Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Batman - Sprawiedliwy: Prolog
– Niesamowicie tu duszno. Otwórzcie natychmiast okna, zaraz wszyscy tu padniemy – zarządził detektyw Harvey Bullock wchodząc do pokoju, w którym tłumnie zgromadzili się policjanci. Jeden z młodszych funkcjonariuszy, czym prędzej podszedł do okna, aby wpuścić trochę powietrza. Widocznie odczuł respekt przed starszym kolegą po fachu, który z tym samym, wściekłym wyrazem twarzy mijał kolejnych policjantów.
– Bullock – przywitał go James Gordon. Starszy mężczyzna z wąsem i okularami wyraźnie odetchnął.
– Witam, panie komisarzu – uchylił kapelusz Bullock – Kolejna ciężka noc?
– Na to wygląda – odparł wyraźnie zmartwiony. – Sam na to spójrz. – Gordon wskazał dłonią za drewniane, masywne biurko, które znajdowało się w centrum pokoju.
Harvey Bullock poprawił płaszcz i podszedł kilka kroków do przodu.
– Kiepska sprawa – powiedział skrzywiając lekko twarz. – Znaleziono narzędzie?
– Owszem – przytaknął komisarz – Zamordowano go starymi, wiktoriańskimi nożycami. Sprawca wbił je przez ucho, przeszły na wylot. Zostały już zabezpieczone.
– Jezu – mruknął zdegustowany Bullock.
– Dodatkowo, nożyce leżały dokładnie obok ofiary. Nie musieliśmy ich szukać. Wyglądało to tak, jakby sprawca chciał, abyśmy je znaleźli.
– Może zrobił to w pośpiechu? – zasugerował Bullock.
Gordon pokręcił szybko głową.
– Znając to miasto... nie sądzę – dodał ze zmartwionym wyrazem twarzy.
– Znaleźliście coś jeszcze?
– Owszem... ale... to coś dla niego – dokończył wreszcie Gordon.
Harvey Bullock westchnął głęboko.
– Już go wezwałem – dodał z przekonaniem w głosie komisarz.
– Mam wrażenie, że jego pojawienie się przysporzyło nam jeszcze więcej kłopotów. Robi z siebie obrońcę uciśnionych, a tak naprawdę pewnie współpracuje ze wszystkimi szemranymi typami w Gotham. Ja go nie toleruję, Gordon.
– Wiele razy nam już pomagał – mówił ze spokojem w głosie, w przeciwieństwie do Bullocka, Gordon.
– Nie kupuję tego. Po prostu...
– Komisarzu, detektywie Bullock – odezwał się nagle głos zza ich pleców. Odwrócili się w tym samym momencie, i dostrzegli go. Jego obecność spowodowała jednocześnie spokój i ulgę na twarzy Gordona, oraz rozczarowanie i gniew towarzyszące obliczu Bullocka.
Zbliżył się wreszcie do nich. Ubrany w czarny kostium stworzony z kuloodpornego materiału, materiałową pelerynę, która umożliwiała mu szybowanie, oraz maskę, odsłaniającą jedynie usta i podbródek, oraz oczy. Idealnie czarne, pełne mroku i tajemnicy powodowały odczucie lęku w jego przeciwnikach. Oraz w Bullocku.
– Dobrze, że już jesteś – powiedział z ulgą komisarz. – Chleb powszedni w Gotham. Morderstwo, zagadki i wskazówki. Robię się chyba na to za stary – dodał wzdychając i opierając się o parapet.
Nowo przybyły podszedł do ciała i uklęknął przy nim powoli. Detektyw Bullock przyglądał się jego działaniom z wyraźną niechęcią i podejrzliwością. Gordon włożył dłoń do kieszeni płaszcza i wyjął z niej zmiętą kartkę papieru.
– Obok ciała znaleźliśmy też to – rzekł i oddał kartkę.
Gość wziął ją do ręki i przeczytał zapisaną treść.
– Wezmę to – powiedział sucho.
– Nie mam nic przeciwko – powiedział zrezygnowany komisarz.
– Przyjrzę się temu miejscu. Na osobności – zaakcentował ostatnie słowa patrząc na Bullocka. Ten wzdrygnął się lekko.
– Nie ma sprawy – powiedział komisarz gotowy do wyjścia.
– Ale... – zaczął wściekły Bullock
– Chodź Harvey, nie utrudniaj śledztwa – przerwał mu jednak Gordon i obejmując, wyszedł wraz z nim, zamykając drzwi za sobą.
Bullock przyspieszył kroku rozzłoszczony.
– Pojawia się taki nie wiadomo skąd i przejmuje wszystkie nasze obowiązki? To niedorzeczne, komisarzu!
– Współpracujemy z nim, Bullock. Uwierz mi, jeśli chce przyjrzeć się temu sam, lepiej niech tak zrobi. – uspokajał kolegę komisarz. Harvey jednak nie wydawał się spokojniejszy.
– I tak mu nie zaufam. Cholerny nietoperz.
Komentarze (2)
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję bardzo!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania