.

.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (60)

  • Wrotycz 16.03.2019
    :))))... tak zaczęłam, ale później... :(((

    W finale się odwróciło, znaczy przed zakrętem :)

    _____
    6/5
    Na razie tyle, ale przynajmniej jednoznacznie:)
  • Hypokryta 16.03.2019
    Dzięki za odpowiedź, Wrotycz, prawdę mówiąc możesz się poczuwać współautorką tego opowiadania, bo Twoja dyskusja z ozarem i betti pod jej wierszem "sny umierają na czerwono" zainspirowała mnie do napisania tej bajki :) Nawet jedną wypowiedź ozara praktycznie niezmienioną wrzuciłem do tekstu. Ciekawe, czy ją odnajdziecie ;-)
  • Wrotycz 16.03.2019
    Niemożliwe, tak szybko piszesz?:)
    Jak fabuła ma się do dyskusji?
    No cóż, faktycznie krasnoludek wciąż płaci za... życie tutaj metaforycznie upchnięte pod panienkami, a pognębiony człowiek to krasnoludek.
    Hm. No to ja widzę swoje zdanie w decyzji rozbicia się na zakręcie, ewentualnie również w osobie, która przystała na niedoskonałość profilu, ale zatajenia prawdy o wzroście nie zaakceptowała. :)
  • Hypokryta 16.03.2019
    Wrotycz Z wyszukaniem swoich śladów: utrafiłaś w sedno. A to, że piszę szybko, nie znaczy, że piszę dobrze - czego dowodzi komentarz Ozara - myślałem, że jaśniej się już nie da, a jednak wyszło jak wyszło. Piszę szybko - a więc byle jak - z braku czasu. Mam go niestety bardzo mało, więc nie pozostaje mi nic innego jak pisać szybko albo wcale. No i przez to czasem to wychodzi tak badziewnie.
  • Wrotycz 16.03.2019
    Hypokryta, Ty mnie nie obrażaj, ja nie chwalę za badziewie, nigdy.

    A że trafiłam... bardzo się cieszę:)
  • betti 16.03.2019
    No i to mi się podoba... szybko się za to wziąłeś i szybko napisałeś, wykorzystując pewne wypowiedzi... Buzia mi się uśmiecha, a o to chyba chodziło...
  • betti 16.03.2019
    Cholera, muszę czytać komentarze przed napisaniem swojego...
  • Bogumił 16.03.2019
    Dobre i jednocześnie niesmaczne, cuszsz.
  • betti 16.03.2019
    Bogumił, nie masz dystansu.
  • Bogumił 16.03.2019
    betti Może i nie mam, ale przecież napisałem, że nawet mi się podoba.
  • sensol 16.03.2019
    no znowu fantasticzne! z wykopem! przez Ciebie dostanę wysypki z zawiści, ze któś tak może "spod palca" machnąć tekstem, którego poziom ponad poziomy (opowi.pl) wyrasta.
  • Hypokryta 16.03.2019
    Większość zasługi jest po stronie Ozara, betti i Wrotycz, bo ich potrójna / troista dyskusja praktycznie pod to podwaliny położyła. Właściwie oni dostarczyli materiału, wystarczyło tylko dodać ociupinkę spoiwa. Najłatwiej mi tak zapisywać coś z życia - próbuję czasem pisać prozę historyczną lub para-historyczną i ona mi już tak nie wychodzi, z prostego powodu - nie widzę na żywo tych ludzi, a tu dyskusję miałem na żywo przed moimi oczami toczoną, nawet chciałem w niej głos zabrać, ale miast tego, sobie chamsko "pożyczyłem" te głosy (no dobra: ukradłem i niecnie wykorzystałem) i z nich bajdurzenie to skleciłem.
  • sensol 16.03.2019
    Hypokryta nie czytałem dyskusji. historia tak czy siak jest dobra
  • Hypokryta 16.03.2019
    sensol miło to słyszeć, czy też czytać :)
  • Ozar 16.03.2019
    Hm. Przyznam szczerze że nie do końca rozumiem przesłanie tego tekstu i odniesienie do naszej z betti i wrotycza dyskusji. Jak wiesz albo o nie ja należę do tych niewielu ludzi na tym portalu którzy potrafią pisać że czegoś nie kumam. Tutaj też nie kumam więc może napisz o co biega w twoim tekście, ale tak prościej żebym miał szansę zrozumiec
  • Hypokryta 16.03.2019
    Dziękuję za słuszne uwagi, może rzeczywiście tekst jest zbyt niejasny i niespójny - pisany był na szybko praktycznie podczas Waszej dyskusji.
    Co do przesłania - nie wypowiem się, nawet w tym sensie, czy tekst jakoweś posiada, czy też był typem wydmuszki, jak wiele utworów tutaj (niekoniecznie prozatorskich). Nie chcę innym zabierać możliwości znajdywania własnych przesłań, bo już kiedyś to ująłem i podtrzymuję, że utwór - może bardziej poetycki, ale prozy to też, choć mniej dotyczy - powstaje dopiero w momencie odczytania, a nie zapisania i zawsze jest to efekt działania spółki dwóch umysłów - piszącego i czytającego. Skoro u Ciebie w umyśle nie zadzwoniło, a byłeś jednym z inspiratorów tego tekstu, to widocznie gdzieś mocno spartoliłem robotę i powinienem tekst poprawić, bo jest słaby.

    Żart, który musisz tłumaczyć, nie jest żartem. Podobnie tekstów własnych się pewnie nie powinno tłumaczyć i reinterpretować (bo odczytanie przez autora, też jest w końcu odczytaniem), ale ze wstydu, że tak dałem ciała to jednak poniekąd zrobię - postaram się to wyłożyć jak najprościej potrafię, wypiszę tu po prostu skrót tych części Waszej rozmowy, które mnie zainspirowały, do powstania tego bajdurzenia, wraz z moimi uwagami

    betti 5 godz. temu
    Ozar, Ty jak typowy facet widzisz tylko ciało...

    (czy dobrze myślę, że to sugeruje, że kobiety widzą bardziej duszę, wnętrze? Tak sobie to uprościłem)


    Ozar 5 godz. temu
    betti nie oszukujmy sie. Na początku zawsze jest ciało: ładne nogi, duże cycki, długie lokowane włosy, duże czarne oczy itd. Wszystko inne przychodzi, albo i nie po czasie.

    to sobie "pożyczyłem" w tekście praktycznie bez przeróbek:
    "(na ile wierzyć zdjęciom, na których widać było ładne, długie nogi, duże cycki, długie lokowane włosy i duże czarne oczy)"
    chyba wyjaśniać tu nie ma czego, skoro cytat jest praktycznie dosłowny

    betti 5 godz. temu
    Wiem, Ozar. Faceci to wzrokowcy, zawsze mnie to drażniło, bo zawsze chciałam, żeby ktoś zobaczył moje wnętrze (...)

    a więc znów - faceci to wzrokowcy... a baby niby nie? ;-)

    potem jest Wasza dyskusja o propagandzie - to wątek poboczny, ale nasunęło mi to na myśl bezpośrednio scenę w piekarni, gdy krasnoludek wchodzi na skrzynki i wygłasza swoją propagandową "mowę" nawet chciałem ją zakończyć Gierkowym "Pomożecie" i odzewem "Pomożemy" - ale zrezygnowałem z tego w ostatniej chwili.

    Ozar 5 godz. temu
    betti Piszesz twoje wnętrze. Zgoda, ale najpierw to co widzą oczy, a dopiero później to co czuje serce. Tak było , jest i będzie

    Internet pozwala na odwrócenie tego... na krótką chwilę. Każdy z nas może być takim krasnoludkiem, przekonanym o pięknie własnego umysłu (choć jak słusznie to zauważyła jesień, nieszczęścia spadające na ludzi nie czynią nas wcale altruistami, nie stajemy się przez nie lepsi, jakby chcieli różni apologeci, nie stajemy się przez nie silniejsi, jak twierdzą ci, którzy uwierzyli Nietschemu - nieszczęścia z reguły czynią z nas bardziej zamkniętych, skupionych na sobie sukinsynów, krasnoludek był zbyt mocno dotknięty nieszczęściami, by mógł być wartościowy dla kogokolwiek... nawet dla niego samego)


    betti 5 godz. temu
    Ozar czyli dziwki są cudowne...

    W pewien sposób są. Są strasznie uczciwe w tym co robią. Jest w tej transakcji jakaś taka upiorna czystość. Ciało za pieniądze. Dusza za pieniądze. Ale będziesz musiał dopłacić, za każdy zakupiony kawałek.
    w tym kontekście słowa Wrotycz:

    Wrotycz 5 godz. temu
    Tylko jedno me zastrzeżenie do wiersza: oddaje się zawsze za darmo. Za parę groszy - to już transakcja:)

    Z krasnoludkowości wyziera bardziej to, że wszystko jest transakcją. Oddawanie się jest pozorne. To zawsze jest pewnego rodzaju sprzedaż. Ta część utworu bierze mocno stronę betti, która pisze:

    betti 5 godz. temu
    Całe życie, to transakcja.

    Wrotycz 5 godz. temu
    Eee... zejdź z cynizmu. Życie (chwile) jest altruistycznym cudem.

    Tu ponownie - nieszczęśliwych, zamkniętych w sobie ludzi nie stać na altruizm. Chciałem przez chwilę by krasnoludek zrobił coś altruistycznego, by zachował się tak jak czasem jego filmowy idol - ale to było niemożliwe w jego krasnoludkowości. Krasnoludek widzi tylko swoje nieszczęście i nie zamierza naprawiać czy polepszać świata. A nawet zwykłe pytania pracowników o podwyżkę odbiera jako atak.


    Tu przeskoczę nieco, bo dalej można by tu dość iść tym psim śladem, ale zastanawiam się, czy Waszym zdaniem udało mi się oddać też inny aspekt tej arcyciekawej dyskusji.


    "
    Ozar 5 godz. temu
    Wrotycz jak zapewne wiesz wszystko jest na sprzedaż: miłość, przyjaźń, strach, odwaga wszystko. To smutne, ale prawdziwe.

    Wrotycz 5 godz. temu
    Ozar, nie zapłaciłeś za zaistnienie w rzeczywistości.
    Inna kwestia, że bycie wymaga pracy:)"

    i dalej - "
    betti 4 godz. temu
    Wrotycz opłatę, to oni sobie sami pobrali... więc nie jesteśmy ''za darmochę'' "

    " betti 5 godz. temu
    Jak nie zapłacił? On bardzo często za to płaci... Odpowiedz

    Ozar 5 godz. temu
    Dokładnie jak każdy z nas pchający, albo ciągnący wózek zwany życiem.,"

    Krasnoludek płaci za to, że zaistniał. Istnienie jest karą za zaistnienie.
    Nie każdy ma odwagę by z tym skończyć, by odrzucić ten dług, by jego spłatę anulować jednym gestem.

    "
    Ozar 4 godz. temu
    Wrotycz, akurat moje życie to tak skrótowo wielka cysterna pełna gówna a w niej kilka, powtarzam kilka rodzynków i to wsio. Więc chyba płacę za swoje istnienie, głównie bólem i makabrą. Sorka, ale chyba bardziej wiem co to życie."

    Potem padają sformułowania w stylu tego:

    betti 4 godz. temu
    Dla mnie odejść samemu, to tchórzostwo... pchać ten wózek, to bohaterstwo i mówię to z perspektywy osoby, która lubi sama pchać wózek, bo tylko wtedy silna.. Odpowiedz

    które już nie zdążyłem przeczytać, a które jednak musiałem podskórnie gdzieś wyczuć.

    Bo zakończenie opowiadania, co prawda sugeruje, że krasnoludek wraz ze swą "dośmiertną miłością" się rozbił, ale czy na pewno? Czy starczyło mu odwagi na to tchórzostwo?
    A może chciał sprawdzić co naprawdę myśli o nim kurtyzana? Może chciał ją sprowokować by przestała grać, bo ona w końcu gra cały czas - zarówno wtedy, gdy mówi, że "– Przecież wiesz, że nie. To tylko transakcja." jak i wtedy gdy potakuje, że go kocha. Która gra jest bliższa prawdzie? Krasnoludek tego nie wie. Chce wierzyć, że ta gra, to słodkie kłamstwo do którego ją zmusił, jest bliższe prawdzie, niż ten pancerz, który każda dziwka sobie buduje by móc sprzedawać na kawałki i plasterki własną duszę.

    Jak myślicie co się tak naprawdę stało dalej? Czy krasnoludek się rzeczywiście rozbił, czy też raczej zdjął nogę z gazu, zatrzymał się na poboczu i wyrzucił prostytutkę z auta - w deszcz i mrok ulicy?
  • Wrotycz 16.03.2019
    Rozbił się. Jemu brak nadziei.
  • sensol 16.03.2019
    rozbił się, żeby się po pierwsze zemścić, po drugie w towarzystwie zawsze raźniej (samobójstwo rozszerzone)
  • jesień2018 16.03.2019
    No.... bardzo dobry tekst. Tacy jak krasnoludek zawsze mają przechlapane. Mimo, że wzbudził moje współczucie, nie wzbudził sympatii, nie chciałabym się z nim spotkać. Był zbyt nieszczęśliwy, i przez to zbyt skupiony na sobie, żeby mógł komuś dać coś wartościowego. Wcale nie miał pięknego umysłu.
  • Hypokryta 16.03.2019
    Bardzo miło przeczytać takie słowa. Dziękuję bardzo, moim zdaniem utrafiłaś w sedno. Twoje spojrzenie na krasnoludka jest bardzo bliskie temu, jak sam na niego spoglądam.
  • kalaallisut 16.03.2019
    Wpadłam przelotem, także krótko i bez nadinterpretacji utworu. Rozwaliłeś mnie tą bają :D !!!!!
  • Hypokryta 16.03.2019
    Dziękuję bardzo za pozytywną opinię. Mam nadzieję, że jak już będziesz "nie przelotem" to dodasz coś więcej od siebie.
  • kalaallisut 16.03.2019
    Zatrzymał się...
  • kalaallisut 16.03.2019
    Chciał ją albo tylko nastraszyć...albo wyrzucił z auta sam ocalał. I tak miał kogoś kto spełnił to czego chciał. Na tą jedną chwilę miał kogoś kto go kochal aż do śmierci. W bajkach zazwyczaj są takie zakończenie i żyli długo i szczęśliwie ...i przysięgi aż do śmierci. Każdy z nas chciałby wierzyć i on też. On zrealizował okrutnie swoje marzenie. Miał jedna osobę która kochała go aż do śmierci.
  • kalaallisut 16.03.2019
    kalaallisut *tę
  • Wrotycz 16.03.2019
    On jej zapłacił za kłamstwa o miłości aż po śmierć, i nie mając już więcej hajsu, chciał, żeby faktycznie do ich zgonu móc to słyszeć.
    To opowiadanie zasługuje na głęboką analizę.
  • kalaallisut 16.03.2019
    mógł ją zaszantażować...że albo teraz zgnie albo zostanie z nim do śmierci
  • betti 16.03.2019
    kala, zostanie z nim i będzie zarabiać na jego utrzymanie? Zapłaci za niego długi? On stanie się jej alfonsem?
  • betti 16.03.2019
    Stracił wszystko, przecież był bankrutem, więc tutaj nie miał już nic do stracenia, a tam zyskał tanią dziwkę, bo tam kasa już niepotrzebna...
  • Hypokryta 16.03.2019
    Zwróciłaś uwagę na ciekawy aspekt... ale co jeśli bankructwo było tylko finansowe, jeśli odnalazł w sobie siłę i odwagę by "pchać ten wózek"? A może właśnie musiał dobić dna by zacząć od zera?
  • betti 16.03.2019
    Hypokryta przecież idiotą nie był, dna dotknął, kiedy się zadał z dziwkami, ten pęd, to było odbicie się od dna, podróż w jedną stronę...
  • Hypokryta 16.03.2019
    betti W dawnym znaczeniu, przed czasami politycznej poprawności, gdy garbaty został "osobą z łukowatą architekturą ciała" termin idiota oznaczał osobę z IQ (w skali Wechslera) od 20 do 34 punktów. Pod tym względem idiotą krasnoludek nie był. Ale czy był idiotą w potocznym rozumieniu tego słowa? Czyż nie zachowywał się idiotycznie? Czyż w jego związkach z dziwkami - np. semi-trwały związek z "koszykarką" Ewą nie było jakiegoś idiotycznego romantyzmu?
    Chciałbym umieć opowiedzieć tę historię tak dobrze, jak Mike Figgis opowiedział - kamerą - historię miłości alkoholika i prostytutki w "Zostawić Las Vegas", ale moje pióro niestety jest za słabe na takie rzeczy. Dlatego ślizgam się po powierzchni.
    Gdzieś popełniłem podstawowy błąd w tym opowiadaniu, może przez to, że uczyniłem krasnoludka zbyt odpychającym i zbyt obrzydliwym, przez co mój pomysł, by każdy znalazł w nim jakiś przepoczwarzony i przepotworzony obraz siebie - spełzł na niczym. Niektórzy z Was co prawda są w stanie współczuć krasnoludkowi, ale jednak nikt nie chciałby krasnoludka zaprosić do swojego życia ani też nie chciałby się z żadnymi cechami tej obleśniej kreatury utożsamiać.
    No cóż. Czyli mimo pozytywnych ocen - jednak klęska.
    Potraktujcie więc lepiej ten wystrzał, jako ślepaka, pustą fraszkę-igraszkę dla śmiechu i rozbawienia, pozbawioną przesłania. Myślę, że w tej warstwie - komediowej - jeszcze się utwór jako tako broni.
  • betti 16.03.2019
    Hypokryta nawet gdybyś go pięknie ubrał, to odpadłby w przedbiegu... te dziwki, to płacenie za ''miłość'' no i przede wszystkim uboga osobowość. Czym on mógł zaimponować poetce, kiedy mózg między nogami?
  • Hypokryta 16.03.2019
    betti myślę, że mógłbym mu dodać jakąś ciekawą pasję, jakieś hobby, coś co by go uczyniło nie aż tak jednowymiarowym. Przez chwilę myślałem o tym, żeby coś kolekcjonował, albo grał na jakimś instrumencie (saksofon ze względu na ~seks w nazwie byłby tu pewnie najlepszy), ale raz, że nie starczyło mi czasu, dwa, że jakoś mi do jego konstrukcji psychicznej to nie pasowało. Miał być totalnym looooserem, a looserzy nie grają na saksofonie. W sumie to nie wiem jakbym mógł uratować to i zgarnąć choć odrobinę sympatii czytelnika dla tego stworka. Trochę mi go żal, że go takim stworzyłem. Okrutny ze mnie Bóg.
  • betti 16.03.2019
    Hypokryta wiesz, mogłeś go lepiej wyposażyć... wiesz, są ponoć kobiety, które pytają o rozmiar zanim zobaczą resztę...
  • Hypokryta 16.03.2019
    betti Aaaa... no ja naiwnie założyłem, że skoro to bajka, to bazujemy tu na powszechnie znanych i powtarzanych z ust do ust legendach, że wszelkiej maści karły w niektórych swych wymiarach są - w imię boskiej sprawiedliwości - gigantyczne. Jak to mówią Dothraki: Me nem nesa! ("wszyscy to wiedzą")
  • Hypokryta 16.03.2019
    betti tylko pytanie, czy akurat ten... wymiar... byłby w stanie zaimponować poetce? ;-)
  • betti 16.03.2019
    Hypokryta poetce - nie, ale reszta pań, może by mu nawet płaciła...
  • Hypokryta 16.03.2019
    betti Uratowałby może w ten sposób piekarnię, ale i tak nie osiągnąłby tego, na czym mu zależało najbardziej. Biedny ten krasnoludek. Taki banalnie tragi-komiczny.
  • Wrotycz 16.03.2019
    Mam wrażenie, ale po przeczytaniu komentarzy, że chciałeś przede wszystkim uwierzyć w ludzkość, tu przede wszystkim w jej damską część. Błąd leży w niewyeksponowaniu tego, czym imponował bohaterkom na portalach. Pokazu Umysłu zabrakło.
    A nam, komentującym zwykłej wrażliwości.
    Niech nie rozpędza samochodu, zwolni. Dopisz część drugą albo ostatni akapit.

    Mam nadzieję, że nie bawisz się naszym kosztem.
    Ale co tam, mam to w nosie:)
  • kalaallisut 17.03.2019
    Bawi się... sprawdza pierwsze i dalsze skojarzenia i myśli i ich drogę;)
  • Hypokryta 17.03.2019
    Oj, ja zawsze się bawię, ale mam nadzieję, że jednak nie Waszym kosztem.
  • kalaallisut 16.03.2019
    Niech go pocałuje i powie, że jak zwolni i przeżyją to spróbuję go pokochać i będzie przy nim za darmo. A pocałunek zdejmie czar i nagle zamieni się w księcia. Ba. Koniec i kropka
  • kalaallisut 16.03.2019
    Magiczny pocałunek zmienia ją w karła!!
  • kalaallisut 16.03.2019
    kalaallisut dwa karły żyły długo i szczęśliwie :))
  • Hypokryta 17.03.2019
    kalaallisut Bardzo milutkie zakończenie :)

    Pozostawię więc karzełki w takim stanie... może będą miały nowe karzełki potem? I będzie pretekst do części drugiej, o której pisała Wrotycz :)
  • kalaallisut 17.03.2019
    Koszykarka i karzeł kontrast i uwypuklenie różnicy to co dzieli, na wzrost przerzuciłeś ... to co jedni mają a drudzy o tym marzą, to z jakiegoś tam powodu ktoś jest odrzucany i poniżany gorzej traktowany karzeł musiał drożej płacić... chciał tej koszykarki tej wysokiej jako symbol tego czego mu było brak to czego chciał by inni go traktowali na równo.
  • Hypokryta 17.03.2019
    kalaallisut No i pięknie, myślałem, że nikt tego nie zauważył. A jednak. Brawo kalaallisut!
  • kalaallisut 17.03.2019
    Karzeł był za niski na miłość koszykarka za wysoka. Mam nadzieję że się pocałowali i pocałunek miłości ich zrównał.
  • kalaallisut 17.03.2019
    Szczęście w miłości to znak równości. Dobranoc
  • kalaallisut 17.03.2019
    Pragnienie miłości, która akceptuje nas takimi jacy jesteśmy z naszymi ułomnościami, wadami, kazdy z nas ma czegoś za mało a czegoś innego za dużo, nikt nie jest idealny, ci którzy mają dużą dysproporcję lub znaczenie odbiegają od normalności przeciętności, mają o wiele trudniej. być może lepiej potwór zrozumie drugiego potwora, lepiej zrozumie ktoś kto ma zeza kogoś kto krzywo chodzi, ktoś z defektem kogoś innego z defektem, niż zwyczajny przeciętny normalny człowiek w niczym nie odstający od reszty.
  • kalaallisut 17.03.2019
    Jak to jest, że zazdrościmy innym tego czego sami nie mamy? Być może mając to... wcale wielce nie wpłynęłoby na odnalezienie miłości do końca życia. Na spełnienie. Bo taka miłość tylko w bajkach a jak nawet nie, to nic do tego mają się nasze ułomności. Żeby móc kogoś pokochać. Żeby móc dać miłość trzeba najpierw kochać samego siebie. Nigdy nikt nie będzie kogoś kochał pełną miłością, nikt nie będzie w stanie ofiarować miłości, NIE DA SIĘ DAC CZEGOS CZEGO SIĘ NIE MA. Obydwoje nie kochali siebie więc mogli ofiarować prawdziwej miłości tylko taką zbudowaną na kłamstwie. Wcześniej czy później taka miłość nabierze odpowiedniego pędu i runie w przepaść. Wchodzenie w miłość zbudowaną na kłamstwie oznacza podwójną śmierć. Chyba że... Karzeł pokocha siebie wciśnie hamulec zwolni swoją antymilosc do własnego ja do własnej ułomności...
  • kalaallisut 17.03.2019
    Ona sprzedawała kłamstwo a on oddalby wszystko za kłamstwo, bo przestal wierzyć, że go ktoś pokocha takim jaki jest naprawdę.
  • kalaallisut 17.03.2019
    A tam była jeszcze ta firma. No cóż kiepskie te życie — firma na kredyt miłość za kredyt... bankructwo. Nic za darmo?. Miłość za darmo o ile tyczy dwojga osób kochających siebie, to co w sobie ma i to czego nie ma a ma partner kocha a nie zazdrości, tylko te różnice mają w formie uzupełnień siebie do siebie. Mogliby otworzyć nawet firmę: ona mogłaby malować sufity, on no nie wiem tyle że ponoć niscy są lepsi w łóżku podobno mają wyższy poziom hormonów ;)dla faceta z kompleksem Napoleona zdobycie wysokiej kobiety połechtałoby jego ego, zrekompensowało by jego małość, takie kryteria są złe, bo wciąż będzie się obawiał wielkości że przyjdzie duży i mu ją odbierze, stąd ta firma i porównanie do dużych sieciowek, mania wielkości i zazdrości. Nie mógł się doczekać miłości więc przyspieszył grę...
  • Hypokryta 17.03.2019
    kalaallisut bardzo dojrzała Ci wyszła ta analiza i interpretacja tej dwójki. Mało o nich napisałem o ich wzajemnej relacji, a może powinienem bardziej ją uwypuklić, może dać dziewczynie dwa metry, zamiast metr dziewięćdziesiąt, żeby jeszcze jaśniejsze stało się, że ona też była dziwologięm, zamkniętym w więzieniu swego ciała. Nie wiem czy jest sposób by wyjść z tej małości, o której mówisz. Zawsze pisząc korzystam z życia, tego co znam w jakiś sposób, odciskam na kartkach ślady kogoś, kogo rzeczywiście znałem, kto rzeczywiście istniał - świadomie, czy nieświadomie. Krasnoludki mają to do siebie, że są gnojone od małego. Ta nienawiść świata wsiąka w nich każdym porem skóry. Najpierw dokuczają im koledzy w szkole, potem ich wytykają palcami. Są z tego dwie drogi - obie w pewnym sensie w dół tylko, bo chyba karzeł może spojrzeć w górę na wielkość tylko jak świnia w niebo - jedynie gdy się przewróci.
    A tu na końcu nasz krasnoludek się przewraca... bankrutuje... nie wiem co było dalej?
    Czy ktoś, kto nienawidził siebie od zawsze jest w stanie samego siebie pokochać? Bo jak napisałaś: "Nigdy nikt nie będzie kogoś kochał pełną miłością, nikt nie będzie w stanie ofiarować miłości, NIE DA SIĘ DAC CZEGOS CZEGO SIĘ NIE MA." - czy tego karzełka kochali przynajmniej rodzice?
    Może jednak tak? Może gdzieś tam na samym dnie, pod warstwą obrzydzenia i wstrętu do samego siebie, jest też jakaś miłość? Obawiam się jednak, że prędzej na tym dnie może być już tylko złość, zawiść i poczucie krzywdy. Z czegoś takiego na zasadzie "teraz to ja wam wszystkim pokażę, teraz k... będzie na moim" - można też zbudować coś - zewnętrznie - wielkiego - można zostać milionerem budując swój kapitał na wyzysku, albo nawet liderem politycznym, budując swój kapitał polityczny na frustracji i niezadowoleniu. Tak czy siak, wewnętrznie - pozostanie się małym. Jednak myślę, a nawet nie tylko myślę, ale wręcz wiem - że od każdej reguły są wyjątki - tylko pytanie, czy Krasnoludek miał w sobie to coś, by takim wyjątkiem stać się?
  • Angela 17.03.2019
    Przeczytałam wczoraj z wielką przyjemnością, ale nie miałam możliwości komentować.
    Bajeczka bardzo ładnie napisana, jednak było w niej coś gorzkiego.
    Pozdrawiam.
  • Hypokryta 17.03.2019
    Witam niepotrafiącą pisać wierszy entuzjastkę chińskich bajeczek ;-) To niestety nie chińska bajka ale... Jak widzisz, Ty nie potrafisz pisać wierszy, ja bajek, a jakoś nam to za bardzo nie przeszkadza w publikowaniu ich tutaj. Cóż, że w bajeczce jest coś gorzkiego - to myślę, że chyba dobrze, prawdziwe, nieocenzurowane baśnie Tysiąca i jednej nocy, czy baśnie Braci Grimm były właśnie gorzkie i okrutne (w przypadku opowieści Sheheryzady - jeszcze dodatkowo nasączone seksem, upodleniem i zdradą). Czy Elfen lied nie jest gorzkie? Czy Grobowiec Świetlików nie jest gorzki? Ruchomy zamek Hauru? Księżniczka Mononoke? Czy nawet z gruntu prymitywne i przeznaczone dla najmłodszego widza Naruto nie jest gorzkie gdy poznajemy historię Haku i Zabuzy Mamochiego? Bajki muszą być gorzkie, by być dobre, Angela-san.
  • Angela 17.03.2019
    Hypokryta-san, nie jesteś wielbicielem, jednak pojęcie, wcale nie mgliste posiadasz.
    Nie napisałam, że gorycz w bajkach jest czymś złym, wręcz przeciwnie, często zmusza do refleksji.
    Napiszę jeszcze tylko: Więcej takich bajek : )
  • Hypokryta 17.03.2019
    Angela Trzeba bardzo dobrze poznać coś czego się nie lubi, żeby wiedzieć, że się tego nie lubi naprawdę, Angela-san :)
  • swen norwald 20.03.2019
    Ja bym nie używał w bajce wyrazów typu "idiotyczne". Nie chodzi o jakąś tam lichą poprawność, tylko że to już nie wygląda wtedy jak bajka tylko jakaś jej konwencja dla dorosłych. Chyba, że o to chodziło, ale wtedy pierwsze zdanie tu nie pasuje....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania