Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 59

Doskonale było widać, że Naznaczona stała się jeszcze bardziej kobietą dojrzałą, albo nabyła większego doświadczenia od czasu rozstania z nimi. W oczach jej była jakaś determinacja przez nikogo wcześniej nie zauważona.

- Jest gorzej niż myśleliśmy i nie mam na myśli konfliktu zbrojnego, który pochłonął już dwa miliardy ludzi i przynajmniej drugie tyle czeka w kolejce do unicestwienia. Resztki, jakie pozostaną, cofną się do epoki kamiennej o ile ich nie unicestwi nowy wróg. Jego pokonanie w sposób jaki był wykorzystany ostatnio może być niewystarczający, gdzie do resetu wykorzystany został potop i po nim powróciła przynajmniej równowaga biologiczna. Rośliny zostały pozbawione nieudanych i szkodliwych zmodyfikowań genetycznych. Ponownie wytwarzały pożywne nasiona i dawały plony w jednym czasie. Reaktywowane rolnictwo, choć pozbawione antycznych technik pielęgnacyjnych, doskonale dawało sobie radę z wykarmieniem ziemskiej populacji. Jedynym problemem była równomierna dystrybucja żywności i unikanie marnotrawstwa oraz sprawiedliwy podział. Jednak nie dokonano zmian w sposobie równomiernego spożycia, tylko w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto zwiększać bez opamiętania dawki nawozów sztucznych. Doprowadziło to w niedługim czasie do rozkwitu glonów w rzekach i zbiornikach wodnych. Nadużywanie nie do końca sprawdzonych pestycydów spowodowało wymieranie pożytecznych i niechcianych owadów, którymi żywiły się liczne gatunków ptaków. Kiedy niszczycielskie metody upraw już nie wystarczały i żywności nie przybywało do jej zwiększenia zastosowano laboratoryjne zdobycze nauki. Początkowym założeniem było zwiększenie plonów o siedemdziesiąt procent na tym samym areale. Sama ewolucja nie wystarczała, ponieważ tworzyła organizmy zaledwie zakwalifikowane przez naukowców jako wystarczająco dobre. Zaczęto wyposażać rośliny uprawne za pomocą biotechnologii rolniczej i inżynierii genetycznej w nowe cechy. Jedną z nich było usprawnienie procesu fotosyntezy w roślinach, poprzez wyeliminowanie, albo zakłócenie enzymu nazwanego RuBisCO. Właśnie on sprawia, że roślina w pewnych warunkach zamiast dwutlenku węgla, czyli gazu niezbędnego, oprócz wody i światła do przeprowadzenia fotosyntezy wiąże tlen. W ten sposób rozpoczyna kosztowny energetycznie proces nazywany fotooddychaniem, a on powoduje spadek wydajności fotosyntezy nawet o pięćdziesiąt procent. Podczas tego procesu powstają toksyczne substancje, które rośliny muszą szybko usunąć z organizmu, żeby to obejść wykorzystano geny bakterii alg i dyni. Niestety nie był to jedyny sposób na usuwanie toksyn z roślin. Kolejnym z dziewięciu pomysłów była zmiana koloru i ustawienia liści. Promienie słoneczne najintensywniej docierają do liści najwyższych i sprawiono żeby te dolne były na równi doświetlane. Nałożono na ten proces kolejny polegający na niefototochemicznym gaszeniu energii, polegający na ochronie rośliny przed nadmiarem światła. Widocznie zmian było za mało i poprzez modyfikację genetyczną doprowadzono do przymknięcia aparatów szparkowych odpowiedzialnych za kontrolowaną wymianę gazową z otoczeniem uzyskując zwiększoną odporność na suszę. Prace naukowców nie ograniczyły się do przystosowania roślin do wysokich temperatur i w swoich zapędach nie zapomnieli o niskich. Zmodyfikowane rośliny dla laika różnią się jedynie budową liści i nie jest w stanie wizualnie rozpoznać zmian w piętnastu genach. Jakoś nikt nie przejmował się niewiadomymi przy wprowadzaniu do masowych upraw, a sieci powiązań genów wbrew pobożnym życzeniom nie były nieskomplikowane, lecz nieodwracalne i postępują stale w sposób niekontrolowany. Określone zasady biologiczne przyjęte przez pramatkę przy powstawaniu gatunków zostały zachwiane, ponieważ pokarm stworzony wbrew naturze stał się wrogiem dla organizmu. Ludzkość konsumując roślinne zdobycze techniki zaspakaja jedynie głód, nie otrzymując minerałów i mikroelementów, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Zastąpiono znane od wieków szkodliwe spożywanie jedynie kiełków bambusa, nowym pokarmem niewolników krótko żyjących. Wszelkie niedobory witaminowe i pierwiastkowe organizmu zastępuje się chemią. Jednak wraz z rozpoczęciem konfliktu zaprzestano produkcji odzywek witaminowych dla ludności cywilnej. Natomiast ekspansja zmodyfikowanego zielska przybiera na sile i zastępuje rodzimą florę. Mięliśmy i mamy już przykład rośliny przeniesionej nierozważnie dla celów paszowych do Polski, był i jest to sławny Barszcz Sosnowskiego należący do rodziny baldaszkowatych, albo inaczej selerowatych. Wywodzi się z tej samej rodziny co marchew, pietruszka, czy koper. Budową bardzo jest podobny do ogrodowego kopru z charakterystycznymi kwiatami zebranymi w baldach, jednak dorasta w czasie jednego sezonu do pięciu metrów, a łodyga u nasady może mieć średnicę dwunastu centymetrów. Barszcz Sosnowskiego i pokrewne mu rośliny, takie jak barszcz olbrzymi, to jedne z najsilniej toksycznych roślin, jakie żyją w Polsce. W jego soku występuje szereg związków, jednak tymi, które stwarzają poważne zagrożenie dla człowieka są furanokumaryny. Ich szczególną właściwością jest duża łatwość przenikania do DNA. W kontakcie ze skórą łączą się z DNA komórek i powodują nie tylko ich obumieranie, lecz są silnie rakotwórcze oraz uszkadzają płód. Doprowadzają do uszkodzenia dróg oddechowych, oczu, wywołują ból i zawroty głowy. Proces ten zachodzi szczególnie szybko, gdy na skórę działają promienie ultrafioletowe pochodzące ze światła słonecznego. Pierwszym objawem, jest zaczerwienienie i szczypanie. Potem pojawiają się na skórze bąble naciekające płynem surowiczym, a w ciężkich przypadkach mogą pojawić się głębokie i trudno gojące się rany. W dniach, kiedy jest gorąco, czy wilgotno, staje się tak niebezpieczny, że nawet przejście koło niego może wywołać poważne rany. Furanokumaryny działają nawet po zagojeniu się oparzeń. Zmieniają działanie komórek skóry tak, że produkują one więcej melaniny. Doprowadza to do powstawania na skórze ciemnych plam, które utrzymywać się mogą nawet przez kilka lat. Zagrożenie ze strony tej roślinki stale się zwiększa, ponieważ w Polsce występuje co najmniej kilka spokrewnionych gatunków mających podobne właściwości, które krzyżują się ze sobą.

- W takim razie, co powinniśmy i czy jesteśmy w stanie coś z tym zrobić? – zapytała Prima.

- Naszym nowym zadaniem nie jest już powstrzymanie działań Uzurpatora tylko przygotowanie Ziemi do czegoś zbliżonego do głębokiego resetu komputera – odpowiedziała Ari ze łzami w oczach.

- To nie może być prawdą – mówił zaszokowany Azyn.

- Przed wykonaniem takiej operacji powinno zarchiwizować się wszelkie dane i trzeba być pewnym, że posiada się programy do wgrania po uruchomieniu – dodał Wojsław patrząc na Naznaczoną ogarniętą bólem.

- Być może, że tak się stanie, lecz w tej chwili nic na ten temat nie wiem, lecz przybyło już czterech jeźdźców apokalipsy – odpowiedziała.

- Wojna, zaraza, głód i śmierć – rozwinął temat i dodał – wszyscy czterej już odwiedzali Ziemię kilka razy przy wielu konfliktach, a mimo to ludzkość przetrwała. Może teraz będzie podobnie i ocalałe resztki przystąpią do kolejnej odbudowy.

- Tak się dzieje gdy istnieje nadzieja na stworzenie lepszego świata, lecz ona za sprawą ludzi umarła. Pramatka straciła cierpliwość do jednych ze swoich dzieci, które niszczą inne równie ukochane. Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy wygoda jednych jest ważniejsza od dobra pozostałych?. Gracie na jej uczuciach pokazując na przemian swoje dobre i złe oblicza. Jednym z nich jest sztuka, miłość, poświęcenie, troska o dzieci, starych i schorowanych, drugie przynosi same cierpienia. Wasze myśli rozprzestrzeniają się jak kaskady cząstek i antycząstek. Rodzą się i powracają, jedno uczucie przechodzi w inne, zazdrość w złość, złość w nienawiść, a te w kolejne. Bilans energii myślowej już dawno wyszedł niekorzystny i z tego powodu nie skorzystacie z przywileju do dalszej egzystencji, ponieważ zniszczyliście równowagę. Nie jesteście wyspą na oceanie tylko podlegacie, jak inni odwiecznemu prawu zakładającego nieustanne tworzenie i niszczenie wszechświatów zamieszkanych przez istoty wyposażone w różne umysły, zmysły i inaczej postrzegające rzeczywistość – dodała jedna z Sasquatek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Keraj 29.04.2019
    Niszczymy równowagę biologiczną, równia pochyła, jak się nie opamiętania co będzie dla dalszych pokoleń 5
  • To co z początku wydaje się zbawienne, rozwiązanie techniczne, czy biologiczne, po przekroczeniu pewnego punktu, mogą wymknąć się z pod kontroli i obrócić przeciwko twórcy.
    Jakże to wszystko dobrze jest widoczne na codzień w naszym życiu, wystarczy tylko chcieć zobaczyć.
  • Pasja 18.05.2019
    Witam
    Często równowaga biologiczna nie potrafi się obronić przed ingerencją człowieka. Chociaż natura w pewnych okolicznościach sobie radzi sama.
    Czy czeka nas samounicestwienie się?. Czy zagłada jest nieunikniona i jeśli już, to co pozostanie po niej?. Czy znowu zaczniemy od początku tworzyć świat? Jak Maurycy zauważył... a co jeśli wymknie się spod kontroli i zwycięży fanatyzm?
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania