Poprzednie częściArystokrata 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Arystokrata 10

Gdy weszła na górę, stał odwrócony w stronę szklanej tafli, przyglądając się przetargowi trwającemu w hali na dole. Lustrzana szyba pozwalała na swobodną obserwację i prywatność osoby znajdującej się w pomieszczeniu. Drzwi zamknęły się bezgłośnie, ale niewolnik usłyszał, że weszła. Poznała to po tym, jak napiął mięśnie pleców. Nie odwrócił się, pomimo obecności swojej pani. Ten niewolnik, dotąd niezłamany, potrafił jak żaden inny ignorować granice pomiędzy uległością i niesfornością, będąc świadomy ułomności uczuć ludzi w świecie, w którym przyszło mu służyć. Wiedziała, co się teraz działo w jego duszy; odkrył się przed nią. Zaryzykował i przegrał… Czy powinna mieć skrupuły? Nie… Tak… Miała… Czy to na pewno były skrupuły? A może egoizm?

Na jego widok zareagowała szybko narastającym pożądaniem. Przypomniała sobie tamtą noc, kiedy pierwszy raz ujrzała Kaja w blasku świec i ognia z kominka. Sięgnęła pamięcią do wszystkich innych wieczorów i dni. Był jej i tylko jej. Oddał jej nie tylko ciało…

– Kaj! – niemalże krzyknęła, głosem drżącym z podniecenia.

Zwrócił się ku włąścicielce w niemym wyzwaniu, po czym ruszył miękkim, kocim krokiem, z arogancką pewnością siebie, zupełnie jak nie niewolnik. Obejmowała spojrzeniem jego ciało: piękne, gładkie, bez blizn; ciało, które nie doświadczyło jeszcze chłosty. To była rozterka uczuć czy pożądliwy egoizm? Złamała zasady, drugi raz zrobiła to samo! Poznała marzenia i lęki człowieka bez prawa do własnej woli. Znała słabe i mocne strony, przeniknęła myśli i dała nadzieję. Przywiązała się do niego. Nie widziała w nim niewolnika, tylko młodego mężczyznę, który miał pecha znaleźć się w nieodpowiednim czasie i w nie właściwym miejscu. Zatrzymał się przed nią… blisko… zbyt blisko. Zmierzył Martę pożądliwym wzrokiem. Jego spojrzenie było mieszaniną pewności siebie, głodu żądz i oddania.

Skupiła się na niewolniku. Podsycona bliskością mężczyzny wyobraźnia wyostrzyła zmysły. Drżenie jego mięśni i szybkie unoszenie się klatki piersiowej, nie pomagało zapanować nad wszechogarniającym podnieceniem. Kaj powoli osuwał się na kolana, do końca bezczelnie nie spuszczając z niej oczu. Dopiero gdy przyjął pozycję uległego tuż u jej stóp, gdy zerwał kontakt wzrokowy, mogła złapać głębszy oddech. Przytłumiony odgłos drugiego gongu, oznaczającego rozpoczęcie licytacji, na krótki czas przywrócił kobietę do rzeczywistości. Powinna być na dole wśród zaproszonych gości, to był jej dzień… Jednak pragnienie dotyku, potrzeba spełnienia, nakazała spojrzeć na klęczącego u jej stóp mężczyznę, włożyć rozpalone dłonie pod koszulę, aby poczuć z trudem powstrzymywane zmysły i wybrać…

Tylko przez moment się wahała.

Zmrużyła oczy i zanurzyła palce w gęstych włosach mężczyzny, przycisnęła głowę do swojego łona. Ośmielony wsunął ręce pod spódnicę, poczuła ich żar. Dała się ponieść popędowi, nieokiełznana chuć zepchnęła wszystko inne na dalszy plan. Nic już nie było ważniejsze, nie miała siły walczyć z czymś, z czym wygrać nie mogła. Kaj sprężyście zaczął się podnosić tak samo wolno, jak przed nią klękał. Jego dłonie wędrowały wraz z nim, unosząc do góry materiał, palce penetrowały okolicę ud, niebezpiecznie zbliżając się do wilgotnych już stringów… za wolno…

Jęknęła raz i drugi, oddech się urywał, brakowało tchu…

– Kaj… och, Kaj… – wyszeptała, wbijając paznokcie w męski kark, zupełnie nie zważając na to że sprawia chłopakowi ból.

Podniósł się gwałtownie i przez sekundę patrzył z niedowierzaniem. Tak, nigdy dotąd w chwili uniesienia nie przywołała niewolnika po imieniu.

– Pani, jestem tu by sprawić ci radość i dać rozkosz… – Dotarł do niej pulsujący seksem głos.

Ta formułka miała dziś zupełnie inny sens; słowa brzmiały tak samo, ale wydźwięk był zupełnie inny. Przyciągnął dziewczynę do siebie, złapał za głowę i wbił się chciwie językiem w jej wargi. Odpowiedziała równie zachłannie. Stęsknione dotyku, chaotyczne i niecierpliwe ręce w niekontrolowanych gestach szukały czułości i spełnienia. Marta zatracała się w mężczyźnie w rytm przesuwających się w górę i w dół dłoni i jego coraz głośniejszych jęków. Nawet nie zauważyła, kiedy znaleźli się na podłodze. On nieporadnie rozpinał guziczki bluzki, ona niezdarnie walczyła z rozporkiem spodni.

W końcu poczuła jego usta na swoich piersiach, całkowicie poddała się pieszczocie. Świeżo rozbudzona namiętność spowodowała, że gdy zjechał ustami do wzgórka łonowego i zsunął z krągłych bioder stringi, instynktownie rozchyliła nogi, oczekując zaspokojenia. Zadrżała i wygięła się w łuk, kiedy poczuła subtelny dotyk – to język zanurzył się w jej delikatnych, wilgotnych płatkach, szukając źródła przyjemności. Wdzierał się głęboko i coraz głębiej, nienasycony i pożądliwy. Doprowadzał kobietę do szaleństwa. Wbijała w jego ramiona paznokcie, palce wplatała we włosy, jęki stawały się coraz głośniejsze i dłuższe… Znalazła się na granicy bólu i błogości, a niewolnik bezbłędnie wyczuł ten moment; uniósł się szybko i wślizgnął w nią zdecydowanym, mocnym ruchem. Krzyknęła. On też. Przyciskał ją mocno do siebie, przytrzymywał biodra i napierał lędźwiami. Z każdym pchnięciem z ust chłopaka wydobywał się skowyt rozkoszy. Wypełniał ją szczelnie, ruchy niewolnego były pewne i silne. W pełni kontrolował rozkwit jej ekstazy. Wyczuła ten perwersyjny rytm, to fascynujące doznanie zniewolenia. Widok wyciągniętego nad sobą ciała mężczyzny był zbyt silnym bodźcem… Zatopiła boleśnie zęby w jego ramieniu. Pragnęła, aby otoczył ją ciepłem swojej wielkiej, nagiej bliskości, by dał jej spełnienie. Była żądna natychmiastowego zaspokojenia. Wyprężony do granic możliwości penis cofał się i wchodził w nią z coraz większym impetem, w odpowiedzi uniosła wyżej biodra. Ruchy Kaja stały się mocniejsze, dyszał, poddając się pierwotnym instynktom, tak jakby stracił nad sobą kontrolę; jakby tym razem chciał uszczknąć coś dla siebie. Zatracał się w niej, doprowadzając Martę do szaleństwa. Nie chciał być niewolnikiem czyichś przyjemności, żądał i brał, ten jeden jedyny raz, jakby zaraz świat miał się skończyć…

Nagle, po kolejnym pchnięciu na granicy bólu i satysfakcji, poczuła, że zaczyna brakować jej powietrza, nie mogła złapać oddechu… Jej umysł zaczynał eksplodować, rozpadała się na tysiące kawałeczków. Zdążyła usłyszeć jeszcze tylko swoje imię… Doszedł w tym samym momencie, opadł na nią wyczerpany, z pragnieniem pozostania w niej na zawsze.

Kaj tulił Martę do siebie w taki sposób, jakby chciał zapamiętać dotyk rozgrzanego ciała; chłonął zapach, smakował skórę… Tworzył w umyśle jej obraz, mapę ciała; coś, co będzie należało tylko do niego i czego nikt nigdy mu nie odbierze. Świadomość, dlaczego to robił, była nie do wytrzymania.

– Muszę iść – wykrztusiła, podnosząc się z podłogi. Ciągle jeszcze była oszołomiona, a na dodatek czuła się podle. Właśnie dotarło do niej, co za chwilę się wydarzy. Dlaczego do tego dopuściła?

Zapomniała o najważniejszej zasadzie – nie przyzwyczajaj…

Przytrzymał swoją panią za rękę, którą przyłożył do policzka, a po chwili do ust. Zdziwiona, lecz nie zaskoczona, spoglądała na niego, czując, jak pęka jej serce… Boże… Za dużo sobie pozwalał! Jak zwykle… Żaden inny niewolnik nie zdobyłby się na coś takiego. Ale Kaj od początku był niepokorny… tak cudownie niepokorny.

Patrzył na nią uważnym spojrzeniem kogoś, kto nie ma odwagi wypowiedzieć słowami tego, co czuje. Widziała żal, ale nie znalazła w brązowych źrenicach swojego niewolnika najmniejszego cienia wyrzutu. Złapał ją mocno za nadgarstki i przyciągnął do siebie, zmuszając, aby uklękła obok niego. Usta mężczyzny ponownie zaczęły błądziły po szyi kobiety, wywołując dreszcz na całym ciele, a gdy wargi rozpoczęły zabawę z jej ustami, zamknęła oczy i pomyślała, że byłby w stanie rozpalić nawet kamień. Zesztywniała natychmiast, znów była gotowa dać się ponieść… i w jednej chwili wszystko się skończyło. Złożył na jej ustach delikatny, chłodny pocałunek, bez wątpienia ostatni. Cofnął się o trzy kroki, oderwał od niej wzrok, spoglądając gdzieś w bok, nabierał głęboko do płuc powietrza. Jeszcze raz spojrzał na Martę i padł przed nią na kolana, aby pozostać już w pozycji uległego. Obserwowała tę sytuację i nic do niej nie docierało. Ze wszystkich sił starała się zapanować nad targającymi nią bezlitośnie emocjami, nie mogła się przecież poddać, nie teraz… Z tego zawieszenia wyrwało ją pukanie do drzwi.

– Marta, co ty robisz? Powinnaś być na licytacji! – Podekscytowany Martin wyrzucał siebie słowa jednym tchem. – Dlaczego się tutaj ukrywasz? Ty wiesz, co się dzieje? – Niezrażony brakiem reakcji kontynuował: – Nawet stary Sanders coś kupił, chociaż diabli go wiedzą, po co, skoro ma swoich niewolników. Musisz mi koniecznie opowiedzieć, co zrobiłaś, że się zjawił? Gratulacje! Robertowi od lat nie udało się go skłonić do przybycia na naszą aukcję… Coś się stało? – zapytał, gdy zorientował się że nie podziela jego entuzjazmu nowinami z dołu. Zerknął na Kaja, potem na nią i domyślił się, co zaszło.

– Nic, zupełnie nic. Słucham cię – odpowiedziała z nieszczerą łagodnością.

Zbliżył się do spiętej dziewczyny i spytał z troską:

– Dobrze się czujesz?

– Wyśmienicie. – Kiedy zwróciła się do zarządcy, na jej twarzy gościł już przyklejony, sztuczny uśmiech. – Powiadasz, że licytacja jest udana? – Próbowała zapanować nad rozbieganymi myślami, za wszelką cenę starała się nie rozpaść na kawałki.

– Nie uwierzysz! Kwoty, jakie są dzisiaj licytowane, od lat nie były na tak wysokim poziomie. Powinnaś tam zejść, zwyczaj nakazuje, abyś była wśród kupujących, zresztą twoja obecność podgrzałaby atmosferę… Marta, na pewno wszystko w porządku?

– No, więc zbierajmy się! – Energicznie ruszyła w kierunku drzwi, aby nagle zatrzymać się na chwilę przy klęczącym niewolniku. – A jeśli idzie o podgrzanie atmosfery – wystaw jego na licytację… jako clou programu.

Nie czekając na reakcję zarządcy, skierowała się do wyjścia. Kompletnie zaskoczony dogonił ją dopiero na schodach.

– Chcesz wystawić Kaja? Dlaczego? – Wyraźnie nie wierzył w to, co usłyszał.

– Nie muszę nikomu tłumaczyć się ze swoich decyzji – odparła oschle.

– Ale za co? Nie sprawdził się? Zrobił coś nie tak? – podniósł głos, był zdecydowany ją powstrzymać, tym samym utrudniając i tak niełatwą decyzję. – Marto, nie sprzedaje się takich niewolników od tak!

Zatrzymała się w połowie schodów i wolno odwróciła. Patrząc gdzieś przed siebie i zupełnie nie odzywając, stworzyła pomiędzy nimi psychiczny dystans.

– Myślałem, że jesteś z niego zadowolona… – Głos zarządcy cichł pod naporem ciężkiego, sennego i niebezpiecznego spojrzenia. – Sądziłem… to bardzo dobry niewolnik… ja…

– Dosyć! – zignorowała jego słowa. – To tylko niewolnik. Przygotuj go do wystawienia. – Spięła się chcąc ukryć wysiłek, jaki włożyła w opanowanie drżenia w głosie. – Ma być nieprzypięty do słupów i pozostać w ubraniu. – Tylko tyle mogła teraz zrobić dla Kaja, aby zaoszczędzić mu dodatkowego upokorzenia.

– Panno Rays… – zawołał jeszcze za nią, ale jej całkowicie pozbawiona emocji twarz, zimne oczy i stanowczy głos dały Martinowi do zrozumienia, że zakończyła dyskusję i jedyne, co mógł teraz uczynić, to wypełnić rozkaz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Pasja 08.09.2017
    Piękny opis aktu, ale nie takiego, który jest zwieńczeniem miłości. Czy bezinteresowny? Dlaczego Marta postanowiła wystawić Kaja na licytację. Co ukrywa Martin? Pytania. Mam w myślach pewną odpowiedź. Ten niewolnik ma w swoich żyłach krew arystokratyczną. Może się mylę, ale tak mi zaświtało. Arystokrata, tytuł mówi wszystko. Jego zachowanie budzi przynależność do innej kasty społecznej. Czy Martin zdradzi tajemnicę i nie pozwoli to sprzedać. Pozdrawiam 5)
  • Violet 08.09.2017
    Widzę Pasjo, że wciągnęłaś się w zawiłe losy arystokratów i nie tylko ich. Tytuł na wiele wskazuje i jeszcze więcej ukrywa. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
  • Margerita 08.09.2017
    pięć jak zawsze żal mi niewolników
  • Violet 13.09.2017
    Dzięki
  • No Marta pokazała charakter. Trudne decyzje podejmują tylko silni przywódcy. Myślę, że sprzedaż Kaja to odcięcie się od uczuć, które mogłyby ją osłabić w przyszłości. 5
  • Violet 10.09.2017
    Twoje przypuszczenia podążają troszkę w złym kieruku ;) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
  • Violet właśnie dlatego fajnie się czyta kiedy się nie zna zakończenia, bo nie można wykluczyć żadnej opcji. Pożyjemy, poczytamy, zobaczymy :)
  • Violet 10.09.2017
    Maurycy Lesniewski robię co mogę aby czytelnika zwieść ;)
  • KarolaKorman 17.09.2017
    Boi się uzależnić od niewolnego, boi się, że to on nią zacznie sterować, już zaczął i musi to ukrócić w zalążku. Ciężka decyzja, bardzo ciężka, zwłaszcza dla kogoś, kto miał chwilę wytchnienia i rozkoszy akurat tylko przy tym wskazanym. Bardzo ciekawie opisałaś to wydarzenie, 5 :)
  • Violet 17.09.2017
    Witam Cię Karolo. Marta, żyje w świecie w którym uczucia niewiele są warte, a niewolnik do przyjemności jest tylko instrumentem do zaspokojenia potrzeb. ednak jest kobietą o skomplikowanej osobowości i potrafi poddać się namietności i docenić wartość oddania drugiego człowieka. Niestety jest jeszcze przedstawicielem rodu dla którego interesy rodzinne są ponad wszystko. Czy tak będzie zawsze?
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
  • Po przeczytaniu tej części przychodziły mi do głowy różne wersje komentarza (niektórych nie wyjawię, bo mogłaby się z tego zrobić niedwuznaczna sytuacja).
    Powiem po pierwsze, że trzepnąć we mnie jakimś zdaniem z tekstu publikowanego na portalu i ogólnie w necie nie wiem czy się do tej pory komukolwiek udało - więc dopóki sobie nie przypomnę czy coś takiego miało miejsce to jesteś pierwsza i narazie jedyna.
    Akurat scena seksualna może mi się przydać, bo obrabiam coś swojego i dziś będzie czas na obrabanie właśnie sceny erotycznej, a w takich klockach jestem całkowitym lajkonikiem (w opisywaniu, nie w praktyce, żeby nie było). Za cholerę nie umiem tego opisywać, bo penisy, waginy i inne sromy nijak mi do sacrum nie pasują i przez klawiaturę mi to nie chce przejść. Więc itak wiem, że scenkę u siebie opiszę w bardzo stonowany sposób, ale itak lico mi się spłoni rumieńcem. Itak jestem z siebie dumna, bo na na około 450 stron mam aż dwie sceny erotyczne, w tym jedna kończy się na grze wstępnej (to znaczy właściwie trochę przed) - taka jestem szalona!
    Muszę Cię czytać trochę wolnej, bo jak mi się skończą części, to się będę wkurzać, że następnej jeszcze nie ma.
  • Violet 24.01.2022
    Koniecznie zajrzę, kiedy napiszesz i wstawisz tekst ze sceną. Gra wstępna to ważny element w grze ;), później pójdzie łatwiej. Miło Cie widzieć pod kolejnymi częściami.
    Pozdrawiam
  • Violet Tekst był napisany około 20 lat temu, teraz go masakruję. Nie wstawię - a na pewno nie tutaj - mimo że jestem tylko kilka dni na tym portalu, to zdanie mam już wyrobione. Natomiast prywatnei chętnie się podzielę (nie wstawiam też dlatego, że tak jak wspomniałam to jest ponad 400 stron).
    Ta jedna scena kosztowała mnie wczoraj półtora godziny (połowa strony), przeplatane co pół zdania "kur...", "ja pier...", "po co mi to" - maksymalne na co się zdobyłam w kwestii seksualnej anatomii to sutki, a itak cała operacja spoowodowoła u mnie zespół stresu pourazowego. W momencie kiedy "orgiastyczny" pomylił mi się z "orgazmicznym" już w sumie wybuchnęlam śmiechem i pomyślałam - "a dajcie wy mi święty spokój". :)))
  • Violet 25.01.2022
    błękitnypłomień Bardzo chętnie poczytam, jeśli jest prywatnie taka możliwość.
  • Violet Jest jak najbardziej. Pewne rzeczy tam jeszcze koryguję, bo to tekst pisany w 2002 roku (pierwsza część), potem kolejne gdzieś tak 2004/5. A tedy człek gópi był (nie to, żeby teraz mądry, ale wtedy na pewno gópszy). Dam znać w najbliższym czassie, to się na prywatkę umówimy :)
  • Violet 26.01.2022
    błękitnypłomień A więc czekam niecierpliwie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania