Podoba mi się, piracki humor. Bardzo naturalnie oddajesz dialogi i sposób mówienia, wyraziste opisy. Parę potknięć technicznych, jakieś literówki, zjedzone myślniki - bzdety. Jak na razie, interesujący wstęp i jestem ciekaw jak spleciesz tą akcję w całość. Wrócę do dalszych części jak znajdę chwilę. Pozdrawiam. 5
Konkretny, ciekawy temat, inteligentny humor, poprawna pisownia. Wiem, że już tu nie bywasz, ale zostawiam ślad, że skusiłam się czytać. Zostawiam 5 :)
No, i zacząłem sobie od początku. Poprzednia część była dość jałowa, ale już w niej dało się wyczuć fajny warsztat, którym sprawnie operujesz. Mimo, że jałowe, czyta się wartko, a żeby się to tak czytało, trzeba umieć to napisać, z naciskiem na umieć. A, co najciekawsze, jest w tym zawadyjacki humor, rubaszny, portowy, bardzo męski, powiedziałbym nawet. Tutaj jest go o wiele więcej, widać go w opisach choćby dziadka z fryzurą, jak i w wypowiedziach samego Kraba. Mowa bardzo potoczysta i żywa. Moim zdaniem, niepotrzebnie dzielisz jedną wypowidź na dwie pauzy, co sugeruje, że mówią dwie osoby, choć wiadomo, że to Krab. Składnia narracji, jak dla mnie, bez zarzutu. Pozdrawiam:))
AniazKalisza, AniazKalisz... znałem kiedyś jedną Anię z Kalisza... Zastanawiam się jakie jest prawdopodobieństwo tego, że w Kaliszu jest więcej niż jedna Ania.
"Otóż na miejscu, gdzie powinien stać budynek, a w nim pokatalogowane czaszki z wyrytymi numerami katalogowymi, a przy których powinny być maleńkie metalowe płytki z objaśnieniami - w miejscu, gdzie już wcześniej były, gdzie stały, poprzednio jak tu był! stała drewniana doniczka z rosnącym awokado." - końcówkę tego zdania bym przerobił tak, żeby się stały i stała nie zlewały. Może w drugim "znajdywała?" Poza tym dajesz wykrzyknik, a po nim mała litera? Jeśli to wtrącenie wewnątrzzdaniowe, może jakiś myślnik?
"W dachu wypiłowane były dziury, przez które na roślinkę wpadały promienie słoneczne." - na chuj znów to wszedobylskie "byłY?" W dachu wypiłowano dziury... - nie lepiej?
"ale - również, podobnie jak dowódca - powiedzieli lub zrobili w życiu coś, za co nie warto było sznura, żeby ich uśmiercić," - zgrzyta mnie. Albo: na co nie warto było (marnować/tracić/używać) sznura, żeby ich uśmiercić. Lub: Coś, co nie warte było sznura, by ich uśmiercić. Tak to widzę.
Trochę długie zdania. Jeśli występują jedno po drugim, średnio znoszę.
W przemowie, zaczynającej się od "Słuchajcie, słuchajcie" - zastanawiam się czy wtrącenie nie powinno być z wielkiej, bo się w sumie nie odnosi do dialogu. Tylko, że tam w środku jest drugie, a jak jest więcej niż jedno, to już nie mam pewności.
"Każdy, kto miał przynajmniej jedną rękę, podniósł ją, by zadać pytanie." - zajebiste.
"-Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem, że zadacie." - bardzo fajne, ale, że pobrzękuje mi Twój jazgot z "nie krępuj się", to może: -Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem. Poza tym, brakuje myślnika lub sprowadzenia narracji piętro niżej.
"Przysuńcie się bliżej, żebym nie musiał krzyczeć." - nie ma myślnika.
"Przysunęli się bardzo blisko. Po błyskawicznej analizie sytuacji poprosił ich jednak o uformowanie półokręgu dookoła beczki." - jak półokrąg, to nie dookoła, bo to już cały okrąg.
"-Nie, żebym miał coś przeciwko tobie, absolutnie, nic z tych rzeczy, wszyscy jesteśmy równi, jasne, ale udając się wgłąb wyspy wolałbym jednak mieć ludzi... eee, no, wiecie. Sprawnych w obronie życia mojego, swojego i ewentualnie kurdemolowego, choć naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, co się mogło stać z tym pierdołą.
-Po trzecie... Ci, co pójdą w lewo i w prawo, mają wbijać palik co kawałek, w sensie, wiecie, jak już am znika poprzedni palik z horyzontu, to wbijacie następny, jasne? Żebyście wiedzieli, ile palików już przeszliście, i żebyście wiedzieli, cholera jasna, czy idziecie w dobrym kierunku. Możecie dobrać się w pary. Kapelan wam potem udzieli ślubów, jeśli chcecie. Nie, naprawdę. Co? Nie mamy kapelana? To ja wam udzielę, w końcu jestem kapitanem tego pływającego szamba. Oczywiście, jak znajdą się chętni." - bardzo dobry kawałek. Jednak nikt kapitanowi nie przerywa. Nie ma jakiegoś narracyjnego wtrącenia, więc nie znajduję uzasadnienia dla odstępu i ponownego myślnika, skoro wygłasza to ciągle ta sama osoba.
Ok. Jest warsztat jest humor. To będzie dobra seria. Zakłądam, że nauka pójdzie w parze z humorem. Do braku odstępów po myślniku się nie przypierdalam, bo i tak to będzie jeszcze czyszczone.
Lepsza od pierwszej części. A dzieląc tą na dwie. Druga tej, lepsza od tej pierwszej.
No, ten. Tyle.
Okropny, mam skrupulatny opis techniczny. Jako laik, wierzę Ci. Epatujesz mądrym, działającym na dzban słownictwem. Zabijasz moją niewiarę. Na samym początku stworzenie takich podwalin, jest ważne.
Ułatwia dalszą współpracę.
Przemowa kapitana — boska! ;)) z szuraniem kartek włącznie ;)))
"Każdy, kto miał przynajmniej jedną rękę, podniósł ją, by zadać pytanie. Nikt nie odezwał się niepytany. Kilkadziesiąt kompletów oczu, jak i kilka pojedynczych, skierowało się w stronę kapitana." — świetny, inteligentny humor ;) Uwielbiam ;) Zresztą w innych momentach, podobnie :)
drobiazgi:
"-Po trzecie... Ci, co pójdą w lewo i w prawo, mają wbijać palik co kawałek, w sensie, wiecie, jak już am znika poprzedni palik z horyzontu," - spacje po myślnikach (to w innych miejscach podobnie) plus "...am" — chyba czegoś brakuje, jakaś literówka się wkradła...
Tutaj już znacznie lepiej. Trochę rażą krótkie kreseczki, ale to jak widać taki Twój styl.
"Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem, że zadacie" — To dobre :D
Całkiem zgrabne opisy na początku, choć nadal zdania kolosy :(
Komentarze (18)
"W dachu wypiłowane były dziury, przez które na roślinkę wpadały promienie słoneczne." - na chuj znów to wszedobylskie "byłY?" W dachu wypiłowano dziury... - nie lepiej?
"ale - również, podobnie jak dowódca - powiedzieli lub zrobili w życiu coś, za co nie warto było sznura, żeby ich uśmiercić," - zgrzyta mnie. Albo: na co nie warto było (marnować/tracić/używać) sznura, żeby ich uśmiercić. Lub: Coś, co nie warte było sznura, by ich uśmiercić. Tak to widzę.
Trochę długie zdania. Jeśli występują jedno po drugim, średnio znoszę.
W przemowie, zaczynającej się od "Słuchajcie, słuchajcie" - zastanawiam się czy wtrącenie nie powinno być z wielkiej, bo się w sumie nie odnosi do dialogu. Tylko, że tam w środku jest drugie, a jak jest więcej niż jedno, to już nie mam pewności.
Wypowiedź, ogólnie dialogi, super. Wymnagradzają narracyjny gąszcz.
"Każdy, kto miał przynajmniej jedną rękę, podniósł ją, by zadać pytanie." - zajebiste.
"-Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem, że zadacie." - bardzo fajne, ale, że pobrzękuje mi Twój jazgot z "nie krępuj się", to może: -Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem. Poza tym, brakuje myślnika lub sprowadzenia narracji piętro niżej.
"Przysuńcie się bliżej, żebym nie musiał krzyczeć." - nie ma myślnika.
"Przysunęli się bardzo blisko. Po błyskawicznej analizie sytuacji poprosił ich jednak o uformowanie półokręgu dookoła beczki." - jak półokrąg, to nie dookoła, bo to już cały okrąg.
"-Nie, żebym miał coś przeciwko tobie, absolutnie, nic z tych rzeczy, wszyscy jesteśmy równi, jasne, ale udając się wgłąb wyspy wolałbym jednak mieć ludzi... eee, no, wiecie. Sprawnych w obronie życia mojego, swojego i ewentualnie kurdemolowego, choć naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, co się mogło stać z tym pierdołą.
-Po trzecie... Ci, co pójdą w lewo i w prawo, mają wbijać palik co kawałek, w sensie, wiecie, jak już am znika poprzedni palik z horyzontu, to wbijacie następny, jasne? Żebyście wiedzieli, ile palików już przeszliście, i żebyście wiedzieli, cholera jasna, czy idziecie w dobrym kierunku. Możecie dobrać się w pary. Kapelan wam potem udzieli ślubów, jeśli chcecie. Nie, naprawdę. Co? Nie mamy kapelana? To ja wam udzielę, w końcu jestem kapitanem tego pływającego szamba. Oczywiście, jak znajdą się chętni." - bardzo dobry kawałek. Jednak nikt kapitanowi nie przerywa. Nie ma jakiegoś narracyjnego wtrącenia, więc nie znajduję uzasadnienia dla odstępu i ponownego myślnika, skoro wygłasza to ciągle ta sama osoba.
Ok. Jest warsztat jest humor. To będzie dobra seria. Zakłądam, że nauka pójdzie w parze z humorem. Do braku odstępów po myślniku się nie przypierdalam, bo i tak to będzie jeszcze czyszczone.
Lepsza od pierwszej części. A dzieląc tą na dwie. Druga tej, lepsza od tej pierwszej.
No, ten. Tyle.
Nie wiem, o jakiej nauce mówisz, ale jest jej tam w chuj.
Ułatwia dalszą współpracę.
"Każdy, kto miał przynajmniej jedną rękę, podniósł ją, by zadać pytanie. Nikt nie odezwał się niepytany. Kilkadziesiąt kompletów oczu, jak i kilka pojedynczych, skierowało się w stronę kapitana." — świetny, inteligentny humor ;) Uwielbiam ;) Zresztą w innych momentach, podobnie :)
drobiazgi:
"-Po trzecie... Ci, co pójdą w lewo i w prawo, mają wbijać palik co kawałek, w sensie, wiecie, jak już am znika poprzedni palik z horyzontu," - spacje po myślnikach (to w innych miejscach podobnie) plus "...am" — chyba czegoś brakuje, jakaś literówka się wkradła...
Lecim dalej...
"Poczekajcie, poczekajcie. Zanim zaczniecie zadawać pytania, odpowiem na część tych, które sam wymyśliłem, że zadacie" — To dobre :D
Całkiem zgrabne opisy na początku, choć nadal zdania kolosy :(
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania