Bajka o małej różowej rybce
Mała różowa rybka płynęła w górę rzeki. Nikt w dole jej nurtu nie zauważył, że nagle zniknęła z ich placu zabaw. Pozostałe rybki nie chciały się z nią bawić, bo była inna. Mała uciekinierka dłużej już nie chciała być samotna i odrzucana. Popłynęła w górę nieznanej toni w nadziei, że znajdzie jakieś inne samotne stworzonko, z którym mogłaby sie razem pobawić. Gdy dopłynęła aż do źródeł strumyka, nikogo tam nie znalazła. Nie miała już dokąd płynąć więc zastygła w bezruchu, marząc o wspólnej zabawie z innymi rybkami. Wszystkie koleżanki ją bardzo lubiły i zapraszały ją do wspólnych zabaw. Mała różowa rybka, zanurzona w swych pięknych marzeniach, usnęła i nigdy już się nie obudziła.
Komentarze (23)
*komentarzu
To zdanie mi nie pasuje, ale to w koncu bajka.
Mi nie leży padające co chwila słowo "rybka", ale to w końcu o rybce.
Natomiast dla rzeki już by można było jakiś synonim znaleźć.
W tej wersji to takie 3+. Przy czym plus jest podyktowany sylwestrową ulgą.
Na razie nie oceniam, może się coś ruszy tu.
Edycja w profilu.
chyba tutaj...
Generalnie chodzilo mi o to zeby bylo smutnie. Bo to byla taka zadaniowka w ktorej chodzilo o to zeby napisac o malej rozowej rybce ktora plynela rzeką sle napisac to tak zeby bylo smutne. Jak oceniacie zamysl pod kontem smutnosci ?
rzeka, rzeka, rzeka...
I w zasadzie tyle wyniosłam z tego tekstu. Ja już ci chyba wcześniej pod jakimś opowiadaniem pisałam: "używaj synonimów" - nie znasz - wklep w internet - to wyszuka. Śledziłam kilka Twoich poprzednich tekstów, gdzie królował powyższy problem, i w moim odczuciu, w tym cofnąłeś się o krok do tyłu. Szkoda. Na plus jedynie to, że w przeciwieństwie do poprzednich, nie widzę literówek.
Pozdrawiam
Kurde naprawde smuci mnie historia rybki , ktorà przeciez sam wymyslilem. Kurde :((
Tak sobie mysle o tym co napisala mi nie raz Agnieszka Gu, że może być dobra historia ale jeśli jest źle zaserwowana odbiorcy ( tak jak w moim przypadku, braki synonimów, zbyt prosty jezyk itd itp ) to traci to caly urok. I w tym miejscu przychodzi mi na myśl film pt ."Zjawa". Historia nie jest porywajaca nooo aaaleee ..... TE ZDJĘCIA - miód malina, klimat oddający dziką przyrode, szerokie kadry w ujeciach pięknej a zarazem dzikiej i bezwzglednej przyrody, która wtedy jeszcze nie byla w ogóle okiełznana przez Europejczykow, muzyka. To wszystko sprawilo ze ten film jest jednym z moich ulubionych a uwierzcie, że obejrzalem dużo filmów, jestem kinomanem i potrafie odróżnić dobry film od gniotu.
I właśnie jeśli chodzi o filmy to to też działa w drugą strone bo moze być bardzo dobra historia ale kiepski reżyser, dupiaty operator obrazu i muzyka która w ogole nie robi filmu. Jednakze sama histiria może być bardzo interesujaca, zajmujaca i wbijajaca w fotel
I teraz pytanie. Czy tak samo moze być w przypadku literatury ???
Treść, treścią, ale musi sie płynąć. Każdy błąd powoduje, że wytracasz pęd. Zwalniasz. Jak masz już nazwisko, ludzie podświadomie w Twych błędach dopatrują się przewrotności. Ale możesz zacząć pisać "guwno" tylko wtedy, jeśli wpierw odwiedzisz pięćdziesiąt szamb. Inaczej nie.
Treść wżna, ale forma to..
Efekt pierwszego wrażenia się toto zwie.
Zatem jeździjcie po mnie dalej. Wszystko przyjmę na klate i będę poprawial aż osiągnę perfekcje ????
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania