Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 17

Dziewczynka na długo przed pierwszym dzwonkiem rozdała wszystkie kanapki. Dzieciom, które zjadły pierwsze i przyszły po następne nie odmawiała dając kolejne. Niedługo trwało jak w koszu zobaczyła dno, a przed sobą dzieci mające apetyt na więcej. Patrząc w ich oczy dostrzegła wdzięczność i dużo sympatii. Pragnąc zaspokoić ich wilczy apetyt, uniosła głowę, popatrzyła na wujka i zapytała.

- Wujku czy mógłbyś na długą przerwę dowieść jeszcze kanapek?

Pan Jan był człowiekiem doświadczonym przez los i wiele widział podczas swojego długiego życia. Jego najmłodsze lata przypadły na okres wojenny. Miał szczęście gdy został przygarnięty przez oddział partyzancki, kiedy pod sam koniec wojny w wieku dwunastu lat został sierotą. Inaczej zginąłby śmiercią głodową, albo zostałby zastrzelony przez wartownika podczas kradzieży żywności. Zrewanżował się za opiekę stając się najlepszym wywiadowcą, który penetrował silnie strzeżone przez okupanta tereny, ponieważ wtedy już nikt nie zwracał uwagi na licznie żebrzące sieroty.

- Oczywiście pod warunkiem, że sama sobie przez ten czas poradzisz.

Maria spojrzała na dzieci stojące obok niej i ociągające się z pójściem do swoich klas. Chcąc patrzącym udowodnić, że się nie boi, powiedziała stanowczym głosem.

- Dam.

Wtedy rozszedł się po budynku dźwięk dzwonka, oznajmiający rozpoczęcie pierwszej godziny lekcyjnej. Udając pewność siebie Maria chwyciła swój tornister i skierowała się do sali w jakiej jej klasa miała pierwszą lekcje. Kiedy weszła z radością zobaczyła poznaną wcześniej nauczycielkę, była to jedna z pań, która pomagała jej na początku przy rozdawaniu kanapek.

- Dzień dobry – powiedziała wchodząc i głośno dodała – mam na imię Maria i od dzisiaj będę chodzić do tej klasy.

Pani nauczycielka rozglądnęła się po sali lekcyjnej, szukając wzrokiem odpowiedniego miejsca dla nowej uczennicy. Wyraźnie widziała w klasie podział. Wszystkie dzieci z bogatych rodzin siedziały z przodu klasy. Miały na sobie zawsze nowe, najmodniejsze, markowe ubrania i takie same buty. Pełny komplet nowych książek, zeszytów do ćwiczeń oraz długopisy, flamastry czy kredki, a wszystko z renomowanych firm. Pozostałe dzieci z biednych rodzin pozajmowały miejsca w najdalszych ławkach nie chcąc się afiszować używaną odzieżą jaką miały na sobie. Nowo przybyła nie czekała na wskazanie miejsca, tylko zdecydowanym krokiem podeszła do pustej ławki stojącej prawie idealnie na środku pomieszczenia, wyznaczającej podobnie jak na wojnie ziemię niczyją i zajęła w niej miejsce. Tornister postawiła na krzesełku obok i wyciągnęła zeszyt i książką pachnącą nowością. Teatralnie położyła na ławce i po chwili obok wylądował długopis.

Dzieci siedzące z przodu powodowane ciekawością, zaczęły się odwracać chcąc przyjrzeć się nowej. Ich wzrok najbardziej przyciągała maska zasłaniająca połowę twarzy i wyrażająca smutek. Kolorowy strój jak u lalki z horroru budził niepokój i obiecywał, że wszystko może się zdarzyć jeżeli w niej znajdą wroga. Prawdopodobnie wszystkie zastanawiały się, dlaczego tak się ubrała do szkoły.

- Proszę się odwrócić. Zaczynamy. Dzisiejszy temat lekcji napisałam na tablicy. Proszę przepisać go do zeszytów – głośno powiedziała nauczycielka stojąca przodem do klasy, a tyłem do tablicy.

Głowy uczniów siedzących z przodu niechętnie zostały odwrócone w kierunku tablicy i nauczycielki. Jednak czuły na swoich plecach wzrok arlekina i nawet przez chwile nie pomyślały, że nowa odczuwa podobnie.

Pierwsza przerwa nie dała okazji do porozmawiania z nową, ponieważ cały czas między lekcjami pani rozmawiała z Marią. Okazja do rozmowy z przybyłą nadarzyła się dopiero po drugiej lekcji przed toaletą dla dziewczynek, a nagabującą była córka jedynego przedsiębiorcy w okolicy. Niewysokiej jak na swój wiek, dobrze ubranej dziewczynki bała się cała szkoła. Wystarczyło, żeby powiedziała coś nieprzychylnego o jakimś dziecku i natychmiast rodzice tracili pracę, o ile ją mieli. Natomiast on lub ona dostawali solidne lanie od grupy bezrobotnej młodzieży starającej się pracę u jej ojca, która znęcała się nad młodszymi oraz nad krytykującymi jego gangsterskie metody, żeby mu się przypodobać.

- Ty, nowa, coś się tak wsiowo wystroiła? –na te słowa wszystkie dzieci będące w pobliżu zaczęły się śmiać, choć jeszcze chwilę wcześniej większość miała do nowej uczennicy pozytywne nastawienie.

Ari straciła swoje nadprzyrodzone moce i nie potrafiła jako Maria czytać myśli innych. Jednak jakimś swoim szóstym zmysłem bezbłędnie odbierała emocje i intencje. Natychmiast rozpoznała wredny charakter rozpieszczonej dziewczynki z jej klasy siedzącej w pierwszej ławce.

- Dlatego, że miałam strasznie niemodne ciuchy, a starsi nie chcieli kupić mi nowych, wiec wywaliłam je do kubła na śmieci. Jednak widzę, że nie wylądowały na wysypisku zgodnie z swoim przeznaczeniem tylko na tobie. Nawet ładnie ci w nich, widocznie recykling ci służy, albo jesteś modelką w składzie odzieży używanej.

Nikt w szkole nie znał słowa recykling, lecz doskonale poznali lokale z zachodnią odzieżą używaną masowo zwożoną do Polski, po likwidacji wszystkich fabryk włókienniczych i zakładów odzieżowych. Po słowach nowej błyskawicznie dookoła zrobiło się pusto. Dzieci starsze i najmłodsze czmychały niczym myszy przed kotem. Strach z ich oczu emanował intensywnie jak światło z ulicznej latarni. Maria widząc umykających, zastanawiała się ile zła trzeba było w tej okolicy wyrządzić, żeby ludzi tak zastraszyć i upodlić.

- Posłuchaj szmaciana laleczko – powiedziała Maria i dodała – jesteś wrednym bachorem, który wykorzystuje wpływy ojca, więc zapamiętaj. Każdej nocy od dziś nawiedzać twój dom będą złe demony do czasu aż w przebraniu arlekina nie przyjdziesz do szkoły z kanapkami dla głodnych.

Wredna dziewczynka początkowo przestraszyła się słów nowej, lecz po chwili podjęła decyzję jak i co powie wieczorem tatusiowi. On zniszczy tą wredną sukę w stroju arlekina i jej rodzinę, ona się już o to postara.

- Jeszcze mnie popamiętasz – powiedziała i poszła do klasy.

Maria została na korytarzu sama pomimo przerwy, zastanawiała się dlaczego i po co to powiedziała. Już tej nocy okaże się, że żadnych demonów nie ma, a ona jest głupia. Najchętniej wróciłaby do swojego starego domu, lecz tam teraz nikogo nie ma i pod wpływem wspomnień do jej oczu podeszły łzy.

Zaraz po trzeciej lekcji była długa przerwa. Maria zastanawiała się czy wujek zdąży dowieźć nowe kanapki dla głodnych dzieci. Pomimo mrozu przyjechali oboje i Maria po raz pierwszy poczuła miłość do nich. Bardzo się cieszyła, że jej nie zawiedli, a zwłaszcza głodne dzieci. Kiedy ich zobaczyła jak jako pierwsza wyszła z klasy na przerwę, podbiegła do nich.

- Rozdajemy? – zapytała.

- My nie, tylko ty – odpowiedziała ciocia.

Marysia szybko złapała pierwszą kanapkę i podała przechodzącej dziewczynce z młodszej klasy mówiąc.

- Proszę.

- Dziękuję- odpowiedziała i pochwyciła zawiniątko.

Kanapki rozdawały się dość szybko do czasu podejścia dziewczynki, z którą miała konflikt na poprzedniej przerwie. Wystarczyła sama jej obecność i wzrok skierowany na stojących w kolejce do darmowego posiłku, by ci oddalili się jakby się paliło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 25.06.2018
    Witam
    Strasznie Maria przeżywała pójście do szkoły i proszę pomysł z kanapkami był trafiony. Jednak jej strój wzbudził u bogatych dzieci śmiech.
    Myślę, że dziewczynkę czeka bardzo ciężka droga.
    Pozdrawiam
  • Nowi, zwłaszcza jeśli przychodzą po rozpoczętym już roku szkolnym mają ciężko. Ze tego co wiadomo o Ari daje sobie radę w trudnych sytuacjach, choć na pewno nie jest dla niej to też przyjemne takie przełamywanie lodów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania