Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 66

Mężczyzna wychowany i wykształcony w świecie, w którym jedyną prawdą była ta, jaką można zaobserwować, zmierzyć i w dowolnym czasie zweryfikować oraz powtórzyć, a wszystkie inne zjawiska nie pasujące do tego kryterium traktowano jako bajki, albo wymysły chorego umysłu, teraz pomimo wielu przykładów nie pasujących do tego schematu, trzymał się kurczowo przyjętych przez świat nauki prawd, a wszelkie inne nie traktował poważnie. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że religia kwitnie na obszarach ogarniętych nieudolnym prawem, gdzie panuje bieda, występuje brak edukacji i pomocy społecznej oraz zdrowotnej, natomiast umiera w państwach prosperujących i posiadających sprawne rozbudowane systemy opieki nad obywatelem. Prawdopodobnie wynika to z błędu komunikacyjnego oznaczonego jako jeden z podstawowych błędów poznawczych, polegającym na tym, że na zadane pytanie zawierające dwie odpowiedzi w większości wybiera się drugą, zamiast prawidłowej pierwszej. Doskonale zdawał sobie sprawę z istniejących obszarów ludzkiej natury niedostępnych dla takich nauk, jak moralność i etyka. Wartości etycznych nie da się bezpośrednio zweryfikować, a moralne są wypaczane i naginane na wszelkie możliwe sposoby, czy istnienia czegoś poza materialną nauką. Dlatego ludzki mózg nie jest w stanie objąć mechaniki kwantowej i jest dla niego ona bardzo tajemnicza, jednak bezsprzecznie istnieje i idzie w przeciwnym kierunku, niż ludzka intuicja, by w końcu dostrzec kosmologię, prędkość światła i wiele innych zjawisk niezauważalnych przez naszych przodków. Właśnie im zawdzięczamy naturalną potrzebę personifikowania zjawisk i przypisywania sprawczości wiatrowi, grzmotom, piorunom, powodziom, czy zarazie, która przychodziła, ponieważ bogowie byli zagniewani. Prawdopodobnie rozumowanie racjonalne dokonało metamorfozy i zajęło obszary naszej psychiki, gdzie przestało być racjonalne. Jedynie rzetelna edukacja może zawrócić nas ze ślepej uliczki w jaką nieopacznie weszliśmy i Wojsław podczas przemiany w niewytłumaczalny sposób tego doświadczył. Teraz otrzymał niepowtarzalną sposobność poznania możliwości podróżowania w nieznany mu sposób.

- Jeżeli mogę, to pragnę się dowiedzieć czegoś więcej o drzwiach do innych światów. – zwrócił się do rozmówczyni.

Sasquatka, zanim cokolwiek odpowiedziała, popatrzyła na innych, czy im jej wyjaśnienia nie będą przeszkadzać, lub czy mają cokolwiek innego do powiedzenia. Jednak sadząc po reakcjach pozostałych uczestników przysłuchujących się tej rozmowie, oni też zapragnęli dowiedzieć się czegoś więcej.

- Przed milionami lat zanim nastąpiło pierwsze masowe wymieranie zwierząt wszystkie światy zamieszkałe i stworzone przez pramatkę były blisko siebie. Kwitnął miedzy nimi handel i trwała wymiana naukowa, a do przemieszczania służyły drzwi komunikacyjne powiązane z tunelami szybkiego transportu. Konstrukcja ich opierała się na zaniechanej i pomijanej przez współczesnych ludzi fizyce, lecz wtedy bardzo popularnej i powszechnie stosowanej w różnych dziedzinach funkcjonowania społeczeństwa. Wtenczas wyglądało podobnie, jak w znanej wam windzie, czyli otwierasz drzwi, wchodzisz do klatki, wybierasz przycisk i po chwilowej jeździe otwierasz na właściwym piętrze. Jednak przez nadużywanie, dewastowanie i wykorzystywanie tego środka transportu do zabaw dochodziło do awarii, które nierzadko miały dramatyczne konsekwencje. Niestabilność urządzeń wynikała również z oddalania się od siebie planet, co było konsekwencją doprowadzenia przez ludzi do kolejnego masowego wymierania zwierząt. Przedstawiciele władz w trosce o bezpieczeństwo podróżujących ludzi, zwierząt i towarów wyznaczyli przewoźników, którzy po odpowiedniej opłacie przeznaczanej na konserwacje sprzętu, przewozili ich na drugą stronę do innego świata. Tylko nie wszyscy szykujący się do drogi mieli ochotę, czy chęć płacenia za usługę i często kierowały nimi niecne zamiary. Dlatego zapadła decyzja o ukryciu wejść w litej ścianie skalnej, wąwozach, w lasach oraz o systematycznym zmienianiu ich położenia, natomiast, aby wezwać przewodnika trzeba było silnej i precyzyjnej potrzeby osoby, która chciała się przemieścić. Obecnie jest szalenie trudno znaleźć i przywołać wejścia, ponieważ rozbudowane systemy bezpieczeństwa mocno weryfikują chętnych. Znacznie łatwiej jest teraz trafić do nich przez przypadek, niż szukając na ślepo. Jestem pewna, że ty w swoich licznych podróżach słyszałeś o miejscach, lub domach, o których opowiadano niesamowite historie. – mówiąc dość monotonnie od dłuższego czasu, zaskoczyła go tym stwierdzeniem.

Wojsław potrzebował chwili czasu na odpowiedź i zastanowienie się, nie tylko nad odwiedzonymi miejscami, lecz także nad jej znajomością jego życia.

- Słyszałem o dziwnych miejscach, w których wydarzyło się coś, o czym później przez wiele lat opowiadano. Tylko prawdę mówiąc nie jestem pewny, czy jest prawdziwa opowiadana mi przygoda grupy młodzieży, która w sześćdziesiątym szóstym roku ubiegłego wieku na górze Wysoki Kamień w lasach Bardzkich dla żartów wywoływała duchy i przez przypadek uwolniła demona. Rozpalone przez nich ognisko nagle zgasło, jakby nie było w powietrzu tlenu i w tym momencie usłyszeli zbliżające się do nich kroki. Zaistniała atmosfera była tak niesamowita, że ogarnięci paniką rzucili się do ucieczki. Dwóch chłopaków dobiegło do wioski, lecz pozostałych uczestników, pomimo poszukiwań, nigdy nie odnaleziono. Ocaleni wspominali o kimś nawiedzających ich, nazywanym Aargaroth, do czasu, aż sami znikli, a znajomi mówili - rozpłynęli się w powietrzu.

- Powinieneś opowiedzieć nam, co tobie się przytrafiło, a ja tylko wspomnę o grupie dziewięciu przyjaciół, którzy urządzili ognisko w lesie na początku tego wieku w podkrakowskich Witkowicach. Czyżby nikt nie był zainteresowany, dlaczego policja tuszowała znikniecie tylu osób i co cie wydarzyło? Podobnym miejscem jest Duchna Droga w Puszczy Kampinoskiej, gdzie na niewielkiej przestrzeni kilka brzóz urosło poziomo i na końcu drogi można zobaczyć zagadkowe światła.

Wiele z tego, co mówiła o niesamowitych dla niego miejscach, mogło być prawdą, ponieważ w jego Wałbrzychu, w dzielnicy Nowe Miasto, znajduje się zagadkowy, mocno zniszczony obiekt z czasów hitlerowskiego nazizmu. Doskonale pamiętał swoją pierwszą wizytę na stoku Góry Niedźwiadki w dzień wagarowicza w budowli wzniesionej w tysiąc dziewięćset trzydziestym ósmym roku. Zanim z kolegami przyszedł do Totenburgu, czyli „martwego grodu”, słyszał o nim różne opowieści, a zwłaszcza o tajemniczych ceremoniach odprawianych w nim przez esesmanów. Musiało coś ze złej energii pozostać w ruinach, a zwłaszcza w piwnicach, skoro nie tylko on poczuł czyjąś obecność. Nikt nie wiedział kto go tak pierwszy określił, skoro budowla oficjalnie nazywała się Schlesier Ehrenmal, czyli “śląskie mauzoleum”. Jednak nie był to żaden “pomnik chwały” skoro nie odnaleziono tu żadnych grobów, ani szczątków poległych żołnierzy. Chociaż oficjalnie powstał w celu upamiętnienia ponad stu siedemdziesięciu tysięcy Ślązaków poległych podczas I wojny światowej, ofiar wypadków w kopalniach i bojowników ruchu narodowo-socjalistycznego. Podobne obiekty z prochami poległych powstawały dość licznie po zakończeniu pierwszej wojny światowej, nie tylko na Dolnym Śląsku i miały na celu zapobiegać krwawym konfliktom.

Podobne odczucie obecności czegoś, albo kogoś, koło siebie doświadczył po latach gdy wszedł późnym popołudniem na najwyższy szczyt masywu Babiej Góry w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego, nazywany Diablak, znany też jako Babia Góra, albo Matka Niepogód. Widok ze szczytu o wysokości tysiąc siedemset dwudziestu trzech metrów oszałamiał przy pięknej pogodzie i doskonałej widoczności. Jednak w ciągu kilkunastu minut drastycznie zmieniły się warunki pogodowe, zaczął wiać silny wiatr i po chwili lunął intensywny deszcz. Zejście w takich warunkach było niebezpieczne, więc postanowił przeczekać załamanie pogody. Przykucnął przy skale w miejscu najbardziej osłoniętym i przykrył się kurtką. Kiedy wydawało się, że nie może być już gorzej, zrobiło się jeszcze bardziej niebezpiecznie. Wiatr zmienił kierunek i silne podmuchy natarły na niego. Cały swój wysiłek skupił na trzymaniu prowizorycznej osłony i zasłanianiu się przed płynącą z każdego kierunku wodą. Przemoczony dotrwał do rana, kiedy wraz z pierwszymi promieniami słońca nawałnica minęła, tak momentalnie jakby jej nigdy nie było. Kurtkę otrzepał z wody i spojrzał w słońce. Widok był niezwykły i oszałamiały intensywne barwy tęczy. Jak długo podziwiał wspaniały krajobraz nie wiedział, nie czując upływu czasu. Jego skupienie rozproszyła grupa turystów, która charcząc i plując z wysiłku weszła na szczyt. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że minęło południe, a on korzystając z doskonałych warunków pogodowych powinien zejść. Kurtka jego była sucha, podobnie jak on, tyle tylko, że ona leżała w cieniu na kamieniu i logicznie nie powinno do tego dojść. Prawdopodobnie pod wpływem tego przypomniało mu się przeczytana relacja z mrocznego wydarzenia z lutego tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego roku związane z Diablakiem. Wtedy grupę czteroosobową z KS „Beskid” z Andrychowa podczas rajdu narciarskiego na Babiej Górze dopadła silna zawieja śnieżna. Zamieć była tak intensywna, że nie widzieli na szczycie obecnie już nieistniejącego budynku schroniska i zamarzli w śnieżycy. Zwłoki trzech narciarzy po wypogodzeniu znaleziono w pobliżu schroniska. Jeden z nich przejechał w odległości jednego metra od budynku schroniska i nie zauważył ściany budynku. Ostatniego czwartego znaleziono dopiero w maju, po stopnieniu śniegów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • maga 24.06.2019
    MarBe - gratulacje! Siedemset tekstów na opowi, to robi wrażenie!
    Tekst bardzo ciekawy. Bez problemu sie wczytałem mimo , że wcześniejsze teksty mi są całkowicie obce.
    W utworze asygnujesz sporo faktów historycznych, fizyki, psychologii.
    Słyszałem o Witkowicach. Ciekawe jak to jest z tymi studentami. Również wierze że w pomieszczeniach zamkniętych pozostaje jakaś energie po byłych lokatorach. W wielu krajach, można sprawdzić historie domu. Jest specjalna aplikacja na telefonie. Zainteresowany wpisuje tylko adres i od razu wyświetla mu się info o wszystkich ekscesach.
    Może słyszałeś historie domu East Drive 30 w Wielkiej Brytanii?
    Co do intuicji. Zgodzę sie z tobą, że ludzkość powoli zatraca ten bardzo ważny zmysł. A wszystko przez rozwój technologii.
    Tekst zajebisty. Daje zasłużona ocenę. Pozdrawiam serdecznie.
    Życzę kolejnych siedmiuset tekstów. Wytrwałości i cierpliwości w dążeniu do celu. :) :)
  • Gregory 26.07.2019
    Witam
    Bardzo ciekawa część. Czytając czułam ciarki na rękach. Sporo nasuwa się teorii o siłach nadprzyrodzonych. Witkowice tak blisko Krakowa i byłam tam. Tajemnicza historia wciąż opowiadana jest przez okolicznych mieszkańców i trąca tajemniczością niezrozumiałą dla świata rzeczywistego. Do zdarzenia doszło w październiku 2001 roku i do dzisiejszego dnia nie jest wiadomo co się stało.
    Jesteśmy tak pochłonięci pracą i wyścigiem do sławy, że tracimy to co jest ważne w życiu.

    Pozdrawiam
  • Fajny pomysł z tymi drzwiami do innych światów, chociaż tak jak choroby przenoszą się przez nosicieli, to tak samo przez te przejścia mogło by przenikać wszystko. Jeśli jeden świat wyginąłby przez jakąś pagę czy szkodnika (człowiek) pozostałym, groziłoby to samo.
  • Pasja 06.08.2019
    Witam
    Tak często się słyszy o stanach w których człowiek przenosi się w inną sferę czasową. Czy śmierć kliniczna nie pozostawia pewnych skojarzeń z siłami nadprzyrodzonymi. Człowiek od zarania dziejów poszukuje swojego początku istnienia, swoich drzwi dokąd? Bardzo fajna część i zastanawia. Witkowice tez słyszałam o tym zdarzeniu, które do dzisiaj jest niewyjaśnione,
    A domy w których ponoć straszy często pozostają niezamieszkane.

    Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania