Poprzednie częściAsantia- dzień drugi
Pokaż listęUkryj listę

Asantia- dzień trzeci- dziennik podróży

Ten dzień zapowiadał się pracowity. Kiedy się obudziłem, było jeszcze ciemno, ale zauważyłem jakieś światło jakby zza ściany jaskini. Podszedłem tam i okazało się, że jest tam przejście, a zanim... wielka "komnata" z kryształami i ŹRÓDŁEM!!!!! Wreszcie mogłem się napić. Kiedy tak piłem tę wodę, to zaczęło mi się dobrze myśleć. Spojrzałem na mapę, którą wyciągnąłem ze skrzyni i ujrzałem, że jedynym państwem, w którym znajduje się dżungla jest "Moneto", a jedyny brzeg w pobliżu wody jest tutaj (pokazuję na mapę), więc skoro Pazerniak przyniósł róże ozdoby, to muszę się znajdować niedaleko "Monte Flego". Zacząłem prace budowlane o świcie i około południa skończyłem. Teraz mogę się rozejrzeć po okolicy. Spojrzałem na północ- dżungla, na południe- dżungla, na wschód- wielkie miasto, na zachód... WIELKIE MIASTO???!! Teraz wiem przynajmniej, że muszę iść na wschód. Wyruszę jutro, bo dziś jest już zbyt późno, a poza tym nadchodzą burzowe chmury. Lepiej schowam się w jaskini nim rozpęta się burza .

Nagle usłyszałem świst, a potem huk. Zauważyłem stworzenie podobne do lwa i gryfa. Strzelały z niego pioruny na wszystkie strony. Nazwałem go Thunderbolt. Wywołał nawałnicę trwającą jakąś ¼ dnia. Temperatura wahała się od 28-40°C. Przestało padać dopiero wieczorem. Byłem ciekaw czy w innym środowisku lądowym też go spotkam i czy jest ich więcej. Poszedłem spać na wieżę ponieważ jest tam bezpieczniej i bardziej sucho. Jutro wstanę (a przynajmniej postaram się) o świcie, żeby się spakować i wyruszyć w podróż.

Ten dzień był tajemniczy, ale przynajmniej napiłem się wody i gdyby nie Pazerniak, to nigdy bym tak szybko nie odkrył miasta, które zamierzam odwiedzić.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania