Arkadia - Podróż w nieznane - Torim

Torim to spokojna, lecz specyficzna kraina, znajdująca się w okolicach świata, w których przebywa opiekun tajemnicy życia oraz opiekun tajemnicy mocy, lecz jeszcze nie końca objawiony. Jej zachodnią część stanowią skaliste tereny górskie, którymi rzadko, kto podróżuje, zresztą nie bardzo jest tego sens. Góry kończą się stromym zboczem, z którego spływa woda, zbiera się w zbiorniku, następnie wypływa w kilku odnogach tworząc długie rzeki. Od wschodu ziemia pokryta jest lasem, rosną tam solidne, nie za wysokie, rzadko rozmieszczone drzewa. Las dzieli szeroka droga, którą można wydostać się z Torim, stając przed otwartym światem.

Ludzie tej krainy rzadko wyruszają poza swoje ziemie, głównie robią to w celach handlowych. Żyją w drewnianych, skromnych domach. Domy zbudowane są w części mieszkalnej po stronie zachodniej u podnóża gór. Tam tez znajduje się dzielnica rzemieślnicza. Drogą wylotową można dostać się na zielone pola, które mieszkańcy Torim uprawiają, pastwiska, na których hodują swoje zwierzęta oraz sady, z których zbierają owoce; u wylotu drogi są również obory, w których mieszkają zwierzęta. Życie tej krainy toczy się zatem we wnętrzu swoistej fortecy natury, fortecy, która nie dla każdego stworzenia będzie stanowiła przeszkodę. We wschodniej części krainy, przy drodze, która przedziera się przez las, zbudowany jest dom. Jest to dom strażnika.

Strażnik ten to silny mężczyzna, jego imię to Matras. Jest jednym z powołanych do obrony ludzkiego istnienia i opiekunów tajemnic. Urodził się w Torim, lecz niedawno do niego powrócił. Jest tu jeszcze trzech powołanych, ich domy znajdują się w dzielnicy mieszkalnej. Razem dbają o to by stworzenia pragnące krzywdy nie wdarły się do mieszkańców, aby żadna kropla ich krwi nie sączyła ziemi oraz by ich dobytki nie zostały zniszczone, a czyny sądzone sprawiedliwie. Powołanie wiąże się z przebudzeniem mocy, rozwija ono powołanego, daje mu niezwykłe pokłady energii, możliwości oraz wytrzymałość.

Do Matrasa niedługo po powołaniu przez stwórcę przybyli przebudzeni ze stolicy tych stron świata, Marih. Przybyli z przesłaniem od Taorina, strażnika opiekuna życia, aby ten zaangażował się w sprawy, które sięgają spraw całego świata. Matras opuścił, więc Torim razem ze swoją żoną, której ślubował miłość, wierność, oraz że jej nie opuści aż do śmierci; jest to silne uzależnienie, także powinno być wypowiadane z pewnością i świadomością jego znaczenia, tak też było w tym wypadku.

Udali się, więc do Marih. Matras spędził tam czas na wykonywaniu różnych misji, dbaniu o swoje powołanie.

Los tak chciał, że Demon Wojny oraz Cierpienia, i ich wojownicy, wzrośli w siłę i zaatakowali stolicę. Ich celem było zniszczenie. Wojna pochłonęła wiele istnień. Taorin był to potężny wojownik oddany swemu powołaniu, to on zadał potężne obrażenia demonowi wojny, zabił jedną z jego kukieł, zmusił jego wojsko, aby zajęło się upadającym demonem, Ci porzucili zniszczenie, które siali, walki, które toczyli i wycofali się na swoje ziemie.

W miejscu, z którego pochodził Taorin, w trakcie wojny pękła obrona, siły zła wdarły się do środka i rozpętały tam piekło. Zginęło wielu jego towarzyszy, osób bliskich jego sercu. Brak zrozumienia istoty zła znajdującego się na tym świecie osłabił jego ducha. Porzucił swoje powołanie i odszedł w samotności. Był to owoc tej wojny, który zebrała ciemność, owoc, który miał zaważyć o losach świata.

Matras walczył u boku Taorina, zajmując się wojownikami ciemności, którzy przybyli z demonami. W walce został ranny, blizna rozpoczyna się na czole, przedziera przez oko i kończy na policzku; to jedyna rana, której nabył się w wojnie. W jego umyśle panuje jednak od tamtej pory myśl, myśl obrony przed złem, jest świadom spustoszenia, jakie ono sieje.

Czael, obrońca tajemnicy życia, po wojnie odesłał Matrasa do Torim, aby ten strzegł tych ziem i tam zaopiekował się swoją żoną, która wkrótce miała wydać na świat ich potomstwo. Tak też się stało, cieszyli się darem życia, na świat przybył mały Aokin. Chłopak rósł zdrowy, poznawał świat. Gdy miał kilka lat na świat przyszła jego siostra, rodzice nazwali ją Palmaą. Była to śliczna dziewczyna o miedzianych włosach i błękitnych oczach, Razem dorastali, uczyli się. Ich nauka oparta była na podstawach biologii, fizyki, matematyki, chemii, geografii, historii, teologii. Nabywali również doświadczenia w pracach domowych, pracy na roli i przy różnych innych zajęciach. Aokin zajmował się między innymi obróbką drewna oraz kowalstwem, żelazo było przywożone z innych stron świata drogą handlową. Główne prace rzemieślnicze odbywały się w dzielnicy pracy, jak nazywali ją mieszkańcy Torim.

Aokin często z siostrą czerpał wodę z potoku, którego źródło było u zbocza góry, w północnej części. Potok rozlewał się wzdłuż lasu, następnie wpływał w jego głąb, przedzierał się przez niego, aby wypłynąć na zewnątrz, tam miał swoje ujście do rzeki, jednej z tych, które wypływały z wielkiego zbiornika.

Życie w Torim biegło spokojnym tempem. Cztery pory roku zmieniały trochę natężenia prac, głównie ze względu na warunki. Gdy ziemia wydawała plony pochłaniało to więcej pracy na roli, tworzeniu zapasów oraz przetwarzaniu owoców ziemi. Zima w tych częściach świata nie była sroga, sporadyczny śnieg nie stanowił wyzwania dla ludności. Jednak temperatura wymagała odpowiedniego ubrania, które to tkały kobiety za pomocą sprowadzanych tkanin. Zima wymagała również opału, którym było głownie drewno, sporadycznie węgiel. Zwierzęta były hodowane w oborach, aby ustrzec je przed zimnem, Tak toczył się los tej krainy.

Nauczanie odbywało się w szkole, specjalnie do tego przeznaczonym budynku. Nauczycielami byli ludzie starsi, którzy ze względu na wiek nie nadawali się do prac fizycznych, a ze względu na doświadczenie życiowe byli odpowiednim źródłem wiedzy. Uczyli młodzież o organizmach żywych, ich budowie, funkcjach organów, płynach wypełniających ciała. Młodzież była również uczona praw, które rządzą światem materialnym: grawitacją, pędem, energią cieplną oraz elektryczną, jednak ta nie była powszechnie używana. Zajęcia z chemii skupiały się na istocie materii, jej właściwościach oraz konsekwencjami, które budowa materii za sobą pociąga. Uczono również budowy świata, jak rozprzestrzenione są krainy i wody globu, wszystko na podstawie odpisów z map, które zostały stworzone. W szkole opowiadano również o przeszłości, tyle ile sięga ludzkie poznanie, aby młodzi ludzie mieli świadomość spraw, które miały miejsce na świecie.

Rytmika, co nie zanika

W głębi w sercu czas tyka

Gdy tylko mrok zanika

Modle się, aby na świecie nie rządziła panika

Kobiet wiele, sami ludzie, nic nie znika

Dobrzy ludzie, bracia, siostry, przyjaciele

 

Jednym z przekazujących wiedzę był człowiek imieniem Parys, jeden z powołanych, piastujący tę funkcję nie ze względu na brak sił do innych prac, lecz predyspozycje do przekazania kawałka wiedzy o Bogu

Jest Jeden Bóg Stwórca Nieba i Ziemi

Jeden Zły, od Boga pochodzący

Który nakłania do grzechu

Potępiony na wieki, skazany na Piekło

Jeden Nauczyciel, Pasterz Owiec

Książe Pokoju, Ukazujący Drogę Ku Bogu

Jedna Śmierć odbierająca Duszy Ciało

 

Czterech Jeźdźców Apokalipsy

Wybrańcy Boży, według Jego upodobania

Trzech wybranych spośród żyjących

Jeden zesłany z Królestwa Bożego

W Imię Boga Najświętszego

Święte imię Jego, Święta miłość Jego

Tajemnicą okryty jest Świat

Świat stworzony przez Niego

Sprawiedliwość w Jego Rękach

 

Tak nauczał na swych pierwszych zajęciach, sam nauczył się tego z zapisków młodego Aokina, ten miał dar, pisał wiele, będzie to wmieszane w tą historię, aby głębsze było jej poznanie.

Niech nadejdzie potop miłości

skończy się poczucie bezkarności

odejdzie szydzenie z drugiej osoby

do Boga zanośmy nasze prośby.

 

Tak pisał młody Aokin. Cieszył się życiem, pomagał we wszystkich pracach, wiele się nauczył. Jednak jego ulubionym zajęciem było spędzanie czasu z Parysem. Ten uczył go swych mądrości oraz objawił tajemnice sztuk walki, kontroli na energią oraz siły umysłu. Robił to z przyjemnością, gdyż Aokin był pojętnym chłopcem. Często przebywali pod samotnie stojącą wiśnią w północnych częściach krainy, było to wyjątkowe piękne miejsce, tam też odpoczywali podczas swych spotkań i wymieniali się swoimi spostrzeżeniami.

Pod wiśnią znaleźli się również podczas urodzin Aokina, oddalili się wtedy od ucztujących na wolnym powietrzu.

- Wyjątkowy dzień nieprawdaż – powiedział wtedy Parys.

- Owszem – odrzekł Aokin.

- Młody Aokinie, racjonalność jest rozwagą – pouczał – bacz ile możesz uczynić by oświetlało ją jasność, by życie przez nią prowadzone było gładko. Pamiętaj, że w życie nie raz nie jest drogą łatwą.

- Rozumiem. Jaką wartość ma ludzkie życie Parysie?

- Mało co jest więcej niż te warte, cały świat dla niego powstaje. Szanujmy je nieustannie, z wdzięcznością. Nie powinno być inaczej. Gdy Cię cień w nim spotyka patrz ku światłości, byś w jego mroki nie popadł.

- Czy życie to sen, w którym co dzień powstaję? Jeżeli tak to kto trzyma nad nim władzę? Choć tak wiele chcę, tak wiele nie pozwala mi na lepsze zmienić wszystkich dni, kto trzyma klucze do lepszego życia drzwi? Spokój, przy nim zostanę, choć czasem trzeba się unieść to nie wrogość jest wybawieniem. Jest tylko nasze istnienie i świat, który nas otacza z każdej ze stron.

- Sen jest snem. Życie, do którego co dzień powstajesz jest niewątpliwie Twoim życiem. Świat targany jest wieloma zmiennymi pochodzącymi od tego co nas otacza.

- Jeżeli świat ma mnie za sennika niech spojrzy na to co go spotyka, niech otworzy oczy a ich nie zamyka, bo do otworu wpada kolejna życia chwila. Czas tyka nieustannie nikt go nie zatrzyma, bzdurne jest staranie, byle tylko nikt nie znajdzie się na dnie.

Oddali się obserwowaniu miejsca ich częstego spotkań, Aokin przerwał ciszę.

- Chcę służyć ludziom. Wiem, że jest to słuszne.

- Zaprawdę, wtedy źle Ci się nie stanie, lecz zważ na to, aby nie opętało Cię zło z powodu braku zrozumienia tego, którego sprawie służysz, wtedy całe staranie może upaść na dnie … Powinniśmy już wracać.

W Torim budowle były głównie z drewna, łącznie z ich wyposażeniem. Zajmowali się tym głównie mężczyźni, każdy z nich miał o tym pojęcie. Drewna używano też do tworzenia rozmaitych narzędzi, wykończonych żelazem, które przybywało głównie drogą handlową, jak inne towary.

Tak mijały bezpieczne miesiące. Aokin często wyruszał sam w góry, aby nabrać szybkości oraz tężyzny fizycznej. Często medytował nad sprawami świata, który go otaczał oraz tego głębszego, do którego nie miał bezpośredniego dostępu. Objawiły się u niego zalążki powołania, choć każdy wiedział, że powołanie na niego czeka, był bowiem wyjątkowo natchniony duchem.

Pewnego razu krainę nawiedziły dwa oblicza zła, kobieta i mężczyzna; mężczyzna wielki jak dąb.

-Jakie są powody waszego najścia na nasze ziemie?– zapytał Parys.

-Przychodzimy siać spustoszenie i kosztować się cierpieniem – odpowiedziała kobieta.

-Niestety nas nie przejdziecie, nie pozwolimy wam zdjąć włosa z głowy któregokolwiek z mieszkańców – powiedział Matras.

- Zakosztujemy więc pierw waszej krwi.

Po tych słowach mężczyzna ruszył dość zgrabnie jak na swoje rozmiary w stronę Matrasa, potężne susy jego obrośniętych mięśniami nóg skracały jego dystans. Kobieta stojąc z tyłu wypuściła strzały z łuku, mierząc w wydającego się jej słabego starca, który jednak okazał się być na tyle szybki, aby uniknąć tych strzał. Matras przyjął cios wyprowadzony z góry przez opętanego przez zło na przedramię, te się nie ugięło, lecz Matras poczuł siłę, która drzemie w olbrzymie, kopnięciem odsunął go jednak na kilka metrów. Kobieta sięgnęła po sztylety ze swego boku i nacierała już na Parysa. Mężczyzna obrócił się dwa razy i z jego dłoni wyleciał świecący się ciemny pył, który ograniczył pole widzenia Matrasa. Był on w stanie walczyć z wrogiem pozbawiony nawet zmysłu widzenia, jednak ten pył był wyjątkowy, stał się niczym ściana nie do pokonania, była to ściana czasu, owoc ciemnej mocy. Matras na chwilę w niej zamarł. Obaj opanowani ruszyli już na Parysa, ten odskoczył do tyłu, jednak, czego się nie spodziewał za jego plecy wskoczyła kobieta, mężczyzna był już kilka kroków od niego.

- Parys! Wykrzyknął Matras, który już wydarł się z omamu i ruszył w stronę Parysa.

Aokin był świadkiem tego zdarzenia. Ogarnęła go niepokój wobec sił ciemności, jednak towarzyszyła mu nadzieja w siłę dobrego ramienia.

Kobieta objęła mocno starca, okazała się być dość silna, jednak Parysowi również nie brakowało siły, powoli rozciskał jej uścisk, na jego nieszczęście zbyt wolno. Zmierzał już do niego mężczyzna, był na kilka metrów od niego. Parys rozcisnął z całej z sił, ciął kobietę i chciał odskoczyć, aby uniknąć ciosu wroga, który był wyprowadzony krótkim mieczem, zresztą dobrze wykonanym. Cios przebił mu przedramię, Parys odskoczył. Gdy tylko to zrobił Matras już był za plecami opanowanego, i wykończył jego żywot. Tego stworzenia nie można już było uratować, światłość dawno w nim zgasła. Parys zerwał kawałek swego odzienia i zawiązał przy końcu swej ręki, aby zatamować krwawienie. Matras spojrzał na niego.

- Wybacz Parysie, powinienem być u Twego boku, omamili mnie pyłem.

- Wybaczam, jak widać dwójka to dla mnie za dużo.

- Wykończę tą kobietę, zło nie może triumfować, Twoja krew to wszystko co dziś upolują – ruszył.

Kobieta była bardzo zwinna, cisnęła trzy strzały, z czego jedna leciała w stronę Parysa, ten zdrową ręką złapał ją, Matras swoje ominął. Kobieta zaczęła uciekać, była dość szybka, jednak nie chciała tym sposobem się poddać, ciskała co chwilę sztyletem w Matrasa, ten wszystko omijał, powoli do niej się zbliżając, w jego oczach płonął gniew. W końcu był na tyle blisko, że kobieta postanowiła walki w ręcz, zresztą inne jej poczynania nie miały sensu, posmakowała strachu przed śmiercią widząc do czego jest zdolny Matras.

- Więc to jedne z ostatnich mych chwil – rzekła – ostatnim tchnieniem naszym los ziemski opuszczamy, sąd nasz wyczekany, ten moment nam pisany, jest nam nieznany. Ja wiele złego dokonałam w mym życiu, przyszedł moment, w którym będę musiała za to zapłacić.

- Kobieto nie wiesz co Cię czeka, Twojego pana Złego dom to nie jest przystań bezpieczna, dlaczego wybrałaś taką drogę? Proś o wybaczenie, a może Cię dosięgnąć.

- Droga ta sama mnie spotkałą. Zbyt mocno odwróciłam się do ciemności, aby doznać przebaczenia.

- Dla Boga zaprawdę nie ma rzeczy niemożliwych, okaż skruchę, a możesz doznać Jego miłosierdzia.

Kobieta zmieniła swe oblicze, upadła na kolana, łzy ciskały się jej po policzkach.

- Dlaczego? Dlaczego tego doświadczam? Pierwiastku mego istnienia, dlaczego byłam taka ślepa? Tak wiele złego na tym świecie dokonałam, z świadomością odwróciłam się od Boga, pętana swoim grzechem, nie potrafiłam już od niego odejść, przeznaczone dla mnie było skazanie w oczach Boga, miałam go za wroga.

- On kocha swoje stworzenia, nie chce dla nas źle, to my zakrywamy jego oblicze bo tak jest łatwiej się mu przeciwstawić.

- Tyle czasu byłam mamiona siłą zła, jak mam dalej żyć?

- Zapewne będzie ciężko, będziesz musiała udowodnić, że odwróciłaś się od zła, ludzie mogą mieć do Ciebie ograniczone zaufanie, nikt nie będzie za Ciebie ręczył, gdyż może to być niebezpieczne, lecz ja chciałbym Ci dać szansę. Jedna nawrócona owca jest więcej warta niż duża część materialnego świata. Bądź silna, wyzbądź się złego, nie odwracaj swojego oblicza od woli Miłosiernego, a będzie Ci w życiu dany spokój, pokorą odpłacisz za swe czyny i może to być Twoją obroną na Sądzie Ostatecznym.

- Przepraszam! Boże przepraszam! Tak wielki jest ciężar mojej winy, spadł na mnie niby grom z nieba, jak sobie z tym poradzić? Dziś widzę zło, którego dokonałam w innych barwach, ciąży to memu sercu. Łaskawość, której mi dzisiaj udzieliłeś nie zapomnę do końca życia.

- Bóg działa na tym świecie, nie okazałbym łaski, gdyby to nie było słuszne w jego oczach, idź i żyj, więcej już nie grzesz. Będziesz musiała wyznać swoje winy oraz okazać skruchę przed mieszkańcami Torim, to dobrzy ludzie, okażą Ci zrozumienie, pomogą Ci.

Ten moment okazał się dla Aokina wyjątkowy. Świadomość przeszła jego ciało, nowe siły rozeszły się po jego ciele, usłyszał głos duchowego strażnika świata.

-Aokinie, powołuję Cię do wielkich spraw, będziesz bronił ludzi dobrego serca, odejdziesz z Torim i udasz się do Apostoła Życia, tam dowiesz się więcej na temat Twojego losu. Idź i wypełnij swoją powinność!

Gotów przejrzeć na oczy i ujrzeć

Ujrzeć spełniający się sen

Lub mglistą nicość, która opanowała mój umysł

I ciąży na nim nieustannie

Po dzień, gdy spojrzę na to racjonalnie

Nadzieja, wiara w usprawiedliwieniu cienia

Bo świat się zmienia

Lecz gorzki smak sprawa zostawiła

Bo Boska wola się nie spełniła

Na jasność z ciemności będę czekał

W modlitwie z Bogiem się jednoczyć

Boże, jeżeli jest to słuszne w Twoich oczach

Uczyć nam co najlepsze, niech nie mąci nas zwątpienie

Nie ma wagi złota od Ciebie cenniejszej

Każdy niech złota zna smak

Każdego życie doświadcza na swój sposób

Tak wiele jest cierpiących osób

Pozwól im wyjść z mgły

Aby mogły ujrzeć, że tam czekasz na nich Ty.

 

Przyszedł czas jego odejścia z Torim, towarzyszył mu dziwny niepokój. Czuł, że zło będzie nacierało na krainy jasności w różnych postaciach. Torim miał zamiar opuścić z Torebem, jednym z dwóch powołanych podobnych jemu wiekiem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Zaciekawiony 13.03.2018
    "skaliste tereny górskie, którymi rzadko, kto podróżuje" - rzadko kto, to wyrażenie, którego nie dzielimy przecinkiem

    "Góry kończą się stromym zboczem, z którego spływa woda, zbiera się w zbiorniku, następnie wypływa w kilku odnogach tworząc długie rzeki. " - jak na próbę opisu krainy, dość ogólnikowe. Wszystkie góry kończą się jednym zboczem? Ten zbiornik to jakieś jezioro?

    Czyli od zachodu krainę ograniczają wysokie góry, a od wschodu jest las przez który biegnie tylko jedna droga, łącząca ją z... czymś innym. Co ogranicza krainę od południa i północy? Nie oczekuję odmalowania słowem całej mapy, ale opis jest ogólnikowy i skupia się na elementach, które nic nam nie mówią. Gdybym ci powiedział, ze mieszkam w miejscu, gdzie po jednej stronie jest rzeka a po drugiej wzgórza, to w wyobraźni odmalujesz sobie obraz "rzeka - niewiadomoco - wzgórza".

    "Domy zbudowane są w części mieszkalnej" - kraina jest podzielona na części?

    "Tam tez znajduje się dzielnica rzemieślnicza." - dzielnica czego? Słowem tym określa się części miast lub miejscowości, tymczasem cały czas mowa o krainie, brak informacji nawet o osadach.

    Generalnie cały opis brzmi tak, jakby mieszkańcy małej wsi nazwali pola i łąki wokół krainą, jakby chodziło o jakiś wielki kawał terenu,

    Za często używasz form "jest/ to/ to jest"
    "zbudowany jest dom. Jest to dom (...) Strażnik ten to (...), jego imię to (...)Jest jednym..."

    Generalnie objętość wprowadzenia w realia jest dość spora. Trochę to przynudza.
  • Kris 14.03.2018
    rozumiem. Kraina z zasady miała być okrążona półkulą lewą - skaliste tereny oraz półkulą prawą - lasy, a część budowlana podzielona jest na części. Opowiadanie wymaga jeszcze pracy nad detalami, ale mam nadzieję, że będzie ciekawą lekturą.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania