Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 58

Upłynęło sporo czasu, zanim w pobliże Skorupki dotarła wiekowa samica, która pełniła zaszczytną funkcję wszystkowiedzącej w wilczej gromadzie.

- Czego pragniesz się dowiedzieć? – zapytała.

- Czy wasze sagi wspominają o czymś, choć trochę podobnym, co miało dzisiaj miejsce?

- Przykro mi Opiekunie, lecz nie i nie jestem w stanie pomóc tobie rozwikłać tą niezwykłą zagadkę – odpowiedziała udając, że pije i słysząc z oddali nasilający się trzepot skrzydeł uniosła głowę mówiąc – uważajcie na wrony one są sprzymierzeńcami kruków, a jak widać ich przymus Naznaczonej nie dotyczy, ponieważ nic nie wiedziała o więzach jakie łączą te dwa gatunki.

Wojsław i pozostała dwójka pierwszych towarzyszy Ari unieśli głowy i zaczęli rozglądać się za wronami. Dość szybko zlokalizowali ich dość liczną gromadkę, która rozsiadła się na wysokich gałęziach drzew rosnących dookoła. Kilka osobników zleciało bardzo nisko w bezpiecznej dla siebie odległości od wilków. Skorupko nic nie mówiąc dał wzrokiem znać wilkom żeby płożyły się na ziemi. Dość szybko wykonały jego prośbę i dzięki temu był w stanie ujrzeć na pół prowadzone rozmowy. Zaskoczył go widok ptaków dwóch gatunków komunikujących się ze sobą, nigdy nie przypuszczał, że jest to możliwe. Przez kilkanaście minut obserwował, jak kruki pazurami na ziemi rysują jakieś rebusy, albo piszą, a wrony odpowiadały im dość cicho jakimś szyfrem nie płynną mową. Widocznie zostały uprzedzone o możliwości usłyszenia przez innych tego, co mają, albo będą mieli do przekazania. Kiedy zakończono ptasie konsultacje wrony odleciały w różnych kierunkach. Jednak nie trzeba było być geniuszem, żeby zorientować się gdzie zmierzają.

- Jestem bardzo ciekawy, czego uda im dowiedzieć – powiedział głośno sam do siebie.

- Do kogo mówiłeś? – zapytała Prima, która szukała ładnie mieniących się kamyczków w potoku, które po wyciągnięciu oglądała w promieniach słońca.

- Wrony w zastępstwie kruków poleciały szpiegować Ari i Sasquaty – odpowiedział Wojsław i zapytał – Co tak wnikliwie oglądasz te kamyki?

- One nie pochodzą stąd, musiały zostać tu przez kogoś przywiezione, ponieważ wszystkie skały są w odcieniu szarego.

- Prawdopodobnie znalazły się tu podczas drugiej wojny światowej kiedy na tych terenach były prowadzone tajne inżynierskie budowle. Część budowli nigdy nie została odkryta i ich przeznaczenia do końca nikt nie poznał – ostatnie zdanie wypowiedział z głową uniesioną wysoko, ponieważ usłyszał, a następnie dostrzegł powracające wrony – szybko się uwinęły – dodał.

- Jestem ciekawy jakie wieści przynoszą – powiedział Azyn obserwujący ich lądowanie, chociaż w ten sposób zaspakajał swój głód lotów.

Początkowo informacje musiały być dość interesujące, lecz w miarę nadlatywania nowych wron wieści stały się bardzo niepokojące sadząc po nerwowym zachowaniu ostatnich z powracających wysłanych na zwiad. Wojsław nie wytrzymał niepewności i powodowany niepokojem o Ari pobiegł do wron. Błyskawicznie dopadł najbliższą, która nie spodziewała się po człowieku, aż tak szybkiej zdolności przemieszczania się i jakiekolwiek zagrożenia oczekiwała od strony wilków. Sadząc po jej wcześniejszym zachowaniu musiała być umiejscowiona wysoko w hierarchii stada.

- Mów prawdę i to szybko inaczej wszystkie pióra powyrywam i rzucę wilkom na pożarcie.

Wrona próbowała dalej pleść szyfrem i udawać głupią, lecz gdy Skorupko wyrwał na raz trzy pióra z ogona zakrakała – to boli.

- Ma boleć i pamiętaj, jeszcze jeden wygłup i po tobie.

Ptak był inteligentny i wiedział, że dla człowieka jest tyko łatającym śmieciem nienadającym się do niczego pożytecznego. Wrony wielokrotnie doświadczały od strony ludzi niczym nieuzasadnionej przemocy. Najbardziej były nękane, gdy razem z krukami posilały się w miejscach pełnych jadła, o jakim dwunożne istoty mówiły – pole bitwy – skrzydlatych czyścicieli niezmiennie dziwiło podejście do zamordowanych, ponieważ zamiast szanować siebie nawzajem za życia wszelkie pozytywne uczucia dziwolągi odczuwają dopiero do zmarłych.

- Według informacji kruków udaliśmy się do miejsc w jakich powinny znajdować się obory z turami. Pierwsze najbardziej wysunięte do pierwszych promieni, pomimo bardzo dokładnego przeszukania niczego nie ujawniło z powietrza i ziemi. Drugie w kierunku zmęczonego słońca było otoczone dziwnym polem, w którym po przeniknięciu czuliśmy się niezwykle ociężali i bardzo źle. Jednak ostatnie już przy zbliżaniu się do niego zapalało nam pióra w locie i wielu z naszego stada zginęło spadając w płomieniach na ziemię. Dlatego musieliśmy się wycofać, lecz nie zrezygnować i wrócimy tam choćby po poległych w misji. Należy im się jak każdemu z nas godny pochówek, a my w przeciwieństwie do ludzi, nie zostawiamy swoi na zgnicie, czy pożarcie – Czy widziałeś nieżywą jakąś wronę albo kruka? – zakończył pytaniem.

Wojsław przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią i musiał stwierdzić, że nie. Chociaż w miesiącach zimowych widział potężne stada ptaków obu gatunków. Nigdy nie słyszał, żeby jakiś kruk czy wrona zginęła potrącona przez samochód albo w starciu z innym pojazdem wykorzystywanym przez ludzi do komunikacji.

Nagle i niespodziewanie kruki opuściło skrępowanie narzucone przez Ari i prawie jednocześnie poderwały się do lotu ciesząc się wolnością. Zachwyt ich trwał zaledwie przez chwilę i po wykonaniu kilku okrążeń szykowały się do odlotu by zniknąć z oczu Naznaczonej, na wypadek, gdyby ta wróciła ze swoimi owłosionymi poplecznikami.

- Stać! – rozległo się zawołanie.

Tym razem częściowy paraliż dotknął wszystkich w zasięgu kobiecego głosu. Mogli się jedynie obracać wokół własnej osi, co wykorzystał Wojsław. Kiedy powoli i z pewnym oporem przekręcił tułów i głowę w miejsce z jakiego usłyszał komendę, zobaczył przed sobą Ari i towarzyszące jej dwie wiekowe, albo zbyt wcześnie postarzałe Sasquatki.

- Przez waszą wścibskość zginęła prawie połowa wroniego stada – powiedziała głośno pełna gniewu Ari, do kruków zawieszonych w powietrzu z rozpostartymi skrzydłami, dodając – poleciłam wam dla waszego bezpieczeństwa pozostanie w mojej grupie, a wiedząc, że nie posłuchacie narzuciłam przymus. Wy jednak postanowiliście obejść nakaz i wysłaliście na przeszpiegi wrony. Gdybyście poczekali nikt by nie zginął podczas przenoszenia turów z oborami do miejsca bezpiecznego dla nich. Powinniście i musicie mieć świadomość ściągnięcia – wyciągnęła rękę w kierunku wron - na te ptaki zagłady. Jeżeli dalej uważacie się za pokrzywdzonych możecie odlecieć, a jak nie to zostańcie.

Zaraz po tych słowach wszyscy odzyskali pełnię władzy nad swoimi ciałami i mogli się swobodnie poruszać. Kruki z wronami odleciały i niewiadomo było, czy kiedykolwiek w to miejsce powrócą, a jak już to czy nie z chęcią zemsty. Wilki oddaliły się przynajmniej na sto metrów i prowadziły ożywione rozmowy. Natomiast Wojsław, Prima i Azyn zgodnie podeszli do Ari i towarzyszącej jej dwóm samicom leśnych ludzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • No i wijesz dalej te opowieść:)
    W tej części zwrócę uwagę na posłuszeństwo względem włazy, zwierzchnika. Albo się wierzy w przywódcę i przy nim trwa a co za tym idzie wykonuje polecenia, albo się go obala, zmienia lub po prostu odchodzi. W innym przypadku jeśli się nie stosuje do zaleceń, nazwę to, zwierzchnika, kończy się właśnie tak, że ktoś zginie albo stanie się coś innego również bardzo groźnego. Oczywiście piję do niesubordynacji względem Ari.
  • Pasja 18.05.2019
    Witam
    Ciekawa rozprawka na temat wron i kruków. Wrony zaciągnięte do zwiadu. Bardzo nieprzemyślana decyzja i logistyka podjęta przez kruki okazała się zła. Sasquatki dopiero uzmysłowiły jak niesubordynacja doprowadza do utraty życia.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania