Autobiografia, rozdział: Zapomniunia, cz.1

"-Sory, ale nie będzie mnie godności uczył ktoś, kto sypia w kontenerze na śmieci.

-Mam inne zdanie na ten temat."

 

"To najwspanialsza wiadomość w moim życiu od czasu, kiedy pewien siwy jegomość otworzył klapę kontenera na śmieci i na widok moich równie zdziwionych jak jego oczy powiedział: Dzień dobry."

 

"Nie wiesz co to godność, Sterling? Ja też nie, ale słyszałem, że to to, co Maciej Kaczmarek z wściekłością wydziera po pijaku z własnej osobowości, podpala, rzuca na ziemię i tańczy na tym roześmiany w skowronkach, dolewając do ognia od czasu do czasu niefrasobliwie rozlany alkohol, który udało mu się wyżulić od jakiejś czcigodnej lub po prostu zirytowanej mantrycznym utyskiwaniem o następną kolejeczkę, piwko i fajeczkę persony. Bywa, że w chocholim tańcu towarzyszy mu jegomość Weyna, którego ulubionym hobby jest ponoć oskarżanie gości Mózgu o kradzież paczki fajek, którą to chwilę potem wydobywa zwykle z kieszeni.”

 

„Najlepszym stanem skupienia do weryfikacji samopoczucia i nakreślenia stosunku do godności jest kac.”

____________________________________________________________________________________________

 

Śmieszno-wkurwiające są te wszystkie recenzje mojej twórczości typu „Bukowski”, „No, no. Bukowski.” Ale napić się i pozłorzeczyć na kobiety lubię. Ale nie na wszystkie.

 

Po „kwachu” z Frankiem wylądowałem we Wrocławiu. I postanowiłem się zabawić. Zostały mi jakieś dwie stówy, plecak z dobytkiem, deskorolka i dobry humor, więc poszedłem pić. O mieście Wrocław mógłbym opowiadać długo i może nawet z sensem i może nawet ciekawie, ale opowieść rządzi się swoimi prawami, a ja wolę opowiadać o ludziach niż o murach. Zacząłem pijatykę w Kalamburze – było gęsto i przaśno jak to w Kalamburze – sympatyczna, acz nastroszona nieco anarchistka, koleś, który wręczył mi pakiet zdjęć, po czym okazało się, że podobny wręczył barmance, która stwierdziła, że trochę struchlała, gdyż jedno ze zdjęć pochodzi z jej mieszkania, rozmowy o wynalazcy sznurka, o planowanym dokumencie o poszukiwaniu tegoż wynalazcy, o tym, że pewnie nazywał się Sznurek itepe. Ale impreza się kończy, jest środek tygodnia, a w środku tygodnia to ponoć tylko lub głównie Pasaż Niepolda. Siadłem przy barze Pijalni, a w związku z tym, że kolejka do nalewania długa zacząłem zwyczajowo perorować, niby to do nikogo, a jednak do kogoś. Jeden kolo z obsługi odezwał się do barmana niby to cicho, a jednak tak, żebym słyszał, że tego (czyli mnie) ma obsłużyć jako następnego. No i się zaczęło. Zamówiłem cztery drinki typu Koralgol, potem cztery Borewicze, cztery czyste, cztery cośtam. Zebrało się tego ku mojemu zdziwieniu dwadzieścia. Zapłaciłem i zacząłem ustawiać sobie po dziesięć w dwóch rządkach prostopadle do barowego blatu. Wziąłem głęboki oddech i tempem drwala dokazującego siekierą rozpocząłem konsumpcję. Pyk. Pyk. Pyk. Pamiętam, że trzy pełne stały jeszcze na na blacie, gdy pamiętać przestawałem.

 

Obudziłem się w kontenerze na śmieci, gdy ktoś podniósł klapę. Wygrzebałem się radośnie z wnętrza i zacząłem łazić ze śmieciarzem przez około godzinę, bo okazał się bardzo sympatycznym jegomościem. Rozmawialiśmy o życiu i perypetiach, a ja próbowałem dodatkowo ustalić, gdzie się znajduję. Zacząłem nawet wyobrażać sobie taką sytuację, że zostałem uprowadzony i ktoś stworzył wcześniej replikę Wrocławia i teraz robi na mnie jakieś psychotesty, czy coś. No ale spoko jest, więc po co drążyć temat? A jednak drążyłem.

 

Po pożegnaniu śmieciarza zacząłem łazić po ciasnych ulicach, przełażąc przez bramy i jakieś zakłady pracy. Była chyba siódma rano kiedy obudziłem się na fotelu u fryzjera. Fryzjerka powiedziała, że jeszcze zamknięte, ale na wizytę możemy się umówić.

Podejrzewałem, że do kosza wrzucili mnie barmani, żeby policja nie wzięła mnie na izbę. Poszedłem pod Pijalnię, żeby spróbować odzyskać rzeczy. Zamknięta. Poszedłem na policję. Funkcjonariusze z jakiejś „suki” i przechodnie wskazali mi kierunek chyba mniej więcej na Plac Zgody – Oławską? Drałowałem w każdym razie z godzinę, trzeźwiejąc niezbyt spiesznie i jeszcze mniej chętnie. Po drodze znalazłem kostkę brukową, którą ktoś ostrym driftem wybił pewnie zeszłej nocy z brukowej układanki, a że miejsca wybicia nie zlokalizowałem, schowałem ją do kieszeni, uznając, że może się przydać.

 

Na komisariacie (a może to była komenda? - jeden wuj) poinformowano mnie, że to nie pierwszy przypadek z okolic Niepolda z tym lądowaniem w śmietniku i że przyjrzą się sprawie, ale może niech najpierw pójdę do Pijalni jak ją otworzą i zapytam o te rzeczy. No, kurwa, klawa myśl. No ale od czego jest policja jak nie od tego, żeby przypominać mi, co się działo na imprezie i co robić, gdy się jest nietrzeźwym? W każdym razie dałem okejkę i wyszedłem. Ale chwila. Kostka. Zawróciłem, wygrzebując kostkę z kieszeni. Było to miesiąc lub kilka miesięcy po zamordowaniu jakiegoś obywatela we jednym z wrocławskich komisariatów (może to był nawet ten), ale zrozumiałem to dopiero po fakcie. Zadzwoniłem dzwoneczkiem. Dyżurny zjawił się powtórnie z miną pełną degustacji.

-Coś jeszcze? - zapytał.

-Tak. Może to zabrzmieć jak pijacki bełkot, ale chcę powiedzieć, że nie życzę temu miastu źle. - powiedziałem najbardziej złowieszczo jak tylko potrafiłem przez swoją pijacko-skrzekliwą chrypę, kładąc kostkę w okienku dyżurki.

-Dziękuję. - odpowiedział policjant bardzo poważnie i już bez skwaszonej miny.

 

Potem gadałem z kimś, że tak być może się daje ostrzeżenia przed zamachami terrorystycznymi, gdy się jest terrorystą, czy coś, ale może to tylko bajania głów próżniaczych i miłośników spiskowych teorii.

 

Deskorolki podobno odzyskać się nie dało i wzięły ją jakieś erazmusy – nie dyskutowałem z obsługą Pijalni, bo jeszcze mieli zamknięte i tylko grzecznościowo wydali mi plecak, za co serdecznie im podziękowałem.

 

Znalazłem w końcu jakiś hostel, bo zostało mi jakieś 50-100 zy po czym poszedłem na rundę drugą. W Pijalni znowu rejwach. Wcześniejszy adresat mojej rzuconej w próżnię przemowy tym razem regularnie barmanił i uśmiechnął się na mój widok.

-Wczoraj byłeś śmiertelny. Dzisiaj jesteś nieśmiertelny. - zawyrokował.

Zacząłem pić i dochodzić, co się wydarzyło.

-Wiesz co, chyba mieliście tu wczoraj złodzieja – zniknęło mi z kieszeni jakieś 50-100 złotych.

-Wiesz co, ale Ty po wypiciu tej autostrady gadałeś z ludźmi, stawiałeś im drinki, jeździłeś po lokalu na desce i świetnie się bawiłeś.

-Aha, no dałem tej opcji jeden procent szans, ale bardziej przewidywałem, że wbiłem gwoździa.

-Gwoździa wbiłeś ponoć koło drugiej, gdy mnie już nie było, ale z baru wychodziłeś ponoć rześko i o własnych siłach.

-Możliwe, ale jeżeli wjebiecie mnie znowu do śmietnika, to nie ręczę za siebie.

Barman skwitował uwagę zagadkowym uśmiechem z arsenału Zygmunta Chajzera.

 

Minęła noc, minęły ostatnie pieniądze, a ja wylądowałem na rynku we Wro, gdzie uznałem, że chyba chcę pozbyć się plecaka i ruszyć w podróż życia. Spotkałem tam Mikołaja, który stał w bramie i wyglądał na interesującego żula. Podszedłem, zagadałem. Gadaliśmy tak od południa do wieczora, bo moje przewidywania się potwierdziły. Był ponoć kiedyś pracownikiem naukowym Uniwersytetu Wrocławskiego, ale go wywalili, więc przez ostatnich chyba dwadzieścia lat zajmował się głównie czytaniem książek i rozmyślaniem o istocie wszechrzeczy. Kiedy policja przyłapała nas na piciu piwa przedstawił się jako Zbigniew (nie pamiętam czy takie imię faktycznie podał) Paleta, na co zareagowałem kompulsywnym śmiechem, który trwał przez cały jego wykład zahaczający o teorię gier i przeróżne inne zagadnienia ściśle związane z tematem policyjnej interwencji. Godziny mijały, a ja coraz mocniej rozważałem opcję zostania bezdomem w Breslau. Dołączyli się do nas inni żule - spod ciemnej, na oko, gwiazdy. Kiedy zapadł zmrok, poszedłem spieniężyć kompa do lombardu, a kiedy po powrocie na rynek okazało się, że w „naszej” bramie zaczęła się montować jakaś ekipa małolatów na koncert zobaczyłem ją.

 

Była tlenioną blondynką bardzo w moim guście, czyli ledwie po osiągnięciu wieku tzw. dojrzałości z zaciekawionym spojrzeniem i niezbyt wyraźnym, ale jednak trudnym do przeoczenia uśmiechem na porcelanowej buźce.

Średnia ocena: 2.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (27)

  • NihiluśSmurf 05.04.2019
    https://youtu.be/KER7lcYdsck
  • Pasja 05.04.2019
    Witam
    Kontener super, mówiłam ci, tylko ten Kalambur szemrany. Życiorysy zawsze wywołują zamyślenie, a niekiedy uśmiech jak w tym wypadku. Kiedyś spotkałam AA który pisał swoją autobiografię i zatytułował Piciorys kombatanta.
    Miłego dnia
  • Canulas 05.04.2019
    Bo belki, nie "otchuć". To były żarty.
    Halooo
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Nie męcz buły, bo za chwilę możemy zacząć gadać o stalkingu i policji.
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf, hahahahhaha. Zrobiłes mi dzień, kasztanie. Przerabiasz z każdym, rżnież zakapiora, ciśniesz po rodzinie, a wystarczy mały pstryczek w niebieski kinolek i już straszysz psami :))))
    I jeszcze masz w profilu: "Bóg Pewności" :))))))))))))))
    No powiem Ci zuchu, że mogło dojść w tej materii do drobnych przekłamań :))

    (2 i pół roku tu jestem, a jeszcze takiego kalafiora nie widziałem).
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Canulas Konfabulujesz- ja Cię niczym nie straszę, nie rżnę zakapiora. "Bóg pewności" to określenie, którym mnie nazwano, a nie, którym sam siebie nazwałem. Co ma staż na portalu do tego, że nerwy Ci puściły od czasu, kiedy zarejestrowałeś mój konflikt z Rithą, chłopcze?

    Myślę, że dość będzie prób podjęcia z Tobą dyskusji - zachowujesz się jak berbeć, któremu ktoś zabrał zabawkę i ewidentnie prosisz się o interwencję mniej elegancką niż szermierka słowna w duchu fairplay - na Twoje życzenie. W związku z uporczywą próbą udowodnienia mi, że ziemniak jest burakiem, a Ty jesteś Panem na tych włościach, informuję: każda kolejna próba personalnego ataku, wykraczająca poza prawilne zasady dyskusji opisane między innymi przez Schopenhauera w "Erystyce" będzie przeze mnie uznana za stalking i może to nieść za sobą dalsze konsekwencje związane z powiadomieniem organów ścigania. Nie życzę sobie, żebyś pisał na moim profilu jakiekolwiek teksty, więc radzę Ci ważyć słowo, skoro argumentów ważyć nie potrafisz. Apage.
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf
    1. Wystawiasz tekst do publicznego wglądu.
    2. Jesteś maga żenujący.
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Pierwszy faul stalkera. Radzę zapoznać się z definicją stalkingu.
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf :))
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Drugi faul stalkera. Gdybyś zagłębił się z większą skrupulatnością w meandry życia, wiedziałbyś, że w życiu nie chodzi o cyrk, o te pasieczne manifestacje swojej zajebistości, ale o samą zajebistość. Dla mnie to żaden wstyd powiadomić policję, czasem wręcz uznaję to za najlepsze z możliwych rozwiązań i jestem rad, gdy widzę mundury, albowiem wbrew obiegowym opiniom, to nie wstyd korzystać z dobrodziejstw tego świata. Nie wiem, czy spotkałeś się w życiu z takim cytatem i żeby nie było - NIE CHCĘ WIEDZIEĆ - "Zło czymkolwiek zwyciężaj.", a o obronie koniecznej pewnie coś Ci się obiło o uszy. https://pl.wikipedia.org/wiki/Flaga_Gadsdena
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf, kolejny elaborat. Ciągle musi piec :)
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Trzeci faul stalkera. Ojciec uczył mnie "Nie tykaj gówna, bo śmierdzi." A ja mam swoją filozofię.
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf, wszyscy widzimy jaką.
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Czwarty. Nie jesteś "wszyscy". Takie podejście do tematu nadaje się na leczenie kliniczne - solipsyzm.
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    https://youtu.be/FFUKoQL9iZM
  • Canulas 06.04.2019
    NihiluśSmurf, piąty, szósty, siódmy. Idź obróć poduszkę na mniej zapłakaną stronę.
  • Ritha 06.04.2019
    Widzimy, widzimy
  • Jared 06.04.2019
    Oesu...
  • NihiluśSmurf 06.04.2019
    Ritha do Ciebie to również: Myślę, że dość będzie prób podjęcia z Tobą dyskusji - zachowujesz się jak berbeć, któremu ktoś zabrał zabawkę i ewidentnie prosisz się o interwencję mniej elegancką niż szermierka słowna w duchu fairplay - na Twoje życzenie. W związku z uporczywą próbą udowodnienia mi, że ziemniak jest burakiem, a Ty jesteś Panią na tych włościach, informuję: każda kolejna próba personalnego ataku, wykraczająca poza prawilne zasady dyskusji opisane między innymi przez Schopenhauera w "Erystyce" będzie przeze mnie uznana za stalking i może to nieść za sobą dalsze konsekwencje związane z powiadomieniem organów ścigania. Nie życzę sobie, żebyś pisała na moim profilu jakiekolwiek teksty, więc radzę Ci ważyć słowo, skoro argumentów ważyć nie potrafisz. Apage. https://youtu.be/fUcehx0jW_M
  • yanko wojownik 09.04.2019
    „No, no. Chinaski.” Czyta się z podobnym zapałem i wciągiem. Tylko ten stalking z policją w komentarzach, to na poziom wali, ocenę zaniża, ja daję pięć i będę śledził rozdziały, ale policje na ludzi - trochę niestylowo, choć nie za bardzo wierzę w autentyczność kroków, po obraniu kierunku na komisariat.
  • NihiluśSmurf 09.04.2019
    Wiesz, yanko, możesz sobie żyć "prawem ulicy", "jebać konfidentów" itepe. a ja wolę być pragmatykiem i jak mi jakiś pimpek w dzbaniarskiej zbroi wjeżdża na rewir na policyjnym mechapinczerze, to nie zauważam przeciwwskazań, żeby taką "anielską policję" szczuć tak jak zapłakany czterolatek szczuje kolegę tekstem "Jesteś u Pani", gdy ten zamiast prawilnie zamknąć ryj lub go nigdy nie otwierać, zaczyna opowiadać po całym przedszkolu, że nigdy nie widział mojego siurka, ale jego jest większy. Mi to zwisa w jakiej Canulas się znajduje kategorii gatunkowej - czy jest czworonożnym człowiekiem, trójkołową taczką do wożenia gnoju itepe. Nie uważam, żeby gatunek ludzki zasługiwał na jakiś hendikap, gdy wjeżdża temat agresji. "Zło czymkolwiek zwyciężaj." Amen.
  • NihiluśSmurf 09.04.2019
    "anielską milicję" - to z Sapkowskieg
  • yanko wojownik 09.04.2019
    Z trylogii "mamy nie tylko przywileje, ale i obowiązki"

    Już bardzo spopularyzowana, bo w sieci znalazłem:
    "Bractwo Paska św. Tomasza z Akwinu Wyznawcy Zakonu kazn. Doktora anielskiego, Patrona czystości, Patrona młodzieży szkolnej czyli tak zwana Milicja Anielska Milicja Anielska"
    Lubią co im pasuje sobie przypisać ci kościelni. Ale data (bo to książka z tak długim tytułem) data wydania:
    1904 . W czasie kombinują też.
  • yanko wojownik 09.04.2019
    pokręciłem z wyrazami deko
  • NihiluśSmurf 09.04.2019
    Nie napisałem, że Sapkowski to wymyślił.
  • yanko wojownik 09.04.2019
    To zapewne konflikt starszy niż moja tu bytność, więc nie ingerują w to co przedwieczne i po kres wszystkiego. Choćby nawet inkwizycję wdrożono, bo lubię ten zespół.
  • yanko wojownik 09.04.2019
    NihiluśSmurf , Nie zarzucam - wiem, że Sapkowski zapożyczał, sam to przyznawał.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania