucieszyła, wiedziałam, że wyszło ta rzeźnia z mojego komentarza. :) Nie dałam buźki, a Ty foch. :) Nerwus :)
  • Okropny 24.05.2018
    Szudracz to się cieszę, ty nordycka wiedźmo ;)
  • Canulas 24.05.2018
    "Cały dzień, setki świń, tysiące kilogramów, tysiące ton, oceany świń zamieniały się przy tej pile na porcje." - czy w tekscie gdize jest Betty i inne, pochodne - nie lepiej Uncje, funty i mile?

    "Jeden z pracowników produkcji sięgnął po tasak i, by zwulgaryzować opis, z rozmachem ujebał okularnikowi rękę." - Po tym kawałku widać, ze sie bawisz. Ze jest flow. Bardzo zacny wyimek.

    "- Stul mordę, Michał - powiedzieli unisono grubas w brązie i krwawiący okularnik." - No a tera, nie wiem czy mój zarzut ma sens, jak jest Michał.

    "gdzie ochlastane głowy, pozbawione policzków, nosów, ozorów i uszu patrzyły martwymi oczami w nicość" - a to jak się ma do zjadanych oczu? To inne głowy? Jeśli tak - ok. Jeśli nie -oczodoły.


    "Za oknem, na parkingu pod fabryką zabawek płonęły w najlepsze pogrzebowe stosy lalek i pluszowych misiów, a dookoła nich, niczym Indianie, tańczyły prostytuujące się dzieci z pobliskich podstawówek." - kamera nadjeżdża i... zajebioza. Coraz bardziej mi się to zaczyna widzieć.


    Noo, w barze to już odfrunąłeś, ale... jeste w tym coś. Przypomina mi to pewien film. I to bardzo. Też wariowali, ale tam od jakiegoś pzrekazu w tv. Tera już nie pamiętam.
    Całkiem zacne to.
    Chyba jesteś najbardziej wszechstronny. (Nie lubię pisać słowa "wszechstronny, bo jest trudne i długie. Tu napisałem dwa razy. Doceń to).
  • Okropny 24.05.2018
    "a to jak się ma do zjadanych oczu? To inne głowy?" - rzeźnia, świńskie głowy są ochlastane z powyższych. Ozory to wskazówka.

    Uncje, mile - dlaczego? Przecież nie jest powiedziane, gdzie to jest ;) (a monety są europejskie!)

    Z tym ujebaniem ręki to, hm, wspominka z produkcji. Michał również. Wplatam w apokalipsę a'la Okrøpny

    W barze odfrunąłem? W barze się dopiero zaczyna impreza, nie bądź taki szybki.

    Doceniam, doceniam i jednorazowo nie dopytuję, choć aż mnie rwie. Ale nie srałem rano i jakiś taki jestem przytkany.
    Pozdrøx
  • Canulas 24.05.2018
    Okropny - miałem zadać pieć pytań, ale w obliczu tyych wieści, to ważniejsze.
    Jak można nie srać rano?
    No chyba, że srałeś jak spałeś, ale nie polecam.

    Z kupą nie ma żartów.
    Albo zrobisz, albo się sama zrobi.

    Ostatnia tajemnica Coperfillda.

    Kuca - zasłonka - zabierają zasłonkę - Tadam:
  • Okropny 24.05.2018
    Canulas zadaj pięć pytań, nie pierdol. Defekacja rzecz święta, nie wolno jej poganiać. Wczoraj nie było jabłek na noc i rano nie było torpedy.

    No, pytaj.
  • Canulas 24.05.2018
    Okropny - nie no, użyłęm fortelu z pięcioma pytaniami, by zobrazować i shierarchizować powagę sytuacji dla porannego wypróżnienia.
    Jak byde miał pytania - zapytam.
  • Okropny 24.05.2018
    Canulas marny fortel, ale doceniam troskę o me wypróżnienia.
  • Canulas 24.05.2018
    Okropny - Kto dba o dom, spodziewa się gości
  • Okropny 24.05.2018
    Canulas i ty się dziwisz, że ci się pornografię i niecne zamiary zarzuca

    I ty się dziwisz, kuglarzu flirciarzu
  • Canulas 24.05.2018
    Okropny - hahahaha. Kto jak kto, ale wiedzialem, że Ty załapiasz sensa :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania