Asantia- 6. dzień wyprawy

Gdy się obudziłem, zrobiło się gorąco. Chciałem rozejrzeć się po okolicy, więc założyłem chustę na głowę, wziąłem: ostrze, plecak, pomocników i ruszyłem eksplorować teren. Poszedłem na ulicę, na której znajdowało się dużo straganów i sklepów. Za jeden kryształ (zwykły) kupiłem coś podobnego do chleba, ale było pomarańczowe i ostre, sok z joreków- takich malin o smaku oranżady i coli, szynkę z tokuby oraz masło nie wiem z czego. Wróciłem do domu z moimi pomocnikami i kazałem jednemu z nich ugotować obiad z tych produktów. Z drugim pomocnikiem wyruszyłem poza miasto. Nagle coś zaczęło nas bić, jednak nic nie widzieliśmy. Wziąłem ostrze i zacząłem nim machać gdzie popadnie, aż w końcu uderzyłem w pasek. Zaczęło wiać tak mocno, że piasek przyczepił się do napastnika. Nie miał ciała były, to jakby poszarpane szaty z kapturem. Nazwałem go Ghostest. Próbowałem go schwytać, jednak za każdą próbą w rękach zostawał tylko piasek. Uciekliśmy z powrotem do miasta. Wróciłem do domu na pyszną obiado- kolację. Z "chleba" i mięsa przygotował coś w rodzaju klopsów, które podsmażył masłem. Smak był niesamowity, a na deser żelki z soku z joreków. Było wyborne. Pochwaliłem go za to i w nagrodę dałem mu jeden kryształ. Był to Kresh, więc znowu zaczął robić pokłony i mówić (Xevor, Xevor karu bif Kresh). Poszedłem do władcy Kati- Ahmara Al Hynsa. Zapytałem się co to za stworzenie ten Ghostest i czy występuje tylko tutaj. Odpowiedział mi, że jest on wszędzie i nigdzie. Miałem nadzieję, że go już nie spotkam ponieważ potrafi wyssać energię z człowieka. Po Powrocie do domu, zacząłem zapisywać informacje o stworzeniach, które tu spotkałem.

Gdy to napisałem zrobiło się ciemno, więc poszedłem spać. Ten dzień był co najmniej dziwny, a nawet straszny. Jutro uzupełnię zapasy żywności, a za dwa dni wyruszę w podróż do Iso.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania