Batman
Wyglądając wieczorem z okna punktowca,
osiem pięter nad ulicą,
zastanawiam się czasem czy jest Batman,
który pomykając nocą po ciemnych zaułkach
zupełnie niejawnie tępi zło
i pokonuje szaleńców, pragnących rządzić
tym przeciętnym miastem.
Może dlatego nie słyszymy
o kolejnych Jockerach
i innych geniuszach zbrodni,
zamiast tego poznając jedynie
ich pomniejszych naśladowców.
Czemu jednak Batman nie może pomóc
dziecku łkającemu za ścianą,
opodal głuchych serc sąsiadów;
matce pudrującej sińce
pod załzawionym okiem;
dziewczynie, której usta
niepomocną tłumi dłonią
rozochocony znajomy, który drugą
zbyt daleko zawędrował pod sukienką;
nastolatkom, które aby spłukać myśli,
wciągają nosem "sól kąpielową";
bezdomnemu śpiącemu na ławce
w lodowatych objęciach zimy;
i psu skomlącemu nad rzeką,
który już trzeci dzień zdycha
przywiązany smyczą do drzewa.
Może więc dla superbohaterów,
są tylko super-zbrodnie?
Nie dla nich nasze pomniejsze
zbrodniczki domowe.
Nie przeniknie ścian domów
ich superwzrok, nie zajrzy do głów,
serc i sumień.
Nie usłyszą łkania
gdy stłumione.
Bo ani Superman ani Batman
nie są Bogiem,
a i on,
jeśli w ogóle istnieje,
wciąż na to wszystko pozwala.
Pop-wiersz z wątku Arysto, nieco poprawiony.
Komentarze (7)
Sam coś spróbuję wysmarować dzisiaj :)
JESTEM okropnie ZAZDROSNA!!! xD
❤
"w lodowatych objęciach zimy;
i psu skomlącego na rzeką," - tutaj "d" uciekło. A tak, to super wiersz.
widać Batman nie może pomóc wszystkim :(
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania