Ban na Weryfikatorium (o Opowi też będzie)
Niektórzy piszą o swojej pracy, inni o tym, co jedli na śniadanie, a jeszcze inni wstawiają zdjęcia tego, co jedli, a nawet tego, co wydalili (znam takie osoby i nie mówię tu o Nuncjuszu). Dlatego pomyślałem, że tym razem napiszę o portalu, na którym spędziłem dzieciństwo, wstawiłem swój pierwszy tekst i zostałem skopany po literackim tyłku. Nowych użytkowników nie wita się tam chlebem i solą, tylko strzałem w ryj (chyba, że nie piszą całkiem do dupy). Pewien Detektyw nie wytrzymałby minuty, bo przeklinanie jest surowo wzbronione (refluks świadkiem). Nawet zasłużony user za trzy wulgaryzmy może wylecieć z hukiem. Pewnie nawet admin dostałby bana, gdyby nadużywał słowa dupa. Wstawianie akapitów jest żmudne, niczym nauka Javy. Nowi użytkownicy nie mogą dodawać opowiadań, dopóki nie spełnią rygorystycznych zasad (przynajmniej w porównaniu do Opowi). No i katastrofa dla wielu osób – jeden tekst na tydzień.
A teraz przeciwwaga. Gdybym tam nie publikował, dalej popełniałbym karygodne błędy, moje teksty pod względem technicznym byłyby nieczytelne, a po myślnikach nie wstawiałbym spacji. Jak mówią programiści „żeby pisać trzeba pisać”. I taka naszła mnie refleksja na koniec. Czy Opowi mi pomogło, czy może wręcz przeciwnie? Czy od kiedy tu publikuję mój poziom literacki wzrósł, czy opadł? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale znają je czytelnicy.
( Za ten tekst na Weryfikatorium dostałbym bana)
( Mam wrodzoną skłonność do przesady i żartowania z pewnych rzeczy, więc to żadna antyreklama, ani reklama.)
Komentarze (25)
Wierszy sie tu nie nauczyłem pisać i chyba nigdzie nie nauczę - do tego trzeba mieć dar, ale jeśli chodzi o prozę, to tutaj właśnie wyzwoliłem sie z wszelkich hamulców i piszę genialnie abstrakcyjnie :)
Jak zapewne wiesz, kiedyś byłem Filipem z konopi, chciałem się ustatkować i zmienić nie tylko nick ale i zachowanie/osobowość, chciałem stać się kimś innym, lepszym.
Główkowałem jakiś czas, w końcu padło na nuncjusza, bo brzmi dostojnie, założyłem profil w opisie dałem randomowy cytat po łacinie i przez moment żyłem bogobojnie i poczciwie :)
No cóż. Jest to temat o którym ostatnio z pewnych względów dużo rozmyślałam... i co mogę rzec? Tak naprawdę nie rozumiem, nigdy nie zrozumiem i nawet nie chcę zrozumieć, co kieruje osobami, które na przysłowiowe "dzień dobry" jadą z nienawistnymi komentarzami w stronę nowicjuszy lub po prostu nowych użytkowników którzy chcą się czymś podzielić, najczęściej też robiąc przytyki do wieku. Na "pojechanie" w mojej opinii zasługują tylko osoby, które uważają się za nieomylne, choć popełniają straszliwe błędy i nie mają zamiaru ich poprawiać, no bo przecież wiedzą najlepiej. Wiadomo, że należy starać się zawsze, by tekst był jak najbardziej poprawny, ale wszystkich błędów nie da się wyeliminować bez specjalistycznej wiedzy, a nawet redaktorom coś czasem umknie. Przesadny perfekcjonizm szkodzi sztuce i tego się trzymam - dla mnie najważniejsze, co tekst sobą przekazuje i żeby był schludnie ułożony. Czyli bez nadmiaru przecinków i ortografów, z akapitami, dobrymi oznaczeniami w dialogach, co kto mówi, by się nie pogubić. Ja jestem zdania, że tekst zawsze można poprawić i zianie ogniem w kogoś tylko dlatego, że jest tam trochę więcej lub mniej błędów nie świadczy o komentującym dobrze, nieważne kim jest - amatorem, językoznawcą, to nie ma dla mnie znaczenia. Ja sama nie jestem geniuszem w poprawności, popełniałam wiele błędów i nadal popełniam, ale to nie znaczy, że moje teksty się do niczego nie nadają i nikt mi tego nie wmówi, jak próbował na przykład pewien głęboko nieszczęśliwy osobnik, którego nieprzyjemność miałam spotkać w dawnej pracy. Miał się za wielkiego pisarza, wyśmiewał mnie za drobne błędy, a sam popełniał ich 4x więcej. Pisanie ma być przyjemnością, czytanie również - jestem zdania, że wspólny dialog i wzajemne wymienianie opinii najlepiej działa, jak i po prostu grzeczne wypisywanie błędów, które powinno się poprawić, a nie jechanie po kimś od stóp do głów, bo śmiał tekst na internet wrzucić. Przecież po to są fora literackie. Pisarze wydający książki też często nie są językoznawcami, ich teksty przechodzą redakcje, nic dziwnego, że jak ktoś dzieli się na internecie tym, co napisał, to nie jest to "perfekcyjne" i wcale być nie musi. A jeżeli ktoś wykłóca się, że jest nieomylny? To olać i niech teksty gniją w czeluściach forum, bez żadnego odzewu, bo nic autora bardziej nie męczy, jak brak feedbacku. Nie ma co języka strzępić na tych, co są "geniuszami" we własnym mniemaniu.
Pozdrawiam. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania