Poprzednie częściBajka KSW - Wylali Pudziana!

Bajka KSW - Witamy pana prezesa

Wszystkim nam kazano przyjść do oktagonu i przyszedł pan Lewandowski.

- Drodzy przyjaciele - powiedział. - Mam przyjemność zakomunikować wam, że przejeżdża

na naszą galę pan prezes i zaszczyci odwiedzinami naszą arenę. Wiecie z pewnością,

że pan prezes to nasz dawny fighter. Jest to dla was przykład, który dowodzi, że pracując

wytrwale, można osiągnąć najwyższe cele. Zależy mi na tym, żeby ta wizyta zostawiła panu

prezesowi niezapomniane wrażenie, i liczę, że mi w tym pomożecie.

I Lewandowski kazał Andryszakowi i Janikowskiemu stanąć w kącie, bo się bili.

 

Następnie Lewandowski zwołał wszystkich trenerów i powiedział im, że

ma wspaniałe pomysły, jak przyjąć prezesa. Na początek zaśpiewa się "King Bruce Lee Karate Mistrz", a potem

trzech z wagi piórkowej podejdzie do prezesa i wręczy mu kwiaty. Naprawdę, ten nasz Lewandowski ma

fajne pomysły! To dopiero będzie niespodzianka dla prezesa! Na pewno żadnych kwiatów nie

oczekuje. Nasz trener wyglądała na niespokojnego, nie mam pojęcia dlaczego. Uważam, że

ostatnio nasz trener zrobił się bardzo nerwowy.

Lewandowski powiedział, żeby od razu zacząć próbę, i byliśmy okropnie z tego zadowoleni, bo

upiekł nam się sparing, bo trener kazał nam w tym czasie śpiewać "Bruce'a Lee". Zdaje się, że to nie poszło zbyt dobrze, chociaż robiliśmy okropny hałas.

 

Trochę co prawda wyprzedziliśmy starszaków. Oni byli przy „wyciągam damy spod opieki mamy”, a my już

przy drugim „twoje łzy lecą mi na koszulę”, poza Różalem, który nie zna słów i śpiewał „tralala”, i Pudzianem, który nie śpiewał, bo właśnie zajadał rogalik. Trener wymachiwał rękami jak wiatrak, żeby nas uciszyć, a potem zamiast skrzyczeć starszaków, że się spóźniają, skrzyczał nas, a przecież myśmy byli pierwsi na mecie,więc to było niesprawiedliwie. Możliwe, że to Różal zdenerwował trenera, bo kiedy on śpiewa, to zamyka oczy, więc nie widział, że trzeba już przestać, i dalej śpiewał „tralala”.

 

Nasz trener powiedział coś Lewandowskiemu i Kawulskiemu, a potem Lewandowski nam

powiedział, że tylko starsi koledzy będą śpiewać, a mali mają udawać, że śpiewają.

Spróbowaliśmy i poszło bardzo dobrze, było o wiele mniej hałasu, a Lewandowski powiedział

Pudzianowi, że nie musi się tak wykrzywiać udając, że śpiewa, a Pudzian odpowiedział, że on

nie udaje, że on je, i Lewandowski ciężko westchnął.

- No więc dobrze - powiedział Lewandowski - Po Franku Kimono trzech z piórkowej podejdzie do pana

prezesa.

Lewandowski popatrzył na nas i wybrał Sowińskiego, Klebera Koike Erbsta i mnie.

- Szkoda, że to nie są dziewczynki - powiedział Lewandowski - można by je ubrać na niebiesko,

biało i czerwono albo, jak to się robi czasami, zawiązać im we włosach kolorowe kokardy -

to wygląda nadzwyczaj efektownie.

- Jak mi się zawiąże kolorową kokardę we włosach, to zrobię drakę - powiedział

Sowiński.

 

Lewandowski odwrócił prędko głowę i spojrzał na Kornika jednym okiem szeroko

otwartym, a drugim zupełnie malutkim, bo na to oko nasunął brew.

- Coś ty powiedział? - zapytał Lewandowski i wtedy nasza trener powiedział bardzo szybko:

- Nic, szefie, on tylko kaszlał.

- Wcale nie, panie trenerze - powiedział Narkun - ja słyszałem, on powiedział...

Ale trener nie dał mu skończyć, powiedziaa, że nikt się go nie pyta.

- Właśnie, ty wstrętna konfituro - powiedział Sowiński - nikt się ciebie nie pyta.

 

Narkun zaczął płakać, powiedział, że go nikt nie lubi, że jest bardzo nieszczęśliwy, że źle

się czuje, że wszystko powie swojemu tacie i że wtedy dopiero zobaczymy, i trener powiedział

Sowińskiemu, żeby się nie odzywał bez pozwolenia, i Lewandowski przesunął ręką po twarzy,

jakby chciał ją obetrzeć, i zapytał trenera, czy ta mała wymiana zdań jest już skończona i czy on

może mówić dalej. Trener zrobił minę, jakby dostał sraczki.

- Dobrze - powiedział Lewandowski. - Tych trzech chłopaczków podejdzie do pana prezesa i

poda mu kwiaty. Chciałbym mieć na próbę coś, co przypomina bukiet.

Kawulski powiedział:

- Mam myśl, Martin; zaraz przyjdę.

Pobiegł i wrócił z trzema miotełkami od kurzu z piórek. Lewandowski miał trochę zdziwioną

minę, ale potem powiedział, że na próbę to ujdzie. Kawulski dał każdemu z nas miotełkę -

Sowińskiemu, Erbstowi i i mnie.

- A teraz, moi drodzy - powiedział Lewandowski - wyobraźmy sobie, że ja jestem panem prezesem, a

wy zbliżacie się do mnie i dajecie mi miotełki.

Zrobiliśmy tak, jak nam kazał Lewandowski, i daliśmy mu miotełki. Lewandowski trzymał miotełki w

rękach, ale nagle rozgniewał się. Spojrzał na Różala i powiedział:

- Ty, tam w szeregu, widzę, że się śmiejesz. Może nam powiesz, co cię tak rozbawiło,

żebyśmy i my mogli się pośmiać.

- Z tego, co pan powiedział, panie Lewandowski, że dobrze by było zawiązać kokardy na

głowach Wrzoska, Erbsta i Kornika!

- あなたは良い読者です? - zapytał Koike.

- Mam cię w nosie - powiedziałem do Różala i Różala dał mi kuksańca.

 

Zaczęliśmy się bić i inni koledzy też, oprócz Narkuna, który się rzucił na ziemię i

krzyczał, że że nikt go nie lubi i że jego tata poskarży się prezesowi. Lewandowski machał swoimi miotełkami i krzyczał:

- Uspokójcie się! Uspokójcie się!

Wszyscy biegali, trenerowi zrobiło się słabo - była pyszna zabawa!

Nazajutrz, kiedy prezes przyszedł, wszystko poszło doskonale, ale nas nie widział, bo

zaprowadzono nas do szatni i gdyby nawet chciał nas zobaczyć, to też by nie mógł, bo drzwi

zamknięto na klucz.

 

On ma dziwne pomysły, ten nasz Lewandowski!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania