Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 81

Wejście choćby na chwilę bez prowizorycznej osłony pod spadające z góry chemikalia było wielkim przejawem ignorancji, albo zwyczajnej głupoty. Skorupko nie wiedział dlaczego postąpił nieodpowiedzialnie i o mało nie zakończyło się dla niego to tragicznie, gdyby nie przyszło mu z pomocą człekozwierzę, oddałby ostatnie tchnienie. Niestety nie potrafił racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania i najprawdopodobniej pozostałoby to zagadką gdyby nie jedna z Sasquatek, która zaskoczyła pozostałych mówiąc.

- Wydaje mi się, że wiem, a właściwie jestem pewna, jak do tego doszło.

Skupiła uwagę na sobie, ale zwlekała z wyjaśnianiem.

- Mów do cholery, co się stało skoro ja nie potrafię wyjaśnić powodów swojego zachowania – powiedział zniecierpliwiony Wojsław.

- Pramatka powołując wszystkie swoje dzieci do życia wyposażała je w nieśmiertelny pierwiastek, który opuszcza nosiciela w chwili śmierci. Zaraz po tym dochodzi do metempsychozy i znajduje on sobie nowe siedlisko w właśnie się rodzącym. Zdarza się, lecz wyjątkowo rzadko, że czeka na umieszczenie, przeważnie czasowo jest to płynne. Taki cykl trwa nieprzerwanie, a o zajmowaniu miejsca do nowej egzystencji decyduje nie zawsze ta poprzednia. Tylko ten nowy nic nie wie o tym poprzednim, z małymi wyjątkami.

- Czy ty przypadkiem nie mówisz o duszy? – zapytała Ari.

- Jeżeli ta twoja dusza występuje też jako rdzeń i jest też w łodygach roślin, pniach i gałęziach drzew to tak – odpowiedziała.

- Ateiści podobnie jak młodzi z naszej rasy w nic nie wierzą, a zwłaszcza w duszę i swoje przekonania udowadniają naukowo – powiedział jeden z przewodników.

- Jestem przekonana, że ktoś z waszej rady starszych niczego podobnego by nie powiedział. Jednak skupię się na ludziach, którzy najwięcej w dziele pramatki przynoszą zniszczeń i przełamują, jak oni to nazywają schematy. Dlatego ranga pierworodnych utraciła swoje znaczenie. Podobnie jak obowiązek zapewnienia starym rodzicom opieki. Młodsze rodzeństwo miało lepiej albo gorzej w zależności od wielu przypadków. Zasadniczo ich nie obciążało odwieczne prawo i mieli możliwość realizować się, w przeciwieństwie do najstarszej siostry, czy brata. Pomimo ciągłego dokonania zniszczeń i wyparcia się pramatki pojęcie duszy stale towarzyszy człowiekowi jako tajemnicza sfera podświadomości. Dlatego komuś może być ciężko na duszy, innym razem lekko, czy posiadać rogatą, albo wędrować z nią na ramieniu.

- Wspomniałaś wcześniej o wyjątkach. Co miałaś na myśli? – zapytał Wojsław.

- Na przestrzeni tysięcy lat ludzkość spotykała się z osobami, które opowiadały o swoich wcześniejszych wcieleniach. Część wiar, zwłaszcza wschodnich, dopuszczało w swojej doktrynie istnienie czegoś takiego. Inne kwestionowały istnienie nieśmiertelnego pierwiastka i jego przemieszczanie się do innych nosicieli, nie zawsze ludzkich. Dlatego robiono wszystko by podważyć wspomnienia o wcześniejszym istnieniu. Niestety cześć z nich była tak dokładna i niepodważalna, że tylko odizolowanie w zakładzie dla psychicznie i nerwowo chorych oraz blokowanie poprzez cenzurę informacji, pozwalało na skazanie na zapomnienie takiej osoby.

- Pojęcie reinkarnacji, przed wojną dość powszednie, występowało w zwiastunach informatycznych, czy w opisach literackich – podsumował Skorupko.

- Zgadzam się, lecz człekozwierzę powstałe w laboratorium było pozbawione nieśmiertelnego pierwiastka ożywiającego ciało. Jego skorupa była niczym skafander kosmiczny, czyli przydatna w określonych warunkach. W chwili śmierci nie czekała go wędrówka duszy i wcielanie się w ciało nowonarodzonego, ponieważ jej nie miał. Jednak dokonał czegoś niezwykłego, poświęcił się dla ratowania Wojsława. Taki gest otworzył mu drogę do wieczności. Teraz wziął udział w odwiecznym cyklu istnienia i będzie się odradzał pod różnymi postaciami tak jak inni.

Skorupko w zniszczonym przez chemikalia ubraniu stanął na chwiejnych nogach pozbawionych obuwia i skrzywił się z bólu powstałego z kamieni wbijających się w świeżo zasklepione rany. Posiadane zdolności dawały mu wcześniej możliwość niwelowania wszelkich niewygód i maszerowania boso nawet po potłuczonym szkle. Jednak coś się zmieniło i z tego powodu nie chciał nieopatrznie korzystać z daru i postanowił iść bez wspomagania tak długo jak da radę. Przynajmniej będzie to jakiś rodzaj pokuty, za narażenie pozostałych z grupy na podziwianie jego głupoty. Gdyby miał choć trochę oleju w głowie przeciwstawiłby się przymusowi. Z trudem dobrnął do leżącej porzuconej foli, wykorzystanej wcześniej jako osłonę przed kąpiącymi odpadami i zaczął szukać na niej uszkodzeń. Powierzchnia materiału była poplamiona, lecz nigdzie nie dostrzegł na niej śladów przepaleń. Zaczął rozmyślać nad tak specyficznym potraktowaniu jego ciała i ubrania, a sztucznego materiału.

Jedna z Sasquatek widząc jego zmagania powiedziała.

- Związki chemiczne z jakich ty po przemianie i twoje ubranie się składa jest częścią składową utworzonego świata przez pramatkę, a te odpady są zbudowane z nieistniejących na tej planecie. Równie dobrze można by było powiedzieć przybyły z kosmosu. Tylko tak się nie stało, powstały w laboratoriach. Jak zwykle u ludzi posłużyły do wyprodukowania jakiegoś chłamu, który człowiekowi przyniósł niewiele pożytku, natomiast dla środowisku niewyobrażalne straty. Bardzo wiele podobnych substancji powstało i część z nich wykorzystano jako składnik do karmy dla ludzi. Niezrozumiałym dla mnie jest, że człowiek posiadający rozum nie zadbał o swoją strawę i otoczenie. Dopuszczał z samobójczą determinacją do faszerowania go chemią, wdychania jej i siedzenia gołą dupą na hałdzie zrobionej z niej.

Wojsław w obecnym stanie nie miał ochoty i siły na sprzeczanie się z wyleniałym workiem kości, jak w złości nazywał obie Sasquatki. Niesienie Azyna na plecach w obecnej sytuacji odpadało. Świadomość, że i jego skazał na pokraczne przemieszczanie się nie poprawiła mu humoru. Kolejnym powodem do wściekania się było zaprzestanie pracy pomp poprzedzone fontanną iskier spowodowanych potężnym zwarciem w instalacji elektrycznej.

- Jeszcze tego brakowało – powiedział głośno bardziej do siebie niż do innych zdenerwowany Skorupko.

- Nie złość się. Ludzie nie takie awarie usuwali i dalej będą naprawiać, w prowizorkach są dobrzy – mówił spoglądając na spadającą kaskadę iskier przewodnik.

- O ile jeszcze jakieś elektrownie działają albo agregaty, lecz do nich potrzeba paliwa – odpowiedział Wojsław.

- Mieszkając na powierzchni są w komfortowej sytuacji, mają możliwość wykorzystywania energii słonecznej.

- Ogniwa fotowoltaiczne łatwo można uszkodzić i z pewnością również wszystkie farmy wiatrowe unieszkodliwiono podczas działań wojennych.

- Przecież mogą wyprodukować paliwo – wtrącił drugi z przewodników.

- Wszystkie rafinerie na sto procent zostały zniszczone i do tego wykorzystano, tak jak kiedyś w ataku w Arabii Saudyjskiej, drony zrobione ze sklejki pokryte plastikową osłoną, warte około tysiąc dolarów. Ewentualnie atakujący wydrukowali sobie droższe drony na drukarce 3D i wyposażyli je w sprawdzoną irańską elektronikę. Natomiast koszt jednego pocisku Patriot mogący drona zestrzelić waha się od trzech do czterech milionów dolarów za sztukę.

- Miałem na myśli mikroorganizmy , rodzaj cyjanobakterii, które za pomocą światła słonecznego przetwarzają dwutlenek węgla i wodę w butanol, czyli alkohol, który można użyć jako paliwo do agregatów.

Skorupko był zaskoczony wiedzą przewodników, a Ari prostotą rozwiązania i z ciekawości zapytała Sasquatki w jaki sposób i czy jest w ich świecie wytwarzana energia elektryczna.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Lakion 04.11.2019
    Po pierwsze zawsze mnie ciekawiło to po, co ktoś w necie pisze nową "Mode na sukces" w postaci odc.999. O ile widziałem to 1 odcinek powstał 2 lata temu i wątpię by ktoś pamiętał pierwsze wątki tej powieści. Może po moim komentarzu ktoś po nie sięgnie, ale większość i tak już pewnie się w tym ciągutku pogubił.

    Co do samego tekstu. Podoba mi się to co powiedziała Tokarczuk o pisaniu i tym czym jest. Opowiadanie powinno być opowiadane. Na co dzień kiedy komuś coś opowiadamy, to nie tworzymy metaintelekualnych analiz filozoficzno - bytowych. O wiele lepiej pokazać coś takiego w treści, a nie koniecznie wkładać w usta bohaterów. Takie opisy są nużące i nudne. Cały tekst brzmi bardziej, jak wykład na Polskim uniwerku, niż coś co komu chciałoby się opowiedzieć. Z reguły w takich sytuacjach mówię: "Streszczaj się stary". Rozumiem, że język literatury ma swoje prawa, ale jakoś do mnie to nie przemawia. Nie oceniam.
  • Pasja 14.11.2019
    Ciekawe rozważania na tematy tak nam znane. Jednak wielu z nas przyczynia się do niszczenia naszej planety. Wiara, dusza i reinkarnacja zawsze inspirowały do poszukiwań. Do eksperymentów i tworzenia sztucznej inteligencji. Czy natura potrafi obronić się przed kataklizmem jej zniszczenia?
    Z twoich rozważań wynika, że pramatka ocali jednak istnienie.

    Pozdrawiam
  • Słyszałem kiedyś teorią, że każda dusza po śmierci zamienia się w gwiazdę, nie pamiętam dokładnie gdzie, co i jak, ale to była jakaś religia... Taka pierwsza myśl mnie naszła w tej części.
    Jeśli chodzi o reinkarnację to podobno, też gdzieś słyszałem, dusze ludzkie odradzają się nawet w dwóch, trzech ciałach, tak aby w końcu móc przeżyć w odpowiedni sposób swoje życie, i później... Coś tam :) Ale właśnie dlatego ludzi jest coraz więcej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania