Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 18

Momentalnie przed koszem z jedzeniem zrobiło się pusto i nikt do końca przerwy nie odważył się podejść w pobliże. Mała wredna dziewczynka po usłyszeniu dzwonka zanim odeszła prychała niczym kotka.

- Podczas mojej nieobecności, czy coś się wydarzyło? - zapytał wujek.

- Tak, tylko opowiem później – odpowiedziała Maria i szybko oddaliła się do klasy z trudem powstrzymując łzy napływające do oczu.

Lekcja przebiegała podobnie jak poprzednie z tą różnicą, że w klasie można było wyczuć panujące napięcie. Widocznie miało one wpływ na dzieci siedzące w ostatnich ławkach, ponieważ co chwile zgłaszały potrzebę wyjścia najczęściej do toalety, rzadko chcąc się napić wody z kranu.

Dzwonek na przerwę jednocześnie oznaczał dla klasy Marii zakończenie zajęć na dzisiejszy dzień. Dziewczynka przebrana za arlekina wyjątkowo długo pakowała do tornistra książki oraz przybory i z tego powodu wychodziła jako ostatnia z klasy. Podczas przechodzenia obok nauczycielki usłyszała.

- Zatrzymaj się na chwilkę i porozmawiaj ze mną.

- Jak minął pierwszy dzień w naszej szkole?

Nowa uczennica ociągała się z odpowiedzią i dopiero pod oczekującym wzrokiem pani zdobyła się na odwagę i powiedziała.

- Było fajnie, do czasu kłótni z Roksaną.

- Uważaj na nią, jej ojciec jest bardzo złym i niebezpiecznym człowiekiem. Tutaj go się wszyscy boją, już nie raz pokazał, że potrafi zatruć i zniszczyć komuś życie.

Arlekin podchodząc do wujka i cioci na niezasłoniętej części twarzy miał taką samą minę jak sama maska. Jej opiekunowie stali w miejscu gdzie rozstała się z nimi podczas ostatniej przerwy. Prawie nic się nie zmieniło oprócz kosza, on był pusty, wewnątrz nie było nawet jednej kanapki.

- Co się stało z jedzeniem? – zapytała zaskoczona dziewczynka widząc dno koszyka i zastanawiając się, co stało się z zawartością.

- Podczas lekcji dzieci z różnych klas podchodziły i prosiły o jedzenie, więc je dawaliśmy nie czekając na przerwę – odpowiedziała ciocia.

Dobra wiadomości tylko trochę poprawiła wisielczy humor małego arlekina, ponieważ nie spodziewała się, że Roksana ma taki duży wpływ na pozostałe dzieci w szkole. Dorosłemu było trudno zrozumieć i ogarnąć wzajemne powiązania gangsterów i polityków, a co dopiero dziecku. Większość działań połączonych i ściśle współpracujących grup miała na celu nie tylko ograbienie, lecz upodlenie mieszkańców kraju nad Wisłą. Jedni i drudzy skrupulatnie realizowali polecenia mocodawców, pomimo, że wiedzieli iż ich działania szkodzą krajowi. Jednak dla tych osób liczył się tylko pieniądz, który dla nich był prawdziwym bogiem, ponieważ innych wartości nie wyznawali.

Opiekunowie zapakowali podopieczną do kosza motocykla, a sami zajęli miejsca na siodełku. Ciocia bardziej niepokoiła się o małą, niż o prawdopodobne podpalenie ich budynku przez nieznanych sprawców. Coś takiego przydarzyło się kilku rodzinom , które naraziły się lokalnemu przedsiębiorcy, za nazwanie go gangsterem.

Zmarznięci dojechali szczęśliwie do domu i byli ciekawi co się stało w szkole, lecz nie chcieli popędzać Marii. Spokojnie czekali, żeby sama im opowiedziała. Dopiero podczas jedzenia obiadu dziewczynka mieszając łyżką w zupie opowiedziała o spotkaniu przed toaletą i streściła przebieg rozmowy.

- Niestety nie ma najmniejszych szans, na wejście do domu gdzie mieszka i udawanie ducha. Budynek jest ogrodzony, monitorowany nocą za pomocą kamer na podczerwień i silnie ochraniany przez uzbrojonych strażników. Kilka razy podstrzelili ludzi podchodzących zbyt blisko posesji, być może i kogoś zabili, lecz tego nie dowiemy się nigdy. Mam tylko nadzieję, że Roksana ma bujną wyobraźnię i w swojej głowie zobaczy demony – powiedział wujek.

- Akurat na to bym nie liczyła, jest wredna i wyrachowana jak tatuś – dodała swoje spostrzeżenie ciocia.

Cały przebieg rozmowy był słyszany przez dwie pary uszu należące do Azyna i Primy. Szczury stale ukryte przed ludźmi z wielką uwagą obserwowały wszystko, to co dzieje się w najbliższej okolicy. Budynek i obejście były pod ich nadzorem, a wszystko za ogrodzeniem było pod czujnym okiem dyżurującego rotacyjnie wartownika z watahy wilków.

- Musimy coś zrobić zanim Ari stanie się krzywda – powiedziała Prima.

- Zgadzam się z tobą i proponuję dostać się do domu Roksany i udawać demona. Dlatego idę wywiesić umówiony znak dla wilka, żeby podszedł i po zapadnięciu zmroku dostarczył nas tam na swoim grzbiecie. Z odnalezieniem budynku nie powinno być problemu skoro to taka twierdza.

- Zostawimy ją bez opieki?

- Trudno, wilk będzie musiał wystarczyć, tam będziemy obydwoje bardziej potrzebni niż tu – odpowiedział Azyn.

Z nastaniem mroku szczury wgramoliły się na grzbiet wilka kończącego wartę i udały się na poszukiwanie mocno chronionego budynku. Łatwo przyszło im go zlokalizować, ponieważ jako jedyny był intensywnie oświetlony. Dotarłszy do celu podziękowały zwyczajowo wilkowi, życząc mu udanych łowów i poszły w kierunku budynku. Psy dobermany szybko zwęszyły parę szczurów i zaczęły ujadać. Silne reflektory oświetliły budynek dookoła i wejście w tym momencie nie było bezpieczne.

- Idziemy do kanałów – zadecydował Azyn.

- Tam śmierdzi i się pobrudzę – oponowała Prima.

- Trudno służba nie drużba – odpowiedział samiec i skierował się do wejścia do kanału ściekowego.

Kiedy szczury znikły w kanałach, psy przestały szczekać i alarm ochrony został odwołany. Prima bardzo cierpiała, że musi iść i płynąć w fekaliach, lecz innej drogi wejścia do wnętrza budynku nie było.

- Nie dość, że okropnie wyglądam, to jeszcze śmierdzę jak kloaka całego świata – narzekała samica.

- Bądź cicho, muszę się skupić, mogli tak jak w kanałach pod laboratoriami, zamontować jakieś pułapki.

Obydwoje doceniali powagę sytuacji i liczne zagrożenia jakie na nich czyhają podczas ochrony Wybranki. Kiedy dotarli do wnętrza z wielką starannością usunęli ślady, które mogły ich zdradzić. Psy chodzące w koło domu, wyczuły jakiś nieznany zapach i stały się niespokojne. Ochroniarze dostrzegli zachowanie zwierząt i zwiększyli obsadę. Jednak intruzi nie próżnowali i wytypowali pokój Roksany.

Przodkowie Azyna całą swoją wiedzę o kanałach wentylacyjnych i technicznych przekazali na wszelki wypadek swojemu potomstwu. Dlatego on znacznie pewniej czuł się w budynku zajmowanym przez ludzi niż Prima. Dość szybko zlokalizował dobrą dla nich kryjówkę w schowku na szczotki i polecił księżniczce tam się schować. Pod żadnym pozorem nie może wyjść z niego, ponieważ on idzie na spontaniczną akcję.

W domu było sporo nabitej broni i szczur postanowił to wykorzystać. Doskonale wiedział, że należy nacisnąć spust, lecz większość była zabezpieczona albo nie miał tyle sił, żeby przełamać opór sprężyny. Kolejno chodził od jednej do drugiej i próbował. Jego liczne wysiłki przyniosły w końcu efekt i nastąpił wystrzał. Huk w domu był tak głośny, że sam się wystraszył strzału. Ile miał sił w nogach pędził do szafy i schował się przed szukającymi ludźmi w ostatniej chwili do kieszeni zimowego płaszcza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 25.06.2018
    Witam
    To jest wstrętne, kiedy dzieci wciąga się w sprawy dorosłych. Zastraszanie i wyśmiewanie się z biednych dzieci jest znane w swcięcie rzeczywistym.
    Bogaci rodzice często sponsocrują szkoły i ta placówka przemyka oczy na ich dzieci. Tu jest zadanie kuratorium, aby tego procederu zaniechać. Dzieci są bezwzględne i zawsze będą wykorzystywać swoją przewagę.
    Myślę, że szczury zrobią porządek.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Wredota z tej Roksany, ale takie osoby zawsze się napatoczą. Od przedszkola, po szkołę i w końcu pracę. Grunt to umieć sobie z nimi poradzić.
    Swoja drogą, szczury często są mylone z duchami ...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania