Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Baśka (5) Baśka na odwyku
— Niewdzięczni dranie! — grzmiała, wchodząc na pokład swojego transportowca.
Decyzje Admirała Czarneckiego, w sprawie dalszych losów „nerwowej pani Basi”, jak ją teraz nazywano na statku wojennym Maczuga, zostały jej przedstawione przez oficera, któremu z jakichś powodów asystował uzbrojony po zęby żołnierz. Wiadomość ta, w wersji zapamiętanej przez Baśkę, brzmiała mniej więcej tak: „Mając na uwadze dokonania pani Barbary Szczepanowskiej oraz jej wkład w obronę terytorialną bla, bla… zarządza się, co następuje: bla, bla… sto godzin prac społecznych, bla, bla… i nakazuje poddanie leczeniu odwykowemu pod rygorem natychmiastowej wykonalności. W przypadku nie zastosowania się do wyżej wymienionych nakazów bla, bla… jak również nastąpi uchylenie licencji na wykonywanie działalności górniczej. No i kurwa, kropka". Pani Szczepanowska jednak, ku ogólnemu zaskoczeniu, przyjęła tę wiadomość nad wyraz spokojnie. Postała chwilę, zmrużyła oczy do wielkości cienkich szparek, następnie głośno czknęła, coś tam mruknęła pod nosem i… tyle tego było. Powtarzane w myślach po tysiąckroć jak mantra, odkąd trafiła na statek Maczuga: „Bądź Damą. Bądź kurwa Damą, Baśka!”, odnosiło pozytywny skutek. Jednak nie na długo i tylko tam.
— I jeszcze sto godzin prac społecznych! Nosz, kurwa! Szkoda, że nie tysiąc! — darła się, nie bardzo wiadomo do kogo, przemierzając zamaszystymi krokami korytarze w swoim pojeździe. Teraz już całkiem trzeźwa, złościła się, co jakiś czas uderzając pięścią w mijane segmenty ścian. Na samą myśl o zarządzonych nakazach dostawała nerwowego tiku prawego oka.
— Diabli by to wzięli! — wrzasnęła, wskakując na swój fotel kapitański. Sięgnęła ręką pod panel sterowniczy, w poszukiwaniu piersiówki z bimbrem, ale nic nie znalazła.
— I teraz jeszcze to — wyszeptała zrezygnowana, biorąc głęboki oddech. — Dranie, wyczyścili mi pojazd na amen. — Pokręciła bezsilnie głową. Odchyliła ją w tył i pozwoliła opaść na oparcie fotela. Wzięła kilka głębokich oddechów.
— Cóż – wyszeptała po chwili namysłu – zobaczymy, kto kogo przetrzyma. — Zamknęła oczy a jej twarz rozjaśnił ledwo widoczny uśmiech.
***
— Pirackie statki, czające się w asteroidalnych dziurach, to istna plaga... — Admirał przysłuchiwał się wygłaszanemu raportowi tylko pobieżnie. Od dawna znał sytuację. Powtarzające się napady na statki transportowe, stanowiły duży problem w przestrzeni międzyplanetarnej Układu Słonecznego. Od jakiegoś czasu pracował nad planem, którego głównymi założeniami było: przeniknięcie do wnętrza organizacji, zdobycie informacji, od lokalizacji pirackich baz po mocne i słabe strony, a następnie ich zniszczenie. Do realizacji tego planu potrzebne były jednak dane, którymi nie dysponował. Musiał więc znaleźć kogoś na przynętę, kto pomógłby je zdobyć. Kogoś, nie rzucającego się w oczy i jednocześnie zdolnego do spełnienia powierzonych mu zadań. Kogoś, obytego z walką ale kogo nie powiązano by z wojskiem. W końcu, musiał to być ktoś, kto zdoła przeniknąć do tego środowiska i stopić się z nim, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Piracka mafia miała rozległe macki, więc znalezienie kogoś takiego stanowiło główną trudność jego planu.
Kilka dni później, spoglądając w kosmiczną otchłań przez okno w swojej kwaterze, podjął w końcu decyzję. Odstawił kubek z kawą i, wezwawszy jednego z oficerów, wydał stosowne rozkazy.
***
— Leże se i kwicze se, oł jeee… — zamilkła na moment, jakby nie mogąc się zdecydować jaką rytmikę nadać tej swojej twórczości. Wahanie nie trwało jednak długo i po chwili, „wyluzowana już teraz pani Basia”, kontynuowała swoją beztrosko brzmiącą piosenkę. Dwa tygodnie w izolacji od wszelkich trunków i świata w ogóle, nie pozostawało bez wpływu na jej psychikę. Niemniej, w opinii lekarzy trzymała się dzielnie, odważnie stawiając czoła bezalkoholowemu wyzwaniu.
W trzecim tygodniu nastąpiło pewne zachwianie w „wyluzowanym” stanie psychicznym pani Basi, czego widomym znakiem było limo pod prawym okiem pana Mariana.
— Sie odpierdol mi powiedziała. — Pan Marian starał się wiernie odtworzyć bieg wydarzeń, skrobiąc się przy tym po swojej łysiejącej głowie. — A potem… — Zamyślił się nieco. — A potem, zobaczyłem ciemność. — Zakończył obrazowo.
— Capnął mnie w tyłek, to go capnęłam wyżej i tyle w temacie. — Pani Basia natychmiast zripostowała, bo nie lubiła niedopowiedzeń, i na tym zakończono wyjaśnianie tej sprawy.
W związku z incydentalnym charakterem tego zdarzenia, nie wpłynęło ono na ocenę końcową postępów leczenia i po ośmiu tygodniach, „wyluzowana pani Barbara Szczepanowska”, opuściła mury Orbitalnego Szpitala Odwykowego. Zdarzenia tego nie ujęto również w raporcie końcowym, jaki, po zakończonej kuracji, przesłano do wglądu Admirałowi Czarneckiemu.
— Jeszcze tylko odbębnię te godzinki parafialne i tyle mnie będą widzieć. — Pozornie odmieniona Baśka cmoknęła na odchodnym i udała się w kierunku stacji orbitalnej, gdzie cumował statek wojenny Maczuga, aby spełnić swój święty obowiązek.
Komentarze (22)
I tyle z wychwyconych nieścisłości.
Tutaj już widać kunszt. Coraz lepiej jest. Jest miło, z nakleżyta dbałością o szczegóły i... swojsko.
Odległość czasowa pomiędzy częsciami jest dobra. Bohaterkę coraz bardziej lubię. Jezyk, styl, szyyk w zdaniu, dialog. - wszytsko mi pasi.
Wkurwia mnie tylko marny odzew (rozdzwięk). Szkoda. Tyle narzekania na brak spoczi Sci-Fi, a jak jest, to amba.
Ech.
Kropka za cudzysłów? Poprawiłam jakoś pokracznie, ale niekoniecznie dobrze (?) Jeśli zerkniesz i okaże się, że nie tak, pisz. Jeszcze nie do końca kumam kiedy, co i zamiast czego ma być...
Dziękuję za komentarz :) Pozdrowionka
"- Leże se i kwicze se, oł jeee…" - piękne.
Do tego pan Marian, godzinki parafialne, Statek Wojenny Maczuga (ile razybczytam tę nazwę, widzę pana, który uparcie kupuje jak największy samochód - w taką stronę to kojarzę ;))
Oklaski dla Baśki i dla Ciebie. Może w końcu ktoś zauważy, że fantastyka to wcale nie karczmy pełne najemników, demony i inni "magowie". Życzę setek odwiedzin i komentarzy.
Pozdrawiam ;)
"
Widać że autorka ma duże poczucie humoru.
Np. tekst " — Sie odpierdol mi powiedziała." - niezłe. Ale mam małe pytanko. Czy pomiędzy "się odpierdol" a "mi powiedziała" nie powinno być przecinka albo kropki ? Nie żebym się znał, bo ja jestem laik z przecinków i to straszny, ale coś mi mówi, że tam powinien być przecinek. Zatem pytam się z czystej ciekawości, bo dopiero ucze się przecinków. Może ktoś to przeoczył ??
Tak jak nie gustuje w sci-fi tak to opowiadanie ( tzn. ta część ) wciągnęło mnie już po pierwszych kilku zdaniach. A potem ten monolog Baśki i... się zakochałem :) - Genialne !!!
Zapowiada się bardzo ciekawie. Dziś wieczorem z wielką chęcią poczytam więcej o Baśce.
Poziom pisarski na bardzo wysokim poziomie. Nie może być mowy, żebym nie ocenił niżej niż 5.
Co do tego przecinaka po "Sie odpierdol" - to sama nie wiem. To nietypowo zbudowane zdanie, nie jest zgodne z regułami. Mówi je ledwo wysławiający się Marian. Tak więc myślę, że chyba nie trzeba się też i w odniesieniu do przecinków, ich trzymać. Ale może się mylę. No, sama nie wiem. Dzięki, że zwróciłeś uwagę :)
Pozdrawiam :))
poddanie leczeniu odwykowemu pod rygorem natychmiastowej wykonalności. - A jednak odwyk i praca społeczna
Bądź Damą. Bądź kurwa Damą, Baśka!” - tak zawsze trzeba sobie to mówić i być damą, to działa
pod panel sterowniczy, w poszukiwaniu piersiówki w bimbrem, ale nic nie znalazła - zabrali dla siebie, dziwne, że pewne zwyczaje przeżyją i trwać beda wieki.
Zamknęła oczy a jej twarz rozjaśnił ledwo widoczny uśmiech - bawi się i pewnie ma swoje spojrzenie na ten cały cyrk.
Musiał więc znaleźć kogoś na przynętę, kto pomógłby je zdobyć. Kogoś, nie rzucającego się w oczy - no myślę, że Baśka bardzo się nadaje do tej misji.
w opinii lekarzy, trzymała się dzielnie, odważnie stawiając czoła bezalkoholowemu wyzwaniu - brawo Baśka, trzeba trzymać fason i nie dawać się
Capnął mnie w tyłek, to go capnęłam wyżej i tyle w temacie - dobrze, że strzeliła w limo, a nie gdzie indziej. Chociaż Marian dziwny jest.
opuściła mury Orbitalnego Szpitala Odwykowego - wreszcie wolna.
Luźna i z domieszką humoru część. Bardzo polubiłam niepokorną Baśkę.
Jeszcze wam pokaże na co ją stać panowie.
Miłej nocy:)
Poleciałaś wczoraj po bandzie :) Jestem po wrażeniem ogromnym :)
Pozdrawiam i dzięki za obszerne komentarze. W wielu kwestiach rzucają ciekawe światło na postać Baśki ;)
Tak ta Baśka jest genialna :)
Kiedy już od tytułu wiesz, że część zapowiada się zacnie :))
"Zamknęła oczy a jej twarz rozjaśnił ledwo widoczny uśmiech." - Tu mała dygresja. Pierwotnie pomyślałam, że to błąd ale zaczęłam szukać na temat ledwo/ledwie.
https://pl.wiktionary.org/wiki/ledwo
https://pl.wiktionary.org/wiki/ledwie
Obie formy są poprawne :)
" (...) od lokalizacji pirackich baz po ich mocne i słabe strony, a następnie ich zniszczenie. " ich/ich powtórzenie. Skreśl wybrane :P
"Niemniej, w opinii lekarzy trzymała się dzielnie, odważnie stawiając czoła bezalkoholowemu wyzwaniu." - hahaha :)
Noo błędów nie znalazłam prawie wcale. Zaimkowo jest bardzo git. Tak trzymać!
Lecę dalej bom się wciągnęła :)))
Pozdrowionka
Część najlepsza z dotąd przeczytanych i chyba najciekawsza. No rozkręca się wszystko, a Baśka coraz fajniejsza :)
Tiaaaa też tą część lubię najbardziej :)) a przynajmniej pamiętam do dziś, jak fajnie mi się ją pisało.
Cieszę się, że też ci się widzi ;)
Dzięki i pozdrowionka :)
Pozdrawiam :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania