Autobiografia, rozdział: Sen domeną emanacji lęków?
Pamiętacie jak wspominałem historię figurek z kinderniespodzianki? Po raz pierwszy zacząłem wierzyć w szatana, gdy zniknął mi jeden z piętnastu pucli z kinderniespodzianki z wizerunkiem tych samych zwierzopiłkarzy, o których pisałem wcześniej. Przeszukałem pokój kilkanaście razy, od deski do deski, by ostatecznie stwierdzić, że pucel po prostu literalnie zapadł się pod podłogę mieszkania w bloku za sprawą ingerencji sił nieczystych. Może to ktoś z rodziny mi go schował, żeby sprawdzić moją reakcję? Może to odkurzacz go wciągnął? Przyśniło mi się właśnie, że walczyłem z bratem i ojcem, którzy wdarli się do mieszkania, w którym obecne się znajduję, robiąc przekop przez żelbetową ścianą, co widziałem na własne oczy, a potem skutecznie udało im się wmówić mi, że to ktoś inny się włamał. Obudziłem się w nerwach, a do tego jeszcze w ciemną noc jupiter nawalał przez szybę. Podszedłem do okna i zobaczyłem upiorne głowy przemieszczające się po firance. Kładłem się do łóżka, gdzie znowu śnił mi się przekop i brat i ojciec, po czym znowu następowało obudzenie, jupiter i firankowe monstra. Byłem zaskoczony i zdegustowany tym obrazkiem i powtarzałem sobie - to się skończy, to się musi skończyć. W końcu obudziłem się w jakimś ekskluzywnym lokalu gdzie żona mojego brata opierdalała go o zgubione kluczyki i portfel, a on jej odsykiwał tekstami, że znowu to jej "dziewczyncenie". Wskazałem bratu kluczyki i portfel, które najpewniej wypadły mu z kieszeni na podłogę. Nie podziękował, a ja wyszedłem.
Śniło mi się to wszystko być może dlatego, że zainicjowałem z samym sobą dysputę przed spaniem, na temat tego, jaki czynnik decyduje o tym, na którym poziomie hierarchii moralnej się znajdujemy: pamięć, czy dobre samopoczucie? Obstawiłem samopoczucie.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania