Ballada o nieszczęsnej

O jakże niebiosa czyste łkają nad panną,

Com wianka nie usłała w nici zbożowej,

Młodzianie cnoty dziewoi juże nie skradną,

Rzeka odprawiła sny miłości mężowej,

Bom kostucha pochowała weselne szaty,

Rybak zbolały nad mogiłą cory klęka,

Czymże ma choroba śród mąk ojcowskiej rany?

Jakaż rozstania nachodzi bestialska męka,

 

Porwana dziewica od mateczki Marzanny,

Zawiła do domostwa panienek Bzurzanych,

Wołała bidulka: Gdzież rodziciel kochany?

Wyłowiona z mórz wstąpiła do oddanych,

Włosy złociste jakby trawiaste iskierki,

Usłane kobiercami zawilców śnieżystych,

Okryta szatą jakową wdziały tancerski,

Młódka bolesna żem pełni czyny nieczystych,

 

Myśli swe piętnowała wokół pana zmarłych,

Czymże los zgasłej jako nęcącej rusałki?

„Heleno! Wróćże z równin wizji omdlałych,

Pogódź się żem twą rodziną pradawne mgiełki”,

„Jam za chmyza słyszała waszą historyję,

Chłopy na śmierć jakowo rytuały Strzygi,

Odrazy do poddaństwa zabójstwom nie kryję,

Albowiem nadejdzie świt gdym powstaną wygi”,

„Paduchu! Miłosierdziem Czarnoboga gardzisz?”

Ujęto niepokorną w falę goryczy,

Zemstę knuła jednakże skry ich nie ugodzisz,

„Ojczulku! Nie oddam ciała niby zdobyczy,

Powrócę do ramion cherlaka sierocego",

 

Drzewiec wiśni świadom drogi zgubnej Heleny,

Puścił ową- uchodził za litościwego,

Ugodzon dziejami ukazał swe tereny,

„Pobratyńcze! Powróć życie u boku starca”,

„Jam nie narodzon z małżonki władcy piekieł,

W raju płaczu panuje mory dozorca,

Dopomoże twoim troskom panicz moich dzieł”,

 

Szła z miłością gorętszą niżeli ogień,

Przede obraz samego Welesa stanęła,

„Panie ulituj się daj upust od mych cierpień”,

„Czegoż żądasz od przedwiecznego niepokorna?

Ukorz się dla królestwa kobiecych demonów,

Jeśliż pragniesz służ Nyji panienko jeziorna,

Wieczora każdego przysięgę na cześć odnów”.

 

Los swy królowej posłuszna ofiarowała,

Skryta kiedym wysłuchiwała o czcicielu,

Twórcy świata zmarłych zdradę owej wydała,

„Czemuś cię nie ugodził na mateczki balu?”

 

„Utrup syna z łona miłościwej Żywii,

Wypełnij me nakazy wtem nadam skradzione,

Niechaj ucichną śmiertelnicy ów łapczywi,

Dziecię Przemysława znoje masz zapewnione!”

 

Znamię potoku dla zbożowej zataiła,

Pieśni prawiła sławiące chwałę pionierki,

Cioteczką ją zwała- białogłowa to miła,

Żal ściskał żem odbiera potomka po wieki,

 

Służka wyprawiła się na ranne poziomki,

Stroiła swe obfite warkocze w listki,

Ujrzawszy przede nią jakoby strachu mgiełki,

Z lękiem upadła słysząc zwierzyny piski,

W dłonie pochwycona: „Biada mnie ujętej”,

„O najpiękniejsza skądże w licach twych trwoga?

Czymże księżyca blask wobec trzpiotki bielistej?

Przebacz Welesie żem uwiódł wybrankę boga!”

 

Ukochała oblicze szlachetnego mówcy,

Szeptali o miłości przez bóstwo pisane,

Rozmiłowani na pozór kochania łowcy,

Zamilkły szkice zabójstwa dawna wpajane,

 

Ucztę weselną wyprawiono o poranku,

Wywijały panie zaś dziady podziwiały,

 

Mrok nastał: „Witaj Roninie zgasły kochanku!”

Gościnne postury zgaszone- Czym się bały?

„Do rodu swego Żywio zaprosiłaś żmiję,

Nakazano Helenie ugodzenie księcia,

Ukarz ją niechże ciało niepokornej zgnije,

Ramię owej ozdobione w znamion cięcia”

 

Nad pobrzeżem ruczaju Helena ostała,

Opowieści goryczą obfite sławiła,

W lilak zamieniona- boć drzewiec błagała,

 

Iskra bolejąca próżno rany goiła,

Wieczorem matka Ronina tuliła truchła,

Z nagła ogniki Swarożyca zesłane,

Biada wam zabójczynie dobroć w was zaschła,

Powiadam łona nie zrodzą dziecię kochane,

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania