Spodziewałam się, że ta historia z duchem się może tak skończyć :D Cała trylogia o babce świetna, oczywiście w moich klimatach, zabawnie i lekko spisana, znakomicie spełnia funkcję rozbawiania czytelników, aż szkoda, że tak mało :)
Cieszę się, że ktoś zagląda jeszcze do tych starych wpisów :) I ogromnie mi miło, że się podobało :D Jeśli lubisz takie wiersze jest ich więcej na moim profilu. Polecam Wiejskie wesele, Nalewka wiśniowa, Śmierć po kąpieli :)
Haha, żałuję, że wcześniej tu nie zajrzałam. To jest przezabawne. Cudo poprostu! Uśmiałam się przy tym, jak nigdy przy żadnym tekście. Leci okrąglutka 5.
Właśnie zauważyłem, że jak dla kaprysu się pisze, tak zwyczajnie byle coś skrobnąć, to czasem uruchomi się multum pomysłów, całą paletę możliwości, wariantów, zresztą jak zwał tak zwał. Tak i wyszło z Twoim pomysłem, nie skończyło się na jednorazowym akordzie, a pociągnęło za sobą i oprócz kota i koguta jeszcze i byty niematerialne. Coś czuję, że w następnej części, to i zahaczyłabyś o podróż astralna, co poniekąd jest możliwe przy takim tempie spożywania etanolu.
No nie jestem zaskoczony, że po kilku takich wesołych dniach i częściowo nocach, babinka straciła percepję w odróżnianiu jawnych znaków, od tych przywidzeń. Może się w końcu zdarzyć, że nasz umysł zacznie przyswajać co jemu podsunie podświadomość, a ona jest jak czytam u Ciebie bogata w teści.
Sidziała sobie babinka, rozmyślala nad swym życiem, przywodziła na myśl wszelkie kolorowe dni, fotel bujany rozmajał, a tu ciemności egejskie nastały, czarno-biały film pozostał. Wszelkie znane postaci zostały zastąpione przez coś podobnego do duszka, a na dodatek ja przedrzeźnia, małpuje jej ruchy. No tego to jeszcze nie grali, w tej formie balet nie przejdzie.
Dobrze, że prąd włączyli w samą porę, bo kto wie, czy cepelia by nadążyła z uzupełnianiem jej zasobów. A wszystko tak jak piszesz, przez nieumiarkowanie w spozywaniu napojów wyskokowych. Choć tak sobie deliberuję, że przydałby się jej jakiś dziadziu, no koleżanka, to mniej by wypiła, a co za tym idzie omamy by zniknęły, a jak nie, to we dwoje by prędzej jej cień dopadli.
W poprzedniej części już miałem napisać, że wnuki będąc u babci na wakacjach mogłyby tylko skorzystać. Nie byłoby rzadnej taryfy ulgowej, króciutko trzymane, wyrosłyby na praktycznie doświadczone osoby. Nie jakieś pipy, co pod buzię maja podane, a zaradne, zdyscyplinowane, bo coś nie widzę babci serwującej deserki, czy czytającej bajeczki.
Ale z drugiej strony, która synowa zostawilaby swoją pociechę z kimś tak zajętym samym sobą, no chyba, że w ostateczności, gdyby docisnęło do muru. Pewnie w tym momencie załatwiając daną sprawę, miałaby duszę na ramieniu i dzwoniła, co 15 minut, z pytaniem: -„ Wszystko w porządku? A babcia nie sprawia problemów?” Pozdrawiam.
Uwielbiam Twoje wywody, to więcej niż komentarz :) Napisałeś opowiadanie zainspirowane moim wierszem, piękne :) Może jeszcze trafisz u mnie na coś podobnego humoru, ale raczej nie licz na to, wena się wyczerpała :)
Chyba masz rację, że babunia raczej wnuków piastować nie będzie, chyba że takie, co to by ją obsługiwały, bo podejrzewam, że gdyby ona się zabrała za dogadzanie wnuczętom, to dopiero mogłoby się narobić ambarasu :)
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Komentarze (28)
5 i zapraszam do mnie :)
No nie jestem zaskoczony, że po kilku takich wesołych dniach i częściowo nocach, babinka straciła percepję w odróżnianiu jawnych znaków, od tych przywidzeń. Może się w końcu zdarzyć, że nasz umysł zacznie przyswajać co jemu podsunie podświadomość, a ona jest jak czytam u Ciebie bogata w teści.
Sidziała sobie babinka, rozmyślala nad swym życiem, przywodziła na myśl wszelkie kolorowe dni, fotel bujany rozmajał, a tu ciemności egejskie nastały, czarno-biały film pozostał. Wszelkie znane postaci zostały zastąpione przez coś podobnego do duszka, a na dodatek ja przedrzeźnia, małpuje jej ruchy. No tego to jeszcze nie grali, w tej formie balet nie przejdzie.
Dobrze, że prąd włączyli w samą porę, bo kto wie, czy cepelia by nadążyła z uzupełnianiem jej zasobów. A wszystko tak jak piszesz, przez nieumiarkowanie w spozywaniu napojów wyskokowych. Choć tak sobie deliberuję, że przydałby się jej jakiś dziadziu, no koleżanka, to mniej by wypiła, a co za tym idzie omamy by zniknęły, a jak nie, to we dwoje by prędzej jej cień dopadli.
W poprzedniej części już miałem napisać, że wnuki będąc u babci na wakacjach mogłyby tylko skorzystać. Nie byłoby rzadnej taryfy ulgowej, króciutko trzymane, wyrosłyby na praktycznie doświadczone osoby. Nie jakieś pipy, co pod buzię maja podane, a zaradne, zdyscyplinowane, bo coś nie widzę babci serwującej deserki, czy czytającej bajeczki.
Ale z drugiej strony, która synowa zostawilaby swoją pociechę z kimś tak zajętym samym sobą, no chyba, że w ostateczności, gdyby docisnęło do muru. Pewnie w tym momencie załatwiając daną sprawę, miałaby duszę na ramieniu i dzwoniła, co 15 minut, z pytaniem: -„ Wszystko w porządku? A babcia nie sprawia problemów?” Pozdrawiam.
Chyba masz rację, że babunia raczej wnuków piastować nie będzie, chyba że takie, co to by ją obsługiwały, bo podejrzewam, że gdyby ona się zabrała za dogadzanie wnuczętom, to dopiero mogłoby się narobić ambarasu :)
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania