Asaro Erhetia Część 15. Star Wars
Usłyszeli strzały dobiegające z dachu północnej wieży. Zobaczyli jak część droidów z oddziału pilnującego wejścia do budynku, w którym odbywało się tajne spotkanie, skierowała swoje kroki w stronę czarnych drzwi. Treeke miał tylko nadzieję, że to część planu jego mistrzyni. Spróbował odczytać cokolwiek z reakcji żołnierzy. Ci jednak wydawali się równie zainteresowani całym zamieszaniem, jednocześnie nie wyglądając na spiętych.
„Może tak ma być?” myślał. Miał nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
Za chwilę zobaczyli jak do wieżowca zbliża się nieznanego pochodzenia statek i zatrzymuje tuż przy samym dachu. Widzieli również oddziały wroga, które ostrzeliwały pojazd. Maszyna po chwili odleciała uciekając poza zasięg strzałów z blasterów.
Treeke spojrzał na budynek, w którym odbywało się spotkanie. Uczestnicy również zauważyli lub zostali poinformowani o wydarzeniach na zewnątrz. Obecnie zdradziecka senator Rallin krzyczała na przedstawiciela separatystów a ten wyraźnie się jej odgrażał. Tak przynajmniej wydawało się, sądząc po reakcjach widzianych z ruin starego budynku.
Lifted złożył kamerę.
- Musimy się już zbierać. – Treeke nawet nie protestował. Już bezskutecznie próbował namówić Pike’a by ten opowiedział mu szczegóły planu Asaro. Przyłożył komunikator do ust i zawiadowmił Shada o zakończeniu misji. Teraz wszyscy mieli się spotkać przy kanonierce.
Kiedy zebrali sprzęt, zobaczyli myśliwce droidów wyruszające w pościg za dziwnokształtnym statkiem. Odczekali chwilę aż maszyny przelecą a na placu przed budynkiem zrobi się spokojniej. Widzieli senator Rallin wybiegającą pod eskortą w stronę stojącego niedaleko statku. W przeciwnym od niej kierunku biegł, również wśród ochroniarzy, mężczyzna, będący przedstawicielem separatystów.
Kiedy zrobiło się spokojniej ruszyli, chowając się za gruzami i seledynowymi kryształami, w stronę statku. Treeke spojrzał na niebo, na którym nadal widać było niewielkie punkciki uciekających statków.
*
Na pokładzie rozległ się alarm. Łowca szybko poderwał się z podłogi i zajęczał z bólu. Opierając się o ścianę statku począł zmierzać w kierunku sterówki. Potężny wstrząs zrzucił go z powrotem na ziemię. To droidy rozpoczęły ostrzał. Jeśli chciał zostać w jednym kawałku musiał jak najszybciej przejąć stery i stąd odlecieć. Odsłonił podręczny nadajnik ulokowany na prawym nadgarstku. Zdalnie włączył automatyczne działa statku. Znów poczuł wstrząs. Stwierdził, że iść nie da rady. Zaczął pomału na czworakach zmierzać w stronę kokpitu.
Otworzył z trudem drzwi i podczołgał się do fotela. Samą siłą rąk wspiął się na siedzisko. Dopiero teraz na ekranach monitorujących kondycję statku, zobaczył jakie zniszczenia zostały dokonane. Z ulgą odetchnął, jak okazało się, że pojazd pozostał hermetyczny. Złapał za stery i skierował maszynę w górę. Musiał jak najszybciej stąd uciekać. Przed statkiem migały świetliste pociski wroga. Przełączył parę przycisków, przekierowując moc osłon tylko na tył. Uzbroił dodatkowe działa i ustawił na automatyczne namierzanie.
Nagle zobaczył coś ciekawego na monitorze. Był to obraz z kamery w magazynowni. Na pierwszy rzut oka wydawała się pusta, to znaczy bez istot żywych. Jeśli spojrzeć jednak na obraz w podczerwieni, pokazywała się niewielka lewitująca plamka. Dla łowcy było jasne, że ktoś jest na statku.
Odgłosy walki ucichły; znaleźli się w kosmosie. Bez zbędnego czekania łowca ustawił kurs na Tatooine i wszedł w nadprzestrzeń. Opadł na oparcie fotela i odetchnął. Bacznie obserwował obraz z kamery. Widział, jak plamka przemieszczała się w stronę drzwi do sterówki.
- No chodź. Mam coś dla ciebie.
*
Byli w kosmosie. Przynajmniej tyle była w stanie określić po cichnących odgłosach walki. Rozejrzała się ostrożnie czy aby na pewno na statku nie ma nikogo więcej prócz łowcy. Nie wyłączyła maskowania. Bała się, że przestępca w każdej chwili może wejść i zniszczyć ej plan. Miała tylko nadzieję, że Pike i reszta nie bardzo się przejmą jej nieobecnością na umówionym miejscu spotkania. W końcu gdyby im powiedziała, że ma zamiar narażać misję i lecieć na pomoc przyjaciółce, to ich obowiązkiem było by ją powstrzymać przed sabotowaniem, powierzonego przez Senat zadania. „Sabotowanie… hmm. Ładnie brzmi” pomyślała.
Skradała się w stronę drzwi do kokpitu. Kiedy była blisko złapała za rączkę miecza świetlnego a wolną ręką odsunęła zamknięcie.
*
- Mam cię! – powiedział łowca sam do siebie i z impetem wcisnął guzik na konsolecie.
*
Porażenie prądu zwaliło ją z nóg. Czuła jak każdy mięsień jej ciała napina się by zaraz za chwilę poluzować i znów napiąć. Miecz świetlny wypadł jej z ręki i potoczył się po metalowej posadzce. Miotana dreszczami i skurczami nie była w stanie zobaczyć co się dookoła dzieje. Ból przeszywał ją od czubka głowy aż po końce palców u stóp, włosy stawały dęba a zęby zgrzytały. Potem zapanowała ciemność.
*
Łowca nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Zupełnie przypadkiem złapał transmisję Jedi, która to myszkowała w jego tajnej kryjówce na Arsunamie. Myślał, że będzie miał łatwą misję i mało roboty a tu misja wykonała się za niego. Asaro Erhetia sama władowała mu się w łapska.
Stał nad nieprzytomną kobietą. Na nodze miał gruby opatrunek a podpierał się na znalezionym w ładowni pręcie. Patrzył na nią z góry, z można by powiedzieć wyrazem wyższości. W wolnej ręce trzymał dwa miecze świetlne. Jak dobrze pójdzie uda mu się je opylić na bazarku.
Pulsujące kłucie w nodze ustało, tabletki przeciwbólowe działały. Schował miecze do kieszeni płaszcza i zabrał się za pętanie Jedi.
*
- Widzisz coś? – spytał Treeke Pike’a stojącego z lornetką przy statku. Wszyscy wrócili już do miejsca spotkania a materiały filmowe i dźwiękowe zostały wysłane na Coruscant. Wrócili wszyscy, prócz Asaro.
- Przykro mi sir, ale nie ma śladu.
- Niemożliwe, żeby się aż tak spóźniała. – Popatrzył w stronę podrujnowanych wież. „Coś musiało się stać” pomyślał. – Musimy to zbadać. Pójdę ja z Shadem. Reszta, czekajcie i zawiadomcie nas jak tylko mistrzyni Asaro się pojawi!
- Tak jest!
- Shad! Weź co najpotrzebniejsze i idziemy na dach północnej wieży.
„Oby tylko separatyści jej nie złapali, albo gorsza…”. Nie chciał myśleć.
Komentarze (9)
Fabuła się rozwija, ale nie do końca jak się spodziewałem. Zarówno Asaro jak i łowca są parszywie nieostrożni. Zupełny brak profesjonalizmu. Też dziwne że droidy nie rozwaliły statku na autopilocie. Trochę dużo dziwnych przypadków.
4 z przymrużeniem oka
Będę czytać dalej
Studia - wybacz. Sporo na głowie.
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że mój sposób wydostania Asaro będzie prawdopodobny :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania