Poprzednie częściAsaro Erhetia Część 1. Star Wars

Asaro Erhetia Część 2. Star Wars

Poranek był słoneczny. Asaro wstała dość późno gdyż po wydarzeniach z ostatniej nocy jeszcze długo nie była w stanie zasnąć. Nieprzerwanie dręczyła ją wizja porwanej przyjaciółki. Myślała. Szukała możliwych powiązań między Thirs a gangami przemytników, bandami piratów czy powikłań z Huttami, ale żadna z możliwości nie pasowała do zawsze elegancko ubranej kobiety z falowanymi, długimi, brązowymi włosami od nie wiadomo jak dawna siedzącej w polityce.

Leżała z otwartymi oczami na łóżku, wpatrzona w sufit. Wczorajsza wizja również nie dawała jej spokoju. Nigdy w życiu nie doświadczyła tyle cierpienia i bólu, jaki poczuła minionego wieczora, leżąc na dywanie. Zastanawiała się, czy widziała przeszłość czy, co gorsze, przyszłość. A jeśli przyszłość, to kogo? Jej samej? Dlaczego widziała siebie jeszcze za padawana? A ta druga, jakby starsza od niej wyglądała na zmartwioną; nic nie mówiła.

Nie lubiła ociągać wstawania z łóżka. Prawie zawsze budziła się o zaplanowanej przez siebie porze. W apartamencie znów było przyjemnie ciepło. Zawiadomiona w nocy ekipa, wymieniła rozbite okno, pociągając z konta Jedi niemałą sumkę.

Wyciągnęła z pod kołdry ręce oplecione zielonymi tatuażami. Odrzuciła materiał na bok. Postawiła na ziemi również wytatuowane nogi. Przeciągnęła się. Po chwili wstała. Rzuciła okiem na sypialnię. Rozgramolone łóżko stało na środku niemałego pokoju. Po obu stronach były szafki nocne. Asaro i tak używała tylko jednej a druga najpewniej nigdy nie znajdzie właściciela. Przy ścianie naprzeciwko okna stał rząd szaf. Na drzwiach jednej było lustro. Asaro lekko się uśmiechnęła na widok rozczochranych, szarych włosów, pozostających, jak to niektórzy lubią nazywać, w artystycznym nieładzie.

Obok szaf było wejście do łazienki. Jedi nie przykładała nigdy wielkiej uwagi do makijażu zwłaszcza, że takowy był traceniem czasu, skoro i tak zaraz ktoś ją wezwie do walki na jednym z setek frontów galaktycznej wojny.

Wzięła szybki prysznic i po niedługim czasie, ubrana w ciemnoszare, krótkie spodnie i popielatą bluzkę na ramiączkach z małym dekoltem, weszła do salonu. Kawałki rozbitego szkła usunęła jeszcze w nocy podczas bezskutecznych prób zaśnięcia.

Na środku pokoju stał stolik, przy którym wielokrotnie rozmawiała z Thirs podczas ich wielogodzinnych spotkań. Teraz ani Jedi, ani senatorka nie miały czasu na długie rozmowy. Wojny klonów skutecznie odbierały to, czym był niegdyś świat.

Spojrzała na dwie kanapy stojące po obu stronach stolika. Lubiła nieład leżących na nich poduszek i często starała się je tak poukładać na szarawych siedziskach, by jak najbardziej sprawiały wrażenie niepoukładanych.

Opuściła salon by zapobiec kolejnemu, bezcelowemu przerzucaniu poduszek. Kuchnia była dość mała; ubrana w białe meble. Na ścianie wisiał chronometr. Spojrzała na godzinę i ze smutkiem stwierdziła, że spała zdecydowanie za krótko a obudziła się zdecydowanie za późno. Podeszła do lodówki i wygrzebała z niej coś, co nadawało się do jedzenia. Było tego mało, gdyż późne siedzenie w archiwach nieustannie odciągało ją od zrobienia zakupów.

Kiedy zamykała lodówkę, na białych, lśniących drzwiach ujrzała odbicie Thirs. Odwróciła się natychmiast, lecz nikogo nie zobaczyła.

- Zdecydowanie za krótko spałam – powiedziała sama do siebie.

Przy śniadaniu chciała raz jeszcze rzucić okiem na notatki poczynione wczoraj. Wróciła do sypialni i wzięła z szafki nocnej holoczytnik. Dopiero teraz zobaczyła wiadomość, wysłaną do niej przez obsługę Świątyni Jedi. Czytała ją, jednocześnie żując kawałek chleba z mieszanką warzyw. Było to zwyczajne wezwanie. Jako generał legionu siedemset czterdziestego siódmego była wzywana do stawienia się przed Radą w celu przydziału na kolejną misję.

Przeklęła w duchu. Nie miała czasu na żadne misje. Jej celem było teraz odnalezienie przyjaciółki. Jak miała zająć się jej sprawą, która wymagała natychmiastowej ingerencji, skoro zostanie wysłana na jakiś odległy świat. Wojna zabrała jej matkę, rodzinny dom a teraz chce jej zabrać przyjaciółkę. Macki bitew, serii porażek lub zwycięstw coraz ciaśniej oplatały jej życie kierując ją tylko ku jednemu… ku cierpieniu.

„Spróbuję coś wskórać” – pomyślała.

*

 

- Nie – brzmiała odpowiedź Mistrza Windu.

- Nie?

- Nie mamy możliwości zastąpienia cię – mówił Jedi. Asaro rozejrzała się po sali. Niemalże wszystkie fotele były puste. Wiedziała, że wielu rycerzy walczy na frontach. – Musisz lecieć. Twój legion spokojnie poradzi sobie z panującym na Arsunamie buncie rewolucjonistów, pragnących przyłączyć się do separatystów. Twoim zadaniem będzie zdobycie twierdzy zajętej przez droidy bojowe. – Mistrz Windu wyświetlił hologram. – Baza jest dobrze strzeżona a jej położenie pozwala kontrolować przepływ pożywienia do oddalonych od stolicy osad. To pozwala trzymać władze Arsunamy w garści i nimi kierować a rewolucjonistom zostawia spore pole do popisu. Wspomagani przez separatystów dostarczają jedzenie do wiosek, mówiąc o nieudolnych poczynaniach rządu. Wywiad donosi, że za wszystkim może stać generał Grievous ale to nic pewnego. Mamy sprzeczne informacje. Nasz wywiad jest rozbity.

Asaro popatrzyła na wyświetlane plany. Uniosła rękę a holorzutnik podleciał i wylądował w jej otwartej dłoni. Przypięła go do paska tuż za mieczem świetlnym.

- Kiedy wyruszam?

- Jak najszybciej.

***

Wzięła tylko to co niezbędne. Jakieś pożywienie na drogę, szatę na zmianę. Zabrała również przenośny filtr pozwalający oddychać pod wodą i mini kotwiczkę. Przejrzała swoje wyposażenie jeszcze raz, będąc na lądowisku wojskowym.

Podniosła wzrok gdy jej kaptur zaszeleścił od wiatru wywołanego lądowaniem kanonierki. Skierowała swoje kroki do statku. Drzwi przed nią rozsunęły się i wsiadła na pokład. Obejrzała wnętrze pojazdu. W jej kierunku szła dobrze znana jej postać. Klon z szaro-zielonymi znakami na kombinezonie zdjął hełm i uśmiechnął się.

- Miło znowu panią widzieć, pani generał.

- Witaj Pike. Ciebie też dobrze widzieć.

Kanonierka wystartowała. Po krótkim locie wylądowali na krążowniku republiki, powoli opuszczającego atmosferę Coruscant. Podróż miała być długa. Asaro wydała rozkaz by siedemset czterdziesty siódmy przejrzał swój sprzęt, tak by być w stanie gotowości jak tylko dolecą na miejsce. Nie musiała tego robić, gdyż znała swój oddział i wiedziała, że wszystko było sprawdzone już przynajmniej dwa razy. Chciała po prostu pobyć sama. Weszła na mostek kapitański i stanęła przed oknem, za którym migotały setki gwiazd.

Przed oczami znów miała obraz Thirs, porwanej i więzionej nie wiadomo gdzie. Nie chciała wyobrażać sobie, na jakim pustkowiu musi być jej najlepsza przyjaciółka. Widziała jej brązowe oczy, jej falujące włosy i jej powabny uśmiech. Zacisnęła pięść. Wiedziała, że emocje to nie droga Jedi. Czasem jednak były nie do opanowania. Znów poczuła ból.

Z zamyślenia wyrwało ją polecenie wydane na mostku przez kapitana. Otworzyła oczy. Obraz za oknem zajaśniał. Statek wskoczył w nadprzestrzeń.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Agnieszka Gu 13.09.2018
    Witam,

    "Wyciągnęła z pod kołdry ręce oplecione zielonymi tatuażami. Odrzuciła materiał na bok. Postawiła na ziemi również wytatuowane nogi. Przeciągnęła się. Po chwili wstała. Rzuciła okiem na sypialnię. Rozgramolone łóżko stało na środku niemałego pokoju. Po obu stronach były szafki nocne." — bardzo mi się podobają takie fragmenty, głównie ze względu na prostotę. Nie ma tu niepotrzebnych udziwnień, przesadnie opisowych wstawek. Jest naturalna prostota. Najważniejsze, że cale opowiadanie, póki co, udaje się poprowadzić w jednym klimacie.

    "Wzięła szybki prysznic i po niedługim czasie, ubrana w ciemnoszare, krótkie spodnie i popielatą bluzkę na ramiączkach z małym dekoltem kobieta, weszła do salonu." — tu mi ta "kobieta" zgrzytnęła, po pierwsze - dziwnie brzmi ten wyraz wstawiony w takim miejscu, a dwa - przecież wiadomo, że chodzi o nią, więc można by było go spokojnie opuścić.

    "Kawałki rozbitego szkła usunęła jeszcze w nocy podczas bezskutecznych prób zaśnięcia." — bardzo fajnie dbasz o szczegóły. Tak się właśnie zastanawiałam, a co z tym szkłem ;))

    "Lubiła nieład, leżących na nich poduszek i często starała się je tak poukładać..." — ten przecinek po "nieład" chyba nie jest zasadny. Orłem nie jestem, wiec tylko zwracam uwagę.

    "- Zdecydowanie za krótko spałam. – Powiedziała sama do siebie." — bez kropki po "spałam", a "powiedziała" z małej litery
    "- Nie. – Brzmiała odpowiedź Mistrza Windu." — jak wyżej

    "Wiedziała, że wielu rycerzy walczy na frontach. – musisz lecieć." — "Musisz" z dużej litery

    "Drzwi przed nią rozsunęły się i wsiadła na pokład. Rozejrzała się. " — za dużo "się" blisko siebie

    "Po krótkim locie wylądowali na krążowniku republiki, powoli opuszczającego atmosferę Coruscant." — Republika- nie ma być z dużej litery - zwracam uwagę, bo nie wiem... ;)

    Przyjemna w odbiorze część, sporo wyjaśnia na temat samej bohaterki.Informacje wypływają spokojnie, stopniowo w miarę rozwoju akcji.
    Podobało mi się.

    Pozdrawiam :)
    PS. Drobna uwaga: Dobrze jest zachowywać pewne odstępy pomiędzy kolejnymi częściami (np. tydzień, dwa..), a nie wrzucać jedna za drugą. Ja czytam tu kilka serii (chyba większość tak ma) i ciężko nadążyć, gdy są wstawiane "za gęsto" :)
  • Pontàrú 13.09.2018
    Znów bardzo dziękuję za cenne uwagi. Wrzucam teraz dużo, gdyż obawiam się, iż później nie będę w stanie ze względu na obowiązki.

    Odpowiadając na Republikę z wielkiej litery, tak miało być. Jest to traktowane tutaj jako nazwa swego rodzaju organizacji.

    Zaraz zabieram się, za poprawki zasugerowane przez Ciebie Agnieszka Gu. Cenię każdy dodany komentarz i dziękuję za pomoc w rozwijaniu moich opowiadań :)
  • Kapelusznik 19.09.2018
    Witam ponownie.
    Cóż - znów zacznę od dziur - jeśli można
    1. Konto? Jedi oczywiście używają kredytów, ale nie pamiętam by gdziekolwiek pisano, czy wspominano o prywatnych kontach. Zakon zakazuje przywiązania - również do pieniędzy - by bronić umysł przed ciemną stroną.
    2. Ok, fajnie że jest generałem - ALE - czemu GENERAŁ nie poinformował Rady natychmiastowo po wydarzeniu? Tu trochę mnie krytyki - bo przecież Skywaker też lubił działać na własną rękę.
    3. Skoro toczą się walki, a inni jedi są niedostępni - czemu jej legion jest na Coruscant? Czy nie powinien on stacjonować bliżej linii frontu?
    Stolica Republiki ma wystarczający garnizon, nie tylko klonów i droidów policyjnych, ale i innych żołnierzy by skutecznie się bronić. Jeśli jej legion był na Coruscant, daj nam powód CZEMU TAM BYŁ?
    4. O co chodzi z tatuażami? Jakaś historia będzie czemu je posiada? Bo przecież mało który Jedi miał tatuaże, szczególnie na nogach. Nie ma to dla mnie po prostu sensu.
    5. "Wywiad jest rozbity"? - mówimy o wojnie galaktycznej. Rozbicie całego wywiadu równałoby się porażce - moim zdaniem - za duże określenie - dodanie "w tym regionie galaktyki" byłoby bardziej logiczne.

    Pozytywy.
    Podpisuję się pod zaletami jakie wskazała Agnieszka.
    Wprowadzenie czytelnika w bohaterkę robisz naprawdę dobre.
    Reakcja Rady też typowa jak na okres Wojen Klonów.
    Nie wiem jednak czemu Windu nie zapewnił że rozpocznie się śledztwo, czy nie wspomniał że wywiad republiki już się tym zajmuje.

    Tym razem 4/5 bo hype na kolejną część tworzysz dobry.
    Zabieram się za następną.

    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Nefer 25.06.2019
    Dobre rozwinięcie wstępnego rozdziału, poznajemy nowe okoliczności. Okazuje się, że dziewczyna jest generałem i dowódcą legionu,wykonującego samodzielne misje. Trochę wysoka ranga, jak na ucznia w zakonie, ale nie znam wszystkich zakamarków uniwersum "Gwiezdnych Wojen" jak Kapelusznik, więc może i tak. Dbasz o klimat, wspominając o różnych, drobnych szczegółach. To czyni też bohaterkę bardziej ludzką, bo wkońcu to czlowiek a nie robot bojowy.
    Z kwestii technicznych: "z pod kołdry" - forma "z pod" jest przestarzała i (jak przeczytałem na stronie Słownika PWN) została formalnie odrzucona w 1936 r. Obecnie poprawna wersja to: "spod kołdry". Ostatnio chwaliłem oszczędne używanie czasownika "być", w tym rozdziale pojawia się on trochę zbyt często.
    Czyta się dobrze i ruszam dalej.
  • Pontàrú 25.06.2019
    Dzięki za przybycie. Hah, te czasowniki 'być' to jak mówisz - tanie chwyty. Postaram się nad tym popracować
  • krajew34 04.10.2019
    Zacznę, jak zwykle od marudzenia. :)
    Powtórzenia:
    był słoneczny. Asaro wstała dość późno gdyż po wydarzeniach z ostatniej nocy jeszcze długo nie była w stanie zasnąć. - był, była
    poukładać na szarawych siedziskach, by jak najbardziej sprawiały wrażenie niepoukładanych. - może, poukładać tak, by nie sprawiały takiego wrażenia

    To zdanie dziwnie brzmi: - Nie lubiła ociągać wstawania z łóżka.
    z pod- spod (sprawdzałem w sjp, aby nie wyjść na głupca)
    Tutaj akapit zbyt bardzo telegrafowy, przynajmniej według mnie:
    Wyciągnęła z pod kołdry ręce oplecione zielonymi tatuażami. Odrzuciła materiał na bok. Postawiła na ziemi również wytatuowane nogi. Przeciągnęła się. Po chwili wstała. Rzuciła okiem na sypialnię. Rozgramolone łóżko stało na środku niemałego pokoju. Po obu stronach były szafki nocne. Asaro i tak używała tylko jednej a druga najpewniej nigdy nie znajdzie właściciela. Przy ścianie naprzeciwko okna stał rząd szaf. Na drzwiach jednej było lustro. Asaro lekko się uśmiechnęła na widok rozczochranych, szarych włosów, pozostających, jak to niektórzy lubią nazywać, w artystycznym nieładzie. (Może jakieś inne słowo, niż Rozgramolone? To brzmi dość dziwnie)

    Rozterki wysokiego rangą dowódcy na wojnie, obowiązki, obowiązkami, ale serce gdzie indziej. Niebezpieczne w trakcie bitwy, gdzie potrzeba lotnego umysłu. Ciekawe i idę dalej.
  • Ozar 08.11.2019
    Jestem. Sorka, ale ostatnio mam mało czasu i dlatego wpadam tak z doskoku. Jak widzę misja Asaro jest ważniejsza niż jej osobiste plany! No cóż rozkazy rozkazami, ale jak ma się coś osobistego do wykonania, to nie zawsze jest to zgodne z rozkazami.! Czasami trzeba sie podporządkować rozkazom! 5 i lecę dalej

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania