Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Battle Royale - Igrzyska śmierci - Rozdział 2

[Ten rozdział to takie backstory dla naszego nauczyciela matematyki i właśnie dlatego jest on taki krótki ^^]

 

Kiedy Mark Whistle - nauczyciel matematyki jak i wychowawca 3T - był w wieku swoich wychowanków, miał samochód, którego mycia nienawidził ponad wszystko. Owym pojazdem była honda civic, rocznik 1997, na jego (nie)szczęście kupiona przez jego rodziców za niecałe tysiąc dwieście złotych, co było świetną okazją, biorąc pod uwagę, że ten właśnie samochód miał mu jedynie służyć jako model do nauki jazdy, gdyż z prawdziwą jazdą (pomijając tę z kursu na prawko) nie miał do czynienia od niepamiętnych czasów. Mark nienawidził tego, że ojciec zabierał go co miesiąc do babci(niech jej ziemia lekką będzie) na mycie zakupionej maszyny, zwłaszcza, że to Mark sam musiał to robić. Pewnego jednak razu, Brown Whistle - ojciec Marka wpadł na najgłupszy i tym samym ostatni pomysł w swoim pięćdziesięcioletnim żywocie...

- No, no, Mark...Siadaj z-a kó-lko i jedziem! - Był wprawdzie pijany i jego syn miał oczywiście swoje wątpliwości, ale lęk i nastoletnia uległość skłoniły go do podjęcia się wykonania powierzonego zadania, posłusznie wyrwał klucze oraz dowód rejestracyjny z ojcowskiej dłoni i zaciągnął go na siedzenie pasażerskie skąd mógł czerpać ostatnie beztroskie chwile, popijając pozostałości w żółtej puszce piwa. Młody Whistle chciał mieć siłę, która pozwoliłaby mu przeciwstawić się starszemu, ale takowej nie miał, więc zostało jedno... Uległ mu.

Dokąd jedziemy? - spytał Mark, nie odrywając wzroku z drogi ani na chwilę. Zbliżał się do wjazdu na obwodnicę, a jadąc nią można by się dostać na każde możliwe zadupie w województwie lubelskim. Pamiętał jak zwykł jechać tędy z matką, gdy ta jeszcze żyła, a jego ojciec miał równo poukładane w głowie. Czasami chłopak wracał wspomnieniami do chwil wczesnej, beztroskiej młodości, kiedy to perspektywa posiadania obowiązków była równie nieczytelna co klarowność spojrzenia. A teraz mógł jedynie siedzieć na wygodnym siedzeniu, trzymając sztywno obie ręce na kółku, mówiąc do siebie ironicznie "No, no chuj ci w dupę, Mark" Wydaje się to komiczne, prawda, ale on mówił to z niezachwianą powagą, jeśli nie strachem...

- Di Mot-lu, ldwi się trzy-am od t-go... - wypocił z siebie te słowa Brown w formie zrozumiałych tylko dla niego makaronizmów, przybliżając się do świeżo upieczonego dorosłego tak, że ten był w stanie odczuć potężną woń alkoholu na karku - Jak ty je-desz? Wr-ć czwórkę! czwórk! - poklepał po manualnej skrzyni biegów, w pełni nieświadom tego jaki stres wywoływał na kierowcy i zaczął wyrzucać zmagazynowane puszki za okno, by poniósł je wiatr w jakieś znane tylko mu miejsce.

I krótko po tym, wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło życie chłopaka...

Ojciec, zbulwersowany jego jazdą, zmienił bieg z dwójki na czwórkę, kiedy pojazd miał skręcić i zjechać z obwodnicy, że silnik nie wytrzymał, a sam samochód rozpoczął dachowanie, uderzając wcześniej o metalową barierkę, odgradzającą jezdnię od wsi i okolicznych pól.

- Co jest, kurwa? - Zawołał Mark. Otwarłszy oczy zobaczył, że szyba przed nim jest wybita, a wszędzie wokół niego leżą odłamki bezpiecznego szkła. Dodatkowo, siedział w do góry nogami, a jedyne co go uratowało to zapięte pasy. Jego ojciec nie miał tyle szczęścia. opadł całkowicie na głowę, a spod niej wypływała krew...Ale jeszcze żył, co dało się stwierdzić po delikatnym ruchu jego ciała. Mark ruszył głową z całych sił do tyłu i odpiął pasy bezpieczeństwa. Runął - jak przypuszczał - bezpiecznie na brzuch. Zwrócił się w kierunku przedniej szyby, zasadził rząd pewnych kopniaków, i nie zwracając uwagi na rannego ojca, popędził ile sił w nogach tak daleko, jak tylko mógł...A potem usłyszał wybuch, który zwrócił uwagę szczęśliwie jadącej w tę samą stronę karetce...

A co się tyczy młodej ofiary...Nie było jej przykro, nie było jej smutno...Stała tak i liczyła...liczyła odgłosy syren, i te liczby miały utknąć w tej głowie na resztę życia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • DEMONul1234 02.04.2020
    Jak pewnie zauważyliście, w rozdziałach wielokrotnie powtarzam pewne informacje, np "Wychowawca klasy", czy "Nauczyciel", robię to, ponieważ nie skupiam się głównie na tej serii i rzadziej ją publikuję, tak więc chcę aby osoby, które czytają tę serię raz na jakiś czas mogły szybciej sobie przypomnieć informacje bez konieczności powrotu do poprzednich rozdziałów.
  • Kocwiaczek 02.04.2020
    Jest trochę stylu ale ogólnie dobrze napisane. Trochę rozjaśniłeś nam obraz nauczyciela. Pan "chłodna kalkulacja" - tak bym go określiła.
  • DEMONul1234 02.04.2020
    Kocwiaczek Nikt nie wie, co siedzi komuś w głowie oprócz tego kogoś...Staram się robić coś, co zasadniczo rzadko jest stosowane, czyli stworzyć historię z perspektywy antagonisty. Jednak bycie antagonistą jest zależne od punktu widzenia, ze strony uczniów to właśnie nauczyciel jest zły i vice versa. Tak więc pojęcie zła jest zbyt ogólne i względne. Seria jest o nauczycielu, koniec i kropka ^^ Dzięki za opinię ^^
  • Kocwiaczek 02.04.2020
    DEMONul1234 i to jest fajny myk :) dlatego historia jest ciekawa bo jest inna niż można by było zakładać.
  • TheRebelliousOne 02.04.2020
    A więc taka historia kryje za naszym "kochanym" belfrem... Rozdział dosyć krótki, nawet jak na backstory. Mimo wszystko, daję 5, bo jest dobrze napisany i jakoś nie mogę dopatrzyć się błędów.

    Pozdrawiam :)
  • DEMONul1234 02.04.2020
    Nie jest to wszystko, co kryje jego historia...Ale taki ogólny wgląd skąd dostał pomysł na nauczanie matmy
  • Shogun 03.04.2020
    O proszę, więc to taka historia kryję się za naszym "matematykiem" Ciekawie, ciekawie. Podoba mi się, że trochę rozjaśniłeś nam jego postać, gdyż od jakiegoś czasu zastanawiałem się jaką drogą doszedł do momentu, w którym jest teraz :D.
  • DEMONul1234 03.04.2020
    Dla zainteresowanych, mam pomysł na 2 rozdziałową serię typu romans. Wpadłem na nią, gdyż miałem tej nocy ciekawy sen i myślę, że przeniosę go na wirtualny papier ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania