Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.21

Ruda zauważyła, że Joker zręcznie dotrzymuje jej kroku.

Momentami miała wrażenie, że ją ciągnie, a to ona powinna mieć lepszą kondycję. Obróciła się i zauważyła, że szóstka ludzi biegnie za nimi. Wpadła na pewien pomysł.

- Zaraz się rozdzielimy - oznajmiła.

Wytrzeszczył na nią oczy.

- Zabiją nas – odparł, lecz ona tylko pokręciła głową.

- Po prostu biegnij. - Puściła jego dłoń i obydwoje skręcili w przeciwne strony.

Ruda wskoczyła na drabinę uczepioną niskiego balkonu i wspięła się po niej. Gdy już stabilnie stała, namierzyła pierwszego z brzegu mężczyznę biegnącego za Jokerem i strzeliła, powalając go na ziemię.

Z drugim i trzecim zrobiła to samo, żadnemu z nich nie udało się dobiec do rozwidlenia dróg.

Pozostali zaczęli do niej strzelać, w porę skryła się za barierką.

- Wstrzymać ogień! - wrzasnął Batman.

Gdy się wychyliła zauważyła, że Nietoperz zaczepił swój hak o jej balkon. Zaczęła więc iść w górę kierując się na dach. Gdy się na nim znalazła zauważyła, że za Jokerem biegnie dwóch pozostałych mężczyzn. Ruszyła do przodu skacząc po dachach. Udało jej się zestrzelić pierwszego. Z drugim były większe kłopoty, ponieważ Batman dostał się na dach i pobiegł za nią. Nacisnęła spust i chybiła. Przeraziła się - ten facet zastrzeli Jokera. Wyrzuciła pistolet daleko od siebie, zniknął w koronie drzewa. Obróciła się szybko i dostrzegła, że Batman rzucił w nią swoim metalowym nietoperzem. Zeskoczyła z dachu obracając się przodem do Nietoperza i złapała broń zanim dotknęła jej skóry. Lecąc w dół namierzyła ostatniego przeciwnika i rzuciła. Znajdował się niecałe dwa metry od niej, ale nigdzie nie widziała Jokera. Zdążyła ujrzeć, jak ostrze zatrzymuje się w piersi napastnika i powala go na ziemię zanim...

Złapały ją kościste ręce. Szybko zeskoczyła na ziemię, by wznowić bieg u boku psychopaty.

 

Batman musiał jakoś dostać się na dół. Rozłożył swoje skrzydła i poszybował. Gdy tak leciał zauważył, że kierują się do lasu. Tym bardziej musiał zejść na ziemię. Zwinął skrzydła i zeskoczył na nogi, wcześniej je uginając. Pobiegł za nimi, a peleryna powiewała mu na wietrze. Dawno już zmienił swój wizerunek - kiedyś jego strojem była najzwyklejsza czarna maska ze spiczastym nosem i uszami zakrywająca mu twarz do połowy, spodnie, bluza i ochraniacze. Teraz posiadał ulepszoną maskę na głowę, która dodatkowo chroniła mu kark, ciężką zbroję i pelerynę oraz dużo fajnych zabawek. Wszystko było tak mroczne, jak on sam. Dobrze, że miał ze sobą okulary pozwalające widzieć w dzień, w nocy, jak i przy każdej pogodzie. Powinien spokojnie ich dostrzec.

 

Biegli tak długo, aż w końcu znaleźli się w środku potężnego lasu. Postanowili skryć się za pierwszym lepszym drzewem, lecz Ruda obracając się zauważyła, że Batman skręca tam, gdzie oni. Zdecydowali, że będą z nim walczyć. Co prawda Joker był u kresu sił, ale Ruda miała ich cały zapas pomimo wcześniejszego wysiłku. Stanęli i odwrócili się, a Człowiek-Nietoperz zatrzymał się w odległości kilku metrów od nich.

Ruda pomacała się po pasie i zorientowała, że nie ma się czym bronić. Jej ręce i zwinność musiały wystarczyć do walki przeciwko umiejętnościom Batmana i jego zabawkom oraz pistoletowi.

- Zostaw nas w spokoju! – krzyknęła.

- Zrozum, że muszę cię od niego zabrać! Daj sobie z nim spokój! - nie ustępował Batman.

- Nic nie musisz, nigdy mną nie rządziłeś!

- Troszczę się o ciebie od samego początku, tak mi się odpłacasz? - przeszedł do normalnego tonu.

- To ty nasłałeś na mnie bandę obcych facetów, by mnie zabili! To ty mi nie ufałeś! - tłumaczyła.

- Zabili? Tylko cię śledzili.

- Śledzili? - Ruda wybuchła śmiechem i trwała przez chwilę w jakimś transie. Za nią Joker uśmiechał się od ucha do ucha - czyżby wariowała tak jak on?

- Gdyby mnie śledzili, tobym ich nie widziała! Celowali we mnie! Gdyby nie moje umiejętności, to tu bym teraz nie stała! - wyjaśniła mu.

Jego usta otworzyły się ze zdziwienia.

- Ja...nie kazałem im cię zgładzić. - powiedział spokojnie Batman. - Nigdy nikomu bym tego nie zlecił.

- W takim razie powinieneś z nimi porozmawiać, nie sądzisz?

- Zrobię to od razu jak do nich wrócę. Do tych, którzy zostali, lecz nie wiem czy ktokolwiek z nich przetrwał.

- To na co czekasz? Idź do swojej reszty i wszystko jej wytłumacz. Zrozumiałam, że mieli mnie zabić, bo miałam na sobie jego garnitur. - Wskazała na Jokera. - To jego chciałeś zgładzić! - dodała z wyrzutem.

- Tak, mam go dość - przyznał szczerze Batman. – Chciałbym, by było jak kiedyś.

- A ja chciałabym abyś zrozumiał, że moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i nie żałuję tego.

- Kiedyś ci to przypomnę - dodał i zaczął się odwracać. - Pamiętaj, że zawsze będę na ciebie czekał.

- Wiem. Nigdy o tym nie zapomnę.

Patrzyła na niego dopóki nie zniknął za ścianą drzew. Odwróciła się do leżącego na ziemi Jokera i kucnęła przy nim.

- Wszystko w porządku? Możesz iść?

- Wydaje mi się, że tak. Chwilę sobie poleżałem po tym biegu, więc powinno być dobrze – powiedział, po czym wstał i ruszyli do jego domu.

Tam Ruda pomogła położyć mu się na kanapie w salonie i zamknęła drzwi, zatrzaskując je na zamek. Zauważyła, że Joker znów się rozmarzył i po raz pierwszy się tego nie przeraziła. Poszła namoczyć szmatki, by zrobić mu okład i trochę obmyć twarz z zaschniętej krwi.

Gdy wróciła, widziała, że uśmiecha się do niej, lecz nie potrafiła rozpoznać jaki to rodzaj uśmiechu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania